03#

Ryan pov.

- Nie rozumiem, dlaczego? – Stwierdziłem. Co tu jest grane!? Jaja sobie ze mnie robi? Myślę o nim w każdej chwili mojego życia od pięciu lat, a gdy się zjawia mówi, że nie chce się spotykać. Proszę was pomóżcie, bo ja z nim zwariuje! Jak ja mam niby próbować się z nim nie spotkać!? Jest przecież moją Omegą!

- Nie musisz wszystkiego wiedzieć. – Najwyraźniej chciał szybko zakończyć temat. Ale to ja muszę wszystko wiedzieć. Szczególnie dlaczego to zrobił. Dlaczego  tak zniknął.

- Ale przecież ty…

- Ryan, dlaczego ty jesteś taki uparty!?

- Bo cię kocham. – Najwyraźniej zdziwiło go z jaką łatwością to powiedziałem.

- Nie rozumiesz… - Zaczął. Nie mam zamiaru go jednak słuchać.

- Nie obchodzi mnie to! Chcę cię mieć dla siebie. Zniknąłeś na pięć lat. Rozumiesz!? Pięć lat bez znaku życia, nawet wiadomości od ciebie!

- Musiałem.

- Więc ja też muszę!

- Ciszej. Jest późno, a ja nie mam zamiaru wzbudzać sensacji w całym budynku. – Nick jakby wystawił kolce. Mówił krótko i wymijająco. 

On naprawdę nie chciał ze mną rozmawiać. Nie wiem nawet dlaczego. Mam za dużo pytań, a za mało odpowiedzi.

- Wujku… - Obaj spojrzeliśmy w kierunku głosu. W progu stał czerwonowłosy w małej yukacie. Czyli Eren faktycznie kocha kulturę japońską.

- Coś się stało Akashi?

- Jest za głośno i Tetsuya nie może spać.

- Ach, o to chodzi. Spokojnie już będziemy cicho. – Stwierdził brunet. Mały za to w tym czasie podszedł do Nicka i wyciągnął ręce w górę. Brązowowłosy za to schylił się by wziąć go na ręce. Czerwonowłosy spojrzał na mnie z wyższością, aż przeszły mnie ciarki. Dzieciak też miał heterochronię. Jedno oko było złote, a drugie czerwone. Wzrok przewiercał mnie na wskroś. Mimowolnie zadrżałem. Takim chłodem paliło to spojrzenie. W sumie widać, że dzieciak jest Levia. Tylko po nim mógł mieć taki lód w oczach. Przerwałem jednak swoje rozmyślania, bo w progu stanął tym razem zapłakany niebieskowłosy. Podszedłem biorąc go na ręce. Czułem jak pozostała dwójka czujnie mi się przygląda.

- Coś się stało?

- Bo się obudziłem i… - chlipał młodszy – Akashi-kun zniknął! – Spojrzałem w stronę czerwonowłosego, który już do mnie podchodził.

- Oddaj mi Tetsuye. – Wyciągnął rączki i czekał ze złością w oczach. Nie to była zazdrość. Posłusznie postawiłem Kuroko na ziemi. Od razu wpadł w ramiona czerwonowłosego.

- No już, nie płacz Tetsuya. Przepraszam. Chodź pójdziemy spać. – I wyszli trzymając się za rączki. Usłyszałem ciche westchnienie. Nick schował twarz za ręką. Naprawdę musiał mieć dość. Podszedłem do niego, ale się cofnął.

- Mam dość na dziś. Jak chcesz możesz zostać. Rano odwiozę cię pod market po auto. Potem…

- Czy mogę…
- Nie. Zaraz dam ci ciuchy. Łazienka jest naprzeciw kuchni. – Zakończył szybko nie dając mi dojść do słowa. Z cichym westchnieniem ruszyłem w stronę wspomnianego pomieszczenia. Nie miałem za bardzo wyjścia. W sumie jego mieszkanie było w takich samych kolorach jak stare. Może tylko inaczej były rozmieszczone meble i pokoje. Tak po staremu, powiedziałbym. Łazienka nie wiele różniła się od tamtej. Z tą różnicą, że była większa wanna i prysznic obok. Powoli zacząłem ściągać rzeczy i myśleć nad całą tą sytuacją. Bo za wesoło to mi nie było.

- Masz tu rzeczy. – Nick wszedł jak gdyby nigdy nic i tak samo wyszedł, a ja stałem z rozdziawioną buźką. No super… Czułem jak palą mnie policzki. A myślałem, że już mam to za sobą. Najwyraźniej nie.. Wybrałem szybki prysznic. Nie minęło dużo czasu, a już byłem po kąpieli w kuchni i parzyłem drugą herbatę. W tym czasie brunet poszedł się umyć. Westchnąłem popijając herbatę. Spojrzałem w kubek ze zgrozą dowiadując się, że zdążyłem wypić już ponad połowę. Bez wahania dopiłem resztę i zaszedłem do salonu.

- Oj, chodź. – Spojrzałem w stronę Nicka, który stał w wejściu do salonu. Na sobie miał tylko bokserki. Kuszący widok. Mimo to skierowałem się za nim do jego pokoju.

Ten bezceremonialnie wszedł pod pierzynę, a ja stałem jak ten kołek.

- Wchodź już. Nie mam nic byś mógł spać na kanapie. – Posłusznie wykonałem polecenie. Ta kanapa faktycznie nie wyglądała zachęcająco… Łóżko było duże, ale jakoś chciałem dotknąć Nicka. Przytuliłem się więc do jego pleców. Czułem jak jego mięśnie napinają się pod wpływem mojego dotyku. Ale nadal się nie odezwał. Nie mając nic ciekawszego do roboty powoli zacząłem usypiać. Prawie spałem kiedy dobiegł mnie cichy głos.

- Przepraszam… - A potem zasnąłem.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top