Trudne decyzje
Hogwart Exspres, 1 września
W końcu czwarty rok. Przez wakacje mój kontakt z bratem polepszył się, choć nadal pisałam z Severusem, a to wszystko za sprawą listów od Syriusza. Po tym jak przysłał mi tą pieśń zaczęłam z nim korespondować. Zostaliśmy przyjaciółmi.
Gdy z bratem staliśmy na peronie, podeszli do nas huncwoci. O dziwo każdy mnie przytulił na powitanie. Najdłużej byłam w objęciach Syriusza, gdyby nie to, że powiedziałam mu, że mnie dusi, nie puściłby mnie. Gdy chłopcy nie patrzyli poszłam poszukać moich ślizgońskich przyjaciół. Na szczęście nie widzieli mojego powitania ze znajomymi brata. Jak zwykle rozmawialiśmy przez całą drogę.
"Jak tam wakacje?" spytała Amy gdy siedziałyśmy już w łóżkach. "Brat znów się do mnie odzywa a to za sprawą tego, że Syriusz napisał mi serenadę". Śmiałyśmy się chyba ze wszystkiego przez godzinę i poszłyśmy spać.
Hogwart, 15 grudzień
Zbliżają się święta, robi się coraz zimniej. Nauka daje mi mniej czasu wolnego, bo za rok SUM'y. Facundo i ja często ze sobą przebywamy. Czasami tylko widzę się z jego przyjaciółmi. Dumbledore ogłosił, że w tym roku odbędzie się wielki bal bożonarodzeniowy. Gdy szłam korytarzem o mało co się nie zakrztusiłam ze śmiechu, widziałam jak Regulus zaprasza jakąś ślizgonkę ze swojego roku. Amy powiedziała, że idzie ze swoim "Pittim". Mnie namówiła do pewnego kroku.
Dziś siedzę z Severusem w bibliotece i uczymy się na sprawdzian z transmutacji. Denerwuję się, bo Amy kazała mi podjąć próbę zaproszenia chłopaka. "Sev...". Zaczęłam nieśmiało. "Tak? O co chodzi?". Spytał chłopak wciąż z głową w książce. "Wiem, że nie lubisz takich wydarzeń, ale tak się zastanawiałam czy nie zechciał byś pójść ze mną na bal?" Sev spojrzał się na mnie i zaczął analizować moją wypowiedz. Głośno westchnął i powiedział. "Przepraszam Cię, ale lepiej nie. Proszę nie gniewaj się na mnie". Poczułam się jakby ktoś rozerwał moje serce na milion kawałków. "Rozumiem, po prostu nie lubisz balów. Kompletnie zapomniałam, miałam pomóc Amy z zadaniem. Muszę już iść. Miłej nocy Severusie". "Dobranoc Mirando".
Dobiegłam do pokoju, który dzieliłam z Amy. Dosłownie rzuciłam się na łóżko i zaczęłam rozpaczliwie płakać. Czemu On mi to zrobił? "Miranda co się stało?". Spytała troskliwie przyjaciółka. "Severus". Gdy tylko padło jego imię, dziewczyna wiedziała o co chodzi. "Nie warto przez niego płakać, to palant jeśli odmówił takiej dziewczynie". "Głupia miłość". Amy wyszła z pokoju. Nagle do niego wszedł mój brat zadając dziwne pytanie. "Posiadasz jakąś pomadkę, którą już nie potrzebujesz?". Wyjęłam takową z kosmetyczki. "Po co Tobie szminka?". "Nie ważne, ale dziękuje". Do pokoju wróciła Amy cała roześmiana. "Co się stało?". "Powiem Ci jak nie będziesz zła i nie robisz awantury". "No dobrze?". "Twój brat i huncwoci przywiązali Snape do krzesła, pomalowali mu usta i zrobili kitki". Mimo, że Sev był moim przyjacielem zaśmiałam się i tak należało mu się.
Hogwart, 16 grudzień
Siedziałam w pokoju wspólnym nosem w książce, by nikt nie widział moich szklanych od łez oczu. Nagle Amy zaczyna rozmowę. "Słyszałaś, że Lucjusz i Cyśka pokłócili się i nie idą razem na bal?". "Serio? O co?". "Nie wiem o co, ale Lucek nie ma pary na bal, bo Cyzia idzie z innym". Nagle ktoś podchodzi do mnie. Był to Malfoy. "Pójdziesz ze mną na bal?". By dopiec Severusowi i dlatego, że nie miałam z kim iść zgodziłam się. "Jasne, czemu nie". "Napisze Ci list z informacją gdzie i o której się spotkamy". Po czym chłopak wyszedł z pokoju wspólnego. "Miranda co Tobie odbiło!?". "Idę na bal z Lucjuszem Malfoyem". "Ja rozumiem, że to co zrobił Severus nie było miłe, ale to nie powód, żebyś szła z NIM!". "To zemsta idealna. Przecież kumplują się od dawna. Co masz na myśli mówiąc NIM?". "Jest jakiś podejrzany". "Już nie zmienię decyzji. Dziś znowu idę do biblioteki się uczyć z Sev'em i przekażę mu tę radosną nowinę". "Rozumiem czemu przydzielili Ciebie do Slyterinu". Zaśmiałyśmy się złowieszczo. Do pokoju wszedł Facundo. "Nie straszcie takim śmiechem. Co wy w takich humorach?". "Sprawy dziewczyn". Odpowiedziałyśmy chórkiem.
Po kolacji poszłam na spotkanie w bibliotece. Sev myślał chyba, że nie przyjdę. Ostro się mylił. Zachowywałam się jakby moje wczorajsze pytanie w ogóle nie padło. Byłam typową przyjaciółką. W środku płakałam, wciąż miałam rozdarte serce. Zaczęliśmy się uczyć jak zazwyczaj. "Kojarzysz Lucjusza Malfoya?". "YYY... No tak. Nie raz z nim rozmawiałem, a co?". "Słyszałeś pewnie, że spotyka się z Narcyzją". "Pewnie". "Chyba się pokłócili, a ona idzie na ten bal z kimś innym". "Jakoś nie wierze w te plotki". "To jest pewne, bo dopiero co dowiedziałam się z kim on idzie". "Dziwne". " Tak dla twojej wiadomości Ja Miranda Kate Ann Felicja Morgan idę z Lucjuszem Malfoy' em na ten bal". Chłopak pobladł. Był zdziwiony. Nagle w jego oczach było widać iskierki gniewu i za razem wielkiego smutku. "Życzę szczęścia Tobie i Lucjuszowi". Powiedział szorstko z ironicznym uśmieszkiem. "Dziękuję za Twoje miłe życzenia Severusie" Powiedziałam ze sztucznym chytrym uśmiechem. Chłopak prawie wybuchł. "Miłych snów Severusie". "Miłych snów Mirando". Oboje powiedzieliśmy te słowa przez zęby.
Wróciłam do dormitorium. "Mów jak było". Powiedziała od razu gdy stanęłam w progu pokoju. Opowiadam jej całą sytułację po czym śmiejemy się złowieszczo. Potem posmutniałam. "Może nie powinnam tego robić. Przecież tylko go od siebie odpędzam. Ja go kocham Amy". "Nie martw się. Dobrze zrobiłaś". "Chyba masz rację. Dobranoc". "Dobranoc Miri".
Hogwart, 17 grudnia Nastał ranek i to będzie zabiegany dzień, ponieważ dziś idziemy z Amy po suknie do Hogsmeade. Dostałam też list od rodziców, którzy wspominali, że na ten bal moja kreacja ma być w kolorze zielonym. Pisałam kiedyś w pamiętniku jak bardzo podoba mi się ten kolor? Otóż go nienawidzę. Tak, ślizgonka nie lubiąca barwy z ich herbu. Dlatego chciałam być w Ravenclaw, ale wracając do sukni, zgodzę się na kaprys matki i ojca. Mówiąc ironicznie, by nie zhańbić wielkiego i szanownego rodu Morgan'ów, jednego z największych rodów czarodziei czystej krwi. Moim skromnym zdaniem to mają lekką paranoję na tym punkcie. Ja i Facu nie mamy nic do niepełnokrwistych, rodzice chyba też, lecz muszą wypaść dobrze na tle innych rodów. Chcą się przyjaźnić z państwem Black i Malfoy, bo mają duże wpływy. Z czego się dowiedziałam z ich listu to za rok na bal z okazji SUM'ów też mam mieć zieloną sukienkę. Dwa razy w życiu mogę się na to zgodzić, ale w potem zakładam czerwoną. Taki mały akt buntu.
Idąc korytarzem zamku miałam spuszczoną głowę a z moich oczu leciały łzy. Ciągle zastanawiałam się czy dobrze zrobiłam wczoraj. Może nie powinnam być tak okrutna dla niego i siebie. Lucjusz mi się kompletnie nie podoba. Nie chciałam z nim iść. Jest w porządku i tyle. Gdybym mogła cofnąć czas nie zgodziłabym się. Możliwe, że zaprosiłby mnie... Miranda opanuj się, on na pewno już ma partnerkę, bo przecież posiada własny fanklub tak jak James. Na szczęście brat nie wie z kim idę. Zdenerwował by się, że mój partner jest znacznie starszy i o wiele bardziej wolał by bym poszła z "Wycierusem" niż z Lucjuszem, ale cóż co się stało już się nie odstanie. Poruszając się nadal tym krokiem nagle wpadam na kogoś, lecz ten ktoś mnie łapię. W głowie mam mnóstwo czarnych scenariuszy kim on jest. Byle to nie był Sev, nie po tym co było wczoraj. To nie czas na przeprosiny. Mając zamknięte oczy czuje jego silną rękę na moich plecach, którą przytrzymuje mnie bym nie upadła, głowę miałam wtuloną w jego klatkę piersiową, czułam od niego nieziemsko pachnące perfumy. "Dziękuję za ratunek" powiedziałam po chwili ciszy. Wybawca jakby nie chciał mnie puścić. "Drobiazg mógłbym ratować ciebie codziennie aniele". Już wiedziałam kto to. Syriusz Black najprzystojniejszy gryfon w którym kocha się każda dziewczyna ze szkoły no i ja, tylko że z innego powodu. Wiem, że pod tą ładną buźką kryje się mądry i odważny człowiek. Zaraz, zaraz czy on mnie nazwał mnie aniołem? Lepsze to, niż snobka ze Slytherinu. "Wiem, że może się to tobie podobać mi z resztą też, ale stoimy tu tak dobre pięć minut". "Zapomniałem, przepraszam, ale gdybyś mogła to wpadaj tak na mnie częściej". "Da się zrobić". Po czym się zaśmialiśmy i usialiśmy na pobliskiej ławce. Wyjęłam chusteczkę z kieszeni i zaczęłam ocierać łzy. Jak Syriusz to zobaczył podstępem zabrał mi chustę z ręki i sam zaczął delikatnie wycierać je. "Czemu płakałaś?". "Zemściłam się i to na prawdę będzie miało swoje konsekwencje. Zapomniałam wam podziękować za tą akcję z Snape'm przedwczoraj". "Nie ma sprawy a co zrobiłaś ty?". "Powiedziałam mu taką informacje, aż pobladł a potem wściekł. Chyba musimy się zbierać, bo zaraz wychodzimy". "Pójdziesz ze mną na piwo kremowe?". "Z chęcią, bo zaraz po zakupach Amy idzie z twoim znajomym na herbatę". "Wiem, bo Piter chwalił się już tym od tygodnia chyba ze sto dwadzieścia razy dziennie a dziś jeszcze więcej". Wybuchliśmy śmiechem. W jego śmiechu usłyszałam wycie psa. Dziwne. Może znowu się przesłyszałam. Już kilka razy w u niego to słyszałam. "Do zobaczenia". "Cześć". Poszłam do pokoju by się ciepło ubrać, ponieważ jest grudzień i wyszłam z Amy.
Razem z innymi szłyśmy do wioski. Chłopcy za nami rzucali się śnieszkami. Słyszałam jak Potter chciał mnie wziąć za punkt odszczału, ale mój brat powiedział, by tego nie robił, bo Syriusz się wścieknie, a ten się próbował wybronić. W końcu wybór celu padł na Amy mimo wyraźnych próśb Petegrew'a. Dziewczyna po dostaniu w czapkę szybko się odwróciła. "Czemu akurat mu... Aaa niedźwiedź" wskazała obszar za nimi, po czym Blancenchuper szybko ulepiła śnieżkę. Ja zrobiłam to samo. Rzuciłyśmy je w ich stronę. Złapała mnie za rękę i szepnęła do mnie "Uciekamy". Chwilę biegłyśmy, aż schowałyśmy się w tłumie. "Po co to zrobiłaś?". "Oni mogą to my też".
Poszłyśmy do sklepów kupić sukienkę. Och jak ja zazdroszczę Amy, że ma wybór koloru. W niektórych kreacjach wyglądałam jak żaba. Jak chciałam się poddać mówiłam w myślach do siebie "To dla rodziców". Nie wiem czemu chcą mieć za ich jedyną córkę ropuchę. W końcu znalazła się idealna. Patrzyłam się do lustra i okręcałam się. Nie wierzyłam własnym oczom. "Wyglądasz pięknie" Powiedziała Amy i znajomy głos. Był to Regulus. "Dziękuję, co tu robisz Reg?". "Przyszedłem popatrzyć jak wyglądacie a poza tym chyba to ty będziesz księżniczką Slytherinu". "Od kiedy są takie wybory?". "Dzień po balu w naszym pokoju będzie głosowanie" Regulus wyszedł a my kupiłyśmy sukienki.
Po zakupach wyszłyśmy ze sklepu. Po Amy przyszedł Pitter. Ja natomiast stałam jak kołek na samym środku wioski. Na prawdę w tym miejscu gdzie stoję jest centrum Hogsmeate, bo stoi tam drogowskaz i napis informujący, że jesteś na środeczku. Wspaniale, że w ogóle nie wiem gdzie mamy się spotkać. Nagle widzę go kilka stóp dalej jak stoi. Chyba mnie zauważył, bo poprawił włosy, włożył ręce do kieszeni i zaczyna iść w moją stronę z uśmiechem podrywacza. Czemu ja zaczynam się rumienić na ten widok. Nie powinnam, ale to silniejsze ode mnie, poza tym nikt się nie skapnie, bo jest mróz i poliki mogą mnie od niego szczypać. Tak, kocham Syriusza, ale to samo czuje do Severusa. Miałam sobie zrobić dzień wolny do Sev' a. Macham z uśmiechem do Syr' ka. Powinnam znaleźć mu lepszy skrót imienia. Nie moja wina, że dla innych jest to łatwe, choć Amy ma je krótkie i je nie skracam. Powracając do kiwania ręką. "Przepraszam, że nie powiedziałem gdzie mamy się spotkać". "Nic się nie stało. Za to jesteśmy w najlepszej części wioski". "Czemu?" "Aktualnie znajdujemy się na samym środku wioski". "Ty tak serio?" Ja spojrzałam na niego zirytowana i wskazałam na znak. Czasem jest największym idiotą jakiego spotkałam w moim życiu, ale trzeba myśleć pozytywnie. "Jaki ze mnie tępak". Przyłożył rękę go czoła i zaczął kiwać ją z niedowierzania. Ja dopowiedziałam cicho. "Wszyscy mogą się zgodzić, że czasami jesteś głupkiem". Zaśmiałam się i dodałam. "Nie martw się potrafisz być mądry". "Ja to wszystko słyszałem... O pani, pójdziemy do Mioteł?". Wystawił rękę. "Ależ oczywiście panie". Powiedziałam ujmując jego dłoń. Uwielbiam jak próbuje zachowywać się jak arystokrata. Tylko dla mnie tak robi. Zawszę poprawia mi to humor. "Co miałaś na myśl z tym środkiem Hogsmeate?". Spytał w drodze do pubu. "Była taka legenda, że jak chłopak pocałuje dziewczynę w centrum wioski to ich los się połączy. Nawet jeśli nie będą razem przez dłuższy czas". Zamamrotał coś pod nosem.
Weszliśmy do Trzech Mioteł. Oczywiście on musiał powiedzieć, że zapłaci za mnie. Zamówiliśmy po piwie kremowym i usiedliśmy przy stole. "Wiesz, że stać mnie było". "Tak, ale prawdziwy dżentelmen powinien tak postąpić". "Czasem jesteś nieznośny". Powiedziałam szturchając jego ramię "Mnóstwo osób mi to powtarza". Śmialiśmy się przez dłuższą chwilę, aż on musiał zadać to nieznośne i nieuniknione pytanie. "Opowiesz co wprawiło Ciebie w taki humor rano?". "Naprawdę chcesz słuchać tej historii". "Tak". W tej chwili objął mnie ramieniem i już wiedziałam, że mam zacząć swoją wypowiedź, którą będę lekko modyfikować. "Wczoraj dostałam list od rodziców w sprawie balu. W którym pisali, że twoja daleka kuzynka Narcyzja obraziła się na swojego chłopaka i idzie z innym na bal". W tej chwili odgarnęłam teatralnie włosy. Syriusz zaśmiał się tak, że prawie się udusił piwem. "Tylko nie mów Facu. Więc moi kochani rodziciele, by jeszcze bardziej polepszyć stosunki rodowe, powiedzieli bym na bal poszła z Lucjuszem". Syr zaczął się chichrać, lecz po chwili spoważniał. "Zgodziłaś się?". "Zgodziłam się tylko dla tego, by zemścić się na Snape, bo wiedziałam, że dostanie białej gorączki. Wolałabym iść z tobą... yyy... kimś innym, ale to nie możliwe". Padła cisza w której on przybliżył mnie do siebie. Usłyszałam tylko jego cichy jęk. "Ale ja bardzo chciałem Ciebie zaprosić na bal". W myślach się uśmiechnęłam. Na mojej twarzy pojawiła się łza. "Mogę zdradzić Tobie tajemnice?". "Pewnie, u mnie będzie bezpieczna aniele". "Nienawidzę koloru zielonego". "Ja też". "Lecz moja sukienka musiała być w tym kolorze, na szczęście nie wyglądam w niej jak ropucha". Lekko się zaśmialiśmy a on pocałował mnie w czoło. Długo rozmawialiśmy, po czym poszliśmy do zamku trzymając się za ręce. Na pożegnanie przytuliłam i pocałowałam go w policzek.
Usiadłam na łóżku i rozmawiałam z Amy Blancenchuper o naszym wypadzie do Hogsmeate. Uznałyśmy go za udany, choć jeszcze bardziej żałuje, że zgodziłam się iść na bal z Lucjuszem. Domyślam się, że Syriusz chciał pójść ze mną na piwo, po to by zaprosić mnie na imprezę. Jestem na siebie wściekła.
Hogwart, 24 grudzień
Dziś bal bożonarodzeniowy. Nie cieszę się, bo nie idę na niego z osobą, którą kocham. Stoję ubrana w sukienkę, gotowa do wyjścia. Wczoraj dostałam list od Lucjusza, że mamy się spotkać przy filarach na dworze. Więc się tam udaję. Po drodze słyszę zachwyty chłopaków. W końcu jestem już na miejscu. Nie ma go. Rozglądam się i nic. Muszę chyba pogodzić się z tym, że ten wieczór spędzę sama przy świetle księżyca, który kilka dni temu był w pełni.
Stoję nadal przy filarze i patrzę w niebo. Wyobrażam sobie jak tańczę na balu z Severusem. Bylibyśmy by piękną parą. Ciekawa jestem z kim poszli moi znajomi i brat. Czy James w końcu przekonał Lily, by z nim poszła? Chciałabym by Sev też tak chciał mnie cały czas zapraszać. Zauważyłam właśnie czyjś cień stojący dwa filary dalej. Podchodzi do mnie i zagaja. "Ładna dziś pogoda, czyż nie?". "Można tak powiedzieć. Syriusz". Spojrzał się na mnie i chciał się uśmiechnąć cwaniacko, lecz zamiast tego ma zaskoczoną twarz. "Wyglądasz... yyy... wyg... prze... prze... pięknie, cudownie". "Dziękuje". "Wiem, że zaraz impreza się zacznie, ale mam pytanie" W tej chwili złapał mnie za ręce i spojrzał się mi głęboko w oczy. "Czy ty Mirando Morgan zaszczycisz mnie swoim towarzystwem na balu?". "Oczywiście Syriuszu Black'u".
Właśnie wchodzimy do Wielkiej Sali. Chłopak prowadzi mnie do środka. Jesteśmy lekko spóźnieni, bo słyszę jak dyrektor przemawia. Będziemy chyba mistrzami wielkich wejść. Drzwi się otwierają i wszystkie spojrzenia wraz z nauczycielami i prof. Dumbledore'm skierowane są na nas. Wiele dziewczyn chciały mnie zabić wzrokiem z zazdrości za to, że idę z Syriuszem. Widzę Huncwotów stojących z boku. James mówi coś do Remusa i zaczyna klaskać, po czym wszyscy zdezorientowani zaczynają robić to samo co on. Mnóstwo osób jest zaszokowanych, że gryfon zabrał na bal ślizgonkę. Mam to dziś gdzieś, bo postanawiam się dobrze bawić. Widzę, że McGonagall patrzy się gniewnie na Syriusza. Już czuje jakie kazanie dostanie od niej. Ślimak jest lekko zakłopotany, czyli nic się nie wypowie w tej sprawie. Dyrektor kończy przemówienie jakby nigdy nic się nie stało. Zobaczyłam mojego brata z Gabrielą. Potem zaczęła grać muzyka. Muszę przyznać i to z ręką na sercu, że Syr jest najlepszym tancerzem jakiego kiedykolwiek spotkałam. Gdy miałam zatańczyć z innym, nie chętnie zgadzał się, nawet jak to był mój brat. Potem śmiesznym faktem było to, że Huncwoci mieli zespół. Po zagraniu jednej piosenki, bo chyba McGonagall zgodziła się z wielkim trudem na nią, z chłopakiem zatańczyłam jeszcze dwa utwory. Później widziałam jak zaklęciem Wingardium Leviosa wlewa Luckowi wodę pod kołnierz marynarki. Po czym zapytał się mnie czy się przejdziemy.
Wyszliśmy na dwór. "Jak się podoba ten wieczór?". "Jest cudowny". "Tak myślałem, ale mam nadzieje, że lubisz niespodzianki". "Zależy jakie". "Ta może Ci się spodobać". "Gdzie mnie zabierasz?". "Nie powiem". "Jak domyśliłeś się, że...". "Cii... lepiej nie psuć sobie takiej chwili" Przeszliśmy jeszcze z kilka minut, aż chłopak zakrył mi oczy. Prowadził mnie a ja się nie bałam. Miałam do niego pełne zaufanie. Nagle stałam przed nim a on trzymał mnie za ręce i zaczął mówić ciepłe słowa. "Mirando jesteś blaskiem, który oświetlił moje ciemne życie. Miri bo wiesz ja...". Urwał i zaczął mnie całować. Jego usta były ciepłe w odróżnieniu do zimy jaka panowała obok nas. Odwzajemniłam pocałunek. Po jakimś czasie przestaliśmy się całować. "Kocham Cię Mirando Morgan". "Ja też Ciebie kocham Syriuszu Black". Dopowiedziałam sobie w myślach że to samo czuje do Severusa. To był mój pierwszy pocałunek. "Wiesz już gdzie jesteśmy?". "Gdzieś w Hogsmeate?". "Tak, a dokładnie centrum wioski" Powiedział śmiejąc się i pokazując znak dłonią. Chłopak okrył mnie swoją marynarką. Ta chwila była magiczna. Ze szczęścia zachciało mi się śpiewać. Zaczęłam nucić tą piosenkę co słyszałam kiedyś, gdy wymknęłam się z bratem z dworu i oglądaliśmy film stojąc przy otwartym oknie domu mugoli o jakimś statku. "Co to za piękna piosenka?". "To ja podśpiewuje na głos?". "Tak, ale śpiewaj, bo masz cudny głos". "Dziękuje". Wróciliśmy jeszcze na bal. Przetańczyłyśmy całą noc. Nad ranem chłopak odprowadził mnie do miejsca przed moim wejściem do pokoju wspólnego. Syriusz pocałował mnie. "Dobranoc, aniele". "Dobranoc".
Położyłam się do łóżka. Nogi strasznie mnie bolały, ale było bajecznie. Amy już spała a ja miałam jej tyle do opowiedzenia. Zasnęłam śniąc o pocałunku z Syriuszem.
Hogwart, 25 grudnia
Wstałam chyba przed dwunastą. Od razu opowiedziałam Amy co się wczoraj stało. Zapiszczałyśmy z radości. Nogi nadal bolały. Z ledwością poszłam na obiad. Gdy wróciłyśmy do pokoju otworzyłyśmy prezenty. O dziwo dostałam nawet od Severusa. Podarował mi spinkę do włosów z kamieniami. Ja dałam mu zegarek. Syriusz wręczył mi bransoletkę. Czeka mnie jeszcze dziś kolejna kolacja u Slughorna, ponieważ należę do jego kolekcji.
Hogwart, 12 marca
Więc nauka idzie mi świetnie. Ja i Syriusz nie jesteśmy razem. Czemu? Sama nie wiem. Lecz tak po prostu wyszło. Nadal nie rozmawiam z Sev'em. Postanowiłam go przeprosić, nie powinnam się na niego gniewać. Murray i Maria Morgan, nasi rodzice byli uszczęśliwieni, że pomogli znajomym ustawić swojego syna do pionu, by zadawał się z kimś mojego pokroju. Napisałam list do Severusa, by przyszedł do biblioteki po kolacji. Czuję już, że to nie będzie prosta sprawa. Mam nadzieje, że się pojawi. Będąc na posiłku patrzyłam się na niego. Przy okazji spojrzałam też na Syriusza. Siedział sobie zadowolony. Po tym jak mnie pocałował nic mi nie powiedział następnego dnia. Jak tak bardzo chcę byśmy byli przyjaciółmi, proszę bardzo, ja go do niczego nie zmuszam. Nagle Sev opuszcza swoje krzesło i wychodzi z Wielkiej Sali. Odczekałam chwilę i udałam się w miejsce spotkania.Chłopak siedział przy naszym stoliku. Spojrzałam mu w oczy, po chwili on też patrzy. "Przepraszam Cię Sev. Nie powinnam się tak zachować". On zamknął książkę i wstał. "Nie Miri to ja popełniłem błąd. Bałem się, że wszystko zniszczę, bo ja nie wiem jak mam to powiedzieć, ale zakochałem się w Tobie". Zaskoczyło mnie to co powiedział. "Ty mówisz prawdę?". "Tak, Kocham Cię Mirando". "Ja też czuje to samo do Ciebie Severusie". Snape podszedł do mnie i nieśmiało pocałował. Zdziwiła mnie jego nagła odwaga, lecz nic innego nie miałam w głowie, tylko to co się dzieje teraz. Usłyszałam dźwięk jakby coś uderzyło w półkę kilka działów za nami. Kiedy skończyliśmy powiedział. "Przepraszam, za to, ale ja nie wiedziałem co robię". "Nic złego nie zrobiłeś, to mi się spodobało". "Mirando zostaniesz moją dziewczyną?". "Tak, nawet nie wiesz ile czekałam byś mnie o to spytał". Spędziliśmy jeszcze chwilę w bibliotece ucząc się, po czym wróciliśmy do pokoju wspólnego trzymając się za ręce. Pożegnałam się z nim całusem w policzek i wróciłam do dormitorium spać.
Hogwart, 13 marca
Wstałam rano z uśmiechem na twarzy. "Dzień dobry Amy! Dziś jest piękny dzionek". "Miranda nie budź mnie. Co się takiego stało, że masz taki świetny nastrój?". Powiedziała zaspana. "Mam chłopaka!". Wykrzyczałam. "Mów kto i jak". "Severus. Wczoraj w bibliotece. Pocałował mnie". "To rzeczywiście będzie świetnie". "Tylko mu nie mów, że wiesz, bo powie, że od razu musiałam się chwalić". "No dobra".
Ubrałyśmy się w mundurki i zeszłyśmy na śniadanie. Przechodząc przez pokój wspólny spotkałam Severusa, z którym trzymając się za ręce poszłam do Wielkiej Sali. Usiadłam koło chłopaka. W pewnej chwili obróciłam się i zobaczyłam Blacka. Miał owiniętą rękę bandażem i patrzył się na mnie ze smutkiem w oczach. Och Syriuszu coś ty zrobił?
Hogwart Expres, 31 czerwca
Dziś nadszedł czas, by wrócić do domu. Od tego pięknego wieczora marca wszystko było piękne, no prawie. Syriusz gdy mnie widział, patrzył się na w moje oczy smutno i mówił tylko cześć, bo nic innego nie potrafił wydusić, nawet jeśli chciał powiedzieć coś na jakiś temat. Facundo pogodził się z moją decyzją. Rodzice nie wiedzą o tym, ponieważ boje się ich reakcji. Murrary i Maria Morgan, przecież nie będą mogli się chwalić, że ich jedyna córka jest z osobą półkrwi na dodatek biedną. Nie, że to mi nie przeszkadza, ale wole im to powiedzieć za rok. Mój związek z Severusem jest cudowny. Teraz jest mniej wstydliwy i nie boi się mnie pocałować. Gdy inni ślizgoni się dowiedzieli, że jesteśmy razem, zdziwili się, ale podziwiali odwagę Sev'a. Dowiedziałam się też, gdy rozmawiałam z James'em, że Snape był od zawsze zakochany w Lily Evans i nadal jest. Trochę mnie serce zakuło, ale myślę, że on kocha mnie naprawdę.
Jedziemy pociągiem z powrotem do Londynu. W przedziale są ze mną Severus i Amy. Chłopak obejmuje mnie ramieniem. Ja patrzę się nieobecnym wzrokiem na widok za oknem. "Więc jak myślisz Mira zgadzasz się ze mną?". "Tak, tak. Na co się zgodziłam? Przepraszam zamyśliłam się". "Mówiliśmy o wakacjach. O tym, że najlepiej było by żebyśmy zostali w szkole. Nad czym tak dumasz?". "Nie uwierzycie ale nad tym samym, myślałam co będzie jak wrócę do domu. Rodzice coś wspominali w listach, że gdzieś pojedziemy, ale ja nie chce, bo może nie będę mogła zabrać sowy". "Nie martw się". Dojechaliśmy na stacje. Amy przytuliłam a Severusa pocałowałam tym razem w usta. Na szczęście kochany Remus zasłonił mnie, by Syriusz tego nie widział, bo gdyby tego nie zrobił znowu Syr byłby smutny. Podeszłam do brata i jego przyjaciół przytuliłam każdego na pożegnanie. Gdy tuliłam Lupina podziękowałam mu za to co zrobił. "Czego się nie robi dla przyjaciół". Powiedział. Wzięłam za rękę Facu i poszliśmy w stronę rodziców.
Wróciliśmy do domu. Usiedliśmy przy stole, a nasza skrzatka Saskła przyniosła nam coś do jedzenia. Murrary i Maria zaczęli rozmowę. "W te wakacje pojedziemy w pewne miejsce. Ucieszycie się, zwłaszcza ty Facundo". Czuje, że stanie się jakaś konfrontacja.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top