JEDNO JEST PEWNE

Przypadek I:
Ten sam czas... Dzień Wigilii godzina: 17:30

Dotarałam. Jest Wigilia.Stoję przed świętym krzyżem. Wpatruję się w jego stalowy szkielet, myśląc co robi teraz normalna rodzina.

Popatrzyłam w niebo. Wyglądało jak pergamin zalany ciemno niebieskim atramentem. Wpatrując się w "czarną dziurę" , usiadłam i spokojnie czekałam na pierwszą gwiazdkę.

Gdy się pojawiła, rozświetliła ciemny pergamin pozostawiając wokół siebie janą poświatę.

Opadłam na kolana. Nie zważając na czerwoną ciecz, która wypływała z moich kolan, a następnie spływała po kamieniach, złożyłam ręce do modlitwy i pochłonięta ostatnią rozmową z Bogiem na tym świecie, modliłam się...

Przypadek II
Ten sam czas...

Leżałam na łóżku operacyjnym, gapiąc się w sufit. Taka zwykła ściana na codzień nie ma w sobie nic szczególnego, a jednak wpatrywałam się w nią z zaciekawieniem.

Zostawiłam całe moje życie wypisane w zniszczonym zeszycie. Nie wiem czy mam się bać czy cieszyć. Jedni byliby przerażeni, gdyby ktoś miał im podcinać żyły i zamiast jej fragmętu wsadzać cieniutką rureczkę. Jednak ja tak długo czekałam na moment, w którym moja tętnica będzie tryskać krwią na wszystkie strony.

Siedziałam w izolatce aż 7 miesięcy nie wychodząc na świeże powietrze! Teraz mam okazje sobie ulżyć.

Założyli mi maskę, nie wiedząc, że wzięłam narkotyki. Skąd je mam? Gdy tu przyszłam miałam jeszcze dwa opakowania szczelnie zamknięte i dobrze schowane. Po chwili powieki ciążyły mi. Nie utrudniając: zasnęłam na wieki...

Przypadek III
Ten sam czas...

Jestem na zaporze nad Soliną z klasą. Miałam jechać wczoraj, ale jakoś tak wyszło...

Postanowiłam nie zmieniać miejsca zbrodni. Chciałam dokończyć plan, który zaczęłam miesiąc temu.

Idąc przez zapore myślałam co może mnie ominąć, a co spotkać. Myślałam też czy niektóre osoby, po mojej śmierci, poradzą sobie psychicznie.

-Chodź Gośka. Oddaliłaś się od klasy.-gdy moja koleżanka to powiedziała postanowiłam działać.

-Ej ludzie! Chodźcie tu!-zawołałam w strone klasy.

Moja przyjaciółka patrzyła na mnie jakby chciała powiedzieć: " Co ty odwalasz?!"

Wzięłam głęboki wdech, podniosłam plecak w górę, tak by wszyscy to zobaczyli, po czym rzuciłam go w strone zebranej grupki.

Przeszłam przez bramkę i ostatni raz spojrzałam na klasę i ich przerażone twarze.

Przypadek IV
Ten sam czas...

Siedzialam przy matce, w szpitalu, podczas gdy moje dzieci i mój mąż zostali w domu i rozpakowywali prezenty.

Patrzyłam na nią troskliwym wzrokiem. Nigdy bym nie przypuszczała, że będe tutaj o tej porze.

Gdy miałam wychodzić moja matka złapała mnie za ręke. Do oczu napłynęły mi łzy.

-Mamo...-powiedziałam, a ona patrzyła na mnie z wyrazem, że już umiera...

Przypadek V
Ten sam czas...

Siedzę w pokoju siostry patrząc na jej stare zdjęcia. Wiele lat minęło od kiedy Ala zakończyła swoje normalne życie.

Zostawiła je, zakopała w piasku. Zapomniała o nim całkowicie. Zaczęła wszystko od nowa. Sama podejmowała decyzje, podczas gdy jej matka i moja za razem, zajmowała się swoją karierą.

-O, cześć. Co ty tu robisz?- zapytała Alicja wjeżdżając do jej pokoju.

Wyglądała tak jakby była trupem.
Miała skóre bladą jak śnieg. Na głowie miała zawiązaną bordową chustę. Kości wystawały bardziej niż 2 miesiące temu.

Gdy miałam wychodzić usłyszałam głośny huk. Obruciłam się i zobaczyłam Alicję leżącą na ziemi. Zemdlała? Sprawidziłam puls...

-Mamo! Pomocy prosze!-wrzeszczałam ze łzami w oczach...

Przypadek VI
Tan sam czas...

Leżę w szpitalu. Cholera. Nie mam co robić. Mimo zakazu lekarzy, nadal biorę te tabletki.

Nie łykam tych przeciw tasiemcowi, tylko te z jego larwami. Jestem już na tyle chuda, że mogę iść na casting.

-Idź spać.-powiedziała pielęgniarka wychodząc.

To była moja ostatnia szansa. Odpięłam wszystkie kabelki i gdy miałam wychodzić dostałam drzwiami w głowę...

Przypadek VII
Ten sam czas...

Nadal siedzę przed salą mojego brata. Boję się. Próbują go wybudzić już jakieś 2 godziny. Jeżeli go nie wybudzą to wiadomo co się stanie.
Nagle lekarz i pielęgniarki wyszli z moim bratem na łóżku.

-Bierzemy tego chłopca na blok operacyjny. Nie ma co ukrywać. Istnieje ryzyko pozbawienia go życia...

-Jedno jest pewne...

°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°

Cześć! Jak tam pierwszy dzień szkoły? Przepraszam, że tak długo nie pisałam... nie miałam weny. Ale powróciłam i to się liczy!

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top