01#


Niespodzianka 💗

************************************

Ryan pov.

Patrzyłem w złotobrązowe oczy, w takim samym zdziwieniu jak one w moje. Tysiące myśli przebiegło mi przez głowę. Serce zaczęło uderzać szybciej. Świat jakby się zatrzymał. Wiedziałem kto jest osobą o tych cudownych oczach. W całym życiu, nigdy bym ich nie pomylił z innymi. Przede mną stał Nick. Ten Nick, którego nie widziałem od pięciu lat. Wstrzymałem oddech. Kiedy już prawie straciłem nadzieje.

-Nick…- Chłopak cofnął się jakby chciał uciec.

- Seijirou, Tetsuya idziemy. – Powiedział dziwnie pusto. Dzieci… one są jego? Ale mają jakieś pięć lat. Czy to znaczy, że spotykał się z kimś od zniknięcia. Spojrzałem na dwóch chłopców, którzy stali teraz tuż obok brązowowłosego, patrząc na mnie ze zdziwieniem. Cisza w tej sytuacji była tak napięta, że aż bolało mnie serce. Nie wiedziałem co mam powiedzieć. W końcu spotkałem swoją miłość, za którą myślami błądziłem przez pięć lat. Najbardziej zabawne jest to, że z dziećmi, w przeciętnym markecie na dziale z pieczywem… Szczyt romantyczności to raczej nie jest.

- Nicchi mam tu ten sok… - Całą tą dziwną sytuacje przerwał mężczyzna wychodzący zza jednego z regałów. Miał blond włosy i żółte, albo miodowe włosy. Do tego był wysoki, no może tylko kilka centymetrów ode mnie. W jednym uchu miał kolczyk, a ubrany był w jasne przylegające jeansy i niebieski T-Shirt. Wyglądał znajomo, ale nawet nie wiem skąd go kojarzyłem. Spojrzałem na rękę, w której trzymał sok pomarańczowy. Miodowowłosy najwyraźniej nie spodziewał się tego widoku, bo patrzył zaskoczony. Spojrzał na dzieci.

- Kurokocchi! – Podbiegł do dziecka biorąc je w ramiona. – Co się stało? Dlaczego płakałeś!? Chcesz coś? Kupić ci czekoladę?! – Pytał dziecka, które o dziwo było bardzo spokojne. Niebieskowłosy chłopczyk spojrzał na czerwonowłosego.

- Ryota oddaj mi Tetsuye! – Powiedział z dołu chłopczyk. Blondynka przeszły dreszcze, ale posłusznie ustawił chłopca obok czerwonowłosego, który od razu zagarnął go w swoje objęcia. I chyba to był dla nich najlepszy stan. Urocze. Spojrzałem na brązowowłosego, który tak jak ja nadal był cicho. Mierzył mnie spojrzeniem, którego nie mogłem rozszyfrować. Przełknąłem gulę w gardle.

- Kise, zabieram dzieci. Możesz iść zapłacić?

- Jasne, ale…

- Tetsuya, Seijirou chodźcie tu. – Dzieci podeszły do Nickiego, a ten schylił się i wziął je na barana. Czerwonowłosy uśmiechnął się, patrząc na mnie z góry. Wyglądał jak mały sadysta…

- Dziękuje, za uratowanie Seijirou. – Wymówił sztywno brunet i szybko zniknął między regałami.

- No to czas do kasy! – Rozbrzmiał głos, żółtowłosego i zaraz on też zniknął. A ja nadal w szoku stałem na dziale z pieczywem. Co tu się do cholery stało!? Mam kurwa tyle pytań… Pierwsze czemu zniknął, a drugie czyje to dzieci? Nie chce myśleć, że on i ten facet są razem. Nicki miał być tylko mój! Zacisnąłem zły zęby. Spojrzałem w podłogę gdzie niedaleko leżały w paczce bułeczki waniliowe. Olśniło mnie. Zabrałem paczkę bułeczek z podłogi i wziąłem jeszcze jedną z półki. Od razu ruszyłem do kasy. Nie zostawię tak tego. Nie teraz. Przy kasie były okropne kolejki. Wzrokiem szukałem żółtowłosego, który miał zapłacić. Znalazłem go. Przy innej kasie, akuratnie było tyle samo osób co u mnie. Więc prawdopodobnie wyjdziemy w tym samym czasie.
Kolejka dłużyła się nie miłosiernie, a ja zrobiłem się rozdrażniony. Jeszcze przede mną stała jakaś starsza pani, pytająca o każdy rodzaj cukierków. Wiecie: „to może to albo jednak nie, bo za drogie…”. Wkurwiająca staruszka. Kiedy w końcu nadeszła moja kolej kasowanie produktów dłużyło mi się nie miłosiernie. Zacząłem nerwowo przestąpywać z nogi na nogę. Niech to już dobiegnie końca. Spojrzałem w kierunku żółtowłosego, który właśnie płacił w kasie.

- Sto dwa złote sześćdziesiąt trzy grosze. – Usłyszałem głos kasjerki. Podałem jej trzy stówy i krzyknąłem, że reszty nie trzeba, by zaraz zgarnąć swoje zakupy i ruszyć za odchodzącym jasnowłosym.

Nie szedł przesadnie szybko, więc deptałem mu po piętach. Nick stał z dziećmi czekając widocznie na blondyna.

Miałem tylko jedną szansę. Przełożyłem reklamówki do jednej ręki drugą łapiąc Nicka. Odwrócił się do mnie patrząc z niedowierzaniem.

- Ty…

- Masz mi to wszystko wyjaśnić! I nigdzie nie pójdziesz do póki tego nie zrobisz!

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top