Rozdział 25 ( 1 cz. 2)

Zaczynamy wersję Shippuuden xD
^^^^^^^^^^~~~~~~~~~^^^^^^^^^^

Kilka lat później

Dowiedziałam się z listu od Tsunade-sama że Naruto wrócił do Konohy. Byłam tym faktem bardzo zadowolona. Jakby niepatrząc od mojego opuszczenia wioski liścia wciąż podróżowałam po wszystkich krajach, Aby się doskonalić i odkrywać tajemnicę mojego pochodzenia.

Kilka miesięcy później

Nie dostawałam żadnego listu od kilku miesięcy. Jednakże w powietrzu można było wyczuć tą aurę.

Aurę zbliżającej się wojny.

Później właśnie usłyszałam że nadchodzi IV wielka wojna shinobi.

Wtedy postanowiłam wrócić i pomóc moim przyjaciołom.

Dałam sobie kilka dni na załatwienie wszystkich mniej ważnych spraw.

Następnego dnia po spędzonej nocy w hotelu w kraju Księżyca.
Zrobiłam poranną toaletę, ubrałam się i wyszłam z mojego tymczasowego miejsca zamieszkania, kierując się w w stronę pałacu Księcia tego kraju.

Kilka godzin później

Po udanej misji, jaką była ochrona księcia w jego podróży dyplomatycznej. Wróciłam do pokoju hotelowego który zamieszkiwałam.

Przybrałam się w świeże ubrania, wcześniej biorąc szybki prysznic oczywiście. Spojrzałam jeszcze przed wyjściem z łazienki w lustro.
To co zobaczyłam to młodą dziewiętnastoletnią kobietę o długich włosach w kolorze brązu pomieszanego z jasnymi kosmykami blondu, prawie że bieli na końcówkach. Jasna karnacja, jakby porcelanowa bez żadnej ochydnej blizny czy skazy. Zgrabna sylwetka jak na kobietę przystało oraz do tego biust trochę podobny do Tsunade.

Ale najważniejsze są oczy.

Jedno oko Niebieskie, natomiast drugie ukazujące światu moje kekei genkai w kolorze szkarłatu. ( Byakugan i Sharinngan)
Obczaiłam mój dotychczasowy ubiór składający się z czarnych krótkich spodenek, tego samego koloru bluzki na grubych ramiączkach i wysokich butów kunoichi oraz Bandaże znajdujące się na lewej ręce oraz prawej nodze. Włosy do połowy pleców związałam w niskiego kucyka. Aby one nie przeszkadzały w walce.
Jeszcze wzięłam swój przybornik na rzeczy i przymocowałam go na dolną część pleców.
Wyszłam z łazienki i spojrzałam na zegar. Minęło 15 minut i byłam odświeżona i gotowa do powrotu. Wyjęłam zwój pieczętujący. Rozwinęłam go, a następnie ułożyłam szybko kilka pieczęci i dotknęłam go lekko prawą dłonią. Wszystkie moje rzeczy zniknęły w biało-szarej chmurze dymu. Gdy wszystko było już zapakowane, ruszyłam do wyjścia z pokoju hotelowego. Gdy zeszłam ze schodów, skierowałam się do recepcji gdzie oddałam klucz od pokoju.
I ruszyłam do wyjścia.
Wtem przywitało mnie poranne słońce, oświetlając twarz i rażąc przy tym w oczy. Zasłoniłam się rękami, żeby promienie słoneczne mnie nie oślepiły doszczętnie.
Następnie ugryzłam się w palec i powiedziałam tak dobrze znaną mi formułkę.

- Kuchiyone no Jutsu. - Pojawiła się mała, ale charakterystyczna chmura dymu. Odczekałam chwilkę i dym opadł, ukazując wilka o jasno szarawej sierści i lawendowych oczach.

- Wzywałaś Hime-sama. - Powiedział nadwyraz spokojny wilk swoim delikatnym barytonem.

- Mam dla ciebie zadanie Kazeki - Powiedziałam z lekkim uśmiechem na ustach. Następnie usiadłam wygodnie na grzbiecie czworonoga, zakładając na siebie czarną ocieplaną peleryne.
Nachyliłam się do ucha zwierzaka.

- Skieruj się na pole bitwy. Niech wiatr cię prowadzi. - Wilk na moje słowa kiwnął głową na przyjęty rozkaz.
Zrobił krok do tyłu, aby zacząć biec przed siebie w kierunku rozpoczynającej się IV Wojny Ninja.

Nim się obejrzałam, nastała noc, a świat społowiła ciemność przez którą pędziłam w kierunku nieznanego.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top