✰ 17. Świąteczne zajęcia z teleportacji starszego kolegi ✰
18 grudnia, #18dzieńwritemasu
Dziś pierwszy raz od dawna pisałam na laptopie, a nie na telefonie. Z reguły lepiej mi się pisze właśnie na laptopie, ale ten writemas piszę na styk przed północą, więc polubiłam się z telefonem i leżeniem w łóżku w czasie pisania, haha.
(Przynajmniej autokorekta nie będzie mi tutaj, na laptopie, wydziwiać cuda XD)
✰
Krótko po powrocie Hogwartu na tablicy ogłoszeń w każdym z domów pojawiła się informacja o możliwości zapisania się na kurs teleportacji dla osób, które skończą w tym nowym roku szkolnym osiemnaście lat. Eleina z żalem przysłuchiwała się podekscytowanym rozmowom starszych Ślizgonów, a w odmętach swej wyobraźni już sięgała po swój własny certyfikat. Ale na niego będzie musiała jeszcze trochę poczekać. Jeszcze rok. W tym roku Eleina miała skończyć szesnastkę.
Co się odwlecze, to nie uciecze, uznała optymistycznie w myślach. Och, gdyby tylko wiedziała, co na nich czekało w następnym roku...
Po powrocie nie było czasu na ani jeszcze jeden dzień odpoczynku, czy chociażby stopniowego wchodzenia w nowy semestr. Nawał testów, zadań domowych i ogólnej nauki spadł na uczniów piątego roku jak lawina śniegu, którego wciąż tak wiele było na hogwardzkich błoniach. („Sumy! Już niedługo sumy! Bardzo ważne egzaminy, musicie się dobrze przygotować! — trajkotali nauczyciele). Wobec tego napięcia ciężko było jednak się porządnie wziąć za naukę. Eleina uznała, że znacznie lepiej by było dla nich wszystkich, gdyby nauczyciele zamiast dorzucać kolejnych trosk, okazaliby nieco zrozumienia. Pod presją trudno było pracować, aczkolwiek nie wszyscy zdawali sobie z tego sprawę. Każdy nauczyciel pragnął jak najlepiej przygotować swoich uczniów do sumów.
— Odbywają się niedługo kursy teleportacji, Justyn jest chętny? — zapytała w czasie jednego z pierwszych śniadań w nowym półroczu Eleina.
Cynthia początkowo zmarszczyła brwi, ale zaraz potem skinęła szybko głową.
— Tak, zapisał się. Czasami wciąż zapominam, że Justyn niedługo będzie dorosły... — mruknęła zamyślona.
— My też, jeszcze niecałe dwa lata.
— Rzeczywiście... — Cynthia wydawała się być jeszcze bardziej zaskoczona mijającym czasem. Przez zamyślenie aż nie trafiła widelcem do buzi.
Eleina na to się zaśmiała. Po śniadaniu przyjaciółki się rozdzieliły. Wychodząc z Wielkiej Sali, Eleina rozglądała się za Luną, z którą niedługo miała lekcję, ale dziewczyny nie było nigdzie widać. Musiała przybyć z samego rana na śniadanie. Ślizgonka nie potrafiła zrozumieć, jak można było zrywać się z łóżka tak wcześnie z własnej woli.
Na wcześniej wspomnianą Krukonkę El nie natknęła się jednak nawet przed cieplarnią. Nigdzie w gromadce Krukonów nie potrafiła wypatrzeć dobrze znanych, długich, jasnych włosów. Zauważyła zaś kogoś innego. Stał sam, więc po chwili zawahania podeszła do Nico.
— Hej, Nico. Gdzie jest Luna? — zagaiła.
Wyrwany z kontemplacji Nico natychmiast na nią spojrzał. Ciemne loczki opadały mu na twarz spod zimowej czapki, uszy i nos były nieco zaczerwienione z zimna, zaś bystre, ciemnobrązowe oczy wpatrywały się w nią z uważnością. Nico włożył ręcesi do kieszeni spodni.
— Rozchorowała się, Flitwick pozwolił jej zostać w dormitorium i odpoczywać.
— Och... — wydusiła zmartwiona Eleina, po czym coś sobie uświadomiła. — I Luna na to poszła? Przecież nie lubi opuszczać zajęć...
Nico jedynie się uśmiechnął, odwracając wzrok. Eleina więcej nie musiała się dopytywać. Już wiedziała, że maczał w tym palce. W myślach uznała, że to bardzo urocze z jego strony.
— Przed czwartą lekcją mamy okienko, jeśli chcesz, możesz ze mną skoczyć do kuchni, przyniesiemy jej coś ciepłego — zaproponował.
— Pewnie. Właściwie... skąd wiesz o kuchni? To znaczy o tym, gdzie się znajduje.
— Od Ginny — odparł oczywistym tonem. — Fred i George znali chyba każdy kąt Hogwartu, nie?
— A, faktycznie, masz rację.
— Ty od Cynthii?
— Skąd wiesz?
— Wyedukowałem.
Zaśmiała się, gdy Nico uniósł sugestywnie brwi, przybierając ostentacyjnie iście protekcjonalną minę. Podarowała mu za to kuksańca w ramię. Niezrażony Krukon jedynie otrzepał swój płaszcz.
Nico był samotnym wilkiem. Eleina zauważyła to od razu, kiedy ze względu na Lunę zaczęła bardziej mu się przyglądać na początku ich znajomości. Nigdy nie wychylał się za szereg, siedział zawsze z tyłu bądź na uboczu, najczęściej zgarbiony i jakby zanurzony w innej rzeczywistości. Często skrobał coś na pergaminie, zamiast zajmować się notatkami. Kiedyś Eleina jako także miłośniczka tej formy spędzania czasu — choć ona bardziej lubowała się w farbach i płótnie, zaś Nico w szczegółowym, dokładnym szkicowaniu najczęściej postaci, podpatrzyła niektóre jego rysunki. I musiała przyznać, że były naprawdę imponujące.
Oprócz szkicowaniem, Nico wyjątkowo pasjonował się również starożytnymi runami. Tę pasję podzielała zresztą także i Luna. To właśnie między innymi nieco ich do siebie zbliżyło na czwartym roku. To i również spotkania GD, w które oboje się angażowali.
Musiało minąć zielarstwo, dwie godziny eliksirów oraz zaklęcia i uroki, nim Eleina i Nico zawitali w wieży Ravenclawu z kubkami gorącej herbaty. Zagadka, która nieco zdołowała Eleinę, nie stanowiła zaś większego problemu dla Nico, który dosyć sprawnie sobie z nią poradził. W pokoju wspólnym oczekiwała już na nich Luna, której twarz się rozjaśniła na widok nowoprzybyłych. Z chęcią i wdzięcznością przyjęła kubek oraz przysłuchiwała się informacjom o tym, co działo się na zajęciach.
Jakiś czas później, gdy się odbyły już kolejne zajęcia z teleportacji, Eleina z ciekawości dopytywała się Cynthii, jak szło Justynowi. Przyjaciółka nie była zbyt bardzo zaznajomiona z tematem, toteż zawołała ku głośnym protestom Eleiny swojego brata. Kiedy Justyn podszedł do nich na korytarzu, Eleina udawała, że zainteresowała się czymś wyjątkowo bardzo za oknem.
— Eleina jest ciekawa, jak ci idzie teleportacja — powiedziała prosto z mostu Cynthia, za co przyjaciółka miała ochotę jak nigdy wcześniej zdzielić Puchonkę w ramię, a potem jeszcze dokopać jej w tyłek.
— Naprawdę?
Wiedząc, że teraz, stojąc do nich tyłem i udając, że wcale ich nie słyszy, robi z siebie jeszcze większą idiotkę, z zażenowaniem się odwróciła i spiorunowała Cynthię wzrokiem. Puchonka zmarszczyła brwi. Wyglądała tak, jakby naprawdę nie rozumiała, o co chodziło Eleinie.
— Przecież sama się pytałaś.
— Okej — mruknęła, a potem przeniosła wzrok na Justyna. — My też będziemy mieć za rok lekcje teleportacji, dlatego dopytywałam Cynthię, czy już coś od ciebie wie na ten temat. Jak to wygląda i w ogóle...
Cynthia przybrała minę, która mówiła mniej więcej: „Nie do końca o to pytałaś!", ale się nie wtrąciła.
— Niczym nadzwyczajnym te lekcje nie są — przyznał Justyn. — Ale jak jesteś ciekawa, to mogę ci opowiedzieć, jak to przebiega. Na razie sam jeszcze zbyt doświadczony nie jestem, bo idzie mi, krótko mówiąc, fatalnie... Ale to początki, większości źle idzie.
— Jestem pewna, że ostatecznie otrzymasz certyfikat.
— Miejmy taką nadzieję — uśmiechnął się Justyn. Ktoś go zawołał, więc pożegnał się z dziewczynami i podbiegł do czekającego na niego Erniego.
— Jestem pewna, że ostatecznie otrzymasz certyfikat? — zapytała z zaskoczeniem Cynthia, kiedy chłopcy zniknęli za rogiem. — El, czasami cię nie poznaję. Chyba mam na ciebie zły wpływ, bo stajesz się coraz milsza...
— Więc chyba dobry — parsknęła, na co Cynthia zastanowiła się.
— Każdą wersję ciebie lubię. Możesz być wredną dziewuchą, ale ja i tak wiem swoje.
Eleina uśmiechnęła się.
— Wiele się zmieniło — przyznała z lekką nostalgią, a potem dodała: — I... wiesz... Po prostu wszystko zaczyna mi się układać...
Naprawdę wszystko powoli w życiu Eleiny zaczynało się układać. Wciąż szukała w tym wszystkim siebie, ale z tygodnia na tydzień, tak czuła, była coraz bliżej ku osiągnięciu swojego celu.
Eleina sądziła, że zamknęła już wszystkie sprawy z zeszłego roku i w ten nowy mogła spokojnie, bez żadnych zeszłorocznych niepokoi, wchodzić. Niestety, jeszcze niektóre sprawy z zeszłego roku tak prędko nie zamierzały dać jej spokoju. Nie każdy pogodził się z myślą, że w tym nowym roku kalendarzowym może zabraknąć którejś z bliskich mu kiedyś osób...
✰
6 dni do świąt
PS. jeśli ktoś z was poszukuje świątecznego filmu, to z całego serca polecam: „Last Christmas", „Świąteczny rycerz", „O północy w Magnolii" — moje perełki na ten moment ♥ A wy? Coś polecacie? :D
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top