1

P.O.V Karolina(ja)

Chodziłam po ruinach, gdy nagle usłyszałam jak ktoś płacze. Podeszłam do tej osoby. Był to na oko 5 -letni chłopiec.
-Hej czemu płaczesz? Nie płacz -powiedziałam, a on tylko spojrzał na mnie pytająco - Co się stało że płaczesz?
-Sh-shadow...O-ona...
-Co sie z nią stało?
-N-nie wiem, a-ale jej hp ciągle spada - powiedział, z drżącym głosem
-Może moge jakoś pomóc?
-N-naprawde? Dz-dziękuje! - po tym jak to powidział od razu mnie przytulił
-Oczywiście że ci pomoge! - też go przytuliłam, a on zaczął sie rozglądać - O-ona tu była...
-Może poszła szukać pomocy, chodz poszukajmy jej!
-D-dobrze - odpowiedzial
-Chodź - powiedziałam, złapałam go za ręke i zaczełam iść
-W ogóle jak sie tutaj znalazłeś? Mało kogo można tutaj spotkać...
-Emm...- było słychać że nie chce o tym mówić
-Jeśli nie chcesz nie musisz mówić - uśmiechnełam sie delikatnie
-Dobrze...
-A jak masz na imię? Bo zapomniałam wcześniej spytać..
-William...A ty?
-Karolina
-Mhm...
-A jak ta twoja przyjaciółka wygląda? No wiesz, żebym wiedziała kogo szukać
-Ma długie brązowe włosy, niebieskie oczy i fioletową bluzę
-Okay teraz będzie łatwiej nam ją znlaleźć, a właśnie.. -zatrzymałam sie i spojrzałam na niego-Nic ci nie jest? Wcześniej kompletnie wyleciało mi to z głowy
-N-nie
-To dobrze
Szliśmy tak jeszcze chwile, gdy nagle zauważyłam dziewczyne podobną do tego co opisywał mi Will
-Will to nie ona? - wskazałam na tamtą dziewczyne, która stała obok jakiegoś szkieleta
-Emm..to chyba ona..
-To chodzmy do nich!

P.O.V Shadow(-_-Sh4d0w-_-)

Chodziłam sobie z Sansem po Snowdin. Nie chciałam poruszać tego tematu, ale no… Ciekawość. W końcu to ON mnie zabił.

-Więc co chciał ode mnie Gaster zanim mnie zabił?

Nastała cisza. Spojrzał na mnie i cichym głosem odpowiedział.

-Mówił, że chciał mi powiedzieć ciekawostkę na temat ludzi…
-Heh… Ciekawe jaka była ta ciekawostka…
-Ja jego ciekawostką już podziękuję…
-Może chciał ci pokazać ciekawostkę zwaną „Sposób jak łatwo pozbyć się człowieka?”
-Takich ciekawostek to ja nie chcę… - spuścił głowę
-Zapomnij już o tym co się stało… Nie zostawię cię… - przytuliłam go, co on odwzajemnił
-D-dobrze…
-I ty też mnie nie zostawiaj…

Przytuliłam go mocniej, na co on się uśmiechnął i pocałował w czoło. Nie mając ust.

-Nie zostawię… - wzmocnił trochę uścisk
-Na pewno?
-…Obiecuje…
-Mam nadzieje… - przytuliłam się jeszcze bardziej, przez co zaczął się śmiać
-Dobra, dobra! Jak to się mówi ‘’Patyki i kamienie nie połamią moich kości, ale przytulasy Shadow już tak!”
-Trudno! Lubię cię przytulać! - również się zaśmiałam
-Ja ciebie też! Nawet jeśli łamiesz mi kości!
-Oj no nie przesadzaj Sandy!
-Okej, okej!
-Czy mogę ci zaufać?... – zrobiłam dramatyczną pauzę, patrząc na niego podejrzliwym wzrokiem – Meh, raczej tak!
-Raczej? – szeroko się uśmiechnął, chociaż uśmiecha się ciągle
-Hmm… Raczej! – na co też się uśmiechnęłam
-O ty! – zaczął mnie łaskotać
-O nie nie nie nie nie! – mówiłam przez śmiech, próbując się wyrwać.

Złapał mnie za nadgarstek, bym nie uciekła, drugą ręką ciągle łaskocząc.

-Nieee! – ciągle się śmiałam

Sans po chwili przestał tortury zmuszające do śmiania się i znowu przytulił, sam się śmiejąc

-A teraz już nigdy cię nie zostawię i będą przy tobie… Na wieki!
-A gdy będziesz musiał, to co?
-To i tak cię nie zostawię! – nie przestawał się śmiać
-Kiedyś w końcu trzeba, co? – uśmiechnęłam się
-Nie! – spojrzał w stronę dwóch postaci, idących w naszą stronę – Hej… Czy to przypadkiem nie Will?
-A no racja… Z kim on idzie?
-Emm… Hej nie przeszkadzamy? – odezwała się nieznajoma
-Nie, skąd!
-Nie… Cześć Will i?... – spytał Sans
-Karolina
-Sans. Sans Szkielet. Miło poznać! – wystawił tradycyjnie do niej rękę
-Nie podawaj mu ręki! I w ogóle co tutaj robicie?
-Szukamy dziewczyny o imieniu Shadow – spojrzała na Sansa – I ciebie też miło poznać!
-A to ja jestem Shadow!

Will, który dotąd trzymał rękę Karoliny, puścił ją i podszedł do mnie, przytulając

-Nigdy. Więcej. Mnie. Tak. Nie. Strasz. – zaczął cicho płakać
-Nie płacz… Nie chciałam! I nie będę… - też go przytuliłam
-Eh… Twoja zabawna kość chyba się przestarzała… - popatrzył na nas i pogłaskał Willa po głowie – Wybacz, że cię nie powiadomiliśmy o jej aktualnym stanie… I spokojnie, wszystko z nią w porządku!
-Spokojnie… Nic mi nie jest… - spojrzałam na Sansa – A ty to dobrze wiesz że twój żart z poduszką pierdziuszką mnie wkurza!
-Nie chcę stracić kolejnych osób… - Will popatrzył na mnie – Bo oprócz ciebie, Karoliny, mojego opiekuna i kilku innych wujków nie mam nikogo…
-Ej! A ja to co? – Sans niby się oburzył
-L-liczysz do grona bliskich też mnie? – spytała Karolina
-A Ty to nie Sans… I Ciebie tak, Karo!
-Oh, dzięki… To miłe!
-On teraz będzie się czuć urażony! – zaśmiałam się
-W-wcale nie…
-I dobrze! – stwierdził Will
-No Sandy! Zbyt dobrze cię znam! Nie ukryjesz tego przede mną! – poklepałam go ręką po czaszce, a w tym czasie Will mnie puścił
-Nie wiem o czym mówisz! – popatrzył na bok powstrzymując łzy
-No Saaaans! – przytuliłam go, czego nie odwzajemnił – Co ci?
-Zły jestem! – ciągle patrzy na bok – Dzieci lubią cię bardziej ode mnie…
-To skoro jesteś zły… - puściłam go – To cię nie będę denerwować!
-To ja może was zostawię? – Westchnął
-Obietnicę złamiesz?
-A poza tym, czyżby Sansa miał focha niczym 4-latek który nie dostał lizaka za karę? – Will uśmiechnął się pod nosem
-Osz ty! – uśmiechnął się złośliwie w moją stronę – Za słowa mnie tak łapać? – spojrzał na Karo i Willa, rumieniąc się na niebiesko z zawstydzenia – I wcale nie!
-Nie, w ogóle – Karo przewróciła oczami!
-Nie zaczynaj – posłał jej ostrzegawczy wzrok
-Hehehe, ale obietnicy nie zabraniam ci złamać! Skoro tak bardzo chcesz… - zrobiłam typowy ‘’Sad Face” patrząc w stronę Sansa
-Czego mam nie zaczynać? Ja i Will mówimy prawdę!
-Ty zła… - znowu westchnął, przytulając mnie, po czym spojrzał na Karo i Willa – Tak bardzo mnie nie lubicie?
-Heh…
-A ciebie co tak śmieszy?
-Przepraszam, już się śmiać nie będę!
-Kto powiedział że cię nie lubię? Ja po prostu czasem lubię wkurzać innych! – uśmiechnęła się Karo
-Nie… Lubię cię jednak mimo wszystko nie traktuje cię jako rodziny. A poza tym to normalne że ja tak ludzi wkurzam.
-Śmiać to się śmiej! Ja tylko chcę tylko znać powód twojego śmiechu? – uśmiechnął się jeszcze szerzej – I jeśli chodzi o Willa, to zazwyczaj wkurzasz tylko mnie!...
-Czasami nie trzeba mieć powodów by się śmiać! – zaśmiałam się
-Fakt! – Również się zaśmiał
-Wymienić ci osoby które już nie wkurzam ale wkurwiam? – Spytał Will i nie czekając na odpowiedź zaczął mówić – Dipper, Mabel, Fresh, Ink, trochę ty, ¾ mojego AU, całe Underfell i duuużo innych! – zatrzymał się na chwilę – Jednak nie… Ciebie tylko wkurzam… A to co wymieniłem to zaledwie garstka!
-Dobra! Nie chce wiedzieć! – podniósł ręce do góry – To co teraz?
-Ja mam pomysł! – też podniosłam w górę, ale tylko jedną rękę
-Tak?
-Więc… Skoro nie ma ani bariery, ani innych problemów to możemy iść do Asgora spytać się go, kiedy potwory będą mogły wyjść na powierzchnię, a potem my możemy iść!
-To wcale nie taki głupi pomysł! Chodźmy! – i przeteleportował naszą czwórkę do Asgora


~William Pov.~(__Slovakia__)

- Ty normalny jesteś?! Tak nie można!

Oh. ... jaka szkoda że ja nigdy normalny nie byłem... No bo...
W domu jeszcze jakoś się starałem być normalny... Jednak po tym co ON zrobił bycie normalnym było by cudem...

- Ja i normalność? No błagam Cię...
Widziałaś Ty kiedykolwiek normalnego demona? Bo ja nie =w=
A pozatym można tak można~

- Jesteś odrażający! Jeszcze tego pożałujesz!

Ojeju... jak mi teraz smutno... aż sie popłaczę...
No i tak, tak... jasne... uważaj bo uwieże...

- Mhm...ta...powodzenia życzę *śmieje się*

Ona Naprawdę myśli że może mi coś zrobić? Żałosnę...

- Jeszcze zobaczysz, kto tu się będzie śmiał ostatni... *już jest cicho xD*

Jeez... czy ona serio nie może załapać że ze mną walka, to tak jakby zacząć III Word War ? ;_;
A jak wiemy raczej nikt tego nie chce

- Naprawdę chcesz zaczynać z demonem? Powodzenia.

Naprawdę, podziwiam  *śmieje się*
Dobra czas na FUN TIME

- * Idzie jako Undyne do Hotland *
Hm.... Co by tu zrobić...

Okej...
fakty o Undyne
- jest Rybą więc nie będzie lubić ciepła. ... A wejście do Hotland to za mało...
Dobra... już wiem =)

- * Chodzi po najcieplejszych miejscach w Hotland jako Undyne*

No...teraz lepiej....
Ale... zostawić jej tu nie mogę
Bo to by zniszczyło całą zabawę
Więc
Poniszczymy Undyne Psychicznie UwU

- Zostawić Cię tu nie mogę...więc...

=)

- ...Co Ty masz zamiar zrobić?!

A co Cię to tak nagle interesuje ?
Tak niz tyłka cie obchodzi co ja robię?
Jak miło

- Hehe... Nie twój interes...
* Bierze telefon Undyne, pisze do Al że z nią zrywa, poczym bierze włócznię i niszczy nią telefon*

- COŚ TY ZROBIŁ?!

Ja? Nic... to był jej błąd że podała mi rękę

- Ja? Nic...
To TY zrobiłaś

Uwielbiam opętywać innych. To jest takie uczucie, którego nie zazna żaden normalny człowiek.

- JA NIC NIE ZROBIŁAM!!!

Oh. ... jaka szkoda...że nikt nie wie o tym co obecnie robię =)

- Oj zrobiłaś...
Nikt nie wie co ja obecnie robię więc wina automatycznie spada na CIEBIE.
* Zaczyna się śmiać *

- ...Nie...

Tak~

- CZEMU TY TO ROBISZ?!

hmmm... Bo to lubię?

- Tak Undyne, Tak...
A pozatym robię to bo sprawia mi to przyjemność i radość

- Jesteś...OKROPNY!!! PO CO CI TO DO ŻYCIA?! NIE MOŻESZ DAĆ NAM SPOKOJU?!

Aw. ... to było Słodkie

- Oh, ja o tym doskonale wiem~
I nie, nie mogę~

- Dlaczego?! Aż tak wielką przyjemniść sprawia Ci cierpienie innych?!

Tak UwU... Nawet nie wiesz jak bardzo to lubię UwU

- Mhm~
Nie jesteś demonem.
Nie zrozumiesz tego.

- Dlaczego...Zostaw mnie już w spokoju!!!

hmmm.... nie :>

- Oh, czyżby czyjaś psychika już cierpiała?

ALE TO BYŁ DOPIERO POCZĄTEK!

Zabawne...Niby twarda na zawewnątrz a zniszczona w środku

- Dobra...
Pod warunkiem że nikomu nic nie powiesz...

- Nie powiem...Tylko zostaw mnie już...

Dobry wybór Undyne.

- Dobrze..
* zostawia ciało Undyne w spokoju *
Mam nadzieję że dotrzymasz obietnicy...
Do zobaczenia
* idzie w stronę laboratorium Al *

- * stoi w miejscu, ciągle zszokowana *

- * wchodzi do Lab *
Alphys!
* szuka Al *

- *ogląda Undynez kilku minut wcześniej, z łzami w oczach i widzi, jak Will przejmuje jej ciało, a obok ma włączony ekran, który pokazuje na William'a*
*zwraca się w jego stronę*
Z-Zadowolony z s-siebie?
* patrzy na niego zimnym wzrokiem*

Chciałem je pogodzić... Ale się nie da.. jaka szkoda.

- ...
Chciałem was pogodzić....
Jednak widzę że się nie da...
Żegnam.
* wychodzi z laboratorium *

- * patrzy jak wychodzi *

- * idzie do lasu  *

Ugh. .. chciałem im ,,pomóc"... A JAK MI SIĘ ODWDZIĘCZAJĄ?!
W moim AU takie rzeczy to norma. (A komunizm i nazizm też? XD ~ Dop. Aut. )

- * patrzy na aktualną Undyne*
Oh Undyne...

- * dalej jest w szoku i stoi w miejscu *

~ Koniec William Pov . ~

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top