Rozdział 14
Jin myślał dość dużo od momentu wizyty archanioła nad pewną ważną kwestią.Bał się to zrobić, ale z drugiej strony jeśli nie spróbuje to nigdy nie dowie się co z tego wyjdzie. Machnął ręką tak jakby wyrzucał niedopałek papierosa. Tuż przed nim powstał pentagram, który zaczął płonąć.
Cassy patrzyła na niego czując niepokój. Zło jakie biło od znaku zrażało ją, ale przecież Jin nie chce jej skrzywdzić prawda?- myślała-Co ty robisz? Wiesz, że mam krew anioła, ten znak mnie...- przerwała widząc jak poważną minę ma chłopak.- Jin co chcesz zrobić?-zapytała powoli odsuwając od płonącego demoniczną mocą pentagramu. Zaczynała się bać.
- Wiem co robię skarbie- Jin zmrużył oczy i po chwili w pentagramie pojawił się potężny, upadły anioł, który patrzył na bezskrzydłego z widocznym gniewem.-Czego chcesz Jin? Zakłócasz mój sen...- Jin stał twardo bez strachu- Chcę twojej pomocy...wiem, że Lucjan kiedyś uwięził bezimienną. Pomóż nam ją znaleźć- upadły wewnątrz kręgu uśmiechnął się groźnie- Ciekawa propozycja- odparł nieludzkim głosem- Wiesz czego chcę w zamian ?- zapytał dobrze wiedząc co dostanie. Jin skinął głową poważnie i zaczął wymawiać coś szeptem jednocześnie nacinając sobie dłoń o srebrne ostrze miecza.
- Wow... Co to ma być Jin? Gra o tron?-zapytała Cassy zupełnie nie rozumiejąc tego co się właśnie dzieje na jej oczach. Demon, pentagram, samookaleczanie? Co jeszcze?- Oszalałeś!-złapała go za ramię próbując jakoś odciągnąć od pentagramu i zabrać miecz.
Jin jak w amoku nie zwracając uwagi na Cassy wsunął krwawiącą dłoń do kręgu pozwalając, krople czerwonej posoki spłynęły na ogniste wzory. Sekundę później krzyknął, gdy opuściła go całkowicie energia piekieł. W tym momencie stał się śmiertelny. W zamian na jego szyi zabłysnął jadeitowy naszyjnik- Interesy z Tobą to czysta przyjemność - zaśmiał się potwornie mroczny anioł i zniknął pozostawiając tylko delikatne zarysy kregu na betonowej posadzce tarasu.
- Co ty zrobiłeś?!!- krzyknęła okładając jego klatkę piersiową pięściami. Złapał ją mocno za nadgarstki i spojrzał z gniewem- Uspokój się!-krzyknął- Pomagam ci dokonać zemsty i uwalniam się od demonów piekieł- wyjaśnił trzymając za serce. Nadal czuł ból po transferze, ale to nie było nic z czym nie umiał sobie poradzić.- Dzięki temu- wskazał naszyjnik - Lucyfer niedługo posmakuje twojego gniewu- wyjaśnił znów dotykając piersi na wysokości serca.
Cassy zauważyła to i przyłożyła dłoń do jego dłoni. Ta rozbłysła.- Czemu przy tobie nad tym nie panuję? -zapytała nie patrząc mu w oczy. Jin rozluźnił się nie czując już bólu.- Nie wiem, ale wiem dlaczego to wszystko co robię ma sens- powiedział- Dlaczego?-zapytała, a on uśmiechnął się do niej - Bo Cię mam i kocham, a to jest najważniejsze- wyjaśnił, a ona wtuliła się w niego i stała tak w milczeniu- Ja też Cię kocham... Z każdym momentem coraz mocniej- szepnęła.
#Od Autorki
Kolejny, nieco krótki rozdział.
Dawajcie gwiazdki i komentarze
Pozdrawiam
Roxi
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top