2
Dzień jak co dzień dopiłam swoją już zimną kawę, bo za niedługo miałam iść do pracy. Dziś jest sobota ostatni dzień pracy w tym miesiącu. Grudzień bardzo szybko zleciał i co za tym idzie moje 21 urodziny. Gdy tak rozmyślałam, zapomniałam w ogóle o czasie. Spojrzałam na zegarek.
- O KURWA !!! Już tak godzina
Wzięłam szybko torbę ze stołu, zakluczyłam drzwi i pobiegłam złapać taksówkę. Machałam ręka jak pojebana, ale nie mogłam się spóźnić dziś, Pana Brown kazał mi przyjść na czas. Po chwili przed moimi oczami ukazała się taksówka.
- Na ulice The Mall
-dobrze.
Już myślałam, że ten miły starszy pan nic do mnie nie powie, ale jednak myliłam się.
- a pani to się nie boi tam łazić, tyle się teraz dziej.
Zdziwiło mnie co gadał do mnie ten facio, bo pracuje już długo u Pana Browna i jakoś żyje.
- a co się niby dzieje.
- panienka nie wie ! W radiu mówili, że dziewczyna porwana została, a ostatni raz widziana była własne na ulicy The Mall.
- pierwsze słyszę.
- lepiej, żeby panienka uważała, bo ładna buźka nie zawsze jest super.
- dziękuję za radę, ale wiem jak sobie poradzić.
- jak tam sobie panienka uważa.
Gdy dojechałam do pracy, od razu weszłam tylnymi drzwiami, położyłam swoi płaszcz i poszłam do gabinetu pana Browna.
- dzień dobry Panie Brown ja przepraszam, że znowu się spóźniłam, zaczęłam płakać, bo gdzie ja znajdę taka dobra prace.
- ale dziecko czemu płaczesz przecież jesteś punktualne.
- naprawdę!
- tak.
- yes yes!!
- no dobrze, więc tak dziś mogłabyś popracować trochę dłużej.
- tak.
- dziękuję i oczywiście dostaniesz więcej pieniędzy za zostanie po godzinach.
- a do której miałabym być.
- do 20.
- no dobrze. Szczerze byłam wystraszona, bo będę siedziała tu do 20, dziwnie się tu czasami czuje i jeszcze ten nawiedzony facet z taksówki. Zawsze kończę o 17 i wtedy jest już ciemno, a teraz muszę zostać do 20, nawet nie wiem, czy autobus jest o tej godzinie, a taksówki nie zamówię, bo nie mam jak. Zalegam z rachunkami za mieszkanie. Niby zarabia jak na sprzątaczkę dużo, ale utrzymać trzypokojowe mieszkanie iw ogóle wszystkiego to jest istna masakra, a nie sprzedam mojego rodzinnego mieszkania, bo jestem z nim zżyta i szkoda mi by było go sprzedawać. Moja praca minęła szybko a za oknem ciemno jak w dupie i kurwa mój strach się na silił, niby wiem gdzie i jak kogoś kopnąć, ale kurwa boje się.
- skończyłam.
- dobrze może cię podwiesić.
- nie dziękuję, zadzwonię po taxi.
- no dobrze nie będę się narzucać, a i proszę.
Mężczyzna podał mi znaną kopertę, w której był hajs
Ubrałam się i wyszłam, szłam szłam i nagle ciemność.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top