3. Nie żyje

Usłyszałam dźwięk mojego telefonu. Jakiś nieznany numer. Odebrałam.
-Witam czy dodzwoniłem sie do pani Amelii Górskiej?
-tak.
-pańska matka miała wypadek. Nie żyje. Czy mogła by pani przyjechać do szpitala na ulicy Świętokrzyskiej 29?
-tak już jadę.
-do widzenia.
-do widzenia-byłam mega zdezorientowana. No w sumie wyobraź sobie, że siedzisz sobie teraz na kanapie i czytasz to opko, i nagle ktoś Ci mówi, że najbliższa Ci osoba nie żyje. No troche taki szok, co nie?
Jak najszybciej wybiegłam z domu zakluczając przy tym drzwi, wsiadłam do autobusu i ruszyłam w stronę szpitala.

2 godziny później
Ona serio nie żyje. Jak to możliwe?!
Z bezradności zdecydowałam sie zadzwonić do mojego brata, by do mnie przyjechał. On mnie pocieszy. Zawsze mnie pocieszał. Zadzwoniłam.
-taki numer nie istnieje-CO?! Jak to?! Może gdzieś sie pomyliłam źle wpisałam numer! Nie, numer wpisałam dobrze. Zadzwoniłam jeszcze z 5 razy i odpuściłam. Zalogowałam sie na konto bankowe rodziców. Co? Gdy wychodziłam z domu było na nim 30 tysięcy a teraz jest marne 2 tysiące! Ale jak to?! Zadzwoniłam do taty. Powiedział, że zaraz przyjedzie.

Miesiąc później
Okazało sie że mój brat nas zostawił. Okradł i uciekł. Tata był zdruzgotany. Wpadł w nałóg.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top