Rozdział 4

Obudziłam się o 7:30 i wstać nie mogłam.
Leżałam i leżałam, bo sił nie miałam.
Po 10 minutach jednak się ubrałam, ponieważ małą trzeba do przedszkola odprowadzić.

Poszłam na dół i zrobiłam śniadanie po czym ruszyłam obudzić siostrzyczkę.
Ona już była gotowa.
-Łał!-zawołałam.-Szybka jesteś.
Wzięłam ją na ręce i zniosłam na dół.
-Jak się spało?-zapytałam.
-Świetnie, a Tobie?-powiedziała.
-Może być-odparłam.- Zjedz i wychodzimy.

Po 15 mimutach byłyśmy już gotowe i czekałyśmy przy drzwiach przeczkola.
-Dzień Dobry!-przywitała mnie jej opiekunka.
-Dzień Dobry-zmusiałam się na uśmiech.-To ja ją zostawiam. Bądź grzeczna. Kocham Cię. Pa.

Odeszłam szybko.
Jedyne czego chciałam to spokój, samotność.
Nie mogę już oszukiwać, że jest dobrze skoro jest źle.
Nie chcę już tak żyć.

Po wejściu do domu, pobiegłam do mojego pokoju.
Wzięłam kartkę i zaczęłam tworzyć.

1.Nie chcę dłużej kłamać
Nie mogę już tak żyć.
Wszystko co miałam przypadło.
Zostały tylko niechciane łzy.

2.One są takie bezbronne
Są i nie mogą sobie iść
Nikt ich nie przegoni
Choć one nie zrobią nikomu nic.

3.Wszyscy już odeszli.
Przyjaciele poszli gdzieś.
Zostali tylko najbliżsi,
Ale oni nie wiedzą co to smutek.

4.Wiem, że smutne są moje wypociny,
Ale takie jest życie,
Bo po co pisać o czymś co nie będzie na zawsze trwać?

Ref: Próbujemy zmienić los,
Ale czy uda się Nam?
Może nic już nie zrobimy i
Będzie trzeba zawsze już tak trwać?

Zatopiona w płaczu szybko zasnęłam...

Życie jest dobrym aktorem,
Umie zagrać
Wszystko.




#####################

Jesteście?
Przepraszam że tak późno i że tak długo mnie nie było.
Postaram się poprawić.
Jesteście?
Rozdział pisany na szybko.
Wena mi trochę zanikała xD pisząc go,
Ale chyba może być?
2/10? 1/10 czy 5/10 xD
Piszcie co o nim myślicie.
Zapraszam na moje  wiersze.
Do następnego xx

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top