Rozdział 15

- Chloe to prawda. Za bardzo wyżywasz się na Marinette. Nazywasz ją brzydotą, a sama masz bardzo mocno wytapetowany ryj, więc w sumie wychodzi na to, że ty potrzebujesz makijażu, a nie Marinette.- Cleo starała się jej dogadać. Można powiedzieć, dobrze jak na pierwszy raz.

Chloe patrzyła na nią bacznie z dumnym i także nieszczerym uśmiechem na twarzy, była bardzo pewna siebie, jednak w środku z pewnością kipiała ze złości.

Byłam bardzo zadowolona, że Cleo w końcu postawiła się "królowej".

- Zgadzam się z tym.- Nicholas poparł szatynkę o orzechowych oczach.


- Bardzo przepraszam za niewielkie spóźnienie.- ujrzeliśmy trochę zdyszaną nauczycielkę od biologii. 

Na całe szczęście w końcu przerwała tą żenującą kłótnię.

Weszliśmy do klasy.

- Jeszcze się policzymy.- Chloe syknęła wściekła do mojego kolegi, po czym zasiadła do ławki z Adrienem. Ochh czy on musi z nią siedzieć? 

No dobra, przecież zazdrosna nie jestem.

Wcale.

No dokładnie tak jak mówisz. 

Jasne... Nie myśl już o nim Marinette.

Ale to u bandziorów...

No i co z tego. Może chciał cię potem wyśmiać. 

Nienawidzę go, uchh.

Haha, bardzo szczere słowa. 

No żebyś wiedziała. I po co ja prowadzę z tobą dyskusję...

- Już wszystko dobrze? - zapytał Nicholas posyłając mi pogodny uśmiech. 

- Tak, tak. Nicholas... Dziękuję. Dzięki tobie Cleo w końcu postawiła się wredocie.

- Ojj tam dzięki mnie. Sama prędzej czy później też by to zrobiła. Mam nadzieję, że Chloe choć trochę się oberwało.

- No pewnie, nie widziałeś jaka była wkurzona? Jestem ci w...

- Marinette i Nicholas! Przestańcie nadawać! - powiedziała do nas trochę zdenerwowana nauczycielka. Umilkliśmy i postanowiliśmy dokończyć rozmowę na przerwie.

Gdy zadzwonił dzwonek informujący o końcu lekcji, spakowaliśmy książki i  wyszliśmy z klasy.  

- Jeszcze raz dziękuję. - uśmiechnęłam się do Nicholasa. 

Adrien nigdy mnie tak nie obronił. On raczej bronił Chloe... A nie swojej dziewczyny. 

Jak dobrze, że teraz z nim już nie jestem...

Dobrze? 

TAK. Dlaczego miałabym chcieć być z takim draniem, żartujesz sobie?!

Bo go kochasz? Z podświadomością nigdy nie wygrasz.

... Tylko, że ja go nie kocham.

No oczywiście, oczywiście. 

Mhm nie czuję sarkazmu.

- Nie ma za co Marinette, naprawdę. - odparł zawstydzony, ale i zachwycony Nicho. Podrapał się po karku.

Dałam mu szybkiego buziaka w policzek. I poczułam jak się czerwienię. Spuściłam głowę.

- Chcesz powiedzieć, że aż na to zasłużyłem? - spytał radosny.

Ja tylko zachichotałam nieśmiało pod nosem, nieco speszona.

- Ty po tym wszystkim zasłużyłaś na o wiele więcej.- uśmiechnął się do mnie słodko.

Miał słodki uśmiech. Bardzo ładny. 

Adrien też miał ładny. Bardzo.

Serioo, ty znowu o nim? 

Co, wcale nie! 

Och, no nie myśl już o nim! 

Przecież ja nie myślę o nim! 

A teraz? 

NIE MYŚLĘ O ADRIENIE I KROPKA. Oj. 

- Co chcesz przez to powiedzieć? - zapytałam zadowolona. 

Spojrzałam mu w oczy. 

Jego niebiesko-zielono-szare tęczówki błyszczały, prawieże świeciły. Czy to maślane oczy? 

- J-ja nic.- zmieszał się.

Chyba nie chciał się narzucać. Rozumiem...

- Adrien nigdy mnie tak nie obronił.- pożaliłam mu się nagle.- On jak już, to bronił tą wredną Chloe.

- Współczuję ci takiego typa. - westchnął.- Ale... - urwał na chwilę i poleciał wzrokiem na bok - zapominasz o nim? Powoli? 

Niespodziewałam się takiego pytania z jego strony.

- No t-tak.- wymusiłam uśmiech.

- Będzie dobrze Mari.- położył dłoń na moim ramieniu.

- No powinno być.- wzruszyłam ramionami i wypuściłam powietrze z płuc. 

- Ejj, nie denerwuj się. - spojrzał mi głęboko w oczy.- Dostało jej się! Jej koleżanki też możliwe, że coś w końcu zrozumieją! 

- Mam nadzieję. - posłałam mu delikatny uśmiech.

Siedziałam z Adrienem razem w tym starym, małym pomieszczeniu, spędziłam z nim noc na materacu i w lesie, dwa dni temu mnie pocałował, a on pyta czy zapominam? Żeby życie chciało być takie proste... 

Gdy stałam z Nicholasem na przerwie przy oknie, zobaczyłam podążającą w naszą stronę Cleo. Wyglądała na niezadowoloną, smutną. Patrzyła w ziemię, miała lekko zaczerwieniony policzek.

Gdy podeszła i stanęła niepewnie przy nas odezwałam się pierwsza.

- Coś się stało? 

Zauważyłam na jej niebieskiej bluzce niewielką plamę u góry.

- Nie.- mruknęła pod nosem.- To znaczy tak, echh... - westchnęła, ociężale wypuszczając powietrze z płuc.- Marinette przepraszam.- w jej oczach stanęły łzy. Pociągnęła nosem.- Nie z-zachowywałam się jak koleżanka, obgadywałam ciebie razem z Chloe.- mówiła smutno, patrząc w dół, gdzieś w bok. Miała nierówny oddech.- Z-zrozumiałam, i teraz ona i jej, dawniej moje, koleżanki na mnie strasznie naskakują. Są wkurzone. Właściwie ona... masz, macie racje, ona nimi kieruje. - spuściła głowę.- na stołówce Chloe pchnęła mnie, przez co oblałam się zupą, musiałam przez nią czyścić podłogę, a ona i jej paczka stała nade mną, gapiły się jak głupie i śmiały, przy okazji mi dogryzając.- z jej policzka spłynęła samotna łza.

Ta Cleo to chyba tak naprawdę wrażliwa istota... Zapewne strach przed poniżaniem i wyśmiewaniem nie pozwalał jej na żadną małą sprzeczkę wobec blond-włosej żmii. Chloe musiała porządnie dogryźć jej za taki sprzeciw. Ale naprawdę jestem zadowolona, że Cleo w końcu zdołała się jej postawić. Te rządy Chloe muszą się kiedyś skończyć. Orzechowooka musi jednak kryć w sobie większą siłę oraz odwagę, skoro przyznała się do błędu i sprzeciwiła złemu, nie to co Savanna i ta reszta. Bardzo to doceniam.

- Wybaczam ci Cleo... Jestem z ciebie nawet dumna, że w końcu udało ci się... sprzeciwić tej jędzy. - uśmiechnęłam się lekko do niej rozpogodzona jej postawą.- Nie przejmuj się tymi idiotkami. Przyjdzie czas, że zapłacą za swoje.- powiedziałam pewnie, w tajemniczy sposób. 

Cleo posunęła się o krok, po czym z delikatnością objęła mnie. 

Odwzajemniłam uścisk. Zmieniła się. Co najważniejsze, na lepsze.

Nicholas stał koło nas uśmiechnięty i patrzył na nas. Położył ręce dumnie na biodra.

Gdy Cleo oderwała się ode mnie, spojrzała na szatyna. 

- To też oczywiście twoja zasługa.- zwróciła się do niego. 

- Oj tam, szczegóły.- powiedział trochę zawstydzony pochwałą i machnął skromnie ręką.

To skromny chłopak.

Nie to co Adrien.

Stop, nie myśl o nim. Wyrzuć tą myśl. 

Gotowe. 

* * * 

Na lekcji wf-u graliśmy w piłkę ręczną. Byłam w zespole z Jessicą, Julią, Cathy, Jasemin, Maxem i Melanią. W przeciwnej drużynie była Chloe a także moja koleżanka - Cleo. Może niebieskooka żmija nie umiała grać najlepiej, ale zawsze potrafiła pchnąć kogoś na złość czy "podać" piłkę tak mocno, że się dobrze poczuje. Trzeba było na nią uważać, przez cały każdy mecz staram się jej jak najbardziej unikać. Bo zawsze może przyjść jej coś głupiego do głowy, już po prostu tryska wręcz tą wredotą. Posługuje się "koleżankami" a innym docina. Jeżeli ktoś jest z charakteru trochę słabszy, cichutki to nie ma z nią szans, zajedzie go. Lubi się wyżywać na innych. I jeszcze bez żadnego powodu. Tego w niej nie cierpię.

Chloe przejęła piłkę. Trochę ścisnęło mnie w brzuchu, czekałam na jej ruch. Rzuciła z siłą rozpędzoną piłkę w stronę Cleo. "Podała", jak mówię, tylko trochę mocniej niż powinna. Orzechowooka dostała mocniej w głowę. Na jej twarzy pojawił się grymas bólu, potarła obolałe miejsce. 

Piłkę przejęła Cathy, która była ze mną w drużynie. Jest ona dosyć wysportowaną i zwinną dziewczyną. Zaraz potem przekazała piłkę Adrienowi.

- No i co zrobiłaś, pokrako? - Chloe syknęła do mojej koleżanki, która prawie doszła już do siebie po uderzeniu.

- A ty? - warknęła do blondynki.- Nie mogłaś podać jeszcze mocniej? - w głosie Cleo kotłowało się wyraźne zdenerwowanie i rozgoryczenie. Czuć było po tonie głosu jak nienawidzi Chloe.

- Podałam ci, gram zespołowo, nie stoję jak święta krowa na boisku tylko się poruszam w przeciwieństwie do ciebie.- blond-włosa żmija posłała jej szyderczy uśmiech. 

- Ta podałaś... - prychnęła Cleo.

- No jak nie potrafisz złapać normalnej piłki to już nie moja wina. Zapisz się na jakiś trening, to może nie będziesz tu tak bezczynnie stała. Chociaż wątpię czy tobie pomoże. 

- Zamknij się Chloe! Wszyscy widzieli, wiedzą, że robisz to specjalnie! Tylko są zbyt tchórzliwi by ci dogadać! By powiedzieć prawdę! - wykrzyczałam. - Co jest naprawdę dołujące! 

A potem nieco speszyłam się swoją odważną wypowiedzią. Gra została na chwilę spauzowana. Większość patrzyła w tym momencie na mnie, zastanawiając się. 

- Mari ma rację. - usłyszałam Maxa.- Dlaczego na to pozwalamy? By nami kierowała? - zwrócił się do reszty.

Inni milczeli. 

Przez dłuższą chwilę w sali od wf-u zapadła cisza. 

- To prawda... - odezwała się nieśmiało Jessica. 

Chloe natychmiast obrzuciła ją morderczym wzrokiem.

- Ciągle nas szantażujesz... - kontynuowała rudowłosa. Robiła to co prawda trochę niepewnie, bo Chloe zaczęła patrzeć na nią nienawistnie ze spuszczonymi brwiami.

- Jak to szantażuję? - udaje, że nie wie o co chodzi. Jasne.- Skoro coś sobie ubzdurałaś w tej głupiej głowie to proszę bardzo, nie jesteś mi do niczego potrzebna, wylatujesz z naszej paki.- prychnęła wytapetowana lala.

- Masz rację, głupiej, bo sądziłam, że mimo wszystko ta przyjaźń jest czegoś warta. Ale niee.

- A ty Savi czemu milczysz?! - Chloe miała pretensję do jednej z najlepszych "przyjaciółek". - Ja stawałam w twojej obronie.

Brązowowłosa Savanna wzruszyła niepewnie ramionami. 

Jejku, czy one wszystkie odwrócą się od Chloe? To będzie cudowne! Oby ta Savanna i reszta zmądrzała! 

Dobrze, że jak na razie chociaż Cleo i Jessica przejrzały na oczy.

____________________________________________

_______________________________________

No heej !! :))  W poprzednim rozdziale dobiliście tyle gwiazdek i komentarzy, że pomyślałam, że wypada Was jakoś wynagrodzić xD I oto zamiast w środę wstawiam rozdział dziś (; 

Mam teraz wolne, bo trzecia gimnazjum pisze egzaminy :D 
💥😀  

Za rok to ja w tym czasie będę poważny egzamin pisać xD O:)

Jak się podoba? Może być? 🌺 

To co, do następnego😏📜

Trzymajta się 😂 XD 






Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top