Rozdział 3

W międzyczasie Jin postanowił nieco się zabawić. Wszedł na parkiet, ale zamiast tańczyć podszedł do DJ'a i po zagadaniu do niego, przejął konsoletę. Muzyka, którą tworzył wpadła w ucho wszystkim obecnym, a on sam tak się rozerwał, że nawet nie zauważył, kiedy rozpostarł swoje niezwykłe, czarnopióre skrzydła. Na jego szczęście wszyscy uznali to za dekorację.

Cassy weszła z Aleksandrem do klubu, gdy muzyka już zahipnotyzowała spore grono osób. Spojrzała na DJ'a i zaśmiała się do swojego przyjaciela - Patrz, ale kicz z tymi skrzydłami - stwierdziła. Alec spojrzał w stronę DJ'a i także się zaśmiał. - No w sumie ma to jakiś klimat - stwierdził niepewnie - Chyba sam w to nie wierzysz - stwierdziła lekko unosząc brwi do góry. Po chwili Aleksander wybuchnął głośnym śmiechem. Weszli na parkiet i zaczęli tańczyć do tworzonej przez pierzastego chłopaka muzyki. Cassy co jakiś czas zerkała na oryginalnego muzyka i parę razy wydało jej się, że skrzydła poruszają się tak jak on tego chce. Czego to ludzie nie wymyślą - pomyślała robiąc kolejny obrót na parkiecie.

Jin patrzył na ludzi z diabelskim uśmiechem. Wiedział, że to co tworzył ma swój ukryty motyw i nie trzeba było czekać jak większość ludzi straciła wolną wolę. Teraz byli zmuszeni tańczyć przez wieczność. Dopóki płynęła muzyka i co najlepsze - byli tego świadomi.

Cassy miała dość. Chciała na chwilę odpocząć na boku, z dala od tłumu. - Hej! Alec! Idziesz na chwilę usiąść?! - zapytała próbując przekrzyczeć muzykę. Ten tylko pokręcił przecząco głową patrząc na DJ'a jak reszta tańczących. Cassy wzruszyła ramionami i zaczęła przepychać się przez tłum. W końcu wdrapała się na wolną część parkietu i przechodząc obok stanowiska DJ'a spojrzała na niego ukradkiem. Nie zastanawiała się nad tym co ten gość sobie o niej pomyśli widząc ją jak idzie do stolika. Musiała się czegoś napić i choć na chwilę zdjąć koturny, bo czuła, że nowe buty obtarły ją aż do krwi. Kiedy całe grono tańczyło, a ona samotnie siedziała przy stoliku, czuła się jakoś drentwo. Czemu tylko ją bolą stopy? Może nie jest stworzona do takich imprez?

Jin zauważył, że znalazła się jakaś osoba, która oparła się jego muzyce. Zaciekawiło go to na tyle, że pozostawiając konsoletę włączoną podszedł do jej stolika świadomie pozostawiając swoje skrzydła widoczne - Hej... Mogę się przysiąść - zapytał

Cassy spojrzała na dziwnego DJ'a z nieukrywanym zdziwieniem - Chcesz to siadaj - odparła i zakładając nogę na nogę zaczęła przeglądać Facebooka na telefonie.

Jonathana coraz bardziej intrygowała ta czarowłosa dziewczyna. Nie dość, że oparła się jego zaklętej muzyce, to jeszcze w pełni go ignorowała. Postanowił się nieco zabawić i musnął końcówką piór ze skrzydła, jej nogę. Był ciekawy reakcji tej młodej kobiety. - Może postawię ci jakiegoś drinka? - zaproponował.

Cassy spojrzała na chłopaka zirytowana tym w jak durny sposób próbuje ją podrywać - Ten tekst kiedyś Ci zadziałał? Kiedykolwiek? - zapytała znowu starając się go ignorować. Co za koleś? - myślała z irytacją.

-Zapytałem szczerze, nie wiem o co ci chodzi - odparł. Wydawał się być oburzony jej zachowaniem. Na jej oczach skrzydła zniknęły, a on wstał idąc do baru.

Cassy patrzyła na niego oniemiała. Wszystko można było wyjaśnić nowoczesną technologią, ale nie znikające skrzydła. Chciała zrobić więc to, co każda normalna istota, czyli wiać. Poderwała się z miejsca i podbiegła do Aleca. - Idziemy stąd! - rozkazała i pociągnęła go w stronę wyjścia. Spojrzała raz jeszcze za siebie i gdy znalazła się z nim w przedsionku Alec jakby nagle orzeźwiał. - Co? Yyy... - odezwał się skołowany. Wtedy doszedł do nich dźwięk policyjnych syren. Impreza była najprawdopodobniej lewa. Musiały być wydawane jakieś dragi inaczej nie tańczyli by tak długo. Cassy spojrzała ze strachem na Aleca. - Nie wzięłam dowodu, mama mnie zabije jak zostanę aresztowana i przewieziona na komisariat - odparła, a Alec skinął głową. - Załatwię to, odwrócę ich uwagę, a ty wiej tylnymi drzwiami- odparł. Skinęłam głową słysząc trzask drzwi od samochodu. Alec wyszedł na zewnątrz, a ona niewiele myśląc ruszyła pędem do drzwi awaryjnych. Gdy przebiegała między ludźmi na parkiecie spojrzenia jej i nieznajomego spotkały się na sekundę, a potem dotarła do metalowych drzwi i wybiegła na zimne nocne powietrze.

# Od Autorki

No nie będę się rozpisywać. Wydaje mi się, że ten rozdział wam wystarczy.

Jak wam się podoba historia moja i Daniela?

Moim zdaniem jest fajna, ale wiecie, nie jestem obiektywna

Dawajcie gwiazdy i komentarze

Pozdrawiam

Roxi

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top