8.Szkoda...

Następnego dnia.

Sklep.

Chodziłam z TaeHyungiem po galeri. Z nudy tak konkretnie bo akurat tak się złożyło, że mamy wolen od pracy w tym samy czasie. Trzeba było jakoś wykorzystać ten tydzień.

Weszłam razem z Tae do sklepu z biżuterią. Jeden naszyjnik naprawdę mi się spodobał. Był cały ze złota i mił zawieszkę, diamentowe zerduszko. Niestety było za drogie. Wypłatę miałam dostać dopiero za 3 tygodnie.

Mogłam wszystkiego nie przypuszczać na ciuchy~ skarciłam się w myślach. Zostało mi jeszcze 2 tysiące zł (załóżmy że w Korei mają polskie złote okej?) na wyżywienie samej siebie. No chyba, że będę głosować. Co ja mówię przecież nie przeżyję bez KFC i tych wszystkich fastwudów i słodyczy. No cóż nie można mieć wszystkiego ehh.

-Podoba ci się? ?- spytał się V i wziął ode mnie naszyjnik i zaczął go oglądać.

-Tak ale nie mam wystarczająco pieniędzy.-odpowiedziałam smutno i wyszłam ze sklepu. Tae podążył za mną.

-Szkoda...

- Oj nie smuć się księżniczko. Choć pójdziemy na ciacho co ty na to??-staną przedemną i mnie przytulił.

-Okej.-odpowiedziałam z lekkim uśmiechem i wzięłam Tae za rękę.


★★★★★★★★★★
Krótki dość bardzo. Postaram się pisać dłuższe.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top