10.
Obudziłam się w szpitalu... taa.. klasyka.
Przez te dwa tygodnie zaliczyłam najwięcej omdleń niż przez całe życie.
Było tu strasznie jasno... no w końcu to szpital.
Nie jestem pewna ale to chyba ten sam pokój co wtedy, ale mniejsza z tym.
Na kanapie pod oknem spała Ellie razem z Michael'em, fotel zajął Ash z Jess, chyba przynieśli ten fotel z jakiegoś innego pokoju, na podłodze siedział Luke, opierał się o kanapę, a na krzesełku tuż obok mojego łóżka na krzesełku siedział Calum. Jego głowa spoczywała na materacu i było widać, że spał, z resztą tak jak wszyscy.
Podniosłam rękę i pogłaskałam go po włosach, ten energicznie podniósł głowę i spojrzał na mnie tymi brązowymi oczami. Uśmiechnęłam się do niego lekko. Cal szybko wstał i mnie przytulił, a ja syknęłam z bólu. Chłopak szybko się ode mnie oderwał.
-Przepraszam- powiedział.
-Jest okey- szepnęłam. Odwróciłam głowę w kierunku moich przyjaciół którzy już nie spali, przyglądali mi się.
-Mam coś na twarzy?- zapytałam, dotykając jej. Oni odpowiedzieli mi tylko śmiechem i podeszli się ze mną przywitać.
-Lily...- zaczął Ashton- To ty mnie wołałaś, prawda?
-Tak... ale potem oberwałam z czegoś w głowę i straciłam przytomność.
-Jak uciekłaś- zapytała Jess.
-Mój ojciec- wszyscy spojrzeli na mnie zdezorientowani- Luca dawał mu dziwki i kiedy się dowiedział, że zostałam przez niego porwana, wykupił mnie i uwolnił. Myślał, że przez to mu wybaczę zdradę całej naszej rodziny.
Chwilę jeszcze pogadaliśmy,a potem wszyscy z wyjątkiem Cal'a opuścili szpital.
Chłopak położył się obok mnie, a ja się w niego wtuliłam.
-Myślałem, że cię już nigdy nie zobaczę, to wszystko przeze mnie, miałem cię chronić, a wyszło zupełnie na odwrót.
-Nie obwiniaj się, stało się to, co widocznie miało się stać.
Chłopak mocno pocałował mnie w czoło.
-Kocham cię i nigdy nie przestanę- powiedział.
-Ja ciebie też.
-Obiecaj mi coś- zaczynałam już zasypiać- Żyj jakby jutra nie było- to były ostatnie słowa jakie usłyszałam, bo potem zasnęłam.
***
Gdy się obudziłam Cal'a już przy mnie nie było, pewnie poszedł na uczelnię. Do pokoju weszła pani Jones
-Lily, znalazł się dawca, jedziemy teraz na salę operacyjną- powiedziała lekarka i zanim zdążyłam coś powiedzieć już jechałam na salę. Cieszyłam się, że znalazł się ktoś dzięki któremu, będę mogła normalnie funkcjonować, ale czułam się też źle ponieważ, nigdy nie poznam tej osoby i nie podziękuję jej za to.
To źle, że jakby muszę zabić jakąś osobę abym ja mogła żyć... To nie sprawiedliwe.
Szybko wysłałam jeszcze wiadomość od Calum'a i reszty, że znalazł się dawca i już jadze na sale operacyjną.
***
Jestem już po operacji, przeszczep się udał. Nawet nie wiecie jak się cieszę!
Wszyscy tu są, no z wyjątkiem Cal'a... ale jeszcze przed operacją wysłał mi wiadomość, że przeprasza, że nie może być ze mną w tej chwili ale musi coś bardzo ważnego załatwić. No oczywiście, że się nie gniewam. W taki dzień nie mogę się nie gniewać. Ale jest mi smutno, bo uśmierciłam pewną osobę. Na 100% w jakiś sposób jej podziękuje, albo przynajmniej jej rodzinie.
Do pokoju weszła pani doktor.
-Wszystko przebiegło niesamowicie dobrze, a poza tym gratuluję ci Lily- uśmiechnęła się, a ja spojrzałam na nią zdezorientowana- Od około miesiąca jesteś w ciąży.
Że co proszę?!
Będę mamą.. Ja będę mamą, a Cal tatą..
Ucieszyłam się z tego powodu.
Ale z niewiadomych przyczyn moi przyjaciele stali jak kołki.
- Lily?- powiedział Mike- Mam tu coś dla ciebie i gratuluję dziecka- powiedział podając mi białą kopertę z napisem Dla Lily.
Otworzyłam ją:
Kochana Lily.
Pewnie zastanawiasz się teraz, dlaczego nie ma teraz razem z tobą. Pewnie wymyśliłem na to jakąś głupią wymówkę. Kiedy po raz pierwsze cię zobaczyłem, wtedy na parkingu przed szkołą, co o mało nie rozjechałaś Michael'a, od razu wiedziałem, że coś zmienisz w moim życiu. A wtedy na wyścigach.. WoW.. dziewczyno zawładnęłaś moim sercem. Już wtedy powiedziałem sobie, że muszę cię poznać i zatrzymać przy sobie jak najdłużej się da. Chciałbym teraz być obok ciebie i przytulać, cieszyć się z tobą, po prostu być tam gdzie ty, ale nie mogę. Gdy miałaś ten atak serca, wtedy w nocy, nie wiedziałem co robić, szybko zadzwoniłem na pogotowie i czekałem, trzymając twoją drobną dłoń. W szpitalu kiedy spałaś, dowiedziałem się, że bez przeszczepu nie pożyjesz zbyt długo.. więc, zacząłem szukać, dlatego za często potem się nie widywaliśmy. Gdy zostałaś porwana, coś we mnie pękło, nie umiałem poradzić sobie z najprostszymi sprawami. Przez całe dwa tygodnie chodziłem jak Zombie, ale gdy zobaczyłem cię przy moim samochodzie, byłaś cała we krwi, posiniaczona, a potem upadłaś, od razu do ciebie podbiegłem. I znowu trafiłaś do szpitala, powiedzieli mi, że jak nie znajdzie się dawca w ciągu trzech dni nie przeżyjesz... Specjalnie rozbiłem się motocyklem, nie mogłem oddać ci serca, będąc zdrowym człowiekiem (to nie zgodne z prawem) w kieszeni miałem kartkę z napisem "Moje serce chcę oddać Lily Smith" Kochana Lily moje serce teraz już zawsze będzie należeć do ciebie. Kochana Lily.. wczoraj poprosiłem, żebyś mi coś obiecała, i mam na dzieje, że dotrzymasz obietnicy. Zakochaj się ponownie i nie porównuj ich do mnie... Kocham Cię i zawsze będę kochał..
Twój Cal
Gdy to przeczytałam zaczęła wzbierać się we mnie złość.
-Jak mogłeś mnie zostawić!- cała zapłakana wstałam z łóżka i zaczęłam rzucać czym popadnie- Wracaj!- krzyczałam- Calum!- gdy już miałam rzucić krzesłem w okna, Luke szybko je ode mnie zabrał i mocno mnie przytulił. Wyrywałam się, ale po chwili poddałam się i złość zastąpiła rozpacz. Wypłakiwałam się w ramię blondyna przez cały dzień i noc, ponieważ poprosiłam by został- Obiecuję Calum- wyszeptałam.
***
Minęły dokładnie trzy lata, od śmierci Cal'a. Nie chcę tego pamiętać, ale... nie mogę zapomnieć, zbyt mocno Go kochałam.
Od roku spotykam się z Luke'm.
I od wczoraj jestem jego narzeczoną.
Tak wiem, kto by pomyślał...
Wyjawił mi, że jak byłam jeszcze z Calum'em to już coś do mnie czuł.
Sama nie wiedziałam co o tym myśleć, ale zgodziłam się..
On wie, że Go kocham, ale wie też, że nigdy nie pokocham Go tak mocno jak Cal'a.
Skończyłam studia.
Nadal utrzymuję kontakt z naszą paczką.
Jess jest szczęśliwa z Ash'em
Ellie z Mike'm
A ja jestem szczęśliwa z Luke'm
Urodziłam zdrowego chłopczyka, który ma imię takie jak jego ojciec.
Luke traktuje je jak swoje własne, co mnie bardzo cieszy.
A najważniejsze jest to, że pamięć o chłopaku z brązowymi oczami pozostała w sercach nas wszystkich, oraz że Żyję jakby jutro nie było.
______
Nie zbijajcie !!!
To było zamierzone od samego początku..
Sorry..
A tak w ogóle to wytłumaczę wam o co chodzi z tym, że jako zdrowy człowiek nie może oddać w tym przypadku serca. Na chyba każdym kontynencie zakazane jest oddawanie jakiejś części ciała jeśli jest się zdrowym. Cal postanowił zrobić sobie uszczerbek na zdrowiu, żeby Lily mogła żyć.
Jutro, albo jeszcze dzisiaj Epilog.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top