Pozbawiona miłowania
***
Władysław stał jak słup soli, wpatrując się w Pannę starościankę. Gdy tylko odzyskał zdolność mówienia, przemówił zszokowanym głosem.
- Co ty tutaj robisz? Jak się tutaj dostałaś? - pytał Król
Odwrócił się tyłem do nagiej niewiasty, po czym zarzucił na siebie kaftan.
- Wykorzystałam okazję, mój Królu -mówiła, zbliżając się do niego,
- Nie powinno Cię tu być, Pani.
- Wiem, jednak nie mogłam już wytrzymać bez Ciebie, Władysławie. Pragnęłam Ciebie, mój miły odkąd tylko Cię poznałam, chce Ci wyznać jeno co czuje. Miłuję Cię, Władysławie. Miłuje Cię od naszego pierwszego spotkania.
- Elżbieto... - zaczął mówić, lecz młoda Pilecka przerwała jego wypowiedź
- Uznałam, że w ten sposób - stanęła za jego plecami przytulając się do niego - Przekaże Ci wszystko. Chcę być Twoją umiłowaną, Władysławie. Tą jedyną. - szeptała mu zmysłowym głosem.
Słowa jak i dotyk niewiasty podziałały na niego jak kubeł zimnej wody. W mgnieniu oka doprowadził się do trzeźwego myślenia. Wyszarpał się z jej uścisku, który go parzył, po czym odsunął się na bezpieczną odległość.
- Nie. Wróć tam gdzie stałaś. Odziej się na Boga. Nie będę, przecież na Ciebie taka patrzył - ton, który usłyszała Elżbieta mówił jasno. Władysław nie tolerował w tym momencie żadnego sprzeciwu.
- Kochany mój, Władysławie jak możesz...
- Elżbieto! Opamiętaj się na Boga! - krzyknął wzburzony Król, na co niewiasta podskoczyła przestraszona.
Panna Pilecka zaczęła stopniowo tracić pewność siebie. Posłusznie nałożyła na siebie bieliznę, przytulając do piersi pelerynę. Król niepewnie zerknął przez ramię, czy może się odwrócić, by nie patrzeć na nagą niewiastę. Gdy zobaczył, że jest ubrana stanął naprzeciw niej z założonymi rękami, patrząc na nią surowym wzrokiem.
- Co Ci strzeliło do głowy, zakradając się do mojej komnaty? I na dodatek propozycja wspólnej nocy? Diabeł szeptał Ci do ucha? - pytał zagniewanym głosem.
- Miłość Panie, miłuję Cie nad życie - gdy to mówiła, spojrzenie miała utkwione w swoich bosych stopach.
- Miłość, powiadasz? Z miłości do mnie, chciałaś zostając królewską nałożnicą? Czy w tym momencie myślałaś o swojej matce? Świętej pamieć ojcu? Wuju? - pytał z wyrzutem w głosie.
Odpowiedziała mu cisza.
- Widzę, że nie pomyślałaś. Zdajesz sobie sprawę, co by było, gdyby ktokolwiek Cię zobaczył? Miałabyś problemy i to wcale nie małe. O nikim nie pomyślałaś. Zwłaszcza o mojej żonie, nie pomyślałaś. Zdradziłaś w ten sposób Królową. Straciłaś zaufanie do Twojej osoby, którym Cię obdarzyła.
- To przez nią jesteś taki smutny. Ona Cię unieszczęśliwia, Władysławie. Nie kocha Cię tak czystą miłością jak ja. Przy mnie byłbyś szczęśliwy.
Mówiąc to patrzyła, Królowi prosto w oczy.
- Dałabym Ci dziecko, o którym tak marzysz, a którego ona nie jest w stanie Ci dać. Złą niewiastę poślubiłeś, mój Panie - wypaliła pewnym głosem.
- Dość! Pani, w tym momencie przekroczyłaś granicę - huknął gniewnym głosem.
- Nikt w mojej obecności, nie będzie tak uwłaczał czci Królowej - spuścił nieco z tonu, widząc jak łzy spływające z oczu starościanki.
- Nie myślałaś chyba Pani, że zostawię dla Ciebie niewiastę, którą miłuję nad życie? Jadwiga jest całym moim życiem, bez niej moje życie, było by pełne szarości. To dzięki niej tutaj jestem. Wyzwala we mnie moje najlepsze cechy, dzięki niej każdy dzień jest dla mnie warty zapamiętania, jeśli jest spędzony z nią. Miłuje ją. I tylko ją, Elżbieto. Ślubowałem jej miłość, wierność i uczciwość małżeńską, aż do śmierci.
Jadwidze, a nie Tobie, Pani - zakomunikował jej jasno swoje uczucia względem Królowej.
- Ale gdybyś Panie tylko zechciał spróbować... Ja tez mogę Ci dać to samo co Królowa... Też potrafię kochać... - mówiła ze łzami w oczach.
- Nie wątpię w to. Jednakże, nie jesteśmy sobie przeznaczeni. Nie miłuję Cię, wszak jesteś piękną niewiastą, ale to Jadwiga jest jedyną niewiastą w moim życiu. - stwierdził pewnym tonem Król, dając jej jasny przekaz.
- I bez miłowania można, zaznać szczęścia w łożu - broniła się ostatkiem sił.
Jagiełło na te słowa pokręcił głową.
- Chciałabyś tak? Pozbawiona miłości, tylko jeno pożądanie? - zapytał zdumiony, na co zawstydzona opuściła wzrok.
- Jadwiga jest jedyną kobietą, którą będę do śmierci miłował i dzielił z nią łoże. Żadna inna niewiasta nie wzbudzi we mnie takich uczuć, co moja ukochana. I choćby miała mnie znienawidzić, gardzić mną, czy nigdy się do mnie nie odezwać, ja będę miłował tylko ją. Moją Jadwigę. Byłem ślepy i głupi, nie dostrzegając Twoich zamiarów wcześniej. Wszyscy troje byśmy uniknęlibyśmy rozczarowań i smutku, z tego powodu.
- Myślałam, że wiesz Władysławie. Przecież na uczcie cały czas na mnie patrzyłeś - mówiła niepoddająca się starościanka, płacząc.
- Byłem zajęty rozmyślaniem, co trapi moją Królową, teraz już wiem - na te słowa się mocniej rozpłakała.
- Nie powiem, ani słowa z tego co tu zaszło, pod jednym warunkiem, Elżbieto - obiecał jej król.
- Pod jakim, Panie? - zapytała z nadzieją.
- Nigdy więcej nie spróbujesz się do mnie dostać, a także będziesz milczała na temat tego co się tu wydarzyło. Królowa, by nigdy Ci tego nie wybaczyła - powiedział jej mocnym głosem.
W tym momencie Jagiełło, zobaczył otwierające się drzwi, w których stanęła Jadwiga.
***
Jadwiga słyszała wszystko co mówił Władysław, czuła jak wszystkie jej troski i wątpliwości uchodzą z niej momentalnie. Dziękowała w myślach swojemu przeczuciu, które kazało pójść dzisiejszej nocy do Króla. Gdyby nie to nadal bałaby się jego utraty. Uświadomiła sobie, że Erzebet i Aleksandra miały rację wystarczyłaby szczera rozmowa, której tak się lękała.
Postanowiła się ujawnić, nie chciała już więcej słuchać tej rozmowy. Otwierając drzwi zobaczyła jak starościanka zbiera swoje buty, chcąc wyjść. Na dźwięk otwieranych drzwi, przenieśli swoje spojrzenia gdzie ujrzeli Królową. Zarówno Króla, jak i Pilecką oblały zimne poty. Andegawenka nie mówiła nic, patrząc na nich beznamiętnym wzrokiem.
- Pani, wybacz - wyszeptała ledwie słyszalnym głosem.
Szlachcianka wyszła szybko z komnaty Króla, ściskając przy piersi swoje buty, uprzednio się kłaniając. Żołądek Króla wywijał kozły, patrząc na obojętną twarz, na której nie było żadnych emocji, jeno w oczach widział łzy. W oczach, które śniły mu się nocami. Potarł jedną ręką twarz ze zdenerwowania.
- Jadwigo... To nie jest to na co wygląda - mówił wolno i zdenerwowanym tonem.
Zbliżał się do niej powolnym krokiem, nie wiedząc co mysli w tym momencie jego umiłowana.
- Do niczego nie doszło... Ona...
- Nie doszło? Widziałam co innego - przerwała mu zdumiona.
- Nie doszło, przysięgam na moje życie - obiecał klęcząc przed jej obliczem, łapiąc ją za dłonie, których na szczęście nie wyszarpnęła.
- Słyszałam Twoje każde słowo, od początku.
- Każde? - zapytał z nadzieją.
- Od chwil, gdy zapytałeś się jej, co tutaj robi. W pierwszej chwili, gdy Cię z nią zobaczyłam myślałam,że serce mi pęknie. Do głowy przychodziły mi same najgorsze myśli. Chciałam stąd uciec, gdy zacząłeś mówić postanowiłam posłuchać, za co dziękuję Bogu. Twa siostra i Eržebet mi mówiły, żebym szczerze z Tobą pomówiła, lecz się bałam - gdy to mówiła, Władysław podszedł do swojego glinianego kubka by wypić jego zawartość.
Po jej słowach odetchnął z ulgą, jednak zaniepokoiły go jej słowa.
- Czego się lękałaś najdroższa? - zapytał zdumiony. Kiedy się obrócił do Królowej twarzą, ta podbiegła do niego i rzuciła mu się w ramiona.
- Bałam się, że miłujesz Elżbietę - wymamrotała, wtulona w jego klatkę piersiową.
Usłyszała jego śmiech.
- Teraz nie masz wątpliwości po tym co powiedziałem? - zapytał całując ją w czubek głowy.
- Wyzbyłam się wszelakich wątpliwości - powiedziała, patrząc na niego ze łzami w oczach.
- Z jakiego powodu płaczesz najdroższa? - zapytał odgarniając niesforne kosmyki z twarzy.
- Czuję to samo co Ty, kochany. Kocham Cię Władysławie, tylko Ciebie. Wybacz mi, te wszystkie czyny, które niewątpliwie sprawiały Ci ból. Żałuję słów, które w gniewie wypowiedziałam w Twoim kierunku, wybacz - wziął ją na ręce kierując się w stronę łoża, gdzie położył się na plecach wraz z nią.
- Nie błagam o wybaczenie Jadwigo, bo i ja jestem winien Ci przeprosiny. Nie rozmawiajmy o tym teraz, tylko obiecajmy sobie, że zawsze będziemy sobie mówić wszystko bez względu na sytuację. Zawsze mam dla Ciebie czas, moja droga i zawsze ecie wysłucham. Twoje zmartwienia od teraz będą moimi, a moje Twoimi. Nigdy więcej nie ukrywajmy przed sobą prawdy - Jadwiga pocałowała męża na znak, że się zgadza z jego prośbą.
Położył ją plecami na łożu, umościł się między jej udami. Nie przerywając pocałunków, ściągnął kaftan z pomocą Jadwigi, rzucając go na podłogę.
- Tęskniłem za Tobą - szeptał, całując linię szczęki.
Królowa przeniosła ręce z jego szyi na szerokie ramiona, następnie na jego umiesiony tors. Jagiełło przeniósł swoje usta na jej łabedzią szyję, potem na jej dekolt. Dłonią sunął wzdłuż uda, zadzierając jej koszulę nocną coraz wyżej. Jadwiga jękneła rozkosznie, pobudzając jego zmysły. Ten niesamowity dźwięk wywołał figlarny uśmiech na jego twarzy. Złapał za brzegi odzienia, uwalniając ponetne ciało z niewoli materiału, ciało które należało do niego. Patrzył na nagą Jadwigę, nie mogąc się nadziwić jakie miał szczęście, trafiając na nią. Choć i Panna Pilecka była piękną niewiastą, to nikt oprócz jego żony nie potrafił obudzić w nim takiego pożądania. Jadwiga była cudowna pod każdym względem. I należała do niego i tylko do niego. Pieścił jej słodkie krągłości, w międzyczasie pozbywszy się resztek swojego odzienia. Dawno nie przeżyli takiej rozkoszy, ta noc była wyjątkowa. Może dlatego, że oboje odkryli jak bardzo się miłują oraz, że nie wyobrażają sobie życia bez siebie.
Ta noc była bardzo produktywna dla małżeństwa. Mogli poczuć nawzajem swój dotyk, swój zapach. Mogli popatrzeć sobie w oczy, dotknąć się nnosami, pocałować się. Od dawna nie czuli się tak swobodnie w swojej obecności. Zasnęli we własnych objęciach.
***
Pamiętał te drzewa, tą ziemię, ten szum wiatru. Nawet powietrze było inne, rześkie i czyste. Jego Litwa - ukochany dom. Słyszał śpiew ptaków, zwierzynę w lesie, gdzieś w oddali ruczaj. Wziął głęboki oddech. Tutaj, w ojcowskiej ziemi, czuł sie wolny od królewskich trosk. Klęknął na jednym kolanie, zrywają stokrotkę rosnącą na soczyście zielonej trawie. Poczuł nagle delikatny ruch na plecach. Jakaś mała postać wskoczyła mu na ramiona, wybuchając przy tym perlistym śmiechem. Władysław udał, że nie wytrzymał ciężaru, przerzucając napastnicę na przód, wykładając się jak długi na trawę. Dziewczynka zapiszczala radośnie, gdy podniósł ją w górę. Odwzajemnił ten radosny gest. Jej intensywne niebieskie oczy, wpatrywały się w niego z bezinteresowną miłością. Tylko dziecko, może tak patrzeć na rodzica. Mężczyzna ułożył niesforne, brązowe włosy córki na jedną stronę. Włożył za jej ucho zerwaną stokrotkę. Ucalował jej blade czółko. Ta, położyła się na ojcowskim torsie i przytulając mocno, wyszeptała.
- Kocham Cię, tatusiu - na te słowa fala ciepła zalała jego serce.
Tyle razy już to słyszał, a wciąż reagował tak samo. Ich oczom ukazał się złotowłosy aniołek, szybko przebierający krotkimi, tłustymi nóżkami. Maleńka królewna także chciała dołączyć do starszej siostry i ojca, bawiąc się z nimi wspólnie. Nacisnęła bosą stópką brzuch Króla, który jęknął z udawanego bólu. Wywołał tym kolejną falę dziecięcego śmiechu. Złapał młodszą z córek pod boki i podrzucił ze szczerym uśmiechem kilka razy w górę. Piskom i zachwytom nie było końca. Jego najmłodsza pociecha także dostała całusy, żeby było sprawiedliwie. Straszą królewna zaatakowała jasnowłosą dziewczynkę łaskotkami, gdy stała już na ziemi. Zaczęły biegać po łące, a białe sukienki powiewały na wietrze, z każdym ich ruchem. Jogajła podniósł się do pozycji siedzącej, obserwując swoje pociechy. Napawały jego serce szczęściem i dumą. Ktoś stanął za nim, głaszcząc go po włosach. Spojrzał z ukosa na żonę. Uśmiechała się szczerym i radosnym uśmiechem, który sięgał oczu. Ten uśmiech kochał w niej najbardziej. Widział jak śledziła wzrokiem zabawę córek. Czerwona, zwiewna sukienka uroczo opinała zaokrąglony ciążowy brzuszek. Bóg obdarował ich kolejnym błogosławieństwem w postaci dziecka. Pogłaskał miejsce, gdzie było jego kolejne dziecko, czym zwrócił na siebie jej uwagę. Ucałował dłoń Jadwigi, bezgłośnie mówiąc jak bardzo ją miłuję. Kobieta przytuliła głowę męża do swojego łona, gdzie był ich kolejny cud. Oboje wiedzieli, że nic nie zepsuje im tej chwili szczęścia.
***
Promienie słońca przebiły się przez zasłony w komnacie Władysława. Król obudził się z uśmiechem na ustach, otworzył oczy i zobaczył swoją umiłowaną żonę, wtuloną w jego tors. Odgarnął jej kilka kosmyków z twarzy i ujrzał jej nieziemskie lico. Uśmiechnął się jeszcze bardziej.
Nagle Królowi przypomniał sen. Był zdumiony oraz mile zaskoczony. Śniły mu się dwie Królewny, Litwa oraz Królowa. Królowa w ciąży.
Władysław poczuł jak Jadwiga budzi się. Zaczął się w nią wpatrywać. Andegawenka przeciągnęła się i otwarła oczy. Popatrzyła na Władysława.
- Witaj, mój Królu - rzekła Królowa i wdrapała się po torsie Władysława, by go pocałować. Król chwycił ją pod boki i przyciągnął do siebie. Para królewska pocałowała się namiętnie.
- Witaj, kochana. - odparł Olgierdowicz, po pocałunku. - Dziękuję Ci, miła moja - dodał
- Za co? - zapytała zdziwiona Jadwiga
- Za wszystko. Za to, że jesteś. Za to, że mnie wspierasz, pokazujesz nową, lepszą ścieżkę. W naszym życiu będzie lepiej, wiem to. - odpowiedział Jagiełło
- Jak to? Skąd to wiesz, Władysławie? - zapytała ponownie lecz teraz rozbawiona
- Miałem sen. - Jadwigę zaciekawiły słowa męża, przekrzywiła głową, dając mu znak, by kontynuował.
Jagiełło opowiedział dokładnie, Królowej swój sen. Jadwiga była zdumiona, ze łzami w oczach rzekła.
- Mój Boże. Panie, czy to możliwe, aby sen był proroczy?
- Nie wiem, Jadwigo. Wiem jeno, że przez ten sen Bóg chce nam powiedzieć, iż teraz z naszego życia odeszły złe chmury. - odparł Władysław i przytulił mocno Jadwigę.
***
Para królewska siedziała właśnie w sali tronowej. Po lewej stronie władców siedziały Księżna Aleksandra oraz Erzebet, natomiast po prawej stronie, stali Spytek i Sędziwój.
Przed obliczem Jadwigi i Władysława stały Panie Pileckie wraz ze swoimi sługami. Żegnały się z Wawelem i ruszały do Pilczy. Obie Panie skłoniły się i wyszły z sali. Przez całą uroczystość pożegnalną Panna Pilecka nie spojrzała ani na Króla, ani na Królową, pamiętając wczorajszą sytuację.
- Czas na sprawy urzędowe, Panowie - odparł Król
- Dokładnie tak. - dwórka Jadwigi oraz Aleksandra opuściły salę i udały się do komnaty Królowej.
- Panie, kiedy zamierzasz udać się na spotkanie z Księciem Witoldem i Księciem Skirgiełłą ? - zapytał wojewoda krakowski.
- Lada dzień będę ruszać do Lublina, w czasie mojej nieobecności rządzić będzie Królowa, więc liczę, że będziecie jej pomagać - powiedział Król.
- Tak, będzie Królu - stwierdzili zgodnym tonem Spytek wraz z Sędziwojem
- Musisz ich pogodzić Władysławie, nie chcemy wszak kolejnej wojny domowej. Wiemy, że Witold pragnie władzy i nie będzie posłusznie czekał aż mu powierzysz namiestnictwo nad Litwą - Zdradziła swoje wątpliwości Jadwiga.
- Królowo moja, damy sobie radę z wszelkimi przeciwnościami losu.
Następnie zaczęli rozmawiać o sprawach Królestwa, którymi w pierwszej kolejności mieli się zająć. Rozmowy trwały dotąd aż nie ustalili wszystkiego. Po udanych naradach para królewska udała się do komnat Króla, zobaczyć jak idą przygotowania do jego wyjazdu.
***
Wstawiam kolejny rozdział, który mam nadzieję że się wam spodoba. Liczę na wasze szczere komentarze ❤
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top