5.Nagięcie nie pisanej zasady
--Od strony ogrodu czy ulicy?-spytał Niko.
--Ja wolę ogród.
-Czemu akurat od strony ogrodu?-spytała Linda.
--Bo na początku może nikt nie zauważyć tego, że ktoś wszedł?
--I można tam bezpiecznie czekać na odpowiedni moment by wejść?
-Jesteście tego pewni?
--Jak najbardziej. Nie po raz pierwszy to robimy.
-Zgadzam się z wami głównie dla tego, że nie chcę mi się słuchać waszych dalszych argumentów za.
Cała trójka plus koty poszła do ogrodu na tyłach domu Morganów. Spotkali tam starszego brata Lindy Michała.
-Miki? Co ty tutaj robisz? Miałeś przecież być za jakieś dwadzieścia minut.
-To prawda, ale chwilę po tym jak rozmawialiśmy dostałem od ciebie smsa, żebym jak najszybciej się pojawił w ogrodzie naszych sąsiadów, bo to jest gruba sprawa.
-Ale ja ci żadnego smsa nie wysłałam.
-No to jak to wytłumaczysz?
--Upsss.
--Niko ty debilu!!
--Nie bij mnie okej? Zaraz sama sobie krzywdę zrobisz laleczko.
--Tylko nie laleczko....
-Nie róbcie scen okej?-powiedział Michał przeczuwając narastające napięcie między kłócącą się dwójką.
--Ja nic nie obiecuję, ale postaram się nie robić scen.
--Ja tak jak niestety ten ze mną spokrewniony i stojący obok mnie osobnik płci męskiej nic nie obiecuje oraz też się postaram nie robić scen.
-Może być. A teraz schowamy się za tymi roślinami niedaleko wejścia i poczekamy aż wrócą.
--Albo.....
--Albo zostanie zaproponowany jeszcze głupszy pomysł, który będzie jeszcze bardziej debilny w wykonaniu.-mówiąc te słowa El była zwrócona do Niko.
--Dzięki za przeszkodzenie mi w zrobieniu z siebie idioty El.
--Nie ma sprawy. Normalnie to bym tego nie zrobiła, ale wiesz...
--Tak, wiem.
-Ja nie wiem o co waszej dwójce chodzi i akurat mało mnie to interesuje, ale weście ustawcie się na miejsca.
Cała czwórka czekała cierpliwie (ta jasne) i cicho (nie w to już nie uwierzę) aż Lily, Mina i Will wrócą do domu.
Minęła dobra godzina nim wrócili i jeszcze kilka minut jak poszli do swoich pokoi.
Jak tylko Lily zniknęła z pola widzenia Niko otworzył drzwi, spojrzał na El, która wcześniej szybko weszła w kota i skierowała się w stronę, w którą poszła Lily.
-A ten kot to gdzie? I gdzie jest ta twoja El?-spytał Michał.
--Wszystkiego się jeszcze dzisiaj dowiesz okej?
-Okej.
--A teraz wchodzimy, siadamy na fotelach oraz kanapie i czekamy aż przyjdą.
Michał i Linda weszli i usiedli na jednym z foteli. Niko wpuścił jeszcze swojego kota, zamknął za sobą drzwi, usiadł na drugim fotelu, a na jego kolanach usadowił się oczywiście kot.
Teraz tylko poczekać aż przyjdzie im się skonfrontować z Morganami.
***
Żadno z Morganów nie spodziewało się zobaczyć w salonie na jednym z foteli swoich sąsiadów i zarazem przyjaciół, a na drugim gościa z kotem, który przypominał tego idącego przed nimi.
-Michał? Linda? Co wy tutaj robicie?- spytała Lily nie zwracając uwagi na dziwnego gościa z kotem na kolanach.
-Chcielibyśmy z wami o czymś porozmawiać.
-Walcie śmiało.-zachęcał Will.
Linda rzuciła okiem na brata i powiedziała prosto z mostu chociaż widać było, że boi się tych słów.
-Słyszymy duchy. Znaczy się tylko ja i Miki.
Morganowie spojrzeli na siebie upewniając się czy są zgodni co do decyzji, którą podjęli parę lat temu. Wiedzieli, że kiedyś nadejdzie dzień, w którym będą musieli ta zasadę nagjąć lub złamać. To był właśnie ten dzień.
-Lindo, Michale...-zaczęła powoli Mina- Ja, Willy i Lily...
-Nie chcecie już nas znać?-spytała przerażona Linda.
-Nie! Broń Boże.-powiedział szybko Will trochę zaskoczony reakcją Lindy.-Mini chce powiedzieć, że nasza trójka widzi opuszczony budynek, który stoi za naszym domem. Nikt nam nie wierzył jak o tym komuś mówiliśmy, więc od kilku lat rozmawiamy o tym między sobą.
***
Wiem, że miałam dodać rozdział w niedziele, ale Wattpad tak mnie lubi, że mi cały rozdział się usunął i musiałam pisać go od nowa. Mam nadzieje, że już nie będzie mi więcej takich pikusów robić.
Do następnego :)
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top