Prolog

Mała pięcioletnia dziewczynka biegnie do kuchni.
-Mamo, mamo!!!
-Tak, Lily?-kobieta zostawia sałatkę i bierze córkę na ręce.
-Czemu mieszkamy niedaleko tego strasznego domu?
-Czemu tobie ten dom obok wydaje się być straszny?
-Bo jest pusty i nie pali się tam w ogóle światło?
-Przecież mieszka tam Linda z bratem i rodzicami.
-Nie o ten dom mi chodzi mamo.- powiedziała Lily z wyrzutem.
-No to o jaki dom ci chodzi?
-Ten drugi obok mamo.
-Kochanie. Przewidziało ci się. Nasz jest ostatni.
Kobieta postawiła swoją pociechę na podłodze. Mała natomiast spuściła swoją główkę i smutnym krokiem wychodziła z kuchni.
-Będę w swoim pokoju.-powiedziała jeszcze na odchodnym.

*****
W momencie jak pięciolatka weszła do pokoju dwójka jej rodzeństwa bawiąca się klockami zostawiła je spoglądając na swoją siostrę.

-O co chodzi Lilka?-spytał chłopiec na oko w wieku Lily.
-Mama mi nie wierzy.
-Tobie też?-spytali równocześnie.
-Też. A czy mówiliście tacie?
-Ja mówiłem, ale nie uwierzył.-powiedział ze smutkiem.

-To co teraz?-spytała Lily patrząc raz na siostrę, raz na brata.
-Jak poszłaś to ja i Will rozmawialiśmy o tym strasznym domie i....
-Minie chodzi o to....no mamy nikomu o tym nie mówić, bo pomyślą, że jesteśmy jak ci co widzą coś na przykład duchy.
-Aha. To....tylko między sobą?

Mina i Will niepewnie skineli głowami. Od tej chwili nie wspominali innym, że obok ich domu stoi opuszczona willa, która w Halloween i zdarzy się, że również w inny dzień w roku budzi się do życia. Niestety przez długi czas ta trójka nie będzie wiedzieć czemu tak się dzieje i co jest tego powodem.

****
Wielka stara, rozwalająca się willa. Prawie nikt nie wie o tym, że tam stoi.
Nikogo nie powinno być w środku, ale jednak ktoś jest. Chociaż trudno nazwać tą istotę, a raczej istoty kimś.

-Co myślisz o trójce Morganów Bernardzie?
-Są mądre jak na swój wiek Albercie.
-Coś jeszcze bracie?
-Tak. Pewna uwaga z mojej strony. Te dzieciaki widzą dom. Nie jestem pewien czy widzą światła i słyszą odgłosy naszej obecności.
-Przyznam ci rację. Każde Twoje słowo jest prawdą.
-Doprawdy bracie?
-Lepiej uwierz Bernardzie. Morganowie widzą dom. Pewna dziewczynka wraz z bratem słyszą naszą obecność. A za parę lat będzie ktoś kto będzie nas widział.
-Rozumiem. Sekret będzie sekretem czy do sekretu jeszcze jeden sekret dojdzie?
-O tym się jeszcze przekonamy bracie.

Na razie patrzyli na dom Morganów i czekali. Teraz to im zostało.

***********
Witam was w moim nowym opowiadaniu. Mam nadzieje, że się spodoba chociaż to na razie prolog. :)
Piszcie komentarze czy to wam się podoba czy nie.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top