12#

Tak wiem ,że się strasznie tutaj wlekłam. Przepraszam was za to. Postaram się ogarnąć bardziej.
Za błędy przepraszam z góry :)

-----------------------------------------------------------

Nick pov.

Obudziłem się rano czując ciepło wokół swojego ciała. Było to znane tylko mi ciepło,a może po prostu ciepło osoby ,która była  dla mnie najważniejsza.Odwróciłem się do źródła ciepła jakim był mój partner. Chyba po ostatniej nocy mogłem go tak nazywać już tak oficjalnie. Uniosłem się na łokciach odgarniając mu włosy z twarzy i zerknąłem na telefon. Było cholernie późno a ja miałem dziesięć nieodebranych połączeń od osób ,z którymi miałem spotkanie.

-Kurwa...Ryan wstawaj..-Trzepnałem go w ramię patrząc jak odwraca się niezadowolony. No chyba nie. Wziąłem trochę wody z butelki , która leżała obok torby i wylałem mu na twarz. Wzdrygnął się i błyskawicznie uniósł w lekkiej panice.

- Co ty robisz Nick!?Chcesz mnie zabić?

- Zabije cię jeśli zaraz nie zbierzesz swojego tyłka. Przegapiłem już trzy ważne spotkania biznesowe!

- To tylko spotkania...

- U jednego inwestora z Ameryki starałem się o to spotkanie cztery miesiące,a za dwie godziny je mam. Nie bądź głupkiem bo ci z wypłaty potrące.

- Dobra dobra,już ostygnie szefie.- Wstał ewidentnie mnie drażniąc i naciągając na siebie bokserki położył się znowu.  Spojrzałem na niego jak na kreatyna,ale zignorował mnie. Już miałem wygłosić kolejne słowa swej jakże wspaniałej aprobaty dla jego zachowania kiedy usłyszałem czyjś głos.

- Dzień Dobry Panom. Dostaliśmy zawiadomienie,że są tu dwa trupy..- Spojrzałem na policjantów zasłaniając się trochę zawstydzony,a potem z wyrzutem na Ryana. Tymczasem policjant kontynuował swoją wypowiedź,kiedy jego koleżanka bacznie się nam przyglądała z sugestywnym uśmiechem. Prawdopodobnie była zagorzałą yaoistką bo widok dwóch półnagich facetów obok siebie ewidentnie ją cieszył.

- Jednak widzę ,że bardzo żywotne...te trupy.Maja panowie pięć minut na zebranie się. Ja w tym czasie wypisze mandat do podpisania.- Obrócił się na pięcie odchrzakując ,a policjantka poszła za nim. Spojrzałem na bruneta z mordem w oczach zaczynając się sprawnie ubierać. Ewidentnie chciał teraz być grzeczny bojąc się ,że zaraz zrzucę go z jakiegoś  pagórka. Miał w sumie rację. Za to upokorzenie chętnie bym go wykastrował ,ale szkoda było..no po prostu szkoda było.
Kiedy już się zebraliśmy i podpisaliśmy mandat ,który do najtańszych nie należał   wsiadłem do auta z Ryanem. Cisza była chwilową bo zachwile puścił radio i ruszyliśmy w stronę jego domu bo tam też zostawiłem swoje auto. W nim przy okazji klucze do domu.

- Nick...gniewasz się?

- Nie

- Naprawdę?

- Oczywiście ,że się gniewam głupku. Jeśli chcesz mnie przelecieć w miejscu publicznym to byś pomyślał ,że policja istnieje. Potrące ci ten mandat z pensji.

- Tylko nie z pensji...nawet nie przepracowałem dnia w sumie wiec nie ma z czego potrącać.

- Po prostu jedź...-Mruknalem przypominając sobie o czymś,a raczej o kimś - Ryan?

-Tak?

- Co zrobiłeś z Uno?- Brunet gwałtownie zahamował na światłach tak ,że aż zaklnałem i spojrzał na mnie.

- Cholera..zostawiłem go samego w mieszkaniu.

- Brawo geniuszu. Nie ma to jak szczeniak w mieszkaniu na całą noc.

Ryan zignorował mnie i ruszył z piskiem opon dużo szybciej do swojego mieszkania. Jak się okazało  Uno jak to szczeniak zajął się porządnie domem. Wszystko było porozwalane w salonie a obok małej doniczki zostawił pamiątkę dla Ryana ,żeby ten nie zapomniał go więcej wyprowadzić jak mniemam.
Brunet spojrzał na mieszkanie z dość.. zabawną dla mnie minął. Wzrokiem tym czasem odszukałem Uno który spał pod jednym z foteli. Podszedłem do niego biorąc go na ręce.

-  Podrzucę go do Erena na dziś więc tu ogarnij. Nie możesz pozwolić sobie na taki syf jeśli chcesz mieć ze mną dzieci niedługo.-  Mruknalem przechodząc obok niego ,a ten spojrzał na mnie w szoku. Jednak za nim zdążył coś powiedzieć zamknąłem za sobą drzwi dając mu do myślenia.Uno zerknął na mnie wybudzony ze snu zaczynając merdać ogonem. Pogłaskałem go z uśmiechem wsadzając na spód auta z przodu ,a sam ruszyłem do domu ogarnąć się na kolejne spotkanie.

Ryan pov.

Do swojego nowego miejsca pracy dotarłem idealnie na czas. Nie miałem jak ogarnąć domu więc wynająłem sprzątaczkę ,która miała się tym zająć. Sam zastanawiałem się o co chodziło Nickowi. Dopiero co się zeszliśmy po pięciu latach i już planował dzieci?  Westchnalem nie wiedząc co o tym wszystkim sądzić ,ale ważniejsze teraz było spotkanie. Miało się ono odbyć za dziesięć minut więc musiałem dotrzeć dość szybko do gabinetu Nicka. Wszedłem  do niego pukając wcześniej.

- Dzień Dobry Szefie...- Zerknąłem na osobę ,z którą stał Nick i była to moja kuzynka. Wysoka ,szczupła kobieta o przyjaznych rysach i doświadczeniu widocznym w oczach. Wilk w owczej skórze. Zerknałem na nią nie wiedząc co zrobić ,a jej niebieskie oczy zetknęły się z moim kiedy na jej twarzy powstawał uśmiech. Było widać w nim trochę...jak zawsze oceny sytuacji ,a raczej mojej osoby. Tak jak leżało w naturze większości alf.

- Nie wiedziałam,że mój kuzyn u Pana pracuje.Dobrze się spisuje?

- To jego pierwszy dzień...i jesteście państwo rodziną?- Nick był bardzo oficjalny i nic nie dał po sobie poznać ,a ja wręcz  stałem jak słup soli.

- Rozumiem. Skoro już tu jesteś może byś się przywitał z kuzynką?

- Ja.... Cześć  Selen,dawno się nie widzieliśmy.

- I nic się nie zmieniłeś... Myślałam,że wujek będzie bardziej przykładał uwagę do spadkobiercy swojego majątku.

- Wydziedziczył mnie i szczerze się cieszę.

- Jak to Wydziedziczył???- Spojrzała w pełnym szoku na mnie. Nawet ona spodziewała się że stanę na czele rodzinnego interesu w tym kraju.

- To z powodu osoby którą kocham. - Spojrzałem na Nicka ukradkiem ,ale ten jakby nie zwracał uwagi na naszą pogawędkę.

-  Znalazłeś tą swoją omegę w końcu? To bardzo mnie to cieszy ,ale czego wujek go nie zaakceptował?

- Bo byłem zbyt nisko w hierarchii  biznesu- Tu odezwał się jak gdyby nigdy nic ,a mojej kuzynce wzrok latał od Nicka do mnie.

- Czekaj...twoim partnerem jest twój szef? Czy wy...

- Oszczędź sobie. Dobrze wiesz,że nic ci nie powiem.

- Tak ,spodziewamy się dziecka. Przynajmniej ja tak sądzę. Teraz jednak proponuje iść do pokoju spotkań by dołączyć do reszty. - Całkiem naturalnie przeszedł jak gdyby nigdy nic obok nas kierując się we wcześniej wspomnianym kierunku. Patrzyłem na jego plecy jak zaczarowany. Nie możliwe żebym został ojcem po jednej nocy... Chociaż między alfami i omegami zdarzały się takie sytuacje. Kuzynka widząc moją minę poklepała mnie po ramieniu i popchnęła w stronę miejsca spotkania.Ruszylem do przodu próbując poskładać swoje myśli. Czy ja naprawdę będę miał dziecko? Powinienem się cieszyć? Dopiero co go odzyskałem a już będę musiał się dzielić? Takie myśli towarzyszyły mi przez całe spotkanie i dzień w pracy. Nick unikał jakichś konkretów rzucając się w wir pracy z papierami ,a ja dostałem zadanie sprawdzenia układu spotkań które pominął i nowego terminu. Oczywiście dostawałem kolejne telefony. Kiedy skończyłem pracę Nick odesłał mnie do domu samemu zostając nad papierami. Chciałem zostać,ale  przekonał mnie ,że trzeba odebrać Uno od jego przyszywanych rodziców bo Akashi i Kuroko nie będą chcieli go potem oddać.Zrezygnowany więc to zrobiłem ,ale po powrocie do domu nie mogłem spać. Kiedy jednak już zasnąłem,śniły mi się dzieci..
moje i Nicka...

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top