1
• Początek piątego roku • wrzesień •
Harry siedział aktualnie na historii magii. Rozmyślał o tym, jak to cudownie by było być kimś innym. Gdyby miał na imię Drake? Może jednak Aiden? Lance lub Lukas? Nie, jednak wolał coś na ,,A''. Może by tak Alan? Adam było ładne, ale to nadal nie to. Nagle jakaś myśl mu uciekła, xander? Skupił się bardziej, Alexander! Tak to było to! Brzmiało idealnie! Musiał dowiedzieć się o znaczeniu tego imienia! Chwila, co z nazwiskiem? Może coś na ,,M''? Alexander Morris? Alexander Murphy? Coś mu nie grało. Weźmy ,,B''... Naglę, poczuł, że ktoś go szarpnął za ramię. Była to Hermiona.
-Harry! Jak zawsze zamyślony! Chodź, bo spóźnimy się na eliksiry! -Dziewczyna z rozmachem chowała swoje książki. Najczęściej tego nie robiła, lecz gdy ostatnim razem Snape zwrócił jej uwagę na to, że o mało się nie spóźniła, co było spowodowane wyjściem do toalety, zaprzysięgła, że już tak nie zrobi, oczywiście szepcząc, ale nie przewidziała, że Harry to usłyszy.
Wstał więc i poszedł za nią i Ronem. Rozmawiali akurat o nowym artykule Skeeter. Harry'ego on szczególnie nie interesował. Po co interesować się miał bzdurami? Miał ważniejsze sprawy na głowie i to sporo. Jedną z nich była myśl, która go prześladowała od spotkania z dementorami. Idąc tak, znowu się w nią zagłębił. Tyle ludzi już się za niego poświęcało. Tyle ludzi za niego cierpiało, a on? On nawet nie umie zrobić prostego eliksiru, który być może by kogoś uratował! Miał zamiar to zmienić! Z nową dawką motywacji szedł na eliksiry z przyjaciółmi. Miał zamiar po obiedzie pójść do biblioteki, a później do pokoju życzeń¹. Dowiedział się o nim od zgredka, lecz ani Ron, ani Hermiona o nim nie wiedzieli. Jakoś nie miał ochoty mówić im o tym.
Znaleźli się w lochach. W ten pojawiła się nowa myśl. Czemu nigdy żaden eliksir mu nie wychodzi? Stara się, nie wychodzi. Nie stara się, też nie wychodzi. Wyjął książkę od eliksirów.
- Zobaczcie jednak ktoś ze złotej trójcy, nie licząc szlamy, umie czytać! - Oczywiście tam, gdzie gryfoni tam też ślizgoni, a Malfoy nie przepuściłby okazji, by poszydzić z Harry'ego.
- Zobaczcie ktoś ze srebrnej trójcy umie, umie... - takim o to sposobem Ron i jego wolno działający mozg zawalił sprawę.
- No co Roniaczku? Czyżby ci się móżdżek przegrzał? - Tym razem odezwała się Pansy.
Ron jedynie zrobił się czerwony ze złości, a następnie spojrzał na Harry'ego z wyrzutem. Harry jednak jedyne co zrobił to, po wrócił do książki. Mimo że w środku wrzał ze złości. Był dumny z siebie, że udało mu się zignorować Malfoya. To był mały kroczek do sukcesu. Jego porywczość sprowadzała na niego kłopoty, a przez to też na innych. Więc tym razem ugryzł się w język.
Pytanie ponownie wróciło. Co on robił źle w eliksirach? Postanowił, że dziś się bardziej postara, a później wyciągnie wnioski.
Może nawet znajdzie książkę, która mu w tym pomoże?
Przybył Snape i czas na eliksiry. Jak zawsze gryfoni i ślizgoni podzieleni na dwie strony. Ciekawe co by było, gdyby jakiś ślizgon i gryfon się dogadywali?
-Dziś będziecie warzyć eliksir spokoju, przepis macie na tablicy. Chciałbym też przypomnieć, że prawdopodobnie będzie też na SUM-ach. - Odpowiedział Snape z ironicznym uśmiechem. Dobrze wiedział, że to jeden z trudniejszych eliksirów i nie mógł już się doczekać. Ostatnio miał paskudny humor, a męczenie gryfonów mu go poprawiało. - Jeśli któremuś z was choćby ręka zadrży, może to wtedy doprowadzić do głębokiego snu, z którego można się już nie wybudzić. - Tym razem Snape miał ponury wyraz twarzy.
Harry spojrzał na tablice. Potrzebny mu był sproszkowany kamień księżycowy, syrop z ciemiernika, sproszkowane kolce jeżozwierza i róg jednorożca. Poszedł po składniki, lecz w drodze powrotnej do ławki Malfoy podłożył mu nogę. Całe szczęście dzięki refleksie szukającego się nie potknął. Gdy już położył wszystko na ławce, spojrzał do książki co miał zrobić.
Dodać sproszkowany kamień księżycowy, aż eliksir zmieni kolor na zielony.
Mieszać, aż eliksir zmieni kolor na niebieski.
Dodać sproszkowany kamień księżycowy, aż eliksir zmieni kolor na fioletowy.
Podgrzać, aż eliksir zmieni kolor na różowy.
Dodawać syrop z ciemiernika czarnego, aż eliksir zmieni kolor na turkusowy.
Podgrzać, aż eliksir zmieni kolor na fioletowy.
Dodać sproszkowane kolce jeżozwierza, aż eliksir zmieni kolor na czerwony.
Mieszać, aż eliksir zmieni kolor na pomarańczowy.
Dodać sproszkowane kolce jeżozwierza, aż eliksir zmieni kolor na turkusowy.
Podgrzać, aż eliksir zmieni kolor na fioletowy.
Dodać sproszkowany róg jednorożca, aż eliksir zmieni kolor na różowy.
Mieszać, aż eliksir zmieni kolor na czerwony.
Podgrzać, aż eliksir zmieni kolor na fioletowy.
Dodać sproszkowany kamień księżycowy, aż eliksir zmieni kolor na szary.
Podgrzać, aż eliksir zmieni kolor na pomarańczowy.
Dodać sproszkowane kolce jeżozwierza, aż eliksir zmieni kolor na biały.
Nie wydawało mu się to aż tak trudne, ale wiedział, że jeśli coś się wydaje łatwe, to na pewno jest trudne. Miał już z tym doświadczenia z poprzednich lekcji. Nalał wody i rozpalił pod kociołkiem. Zaczął dodawać sproszkowany kamień księżycowy. Patrzył jak barwa eliksiru się zmienia. Początkowo lekka zieleń zamieniła się w istny neon tego odcieniu. Harry wziął chochlę i zaczął mieszać zgodnie ze wskazówkami zegara. Eliksir zaczął zmieniać barwę, na początku stracił trochę na jarzącym się kolorze, by po chwili stopniowo zmieniać kolor na niebieski. Był to naprawdę ładny odcień, ale Harry musiał się brać do roboty, bo jeszcze zniszczy eliksir, który jak na razie był dobry. Znów wziął sproszkowany kamień księżycowy i zaczął go dodawać do wywaru. Kolor eliksiru spokoju zmieniał się na fioletowy. Ten odcień nie przypadł mu aż tak do gustu, ale też był ładny. Podgrzał wywar i czekał na efekty. Już po chwili ciecz była różowa. Nie był to jednak przyjemny kolor, raczej taki jak sukienka landryny, Harry skrzywił się, nie znosił tego paszczura już od pierwszego spojrzenia na nią. Wyrwał się z zamyśleń i sięgnął po sproszkowane kolce jeżozwierza, ale wpadła mu do głowy myśl, że przecież miał być dokładny i uważny, a on znowu wylądował z głową w chmurach. Spojrzał na instrukcje i westchnął, jego nieuwaga mogła doprowadzić do katastrofy. Zapomniał o syropie z ciemiernika! Szybko wziął w ręce buteleczkę i powoli wlewał. Turkusowy kolor wypełnił kociołek.
Reszta eliksiru poszła mu dość sprawnie. Tak się wciągnął w tą precyzje, że nie słyszał nawet narzekań Snape'a! Choć stawało się, że odlatywał. Cóż o mało nie spalił eliksiru, no i wylał mu się sok z ciemiernika... Do tego spadło mu trochę sproszkowanego rogu jednorożca. Ważne jednak, że udało mu się zrobić eliksir tak by przypomniał ten z opisu w książce. Przelał eliksir do podpisanej fiolki i wstał, chciał pójść go położyć na biurku profesora, gdy niespodziewanie poślizgnął się na syropie z ciemiernika. Eliksir stłukł się i niestety spadł na te nieszczęsne składniki na podłodze. Cóż reakcja łańcuchowa spowodowała wybuch prosto w jego twarz. Na szczęście po prostu zaczął się błyszczeć na całym ciele. Jednak Snape nie był już tak zadowolony.
-Potter! Minus 10 punktów od Gryffindoru i szlaban! Przez tydzień u mnie po kolacji! Reszta, połóżcie fiolki z eliksirami na moim biurku.- Wykrzyczał zdenerwowany Snape, następnie ruchem różdżki posprzątał to, co gryfon zdążył ubrudzić. Harry jednak zastanawiał się nad jednym.
~Jak on to do cholery robi?!Jak można jednym ruchem różdżki posprzątać bałagan i to jeszcze bez słów!~
Coś czuł, że będą kociołki do wyczyszczenia. Spakował się i pospiesznie wyszedł z sali. Jednak przy drzwiach zatrzymała go dwójka jego przyjaciół.
- Nie przejmuj się Harry! Snape to dupek i tyle! - Próbował pocieszyć go Ron. Jednak dla Harry'ego zabrzmiało to strasznie sztucznie. Nie chodziło to, że jego przyjaciel nie uważał Snape'a za dupka, a uważał! Tylko o to, że Ron pocieszył go, ale tak dla zasady. Harry lekko się skrzywił.
- Ronaldzie! - Wykrzyknęła Hermiona, po chwili zaczęły się ostre dyskusje pomiędzy Ronem a Hermioną. Harry nie miał ochoty brać w tym udziału. Zwłaszcza że to on zawinił. Gdyby nie jego bałaganiarstwo może i dostałby w końcu choć trochę pozytywną ocenę. Szlaban miał też swoje plusy! Harry przecież mógł podpatrzeć co robi mistrz eliksirów, że wychodzą one tak dobrze. Z nową motywacją Harry kierował się pod klasę transmutacji.
- A ty co uważasz Harry? - Zapytała jednocześnie dwójka jego przyjaciół. Hermiona widząc jednak, że ich przyjaciel znowu chodził z głową w chmurach zaczęła mu tłumaczyć, o co chodzi. - Uważam, że gdy skończymy lekcje powinniśmy pouczyć się w pokoju wspólnym. Zwłaszcza ty Harry! Przez to, że chodzisz cały czas zamyślony, możesz opuścić się jeszcze bardziej w nauce!
- Stary! Nie słuchaj jej! Jest dopiero początek roku szkolnego! Nawet jeszcze lato jest! Powinniśmy się rozerwać! Wiesz wybuchający dureń, jedzenie, a zwłaszcza kurczaki. - Ron przez chwile odleciał, zapewne myśląc o jego ulubionym daniu. - Będzie fajnie! Ja, ty i reszta chłopaków z pokoju. - Spojrzał sugestywnie i dla efektu ściszył głos. - Mam coś ekstra. Im więcej będziemy robić takie zloty, tym bardziej męscy będziemy się wydawać. Więcej panienek i te sprawy. - Poruszył brwiami, a następnie wbił lekko łokieć w bok przyjaciela. Prawda była jednak taka, że to czy Potter będzie, czy nie, za bardzo go nie obchodziło. Jednak to przecież Harry Potter! Ron uważał, że jeśli pokaże, jakimi to luzackimi kumplami są, w końcu dostanie swoją upragnioną uwagę.
Hermiona spojrzała na Rona zgorszonym wzrokiem. Jednak gdyby się przyjrzeć to w jej oczach, zamiast obrzydzenia można było dostrzec zachłanność. Lubiła takiego Rona, mimo że był przygłupem. Gdy tak mówił wydawało się, że jego serce jest nieosiągane, a ona lubiła wyzwania. Uwielbiała te zazdrosne spojrzenia, gdy posiadała coś, czego inni nie zdobędą. Bo przecież żadna osoba nie zdobędzie serca Rona, żadna po za nią. Nie było innej opcji, Hermiona zawsze zdobywała to, czego chce.
Harry spojrzał na dumnego Rona i Hermionę mającą zachłanne spojrzenie. Zastanawiał się, kiedy cała trójka się tak zmieniła. Ron, który był lojalnym przyjacielem o złotym sercu stał się zachłannym egoistą, który pragnie ,,sławy'' chłopca który przeżył. Hermiona, przyjaciółka niegdyś tak bliska jego sercu, stała się zachłanna władzy. Sam Harry się zmienił, kiedyś z chęcią ratowania świata mimo wszystko stał się zmęczonym człowiekiem. Mimo że nadal chciał ratować czarodziejski świat, miał zamiar się przygotować> Nie wiedział, czy wygra tę wojnę, ale wiedział jedno. Gdyby wygrał wojnę ma zamiar nie mieszać się już w te sprawy. Najchętniej wyjechałby gdzieś, gdzie jest spokojnie.
__________________________________________________________
Szkoda tylko, że nie wiedział jak bardzo się jeszcze wmiesza w to wszystko~~
Cóż kolejny raz próbuje z opowieścią, może teraz mi się uda ;>
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top