Zakupy
/*
Witajcie! Tak, jak obiecałam w ostatnim rozdziale, mam dla Was niespodziankę, jaką jest nowa okładka opowiadania, za stworzenie której dziekuje bardzo Bubbsonn 😚( Dajcie znac czy wam sie podoba 😀 ) Również tak, jak obiecałam, daje wam nowy rozdział, szybciej niż ostatni 😁 ( ostatnio idzie mi coraz lepiej z dotrzymywaniem obietnic 😉 ). Rozdział ten jest specjalnie dla tych, którym czegoś brakowało w poprzednim rozdziale. Jeśli więc niczego ci nie brakowało, nie czytaj wcale, albo zacznij mniej więcej od połowy 😜. Miłej lektury ☺
*/
Kiedy się obudziłam rano, Ryan leżał za mną, wtulony w moje plecy. Obejmował mnie ramieniem w pasie. Czułam jego równomierny oddech na szyi. Chciałam na niego spojrzeć, więc delikatnie próbowałam przekręcić się na plecy. Niestety Ryan spał bardzo czujnie i przebudził się, jak tylko się poruszyłam. Mogłam to przewidzieć, w końcu jest żołnierzem, który większość czasu służył na misjach. Zdążyłam tylko skierować głowę w jego stronę, a on od razu mocniej przywarł do moich pleców, dłonią znalazł moja dłoń i splótł nasze palce. Głowę wtulił w moja szyję, składając na niej kilka wilgotnych pocałunków. Moje ciało momentalnie zareagowało na niego. Po skórze rozeszły się fale ciarek.
- Nie chciałam Cię obudzić. Przepraszam. - Spojrzałam na jego zaspaną twarz. Oczy cały czas miał zamknięte, ale wiedziałam, że już nie śpi.
- Nie szkodzi. Stęskniłem się już.
- Głupek. Przecież spałeś i to przy mnie. To jak mogłeś się stęsknić?
- Nie wiem, ale się stęskniłem.
- Wyspałeś się? - Otworzył zaspane oczy i spojrzał na mnie niewyraźnie.
- Nie jest źle, ale mogło być lepiej.
- To idź spać. Ja pójdę się wykąpać i zrobię śniadanie.
W odpowiedzi tylko złożył delikatny pocałunek na moich ustach. Nie puścił mnie całkowicie, cały czas trzymał mnie za dłoń, kiedy wstawałam. Jak chciałam się wyswobodzić, to mnie pociągnął tak, że poleciałam z powrotem na łóżko i na niego. Pocałował mnie po raz kolejny i dopiero po tym puścił mnie wolno, żegnając mnie triumfalnym uśmiechem.
Przyjemnie mi się leżało z Ryanem, ale wiedziałam, że jak nie wstanę teraz, to nie zdążymy na obiad do rodziców, bo musieliśmy jeszcze po drodze zaliczyć centrum handlowe. Mama chyba by mi nie darowała, gdybyśmy i dzisiaj nie przyjechali. Była zbyt ciekawa żołnierza, który skradł mi serce. Chyba po tym, jak się dowiedziała o nim, zaczęła dostrzegać wszystkie szczegóły mojego zachowania, które były związane z uczuciem do niego, co zwiększyło jej radość, ale i zarazem ciekawość.
Podeszłam do szafy i wyjęłam z niej jakiś długi i luźny t-shirt, żeby nie paradować po mieszkaniu na golasa. Ubrałam go i udałam się do łazienki. Stanęłam przed lustrem i spojrzałam na swoje odbicie. W głowie zaczęły mi się przebijać obrazy z wczorajszego wieczoru. Ryan był taki delikatny i skupiony na mnie. Nie dbał o swoje potrzeby, tylko zajmował się mną, co mnie bardzo cieszyło, ale i też zdziwiło. W końcu wrócił z misji po dziesięciu miesiącach, a tam raczej na pewno nikogo nie miał. Powinien być bardziej agresywny i spodziewałabym się, że będzie próbował mnie tylko "przelecieć" dla zaspokojenia własnych potrzeb. W rzeczywistości było zupełnie odwrotnie. Nie zwracał uwagi na swoje ogromne i wciąż narastające ciśnienie, delektował się mną, pieścił mnie i starał się dostarczyć mi jak najwięcej przyjemności. Już dawno z nikim nie było mi tak dobrze, o ile w ogóle kiedykolwiek było mi tak dobrze z jakimkolwiek facetem. Uśmiech sam wkradł się na moją twarz i nie chciał zniknąć.
Umyłam szybko zęby i weszłam pod prysznic. Gorąca woda zaczęła otulać moje ciało. Było to bardzo relaksujące i odprężające doznanie. Mogłabym tak stać godzinami. Zebrałam się jednak w sobie i zaczęłam się myć. Zdążyłam umyć głowę i spłukać całą pianę, kiedy nagle usłyszałam otwierające się drzwi do łazienki. To mogła być tylko jedna osoba. Już wstał.
- Ryan! Myje się, idź sobie. - Próbowałam go wygonić. Sama nie wiem czemu, ale nie czułam się jeszcze na tyle komfortowo przy nim, żeby pozwolić mu gapić się, jak się myje. Wiem, że ze sobą spaliśmy, ale to było co innego. Wtedy działa podniecenie, górę bierze pożądanie i nie myśli się o wstydzie, czy czymkolwiek podobnym. Teraz tego nie było i miałam opory przed tym, żeby tak swobodnie stać na nago przed nim.
- Muszę siku. - Protestował jak dziecko i nic sobie nie zrobił z tego, że go wyganiałam.
- Zrobisz jak wyjdę. Idź sobie.
- Kochaliśmy się, widziałem Cię już nago. - Stwierdził bez emocji i podszedł do toalety.
- To nie ma znaczenia. Rób to siku, byle szybko i wynoś się stąd. - Ponaglałam go widząc, że i tak go nie wygonie od razu.
- Spoko. - Odburknął bez emocji. Był zaspany.
Uznając, że wygrałam, odwróciłam się do niego plecami i starałam się trochę wyluzować pod strumieniem gorącej wody. Usłyszałam dźwięk spuszczanej wody w toalecie i już cieszyłam się, że wreszcie sobie pójdzie i będę miała pełną swobodę. Wtedy zaskoczył mnie dźwięk otwieranych drzwi prysznica. Szybko odwróciłam się, żeby zobaczyć co ten głupek wyrabia, ale nim zdążyłam to zrobić on już stał za mną, przyklejony do moich pleców i obejmował mnie w pasie.
- Co ty wyrabiasz?! Ten prysznic jest za mały dla nas dwojga! - Próbowałam się go pozbyć.
- Jak się przytulę do Ciebie, to będzie w sam raz. - Położył swoje dłonie na moim brzuchu i mocniej mnie przyciągnął do siebie.
- Nie będzie, wynoś się stąd! - Nie działało na mnie jego przymilanie się, nadal czułam jakiś taki dyskomfort. Może dlatego, że to nie było łóżko poprzedzone grą wstępną, podczas której by mnie rozpalił i podniecił.
- Twój szampon bosko pachnie. - Stwierdził zatapiając twarz w mojej szyi. Odgarnął moje włosy na bok i zaczął mnie całować po ramieniu, włączając w to swój język. - A woda z twojego ramienia smakuje genialnie. - Wydusił z siebie pomiędzy pocałunkami i przemieszczał się z ustami w kierunku karku.
- Głupek!
- Ale twój głupek...
Nie przestawał mnie całować po szyi, karku i barkach, a jego dłonie błądziły po moim brzuchu. Nagle złapał mnie za biodra i jednym szybkim ruchem odwrócił mnie przodem do siebie. Złączył nasze usta w pocałunku i napierając na mnie swoim ciałem, zmusił mnie do oparcia się plecami o pokrytą płytkami, zimną ścianę. W efekcie czego moje ciało doznało szoku i przeszł mnie dreszcz. Ryan splótł nasze palce i uniósł nasze dłonie nad moją głowę. Opierając je o ścianę, blokował mi jakikolwiek ruch ramionami. Wpijał się w moje usta coraz bardziej i coraz bardziej przyciskał mnie swoim ciałem. Czułam jaki jest już napalony i jak jego męskość coraz bardziej napiera na materiał bokserek. Tak, ten głupek nawet nie zdjął bokserek. Dosłownie po chwili były one przemoczone. Gorąca woda ciągle się na nas lała, dodatkowo rozgrzewając nasze ciała.
Zjechał ustami na moją szyję, a potem, sunąc po niej językiem, przemieścił się w okolicę mojego prawego ucha. Kilkakrotnie przejechał językiem przez zagłębienie na zakończeniu szczęki za uchem, na końcu łapiąc wargami płatek mojego ucha i delikatnie go przygryzając. Za każdym razem przechodziły mnie niebywałe ciarki. Chyba znalazł mój wrażliwy punkt, a to, że powtarzał tą czynność raz za razem oznaczało, że widział, jak to na mnie działa. Puścił moje dłonie, zarzucając je sobie na szyję. Językiem zaczął zjeżdżać w dół, zatrzymując się w przestrzeni między piersiami. Teraz tam skupił uwagę swoich ust i języka. Dłońmi również zaczął wędrować po mojej skórze od szyi, aż do bioder. Zostawiał na moim ciele przyjemne ciarki. Moja skóra była niezwykle wrażliwa na jego dotyk i reagowała bardzo intensywnie. Nie zatrzymywał się za długo w jednym miejscu i już po kilku sekundach kontynuował swoją podróż w dół. Klękając przede mną na jednym kolanie, zjechał ustami do mojego brzucha. I zaczął błądzić po nim językiem. Patrzyłam na niego maślanymi oczami, rozkoszując się przyjemnością jaką mi dawał. Mój brak komfortu przy nim, odszedł w zapomnienie, a jego miejsce zajęło rozluźnienie i narastające podniecenie. Jego język zbliżał się coraz bardziej do mojego czułego miejsca. Po chwili bez ostrzeżenia, szybkim ruchem chwycił moją nogę i postawił sobie na swoim kolanie, tym samym robiąc sobie łatwiejszy dostęp, a mnie całkowicie zaskakując. Nie czekając na pozwolenie zatopił swój język w moim kroczu. Nie zdążyłam zareagować na to co zrobił i przeszyła mnie przyjemna fala doznań. Motyle w moim brzuchu wariowały, dając niepowtarzalne odczucia, mające swoje epicentrum w podbrzuszu i rozchodzące się po całym ciele. Nogi zaczynały mi drżeć, czułam, że mój finał jest bliski. Wplotłam dłonie w jego mokre włosy i zacisnęłam je w pięść. Wiedziałam, że ciągnę go, ale to było silniejsze ode mnie. Zamknęłam oczy i napawałam się przyjemnością. Nagle moje ciało zaczęło płonąć, przeszło je mocne przyjemne doznanie, w efekcie czego wszystkie moje mięśnie się spięły, a plecy wygięły w łuk. Zaczęłam drżeć, fala czystej przyjemności zalewała moje ciało. Zacisnęłam mocniej pięści na jego włosach i chyba mimowolnie przyciągnęłam jego głowę bliżej. Chyba kilka pojękiwań wydostało się z moich ust. Serce waliło mi jak szalone, oddech szalał, ale nie chciałam, żeby ta przyjemność się skończyła. Mimo wszystko Ryan nie przerwał i jeszcze przez chwilę drażnił mój czuły punkt.
Wstał po chwili i z wielkim uśmiechem wpił się w moje usta. Po jego twarzy i powiekach spływały krople wody, ale nie przeszkadzało mu to. Dopiero teraz rozluźniłam dłonie na jego włosach i przeniosłam je na jego szyję. Ryan nie przestawał wodzić palcami po mojej skórze ud, brzucha czy ramion, co było bardzo elektryzujące. Każde miejsce na moim ciele było bardzo wrażliwe i odczuwało każdą przyjemność o wiele intensywniej, po tym co mi zrobił. Cholera nie myślałam, że kiedykolwiek mu na coś takiego pozwolę, a teraz nie potrafiłam się nawet odrobinę sprzeciwić. Zawsze jak o tym myślałam, to wydawało mi się to krępujące i do tej pory jeszcze żadnego faceta nie dopuściłam do siebie w taki sposób.
Całując mnie, przygniatał mnie delikatnie swoim ciałem do ściany. Czując jego całe ciało dziwiłam się, że jego bokserki jeszcze nie eksplodowały. Ale ani trochę się na tym nie skupiał. Jego uwaga była zwrócona cały czas na mnie. Po namiętnym pocałunku, nalał sobie żelu na dłonie, patrzył się na mnie tak tajemniczo i podejrzliwie. Nie wiedziałam co zamierza zrobić. Kiedy miał sporo żelu na dłoni, odstawił butelkę i zaczął mnie myć, masując przy tym każdą, nawet najmniejszą, część mojego ciała. Jego dotyk był boski, tak delikatny i przyjemny. Żelu używał tylko i wyłącznie jako środka zmniejszającego tarcie. Ani trochę nie skupiał się na czynności mycia, tylko na masowaniu. Zaczął od dłoni, poświęcając czas osobno każdemu z moich paliczków. Kiedy skończył z dłońmi i ramionami, odwrócił mnie plecami do siebie i zaczął masaż karku, schodząc coraz niżej. Będąc w okolicach bioder, przyciągnął mnie bliżej do siebie, tak, żebym oparła się o jego klatkę piersiową i rozpoczął masaż mojego brzucha i piersi. To było cholernie namiętne. Jeździł otwartą dłonią i delikatnie uciskał niektóre punkty. Przy tym rytmicznie poruszał swoim tyłkiem, raz za razem przejeżdżając swoją męskością między moimi pośladkami. Czułam, że znów ogarnia mnie coraz większe podniecenie. Czułam, że napięcie między naszymi ciałami wzrasta, do tego stopnia, że aż zaczyna iskrzyć. Jeszcze nie uspokoiłam serca i oddechu po pierwszym razie, a on już potrafił mnie rozpalić po raz drugi. Jego członek ocierający się o mój tyłek ani trochę nie ułatwiał sytuacji. Ryan robił ze mną co chciał, a ja nie potrafiłam się oprzeć. Za każdym razem, kiedy jego ręka zjeżdżała na moje podbrzusze, uderzała we mnie ogromna fala doznań, a podniecenie wzrastało. Pragnęłam, żeby zjechał niżej i po raz kolejny doprowadził mnie do finału. Wiedział o tym doskonale i bawił się mną w tym momencie, tylko mnie bardziej rozpalając. Znów odwrócił mnie przodem do siebie i klęknął na jedno kolano przede mną. Myślałam, że zamierza zrobić to samo, co przed chwilą, co mnie w brew wszystkiemu ucieszyło, jednak chwycił moja stopę i zaczął ją masować. Zaczynając od śródstopia, przez łydkę, kolano, kończąc na udzie. Kiedy masował moje udo, nie potrafiłam się ruszyć. Zamknęłam oczy i rozkoszowałam się, każdym jego dotykiem i tym co mi przez niego dawał. To było mega przyjemne doznanie. Doskonale wiedział, co ze mną wyprawia i jak na mnie działa, dlatego bawił się ze mną raz za razem, przejeżdżając dłonią i delikatnie ugniatając okolice pachwiny. Drugą nogę potraktował tak samo. Jak skończył, wstał i stojąc przede mną złożył delikatny pocałunek na moich ustach, w tym samym momencie masując moje pośladki. Patrzył się prosto w moje oczy. Na pewno widział w nich co się ze mną dzieje. Byłam pewna, że jest świadom tego, co właśnie ze mną robi. Świadczył o tym jego uśmieszek. Zadowolony i przebiegły. Znów złożył delikatny pocałunek na moich ustach, po czym gwałtownie mnie obrócił do siebie plecami. Znów nalał sobie płynu na dłonie i przytulając się do mnie, położył swoją dłoń na moim podbrzuszu. Zaczął je masować kolistymi ruchami. Kierując dłoń coraz niżej, szepnął mi do ucha.
- Jeszcze tu i będziesz umyta… - przejeżdżając językiem po mojej szyi, jednocześnie zagłębił dłoń w moim kroczu, masując ostatnie "nieumyte" miejsce.
- Ryan… - tylko tyle zdołałam z siebie wydusić.
Kolistymi ruchami pocierał mój wrażliwy punkt, wywołując raz za razem dreszcze całego ciała. Czułam, że po raz kolejny jestem już blisko. Jego męskość wbijała się w mój tyłek, a druga ręka masowała pachwinę. Pragnęłam go więcej i więcej. Zamknęłam oczy i odchylając głowę do tyłu, oparłam ją o jego ramię, tym samym robiąc mu dojście do zakamarków mojej szyi. Wykorzystał to i zaczął mnie po niej całować. Często używał przy tym języka, co tylko potęgowało przyjemność. Spięłam wszystkie mięśnie i mimowolnie zaczęłam poruszać biodrami. Z moich ust zaczęły wydobywać się ciche pojękiwania. Wtedy zabrał swoje dłonie z mojego ciała. Głodna przyjemności i doprowadzona do granicy wytrzymałości, czekałam aż wróci do przerwanej czynności i doprowadzi mnie do końca w ten, czy inny sposób. Jednak nie doczekałam się. Tęsknota za jego dotykiem tylko narastała. Chwycił za słuchawkę prysznica i zaczął dokładnie mnie spłukiwać. Przerwał w najgorszym momencie, pozostawiając niedosyt.
- Gotowe. Jesteś już czysta. Możesz wyjść. Teraz moja kolej. Ten prysznic jest zdecydowanie za mały dla nas dwojga. - Uśmiechał się podstępnie, próbując się mnie pozbyć. Ale nie zamierzałam pozwolić się zostawić w takim stanie. Mógł nie zaczynać.
Kiedy odłożył słuchawkę, odwróciłam się do niego przodem i złączając nasze usta zaczęłam gmerać przy gumce jego bokserek. Chciałam się ich pozbyć, co utrudniał fakt, że były mokre. Wiedziałam, że i on jest na granicy wytrzymałości i czuł każde moje muśnięcie jego ciała ze zdwojoną siłą. Kiedy udało mi się zsunąć jego bokserki, zacisnął oczy i głośno wciągnął powietrze. Wstając przejechałam palcami po jego wewnętrznej stronie nóg.
- Sara… - Wydusił z siebie, spoglądając na mnie przymrużonymi oczami. Oddychał coraz ciężej. - Dasz mi się umyć? - Jakby próbował odepchnąć swoje potrzeby na bok. Stał przede mną na baczność, z zaciśniętą szczęką i nie podejmował żadnego kroku w moją stronę, jakby bał się, że pęknie jeśli się ruszy choćby o milimetr. Podświadomie wiedziałam, że nie odepchnie mnie, więc odważnie szłam naprzód.
- Oczywiście… - Zbliżyłam się do niego i zaczęłam ocierać się o jego nagą i twardą męskość, jednocześnie muskając ponownie ustami jego usta. Zacisnął oczy próbując się opanować. Wiedziałam, że nie wytrzyma za długo. Stanęłam na palcach, złapałam go za pośladki i pociagnełam w swoja strone, tak aby nadział się na mnie. To sprawiło, że pękł całkowicie. Jego ręce błyskawicznie znalazły się na moim tyłku. Chwycił mnie za pośladki i posadził mnie na swoich biodrach, jednocześnie przygniatając mnie plecami do ściany. Dotyk zimnych płytek w kontraście z rozgrzanym ciałem tylko spotęgował moje doznania. Zarzuciłam ręce na jego szyję i wplatając dłonie w jego włosy, starałam się utrzymać go jak najbliżej. Ryan nie potrafiąc się dłużej powstrzymać wszedł we mnie bardzo szybko. Najpierw poruszał się delikatnie i powoli. Ale i tego nie potrafił długo powstrzymać. Jego ruchy błyskawicznie nabierały prędkości i siły. Wchodził głęboko, ale sprawiając mi tym przyjemność, nie ból. Patrzyłam na jego twarz ogarniętą pożądaniem. Przygryzał dolną wargę i ściągnął brwi. Jego oddech przyspieszał wraz z ruchami. Po chwili już w ogóle nie panował nad sobą i przy każdym ruchu mocno dopychał mnie do ściany. Jego mięśnie cudownie się przeżyły lśniąc od wody, jaka je pokrywała. Ostatnie kilka ruchów było bardzo mocnych, i chyba trochę zabolało. Wtedy doszedł we mnie. Jeszcze chwilę się poruszał, już delikatniej, pozwalając dojść i mi. Nie trwało to długo, bo i ja byłam w stanie ogromnego podniecenia, przez jego niedawne mycie mojego ciała. Fala rozeszła się po moim ciele, w efekcie czego mocniej zacisnęłam na nim uda. Ryan dyszał, zamknął oczy i schował głowę w moją szyję. Czułam jego szybki oddech, który ziębił moją mokrą klatkę piersiową. Nie przeszkadzało mi to. Podobało mi się, jak po wszystkim szczelnie mnie przytulał.
Żadne z nas się nie ruszyło choćby na milimetr. Dopiero jak nieco uspokoiliśmy oddechy, Ryan wyszedł ze mnie i pozwolił mi stanąć na własnych nogach. Spojrzał na mnie i złożył delikatny pocałunek na moich ustach. Po czym odezwał się przyciszonym głosem:
- Przepraszam. - Widziałam wyrzuty sumienia w jego oczach, co utrwaliło mnie w przekonaniu, że stracił nad sobą kontrolę, a pożądanie wzięło górę.
- Nie przepraszaj.
- Za bardzo się zapędziłem.
- Przestań! Było cudownie. A teraz możesz się umyć. - złożyłam pocałunek na jego ustach, nie dając już mu nic powiedzieć. Po czym wyszłam spod prysznica. Wytarłam się szybko i owinęłam się ręcznikiem. Zaczęłam rozczesywać włosy, co chwila zerkając na myjącego się pod prysznicem Ryana. Już nic nie mówił, a ja miałam nadzieję, że przestanie tak na to patrzeć. Gdybym tego nie chciała, albo by mi coś przeszkadzało, to bym przecież go powstrzymała.
Ryan wyszedł, jak ja skończyłam suszyć włosy. Nie wycierając się, owinął się tylko ręcznikiem w pasie i podszedł do mnie od tyłu. Przytulił się, tym samym mocząc mnie. Złożył pocałunek na mojej szyi i wtulił w nią głowę.
- Ryan, wytrzyj się!
- Na pewno wszystko w porządku? - Zignorował mnie, podniósł głowę i patrząc przed siebie w lustro, skierował swój wzrok na moją twarz.
- Tak, na pewno. - przekręciłam się, żeby złączyć nasze usta w niewinnym pocałunku.
- Po wszystkim bałem się, że… - Próbował kontynuować temat o swoich obawach, ale ja chciałam zakończyć je raz na zawsze.
- Ryan! Przestań. Podobało mi się, nie zrobiłeś mi krzywdy, więc nie zadręczaj się więcej. Lepiej się szykuj bo idziemy na zakupy, a potem na obiad do moich rodziców. - Skrzywił się jak dziecko, ale nie chciał się oderwać ode mnie.
To ostatecznie zakończyło jego wątpliwości i więcej do nich nie wracał. Oczywiście nie tak od razu poszedł się szykować. Najpierw musiał się jeszcze trochę poprzymilać. Dopiero jak powiedziałam, że mój tata nie lubi jak ktoś się spóźnia, to odkleił się ode mnie i niechętnie poszedł się szykować. Każdy tekst ze stwierdzeniem "mój tata" działał na niego jak magiczne zaklęcie. To było zaskakujące.
Zjedliśmy szybkie śniadanie i wyruszyliśmy do centrum handlowego na zakupy. Ryan oczywiście ubrał mundur, bo nic innego nie posiadał. Musieliśmy mu coś sensownego kupić. W sumie to musieliśmy wyposażyć mu całą garderobę, bo nie posiadał u mnie żadnych cywilnych ubrań. No poza bokserkami, ale swoją drogą i je też musieliśmy kupić, bo jego po dziesięciu miesiącach na misji były nieco styrane.
Przemierzaliśmy korytarze galerii, poszukując jakiegoś sensownego sklepu dla Ryana. Po drodze mijaliśmy sporo ludzi. To w sumie zrozumiałe, była sobota, takie miejsca w weekend pękają w szwach. Ale mnie denerwowała ta sytuacja. I o ile nie denerwowała mnie sama liczba ludzi, a ich zachowanie. Nie było osoby, która by się nie gapił na mojego towarzysza, a najbardziej oczy wlepiały kobiety. Bez znaczenia czy szły same czy w grupie. Zdarzały się nawet takie, które szły z partnerem, a ja i tak widziałam ich wzrok, ukradkiem wlepiony w mojego żołnierza. Dosłownie każda z nich wlepiała wzrok w Ryana. Nie raz aż się oglądały za nim. Był w mundurze i to fakt zwracał uwagę. Podobno za mundurem panny sznurem, wiem, ale mniejsza o to. Wiem, że był do tego mega przystojny, ale to nie znaczyło, że mają go pożerać wzrokiem. Tym bardziej, że szedł ze mną za rękę. Poziom irytacji narastał we mnie z każdym pokonanym metrem. Jednak nie dawałam po sobie nic poznać, starałam się to jakoś tłumić w sobie.
Weszliśmy do jednego ze sklepów, gdzie myślałam, że moja samokontrola nie będzie poddawana testom. Ze spokojem zaczęłam wybierać Ryanowi jakieś ubrania do przymierzenia. On oczywiście sam nie zamierzał przeglądać wieszaków. Stał za mną i się przymilał, nie zwracając nawet uwagi na to, co wybieram. Kiedy poszliśmy do przymierzalni byłam już poirytowana do tego stopnia, że zaczynało to być widać na zewnątrz mnie, a przynajmniej ja tak sądziłam. Nie dlatego, że on się nie interesował tym co wybierałam, ani nawet tym co było na korytarzach galerii, tylko tym, że nawet w sklepie musiałam znosić zalotne spojrzenia (i nie tylko spojrzenia) w kierunku mojego chłopaka. Jedna ekspedientka wręcz go adorowała, zupełnie nie przejmując się moją obecnością. Puszczała mu spojrzenia i dziwne uśmieszki, a Ryan zerkał na nią co chwila i to chyba właśnie to bardziej podnosiło poziom mojej irytacji i zdenerwowania, niż same zaloty tej kobiety. Chciałam już wyjść rzucając wszystko co wybrałam, ale nie chciałam dać po sobie poznać mojej zazdrości. Czym prędzej zabrałam Ryana do przymierzalni, żeby uwolnić się od natrętnej ekspedientki i spojrzeń Ryana w jej kierunku. Stanęłam przed przymierzalnią i wręczyłam mu to co wybrałam, aby przymierzył. Byłam zła i chciałam wykorzystać chwile, kiedy będzie się przebierał, żeby ochłonąć i uspokoić się. Jednak pokrzyżował mój plan, wciągając mnie do przymierzalni. Zasunął za nami kotarę, z szerokim uśmiechem na ustach. Na szczęście przestrzeń w niej była na tyle duża, że mogliśmy obydwoje stać wygodnie. Spojrzał na mnie z przebiegłym uśmiechem i zaczął się rozbierać. Po kolei wkładał wszystko, co mu wybrałam, nie protestując ani razu i prezentując się po każdej rzeczy.
- Możesz już w tym zostać. - Odezwałam się, jak Ryan przymierzył koszulkę i spodnie które pasowały na niego najlepiej.
- Dlaczego? - Spytał z podejrzliwym uśmieszkiem.
- Nie będziesz już musiał chodzić w mundurze. - Stwierdziłam niby to obojętnie, sądząc, że w cywilnych ubraniach nie będzie przyciągał aż takiej uwagi.
- Wolę w mundurze.
- Dlaczego?
- Bo lubię patrzeć na Ciebie, jak się wściekasz, kiedy inne laski się za mną oglądają i mnie podrywają. - Wyszczerzył się zadowolony.
- Dupek! - Wkurzył mnie tym stwierdzeniem. To nie było miłe i przyznam się, że troszeczkę mnie to zabolało.
- Jesteś wtedy taka bojowa i wyglądasz jakbyś miała zaraz rzucić się im do gardła. - Zignorował moje oburzenie i wpatrywał się we mnie zadowolony.
- A ty się do nich wdzięczysz i ci to pasuje, że wszystkie dookoła na Ciebie lecą, a ja się denerwuje! Świetnie! - Chyba zdenerwował mnie całkowicie. Wygarnęłam mu i chciałam wyjść z przymierzalni, zostawiając go samego, jednak zablokował mi drogę opierając rękę na ściance przymierzalni, po przeciwnej stronie niż stał.
- Wdzięcze to ja się tylko do Ciebie. Wiszą mi inne laski. Po prostu podoba mi się jak bardzo jestem twój, skoro tak denerwują Cię ich zaloty, które olewam. - Zbliżył się do mnie i próbował mnie pocałować, jednak odwróciłam szybko głowę w druga stronę, uniemożliwiając mu to.
- Gapisz się na nie i szczerzysz się do nich! Więc chyba nie bardzo olewasz ich zaloty!
- Tylko zerkam, żeby zobaczyć co i jak na Ciebie działa. - Znów się przysunął, ale tym razem przytrzymujac moja brodę, żebym nie uciekła i złożył delikatny pocałunek na moich ustach. Po wszystkim uśmiechnął się od ucha do ucha, że mu się udało.
- Jasne! - Chyba nie bardzo mu wierzyłam.
- No tak! Po co miałbym się nimi interesować, skoro mam Ciebie?
- Znam takich, co im jedna nie wystarcza.
- I robiłbym to przy tobie?
- Takich też znam, co mają swoją dziewczynę u boku, a zalecają się do innej licząc, że ich dziewczyna jest zaślepiona i nie widzi. Ja nie jestem i nie będę. Widzę wszystko! - Ostrzegłam go.
- A ja taki nie jestem i nie będę. Jestem w stu procentach wpatrzony w ciebie.
- To pokaż to, a nie pozwalasz innym się tak wdzięczyć do siebie i jeszcze się z tego cieszysz!
- Jak niby mam to pokazać?
- Nie flirtuj z nimi.
- Przecież nie flirtuje! Kleje się do Ciebie pokazując im, że jestem twój. Nie poradzę nic, że to ich nie odstrasza.
- To się nie gap na nie!
- Ok, skoro to poprawi twoje samopoczucie, to żaden problem. - Pocałował mnie, ale tym razem nie było to zwykłe cmoknięcie.
Chyba zrobiłam mu pierwsza scenę zazdrości. Trochę to było głupie z mojej strony, ale nie potrafiłam opanować się, widząc te wszystkie przystawiające się do niego laski.
Przysunął się do mnie bliżej, zmuszając mnie do oparcia się plecami o ściankę przymierzalni. Ssał moja górną wargę i zaczął błądzić dłońmi w okolicach moich pośladków. W jego ruchach można było wyczytać narastające pożądanie. Ale ja nie zamierzałam do niczego dopuścić. Nie tutaj. Złapałam za koniec koszulki w okolicach jego podbrzusza i zaczęłam mu ją ściągać. Kiedy wyswobodziłam jego tors z T-shirtu, spojrzał na mnie zaskoczony, ale mega ożywiony.
- Chcesz to tutaj zrobić? - Spytał wyraźnie podekscytowany.
- Jesteś aż tak niewyżyty? - Spytałam raczej żartobliwie.
- Raczej ty tak na mnie działasz.
- To w takim razie… - Przybliżyłam się do niego i szepnęłam mu na ucho po czym złożyłam delikatny pocałunek w jego okolicach. Przejechałam palcami po jego torsie w dół, zatrzymując je na pasku od spodni. Postanowiłam się nim trochę pobawić, chyba za karę, że on bawił się mną obserwując i pogłębiając moją złość i zazdrość. Zaczęłam rozpinać guzik, a potem rozporek w jego spodniach, specjalnie muskając co chwila jego ciało. Widziałam skupienie na jego twarzy i ten delikatny uśmiech zadowolenia. Spowolnił oddech i w bezruchu oczekiwał na dalszy rozwój sytuacji. Kiedy jego spodnie były odpięte lekko go odepchnęłam, żeby uwolnić się. - Ubieraj ten swój mundur i idziemy dalej. - Odsunęłam się od niego, rozwiewając jego złudne nadzieje, na co skrzywił się z niezadowolenia.
Wyszłam z przymierzalni zostawiając go samego, nim zdążył poskładać myśli i zatrzymać mnie, czy zaprotestować. Po chwili się wyczłapał i oczywiście ubrany był w mundur. Uparciuch. Na szczęście zaakceptował te ubrania, które mu wybrałam i udaliśmy się do kasy. Po drodze złapał mnie za dłoń i splótł nasze palce.
- Nie ładnie tak się mną bawić. - Szepnął mi do ucha.
- Robię to samo, co ty.
- Ja cie nie rozpalam w przymierzalni i nie zostawiam.
- Rano byś to zrobił pod prysznicem, gdybym nie zareagowała.
- To się nie liczy!
- Dlaczego?
- Bo to nie jest miejsce publiczne.
- No i co z tego?!
- W miejscu publicznym to się inaczej liczy.
- Dlaczego?
- Bo tutaj jest ciężej to dokończyć samemu. - Uśmiechnął się zadowolony. Głupek.
- No dobrze, za to podrywasz inne, żeby sprawdzać moje reakcje, co jest jeszcze gorsze.
- Przez ciebie będę się teraz męczył. - Zignorował moje stwierdzenie i ukradkiem spojrzał w dół, przez co zrozumiałam o co mu chodzi.
- Tak szybko zareagowałeś?
- Tak na mnie działasz.
- Trzeba było nie zaczynać!
- Paskuda!
- Ty większa!
Chciałam go zabrać jeszcze do jednego sklepu i jak tylko opuściliśmy ten, w którym się aktualnie znajdowaliśmy, od razu skierowałam się w jego stronę. Zdążyliśmy przejść dosłownie kilka kroków i wpadliśmy na Emilly. Bardzo ucieszył mnie jej widok, bo już dawno się nie widzieliśmy.
- Sara?! - Pierwsza mnie zauważyła, podeszła i przywitała się ze mną przytulając mnie i dając buziaka w policzek.
- Hej! Co za spotkanie! - Odwzajemniłam uścisk. - Poznaj mojego chłopaka Ryana. Ryan to jest… - Od razu postanowiłam ich sobie przedstawić, jednak nie mogłam dokończyć, bo Ryan wtrącił się przerywając mi.
- Emily - Dokończył za mnie. Nie wiem skąd ją znał, ale nie był zbyt zadowolony, że ją widzi. Miał zmarszczone brwi, zaciskał szczękę i patrzył na moją przyjaciółkę złowrogo.
- Znacie się? - Zdziwiona zapytałam wpatrując się w mojego towarzysza, chwilami kierując wzrok na Emily. Z jej twarzy też jakoś tajemniczo zniknął uśmiech. Czyżbym przyjaźniła się z byłą mojego aktualnego faceta?
- Znaliśmy się. - Nim Emily zdążyła się odezwać, Ryan krótko i szorstko skwitował. - Pogadajcie sobie, ja pójdę po kawę. - Kiwnął głową w stronę pobliskiej kawiarni i ulotnił się, nie czekając na jakąkolwiek reakcję z mojej, bądź Emily strony.
Patrzyłam się pytająco na Emily, ta jednak nie podejmowała tego tematu, więc nie mogąc wytrzymać w niewiedzy, sama wprost zapytałam.
- Łączyło was coś?
- To długa historia. - Emily odpowiedziała wymijająco. Zaczęła się strasznie dziwnie zachowywać, co mnie zmartwiło. Nerwowo się oglądała dookoła, unikając kontaktu wzrokowego ze mną. W stronę Ryana też spoglądając, ale bardzo niepewnie, jakby nie chciała, żeby ją na tym przyłapał.
- Możesz mi opowiedzieć. To chyba nic strasznego? - Zachęcałam ją. Ja uważałam ją za swoją przyjaciółkę i myślałam, że dla niej także jestem czymś więcej, niż zwykłą znajomą. Sądziłam że możemy sobie powiedzieć więcej.
- Nie, skądże znowu. Po prostu to naprawdę długa historia. Kiedyś ci opowiem, ale dzisiaj nie chce was zatrzymywać. Jemu chyba będzie nie w smak czekać tak z daleka, a podejść chyba też nie zamierza - Spojrzała na Ryana, który czekał kilka metrów od nas, z kawą w ręce i nerwowo się rozglądał, unikając kierunku, w którym my staliśmy. Pomimo, że kupił już napój, to nie zamierzał do nas podejść, a jego mina mówiła wszystko. Był wkurzony i zniecierpliwiony, że tak długo trwa nasza rozmowa. A przynajmniej tak ja to odczytywałam.
W sumie miała rację. Patrząc na nich oboje teraz i to, jak się zachowują, jakoś nie widziałam ich razem siedzących przy jednym stoliku i popijających spokojnie kawę. No i nie widziałam też, żeby Ryan spokojnie siedział sam gdzieś w oddali i nie denerwował się na mnie, że sobie gadam z kimś, kogo nie darzy sympatią. Nie miałam pojęcia czemu aż tak na siebie reagują. Emily chyba też nie bardzo chciałaby rozmawiać, wiedząc kątem oka zniecierpliwionego i poddenerwowanego Ryana.
- W porządku. Ale liczę że podzielisz się tą tajemnicą. - Trzymałam ją za słowo, pomimo, że zamierzałam pomęczyć także Ryana o tę sprawę. Wolałam mieć relacje obu stron, żeby mieć szersze spojrzenie na sprawę. Ciekawiło mnie co ich łączyło, co aktualnie aż tak ich dzieli.
- Jasne. - Emily mimo swoich zapewnień nie wyglądała na szczęśliwą, ani chętna do dzielenia się tym. Liczyłam jednak, że to tylko moje błędne stwierdzenie.
- Ale chyba nie przeszkadza Ci, że jesteśmy razem?
- Nie, no co ty!
- To super.
- Słuchaj, uciekam już, bo muszę jeszcze kupić kilka rzeczy, a Nick niedługo ma po mnie przyjechać.
- Jasne. Miło było Cię zobaczyć.
- Ciebie również.
Emily pospiesznie mnie minęła i udała się w przeciwnym kierunku niż zmierzałam ja. Ja za to podeszłam do Ryana i postanowiłam kuć żelazo póki gorące.
- Skąd się znacie z Emily? - Spytałam zabierając mu kubek z kawą z ręki.
- To długa historia. - Odpowiedział obojętnie i od razu zmienił temat - Dokąd teraz idziemy?
- W tamta stronę. - Wskazałam palcem ale nie zamierzałam odpuścić. - Mamy czas możesz mi opowiedzieć tą długą historię.
- Nie dzisiaj. - Odwrócił się na pięcie i nie czekając na mnie, ruszył we wskazanym niedawno przeze mnie kierunku.
- Dlaczego? - Pobiegłam truchtem, żeby się z nim zrównać.
- Bo nie. - Był zdystansowany, nie wiem czemu.
- Dlaczego nie możesz być ze mną szczery?
- Przecież jestem szczery.
- To dlaczego wszystko muszę z ciebie wyciągać siłą?
- Niby co takiego wyciągasz siłą?
- Chociażby informacje o twojej rodzinie. Teraz też nie chcesz powiedzieć o Emily z własnej nieprzymuszonej woli.
- Może nie chcę na pierwszej randce zalać cię wszystkimi mrocznymi faktami z mojego życia? - To miało sens, ale ja wolałam go poznać, niż żyć z nim z tajemnicami.
- Chyba lepiej jest ujawnić te mroczne fakty, niż żyć z tajemnicami. Nie sądzisz?
- Sądzę. Ale nie na pierwszej randce.
- Tak formalnie rzecz biorąc, to nie zabrałaś mnie jeszcze na żadną randkę.
- Upominasz się o randkę? - Spojrzał z lekkim uśmiechem na ustach.
- Może.
- To kiedy chcesz, żebym cię zabrał na randkę?
- Nie wiem kiedy chcesz mnie zabrać. - Droczyłam się z nim.
- Coś wymyślę. - Uśmiechnął się zadowolony z siebie i ucałował mnie w czoło.
Niestety moja uwaga na temat randki, odciągnęła nas od głównego tematu. Ale ja nie zamierzałam odpuścić i postanowiłam po chwili ciszy podjąć temat ponownie.
- Emily jest takim mrocznym epizodem twojego życia? - Zapytałam niepewna jego reakcji.
- Powiedzmy. - No jasne, czego mogłam się spodziewać, jak nie wymijającej odpowiedzi.
- Powiesz mi czemu?
- Innym razem.
- Ale przecież już mi zdradziłeś jeden mroczny sekret twojego życia i to przed pierwszą randką i nie przestraszyłam się. Więc teraz też możesz. - Próbowałam go jakoś namówić, chociaż widziałam, że im bardziej ja nalegam, tym bardziej on się dystansuje i zamyka w sobie.
- Cieszę się, ale to przełożymy na po pierwszej randce. Ok? - Spojrzał mi w oczy z wymuszonym uśmiechem.
- Dlaczego?
- Bo nie chcę psuć dzisiejszego dnia.
- Przecież nie zepsujesz. To przeszłość. - Próbowałam go zapewnić, że nie będę się wściekać za jego byłe.
- Powiedzmy. Ale nie chce do tego wracać dzisiaj. - Był nieugięty.
- No dobrze, ale powiesz mi o co chodzi z wami? To moja przyjaciółka, i nie chce żebyście tak reagowali na siebie.
- Wybierzesz ją czy mnie?
- Dlaczego mam wybierać między wami?
- Jak nie będziemy tolerować siebie nawzajem, to ciężko będzie ci utrzymać kontakty z obydwoma.
- Głupek! Nie zamierzam wybierać ani nic zmieniać, bo się nie tolerujecie. Jeśli będę musiała, to będę się spotykać z wami tak, abyście się nie spotykali, ale chciałabym uniknąć takiej sytuacji, bo przy wszelkiego rodzaju imprezach będzie to trudne.
- Mhm. - Przytaknął bez emocji.
- Ryan? Co jest? - Jakoś dziwnie się zachowywał. Nigdy go takiego nie widziałam. Był zdystansowany, spięty, unikał spojrzeń i w ogóle jakoś tak dziwnie rozmawiał.
- Nic.
- To o co z wami chodzi?
- Czemu tak o to dopytujesz?
- Bo dziwnie się zachowujesz.
- Wybacz. Nie naciskaj, to nie będę dziwnie się zachowywał.
- No dobrze, ale obiecaj mi, że mi wyjaśnisz. Nie lubię takich niedopowiedzeń i tajemnic.
- Dobrze. Chodźmy już. - Niby przytaknął, ale jednak czułam, że jest to wymijająca odpowiedź. Nie zamierzałam go jednak dzisiaj męczyć, nie wyszłoby z tego nic dobrego. Ale nie zamierzałam też całkowicie odpuścić. Kiedyś wrócę do tego tematu. Miałam tylko nadzieję, że nie będzie chciał tego trzymać cały czas w tajemnicy i w końcu sam z siebie mi to powie.
Kiedy ja odpuściłam po jego powiedzmy, że zapewnieniach, pocałował mnie delikatnie w usta i udaliśmy się do następnego sklepu, na poszukiwania kolejnej porcji ubrań dla niego. Już ten dzień był pełen wrażeń, a do końca
jeszcze daleko.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top