Rozdział 40
Justyna podeszła druga, ale odpychając mnie od stołu, zapisała się jako pierwsza. Wzruszyłam ramionami.
- Imię przybrane na dzisiejszy wieczór, panienko? - spytała z powagą nasza pani od historii.
Uśmiechnęłam się pod nosem, na wspomnienie dnia, w którym znalazła pająka. Zaczęła piszczeć bardziej niż niektóre dziewczyny i skończyło się na tym, że dyrektor przyszedł, pytając kto bije nauczycielkę. Pani oczywiście nie chciała się przyznać do strachu przed pająkami, więc wmówiła dyrektorowi, że śpiewała dla nas odę do radości. Jego mina była bezcenna.
- Justix - powiedziała Justyna, przerywając moje wspomnienia. Serio, nie mogła wymyślić czegoś mniej oczywistego?
- Dobrze, a następna kandydatka jak się zwie?
- Silea - powiedziałam z uśmiechem i odeszłam.
Pani jeszcze przez chwilę czekała na następne kandydatki, ale nikt więcej nie przyszedł. Wstała i ruszyła w kierunku głośników, które stały na podwyższeniu. Przyciszyła muzykę, po czym chwyciła za mikrofon i odchrząknęła. W sali po chwili było już cicho.
- Zapraszam wszystkie kandydatki na to podwyższenie. Zaraz czekać będzie je pierwsza próba - powiedziała, a ja ruszyłam we wskazanym kierunku. W tym czasie nauczycielka zaczęła wyjaśniać zasady. - Konkurencje odbędą się trzy oraz jedna dodatkowa. W każdej będzie można otrzymać określoną liczbę punktów. Osoba, która uzyska ich najwięcej, zostanie obwołana królową naszego balu.
Weszłam na podwyższenie i stanęłam obok jakiejś brunetki. Miała długą, białą suknię, która opadała kaskadami na ziemię. Włosy uczesała w koka, a maska błyszczała srebrnymi cekinami.
- Zgłosiło się dwadzieścia troje dziewcząt. Brawa dla kandydatek! - cała hala rozbrzmiała oklaskami. Nauczycielka poczekała aż ucichną, dopiero potem dokończyła. - Jak każdy wie, księżniczka powinna potrafić poruszać się z idealną gracją. Dlatego każda z naszych uczestniczek przejdzie się teraz po hali, a sędziowie je ocenią. Dla utrudnienia, będą nosiły książki na głowie.
Przełknęłam ślinę. Chyba pomysł na zgłoszenie się do tego konkursu, to nie był dobry pomysł. Wszyscy będą na mnie patrzeć. Setki spojrzeń skierowanych na to co robię. A jeśli się wywrócę? Albo wpadnę na kogoś? Próba startu od zera pójdzie w łeb.
- Na pierwszy ogień idzie uczestniczka pod przybranym imieniem, brzmiącym Silea.
Nie, nie, nie.
Niepewnym krokiem ruszyłam w stronę stołu. Jeden z sędziów podał mi trzy książki. Były to podręczniki do różnych przedmiotów.
Grono sędziów składało się z czterech osób. Dwóch uczniów i dwóch nauczycieli. Najbardziej z lewej siedziała najlepsza przyjaciółka Justyny, obok moja nauczycielka od fizyki. Dalej siedział pan od informatyki, a sędzia, który mi podał książki, był Filipem. Przełknęłam ślinę.
Drżącymi rękoma nałożyłam książki na głowę.
Wyprostowałam się dumnie i ruszyłam.
Tylko się nie zbłaźnij.
Szłam pewnie przed siebie. Czułam na sobie spojrzenie niemal każdego na tej sali. Doszłam do przeciwnej ściany i sprawnie wykonałam obrót, wracając do stolika sędziów. Dotarłam tam bez większych problemów. Delikatnie dygnęłam, po czym odłożyłam podręczniki na stół.
Rozległy się brawa. Odwróciłam się w ich stronę i dygnęłam po raz drugi.
- Brawa dla pierwszej uczestniczki! Teraz czas na kolejną kandydatkę. Prosimy Angel! - rozległ się głos z głośników.
Wyszła dziewczyna w białej sukni. Poszło jej w miarę dobrze. Jednak, gdy próbowała dygnąć, książki zsunęły się z hukiem na podłogę.
Potem poszła kolejna uczestniczka. I następna. Jednej osobie prawie natychmiast spadły książki z głowy.
- Widzę, że wiedza zawarta w tych książkach była za ciężka na tę głowę - zażartowała pani, co wywołało natychmiastową salwę śmiechu i nieśmiały uśmiech uczestniczki.
Nikomu nie udało się przejść i dygnąć na koniec. Nawet wielkiej i wspaniałej Justynie.
Uważnie obserwowałam ruchy każdej z tych dziewczyn. Próbowałam znaleść wytłumaczenie, dlaczego to mi się udało, a im nie. Długo to trwało, ale w końcu zrozumiałam.
Ucząc się magii wody, starałam się, aby moje ruchy były płynne. Dlatego też płynne poruszanie się weszło mi w krew. Inne dziewczyny nie zwracały na ciągłość swoich ruchów. Szczególnie w trakcie dygnięcia, które było szybkie i zakłóciło równowagę podręczników.
Po chwili wyniki pokazały się na telebimie. Nie mogłam wierzyć własnym oczom. Moja punktacja wynosiła czterdzieści punktów, co oznaczało, że od każdego sędziego dostałam maksymalną ilość punktów. Nawet od Filipa. Gdy to do mnie dotarło, serce załomotało szybciej.
Tuż za mną była Justyna. Trzydzieści dziewięć punktów. Rzuciłam okiem w stronę dziewczyny. Była wściekła. Uśmiechnęłam się do siebie z satysfakcją. Po raz pierwszy w życiu byłam lepsza od Justyny. Co z tego, że nikt nie wiedział, że to ja? Liczył się sam fakt. Byłam szczęśliwa.
Poczułam, że ktoś stoi za mną. Odwróciłam się i napotkałam spojrzenie Filipa.
- Czy pragnęłabyś ofiarować mi taniec? - zapytał niepewnie, wyciągając w moją stronę dłoń.
- Z wielką chęcią - powiedziałam, a moje serce ponownie przyspieszyło.
W tamtym momencie zapomniałam nawet o tym, że nigdy nie tańczyłam.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top