14
Pożegnałam się z dziewczynami dopiero późnym wieczorem, po przejściu się po galerii i wejściu do restauracji z sushi. Tam wypiłyśmy trochę japońskiego sake, dlatego tak dobrze mi się spało tego ranka. Z pewnością mój sen trwałby dłużej, jednak ocknęłam się po usłyszeniu melodii, która ewidentnie wskazywała, że ktoś do mnie dzwonił.
Po omacku odnalazłam telefon i wybrałam zieloną słuchawkę.
-Słucham? - zapytałam nieco zachrypniętym głosem.
-Jeszcze śpisz?! Jest jedenasta! - usłyszałam głos Jungkooka, dlatego stwierdziłem, że mogę przeciągle ziewnąć i przeciągnąć się.
-Owszem, śpię, gdyż ostatnio mam wolne - tłumaczę i odrzucam kołdrę na bok. Przez chwilę próbuję unieść tułów, pomysł jednak spalił, gdy moja głowa znów zetknęła się z ciepłą poduszką. - I na razie nie mam ochoty wstać.
-Jesteś tego pewna? Moglibyśmy wyjść dziś do kina. W końcu menedżer dał nam trochę wytchnienia - objaśnił.
-Gdzie i o której? - zapytałam bez zbędnych dopowiedzeń.
-Co myślisz o siedemnastej przy wytwórni?
Zaczynam się nad tym zastanawiać. Dziwne fanki BTS często koczują w tamtym miejscu, jednak wprowadzenie trochę adrenaliny do życia byłoby ciekawym doświadczeniem. Mogłabym udać jakąś agentkę, która niepostrzeżenie musi dostać się do własnego chłopaka.
Przez tę myśl na moich ustach pojawił się uśmiech. Mimo wszystko, obudziłam się w dobrym humorze.
-Dobrze, wejdę do środka - powiedziałam i powzięłam drugą próbę wstania z łóżka, tym razem udało mi się usiąść.
-----
16:48, dokładnie ta godzina była, gdy stałam na skraju jednej z uliczek graniczącej z ulicą, na której stał budynek BigHit.
Na nosie spoczeły duże okulary przeciwsłoneczne, moje włosy zakryte były arafatką, którą wygrzebałam z szafy. I wyobrazić sobie, że kiedyś to coś było modne...
Gdy użyłam telefonu jako lusterka, śmiało mogłam stwierdzić, że wyglądam jak terrorystka. To z pewnością zwróciłoby uwagę kilku fanek, które rozsiadły się na schodach do wytwórni. Wierne psychofanki, które w moim mniemaniu, byłyby w stanie przebrać się za jednego z chłopaków, by wtargnąć do budynku.
Schowałam chustę do torebki i poprawiłam włosy. Wyszłam z mniejszej uliczki i bez zwracania uwagi na dzieci, ruszyłam do wejścia. Ochroniarz oczywiście zatrzymał mnie, jednak pokazałam specjalną przepustkę, którą niegdyś dostałam od Kooka.
W recepcji siedział jakiś znudzony mężczyzna w mundurze ochrony. Czyżby potrzebowali recepcjonistki? Zignorowałam jednak to miejsce i skierowałam się do windy. Czekając na nią, napisałam już do mojego chłopaka, że jadę do niego na górę.
Wsiadłam do windy, schowałam telefon do torebki i wybrałam odpowiedni numer piętra. Jadąc w górę znowu poprawiłam włosy, drzwi otworzyły się, a ja ujrzałam uśmiechniętą twarz Jeona. Wtuliłam się w jego szyję, po czym on objął mnie ramieniem i poprowadził do sali, w której dzisiaj ćwiczyli.
Już w progu powitali mnie Taehyung i J-Hope. Reszta równie szybko dołączyła do przywitań. Po ich minach nie dało się zorientować, czy jest im przykro po odejściu Jina. Paradoksalnie, emanowali energią jeszcze bardziej niż zwykle.
W sali oczywiście, mimo otworzenia okien, nadal dało się czuć zapach potu. W końcu choreograf odchrząknął i stanął na środku, tuż obok mnie.
-Mam nadzieję, że w końcu się skoncentrujesz, Jungkook - mężczyzna podkreślił imię chłopaka, zachichotałam i odsunęłam się pod ścianę, by popatrzeć jak chłopaki powtarzają całą choreografię.
Patrząc na nich skupionych i tak profesjonalnych, zaczęłam czuć bijącą od nich energię. Sama miałam ochotę tańczyć i śpiewać, choć w tym drugim nigdy nie byłam zbyt utalentowana.
-Ostatni raz! - woła mężczyzna ostatni raz puszczając muzykę od nowa. Po kilku minutach Kookie usiadł na podłodze tuż obok mnie. Chciał mnie otulić ramieniem, ale powstrzymałam go gestem dłoni.
-Jesteś spocony, idź się ogarnąć i lecimy. - Chłopak niezbyt chętnie ruszył się z miejsca, by wziąć prysznic i przebrać sie w świeże ciuchy.
Godzinę po moim pojawieniu się w wytwórni, Jungkook w końcu mógł wyjść. Oczywiście w czasie, gdy czekałam na chłopaka, chwile umilał mi V. Chłopak świetnie sprawdzi się w programach rozrywkowych. Robił głupie miny u jakieś dziwne akrobacje wpadając na Jimina, przez co drugi zaczął go gonić. Istny cyrk...
W końcu Jeon wziął mnie za rękę i zeszliśmy do podziemnego parkingu. Wsiedliśmy do samochodu, który chłopak kupił po zdaniu prawa jazdy. Pojechaliśmy do kina, by tam w końcu zdecydować, co obejrzymy.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top