ROZDZIAŁ 15
Za równo dziesięć tygodni miały się odbyć egzaminy na zakończenie pierwszego roku i nauczyciele wraz z panną Wiem-to-wszystko dostawali bzika i zadawali nam jeszcze więcej pracy domowej niż zazwyczaj. Jako, że byłam geniuszem z łatwością odrabiałam ją całą systematycznie i dawałam radę jeszcze się uczyć i normalnie funkcjonować. Za to inni Ślizgoni zwłaszcza Crabbe i Goyle nie mieli tyle szczęścia co ja i tonęli w swoich obowiązkach. Dlatego całe ferie wielkanocne uczyłam się znudzona, gdy inni nałogowo pisali eseje na różne zajęcia. Często widziałam jak wcześnie rano lub późno wieczorem Pansy i Daphne uczyły się przy świetle różdżek. Za to ta cała Bulstrode nie uczyła się w cale, ani też nie odzywała się za dużo. Całe dnie spędzała sama lub z drugorocznymi, bo jakoś nie wpasowała się w moja świtę. Nie było mi jej jakoś szczególnie szkoda. Często spotykałam jęczących rudzielca i Potter'a oraz pannę Wiem-to-wszystko na ślęczeniu przy książkach w bibliotece. Moim ulubionym zajęciem było znajdywanie ich i przeszkadzaniu w nauce czy doprowadzanie do szału do takiego stopnia, że mieli łzy wściekłości w oczach. I to było jedno z zajęć, które mnie nie nudziły, ale Złote Trio szybko znalazło na to sposób i uczyło się zawsze w innych miejscach nieświadomie dając mi rozrywkę w postaci tropienia ich, aż w końcu zaczęli uczyć się w hałaśliwej wierzy Gryffindor'u. Potter z ,,nie jesteś jednak taka zła jak cię malują'' przeszedł na ,,odwal się, Riddle, nienawidzę cię''. Zauważyłam też, że on i jego przyjaciele zachowują się jakoś wyjątkowo miło w stosunku do Quirrell'a. Było to dość dziwne.
Pewnego dnia, kiedy szłam do biblioteki spotkałam gajowego. Zdziwiło mnie to, bo czego ten półgłówek szukał w bibliotece? Za późno już na naukę jak dla niego, nic mu to nie da. Zauważyłam, że wszystkie książki, które wypożyczył dotyczyły smoków. Czyżby olbrzym trzymał nielegalnie smoka w swojej drewnianej chatce ? Jest to zabronione i przede wszystkim nie możliwe, bo gdzie ten przygłup znalazłby smoka ? Ale w sumie nazwał wielkiego, trójgłowego psa Puszek, więc po nim można spodziewać się wszystkiego. Weszłam do biblioteki i od razu zauważyłam moje ulubione Złote Trio. Grzechem byłoby z tego nie skorzystać.
- Hagrid zawsze chciał mieć smoka. - usłyszałam głos Potter'a - Powiedział mi o tym, gdy się pierwszy raz spotkaliśmy.
- Ale przecież to jest sprzeczne z prawem. - rzekł Weasley bardzo przejęty. - Hodowanie smoków zostało zabronione przez Konwencję Czarodziejów z 1709 roku, wszyscy o tym wiedzą. Tylko mugole są nadal przekonani, że każdy z nas trzyma smoka w ogródku ... Z resztą i tak nie można oswoić smoka, to bardzo niebezpieczne. Żebyście widzieli, jak Charly'ego poparzyły dzikie smoki w Rumunii ...
- Dużo o nich wiesz. - mruknęłam siadając przy ich stole. Złote Trio podskoczyło. - A zwykłych zastosowani bezoaru nie potrafisz wymienić.
- Odwal się, Riddle. - warknął rudzielec.
- Bądź miły, bo jeżeli mnie zdenerwujesz przez przypadek Snape lub ojciec Draco może się dowiedzieć o nielegalnym smoku waszego kumpla. - wyszczerzyłam się okrutnie na miny, które zrobili.
- Skąd ty wiesz ... ? - zapytała szlama przerażona.
- Olbrzym w bibliotece ? Dział ze smokami ? No nie wiem, chyba po prostu zgadłam.
- Nie powiesz o tym nikomu ... - warknął Potter.
- Jeżeli będzie mi się nudzić to byłaby to niezła zabawa ... - odparłam.
Trio wymieniło nerwowe spojrzenia po czym Gryfoni wstali. Szybko pozbierali swoje książki i ruszyli zapewne do olbrzyma, jak mu tam ... Hagrid?
- Sześć : trzy, Potter i nie zapomnij powiedzieć mi jaka to rasa.
Nikt nie raczył mi odpowiedzieć.
Parę dni później na Zielarstwie Draco chciał mi coś powiedzieć, ale profesorka odseparowała go do oddzielnej grupy i nie dał rady. Myślałam, że porozmawia ze mną w trakcie lunch'u, ale nie było go na nim. Zastanawiałam się co odkrył Szczurek, że zaryzykował stratą punktów. Panna Wiem-to-wszystko na pewno, by tak nie zrobiła. Spojrzałam w jej stronę, ale dziewczyny tam nie było. Z resztą tak jak Weasley'a i Potter'a ... coś mi tu śmierdzi. Dowiedziałam się co dopiero, gdy po Zielarstwie uradowany Malfoy przyszedł do mnie.
- Z czego się tak cieszysz ? - zapytałam podejrzliwie.
- Chodź gdzieś gdzie nie będzie nas nikt podsłuchiwał. - mruknął tajemniczo Draco.
Pełną napięcia chwilę patrzyłam na Draco z reprymendą za tak jawne dawanie mi rozkazów, ale byłam strasznie ciekawa o co chodzi, więc się zgodziłam. Odeszliśmy na ubocze i chłopiec zaczął opowiadać:
- Hagrid, ten olbrzym, ma smoka ... - rozczarowało mnie to trochę, bo to już wiedziałam, ale słuchałam dalej. - Podczas lunch'u się wykluł ...
- To wiem.
- Wiesz? - zapytał Draco zbity z tropu. - Od kiedy ? Czemu nic nie powiedziałaś ? Mój ojciec może sprawić, że ześlą go za to do Azkabanu ...
- Za nielegalne trzymanie smoków nie idzie się do Azkabanu. - odparłam zgryźliwie ugniatając trochę przerośnięte ego blondyna.
- Coś musimy zrobić! To idealny moment, żeby wkopać i olbrzyma, i Potter'a! - zawołał przejęty Draco. - No i oczywiście szlamę, i zdrajcę krwi też ... - dodał po chwili przypominając sobie, za pewne naszą ostatnią rozmowę o Potter'ze. - Wiec co robimy ? - zapytał nagle.
Nie byłam do końca pewna co mamy robić. Nie chciałam popsuć swojej reputacji skarżeniem, ale też i chciałam ich pogrążyć. Złoty Chłopiec działa mi czasem na nerwy, ale jest świetną zabawką. W ułamku sekundy podjęłam decyzję:
- Masz wolną rękę, Draco ... ja jeszcze poczekam ... - odparłam tajemniczo i odeszłam pozostawiając zdezorientowanego Szczurka samego.
Przez kolejny tydzień było całkiem spokojnie i cicho. Malfoy po za tym, że chodził cały dzień z głupkowatym uśmieszkiem to nic nie zrobił. Chatka Hagrid'a była cały czas szczelnie zamknięta, więc smok tam nadal był. Pewnego dnia na korytarzu spotkałam Potter'a i Weasley'a w całkiem dobrych humorach. Postanowiłam je zepsuć.
- Jaka to rasa? - zapytałam stając im na drodze.
- Nie wiem o co ci chodzi, Riddle. - odparł Harry. Jak dla mnie byłby z niego całkiem dobry Ślizgon.
- O smoka Ha-... - zaczęłam głośno i reakcja była natychmiastowa.
- Ciszej ... - syknął Potter.
- Więc jaka to rasa ? - powtórzyłam unosząc brwi do góry.
- Norweski smok kolczasty i była to taka rasa. - odparł Złoty Chłopiec.
Mina rudzielca była bezcenna:
- Po co jej to mówisz?!
Ale mnie interesowało coś innego:
- Jak to ,,była to taka rasa''?
- Bo już jej nie ma. - odpowiedział Harry. Oczywiście kłamał.
- Wiesz ... odziedziczyłam parę cech po ojcu ... - zaczęłam niebezpiecznie. - Między innymi zdolność do wyczuwania, gdy ktoś mnie okłamuje ... - po czym odeszłam.
Następnego dnia i przez cały następny tydzień było spokojnie, aż do niedzieli. Złoty Chłopiec i szlama chodzili jak na szpilkach, a za każdym razem, gdy ja lub Malfoy się na nich spojrzeliśmy wzdrygali się, a czasem nawet zaczynali szeptać. Nie wiedziałam o co chodzi, ale była to świetna zabawa, więc całą niedzielę spędziłam z ich dwójką i Draconem. Spostrzegłam też brak Weasley'a i śmiałam się z dziesięć minut, gdy Szczurek opowiedział mi o tym co się z nim stało. Był w Skrzydle Szpitalnym, bo ugryzł go smok Hagrid'a. Potem rozdzieliliśmy się i Malfoy poszedł pognębić rudzielca za to, że pobił go podczas meczu quidditch'a, a ja zostałam z Potter'em i Granger. Jednak zabawa nie trwała wiecznie i po kolacji wróciłam do lochów, a oni do wierzy Gryffindor'u. Noc była spokojna, ale nie dla wszystkich. Rano została opowiedziana mi bardzo ciekawa historia o tym jak to Potter i szlama przemycili smoka do zamku, że McGonagall nasłana przez Szczurka ich złapała i jak to w końcu ukarała i jego, i Złotego Chłopca, i szlamę oraz tego pyzatego durnia - Longbotton'a. A no i jeszcze najważniejsze smok o imieniu Norbert został bezpiecznie i przy okazji nielegalnie zabrany do Rumuni. Ugh!
- Masz za swoje ... - mruknęłam do wściekłego Malfoy'a. - Co będziesz robił podczas aresztu ?
- Będę w Zakazanym Lesie!
- Brawo. - pochwaliłam go ironicznie. - Będziesz pierwszym pierwszorocznym, który legalnie wszedł do Zakazanego Lasu.
Szczurek zrobił się cały czerwony i zamilkł.
***
Hejka, i jak się podoba? Polecam też zajrzeć na moją nową książkę (mniej dokładną, bardziej... lekką) ,,To skomplikowane- Rozet Riddle''. Opowiadam w niej historię siostry Czarnego Pana. Na początku młoda Roz jest miła, spokojna i brzydzi się przemocą oraz Tomem, jednak w potem, gdy lepiej go poznaje zaczyna zmieniać się w zimnego geniusza i bardzo mało zostaje w niej z tej małej dziewczynki, która kiedyś chciała zostać lekarzem i pomagać innym...
^RDR^
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top