6. Ała
-Ludzie są potworami. Co im w ogóle odwaliło? - Pomyślała Elena.
Dziewczyny właśnie siedziały w sali od matmy. Pani tłumaczyła jakąś czarną magię. Jakieś pola trójkąta, boki, pierwiastki. Innymi słowy, tragedia. No i jeszcze zostało 30 minut, tej katorgi... ech.
Nareszcie, zadzwonił dzwonek wybawca. Wszyscy zadowoleni wyszli z sali. Teraz jest przerwa obiadowa, toteż Elena zeszła do stołówki. Dziś na obiad był kotlet z kurczaka. Dziewczyna go uwielbia. Dobrze, że Zuzia nie chodzi na obiady, bo nienawidzi mięsa, zdecydowanie woli wegetariańskie dania, tam skąd pochodzi, je się tylko zielenine.
Kolejka, jak zwykle jest jak stąd do Marsa. Ludzie się ciągle wpychają, mimo dużego ryzyka, bo albo uda im się zaoszczędzić czas, albo nauczyciel takiego delikwenta przyłapie na gorącym uczynku i będzie musiał iść na sam koniec, który nie ustannie się powiększał. Dziś, kiedy fantastyczni zostali w domach, wydaje się, że zjawiło się o wiele więcej ludzi.
Gdy Elena wreszcie dotarła do okienka, w którym panie wydawały obiad, poszła poszukać jakiegoś wolnego miejsca. Rozglądając się, widziała, że każdy siedzi z przyjaciółmi. Co jakiś czas do uszu dziewczyny dobiegły śmiechy, wynikające z tego, że ktoś opowiedział sobie żart, słyszała też ciągle nie ustające rozmowy. A ona była tu sama. Nie miała żadnego ludzkiego przyjaciela. Na tą myśl zrobiło jej się smutno, ale przypomniała sobie o swoich fantastycznych przyjaciołach i od razu poczuła się lepiej. Wtem, dostrzegła wolne krzesło i zaczęła podążać w jego stronę. Po drodze, zwróciła uwagę na jeden stolik, przy którym siedzieli wcześniej spotkani, przeciwnicy sił nadnaturalnych. Na chwilę zawiesiła na nich wzrok, ale gdy jeden z nich podniósł głowę, ona od razu się odwróciła. Nagle, gdy chciała stawić następny krok, poczuła, jakby ktoś ją chwycił za nogi, nie mogła się ruszyć. Zaraz po tym, ku jej przerażeniu, wydawało jej się, że ktoś ją popchnął, choć nikogo za nią nie było. Biedaczka zaczęła bezwładnie spadać na ziemię, w postrachu szybko wypuściła z dłoni talerz, który z hukiem rozbił się na kilkanaście małych kawałków, aby móc amortyzować się rękami. Szybko wyciągnęła je przed siebie, a gdy już spotkała się z ziemią, była w takiej pozycji, jakby chciała zrobić męską pompkę. Poczuła w dłoni mocny ból po czym, po prostu przewróciła się na bok. Cała była upaćkana w ziemniakach i surówce, które jeszcze nie dawno zamierzała zjeść. Gdy doszło do niej to co się stało, zaczęła słyszeć śmiechy, zdawało jej się, że cały świat teraz ciśnie z niej beke. Popatrzyła na lewą dłoń, w której czuła nie przyjemne kłucie i jej oczom ukazał się spory kawałek szkła, który przebił jej rękę na wylot. Ale nawet ta rana nie bolała tak bardzo, jak ból upokorzenia.
Pani mająca dyżur, natychmiast podbiegła do poszkodowanej i pomogła jej wstać. Natychmiast uciyszyła rozbawionych uczniów, grożąc im uwagą w dzienniku i zabrała Elenę do pani higienistki.
------------------------------------------------------
Wiem, krótki rozdział, ale tak wyszło. Podczas najbliższych dni długiego weekendu postaram się pisać tak dużo, jak tylko będę mogła, więc spokojnie.
Rozdział nie pojawiał się długo, bo nie miałam żadnego pomysłu, aż do momentu gdy na stołówce nie spadł mi talerz z kotletem. Co prawda nie odniosłam żadnych obrażeń, ani nie upadłam jak Elena, tylko talerz zsunął się ze stołu, ale jednak. Gdyby nie to, to pewnie byście jeszcze trochę czekali na nowy rozdział i wydaję mi się, że to najlepszy dowód na to, że z pozoru negatywne wydarzenia, mogą mieć pozytywne skutki.
Ciekawe jakie Elena będzie mieć pozytywne skutki :p.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top