29 Lipca 1949
Złocisty poranek. Przejście graniczne w Terespolu. Piękne miejsce na mapie województwa lubelskiego. Ładne, zadbane, kręci się ruch wojskowy i administracyjny. Jedno z niewielu przejść drogowych.
Stoi na nim teraz Polak, czeka w kolejce. O dziwo zostaje bez problemu wypuszczony, więc rusza w dalszą podróż.
Najpierw zatrzymuje się w Brześciu, skąd wyrusza pociągiem do Grodna, a stamtąd do Wilna. Przyjechał tu w jednym celu. Znaleźć Litwę, jeśli wogóle jeszcze on żyje.
Ciężko nie było. Zastał go w jego domu w Wilnie. Przez dwadzieścia lat mieszkał w Kownie, które było jego stolicą, ale teraz gdy Wilno wróciło w granice Litwy, a bardziej Litewskiej Socjalistycznej Republiki Radzieckiej to zamieszkał w nim.
-Witaj Litwinie! - wszedł do małego domku.
-Hmm? Kto ta...... To ty?! Niemożliwe!
-A jednak - uściskał litwina.
-Co cię tu spro...
-Porzebuję twojej pomocy - szybko przeszedł do konkretów - pomożesz mi?!
-Dobra, ale w czym? - popatrzył na Polskę pytajacym wzrokiem.
- Odzyskać moją córkę! - pokazał palcem w stronę Mińska.
-No okej, a masz..
-Tyle wystarczy? - pokazał sprzęt przemycony przez granicę.
-No no. Nieźle. To jeszcze weźmiemy co nieco z mojego schowka i ruszamy.
Ruszyli w stronę Mińska. Przejechali pół republiki i byli na miejscu wieczorem. Wysiedli na świeżo wyremontowanym dworcu. Na zewnątrz robiło się ciemno, lecz dobrze było widać place budowy stawiając miasto na nogi. Na każdej ulicy robotnicy łatali dziury w budynkach lub stawiali nowe na miejscach starych. Powstawały nowe osiedla, do których masowo przeprowadzali się ludzie ze wsi, mający nadzieję na poprawę swojego życia.
-To gdzie ją znajdziemy?
-Дом для Беларусі, дачкі Польшчы, заснаванай у 1921 годзе Другой Польскай Рэспублікай. (Dom dla Białorusi, córki Polski, założony w 1921 roku przez II Rzeczpospolitą.)
-Naprawdę jest tu taki budynek? - zdziwił się Litwin.
-Tak, naprawdę jest. Sam go ufundowałem. Specjalnie dla niej. Takie były warunki ugody z ZSRR. Ja chciałem, żeby mieszkała bliżej na przykład w Grodnie, ale on nie chciał się zgodzić. To raz mieszkała tutaj, a raz u mnie.
-To jaki jest plan?
-To zależy czy będzie opór. Dobra idziemy. Jeśli dobrze pamiętam i nie zmienili układu ulic to będzie jakoś w tą stronę!
Po kilkunastu minutach zmierzenia do celu oraz gubienia się w końcu dotarli na miejsce.
-Widzisz? To tutaj.
-Ładny budynek.
-Tak wiem, ale nie mamy na to czasu. Ty zapukasz do drzwi, a ja..
-Czmu ja mam pukać?
-A co? Wolisz moją rolę?
-A jaka ona jest?
-No ja miałem wpaść do środka przez okno z granatem. Chcesz się zamienić?
-To ja jednak wolę pukać.
-Dobra, to zaczynamy.
-Halo! Otwierać!
-Tak? A to ty Litwo! Co ty tu robisz o tej porze?
-Polska zaczekaj!
-Co!?
-Podejdź tu!
-Dobra, co chcesz? Oooo witaj Białorusio, moja córko.
-Witaj tato - przytuliła się do ojca - co tutaj robisz? Późno jest. Wejdzcie do środka. Szybko, szybko!
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top