31 Sierpnia - 1 Września 1949
Lato powoli się kończy. Dni są coraz krótsze, a noce chłodniejsze. II RP, Czechosłowacja oraz Republika Białorusi spędzali czas na pracach w polu i gospodarstwie, a wieczorami na siedzeniu na ławeczce.
-Niedługo będę musiał was opuścić na jakiś czas. - Znowu zaczął tą samą rozmowę co zawsze. - Mam dostać pracę w nowej hucie, ale, żeby tak się stało muszę być tam na miejscu.
-Rozumiemy to dobrze. - Odpowiedziała spokojnie Czechosłowacja. - My sobie jakoś poradzimy, ale czy ty....
-Poradzę sobie, przecież wiesz. - Złapał ją za dłonie.
-Patrz jakie one brudne. Wróciłam z pola. Zostaw bo jeszcze się pobrudzisz. - Wzięła, zabrała swe dłonie.
-A choćbyś z kopalni wróciła, dla mnie i tak będziesz piękna. - Uśmiechnął się do niej. W jego oczach było widać błysk. Na twarzy dziewczyny pojawił się lekki rumieniec.
-Ale wróciłam z ziemniaków, nie z pod ziemi... - Odwróciła się w drugą stronę i podeszła do studni, pomalowanej w piękne ludowe wzory.
Wierzby bujały się na lekkim wietrze. Szumiące liście tworzyły uspokojającą pieśń. Pośród ich gałęzi ukryte były gniazda małych wróbelków, pięknie ćwierkających o tej porze dnia. Słońce, choć jeszcze wysoko na niebie, zaczęło nabierać czerwonych kolorów. Światło mieniło się pięknie, odbijane w wodzie ze studni.
~A choć czas tak wolno płynie,
Choć ciepełko grzeje jeszcze nas,
Ty już jechać musisz stąd,
Opuścić już nas czas... ~ - Zaczęła śpiewać cicho Czechosłowacja.
~Teraz jadę, znów powrócę,
Lato kiedyś będzie też,
Po każdej nocy, przychodzi dzień,
Po każdym smutku, radość też~ - Dokończył Polak.
-Dla ciebie powrócę nawet z Syberii. - Podszedł do niej, spojrzał jej w oczy i pocałował w czoło. Postali tak jeszcze chwilę, aż zawiał chłodniejsze wiatr. Weszli do środka, gdzie czekała na nich Białoruś z czymś słodkim.
Od kiedy Polska tutaj mieszka, trochę się tu zmieniło. Z szafek zniknęły granaty, a zamiast nich zawitały plony ziemi. Ich wspólnej ziemi. Minął miły wieczór, nastała noc, a po niej nastał rześki poranek. Nadszedł czas wyjazdu i pożegnania.
-Pamiętaj o nas! - Krzyczały dziewczyny, kiedy odjeżdżał na furmance.
-Będę na pewno!
Podróż minęła mu bez większych problemów. Jedynie po drodze spotkało go małe opóźnienie, spowodowane brakiem torów... Na szczęście szybko zostały naprawione i mógł kontynuować swą podróż. Nadal się PRL zastanawia czy ktoś je ukradł, czy też może była to jakaś akcja podziemia wymierzona w komunistyczny rząd.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top