Rozdział 9

Perspektywa Pauliny:

Mama Dawida okazała się być bardzo miłą osobą. Już wiem po kim mój chłopak odziedziczył swój charakter. Teraz byliśmy w jego pokoju. Ściany były pomalowane biało, jednak na jednej z nich była powieszona pierwsza gitara chłopaka. Naprzeciw niej było okno. Wchodząc do pokoju łóżko znajdowało się po lewej stronie, po tej samej co gitara. Dawid miał także szafki, na których było pełno dyplomów albo nagród.

- Ładny miałeś ten pokój. - powiedziałam siadając na łóżko.

- Dziękuję. - uśmiechnął się. - To w takim razie kiedyś muszę zobaczyć twój stary pokój.

- Dlaczego musisz? - spytałam. - Ty wcale nie musisz go oglądać. Pokój jak pokój.

- Nie chcesz, żebym go zobaczył? - usiadł obok mnie i spojrzał na mnie. - Chyba nie masz go pomalowanego na różowo. - zaśmiał się, na co ja tylko spojrzałam na niego. - O nie, ty naprawdę masz różowy pokój?

- Dzieliłam go z młodszą siostrą, rodzice uznali, że pokoju nie trzeba przemalowywać. - westchnęłam. - Mieszkaliśmy w bloku, dlatego zbytnio nie było mnie gdzie 'wsadzić'. Miałyśmy łóżko piętrowe i tylko jedno biurko, ponieważ dwa nam się już nie mieściły. Dlatego też zazwyczaj, gdy chciałam się uczyć to wychodziłam do pobliskiego parku. Tam zawsze była cisza i spokój. - chłopak uważnie mnie słuchał i w pewnym momencie nawet złapał za rękę. - Tak było do moich 18-stych urodzin, potem zaczęłam sobie dorabiać i zdecydowałam, że zamieszkam w domu moich dziadków.

- A to dlaczego twoi rodzice nie przeprowadzili się tutaj? Mieli by więcej miejsca i dom prawie za darmo. - zapytał chłopak.

- Ze względu na pracę. - odpowiedziałam krótko. - Mieszkamy teraz godzinę od siebie. Moja mama na pewno nie chciałaby dojeżdżać ponad godzinę do pracy, którą zaczyna o 7.

- No tak, mnie też by się nie chciało codziennie wstawać o tej 5 czy nawet wcześniej, bo wy kobiety potrzebujecie dużo czasu. - pokazałam mu język, na co ten się zaśmiał.

•••••

- Mamo, my zaraz przyjdziemy! - zawołał Dawid z pokoju. - Zapewne robi swoje popisowe danie. Swoją drogą, jest przepyszne. - oblizał wargi i się uśmiechnął.

- Na pewno będzie to coś dobrego. - odpowiedziałam.

Zeszlismy na dół, tam czekali na nas rodzice Dawida i Wojtek. Przywitałam się z tatą chłopaka i usiadłam obok Dawida. Przy posiłku rozmawialiśmy na różne tematy. To o mojej pracy, czy też o tym czym się interesuję. Rodzice chłopaka są bardzo dobrymi i życzliwymi ludźmi. Obiad minął mi niestety bardzo szybko, ale za to bardzo przyjemnie.

- Skrabie, chodź pomożemy twojej mamie w sprzątaniu. - powiedziałam do chłopaka wstawając od stołu,tym samym biorąc do rąk brudne naczynia i kubek po soku pomarańczowym.

- Dzieci drogie, idźcie do sobie. Poradzimy sobie tutaj, prawda? - skierowała pytanie, a także głowę, w stronę jej męża. Ten kiwnął głową i powtórzył słowa matki.

- Mamo, naprawdę przyda wam się chwila odpoczynku, tyle już dzisiaj przeżyłaś przecież. - zaśmiał się chłopak i ruszył wraz ze mną do kuchni. Jej drzwi były zamykane, pierwszy raz spotykam się z takim układem domu, że są drzwi które oddzielają kuchnie od jadalni czy salonu.

Śmiechu nam nie brakowało, mam dowód na to, że przy sprzątaniu da się dobrze bawić. Oczywiście, nie stało by się to bez pomocy mojego kochanego chłopaka, który nawet podczas zmywania naczyń i czyszczenia kubeczków, opowiada tyle żartów i opowieści, że czasami potrafiłam dusić się ze śmiechu.

- Co dzisiaj robimy? - spytał chłopak podchodząc do mnie. - Możemy wrócić do mnie i coś pooglądać. Możemy też gdzieś pojechać, do jakiegoś kina, teatru, muzeum... - przerwałam.

- Dawid ty się słyszysz? - zaczęłam się śmiać z wypowiedzi chłopaka. - Muzeum? Ty i muzeum?

- A co? - spojrzał na mnie. - Nie spodziewałaś się prawda? - zaśmiał się. - A tak na serio, to proponuję kino. Podobno wleciał jakiś nowy, no i fajny film. Zobaczymy, ocenimy. Co?

- Okej, wchodzę w to. - uśmiechnęłam się do chłopaka. - Tylko jeśli to będzie jakiś horror... To gorzko tego pożałujesz mój drogi. - zrobiłam groźną minę, na co ten się zaśmiał.

- Z pewnością. - odrzekł pod nosem.

- A żebyś wiedział! - tupnęłam nogą i założyłam ręce na krzyż. Chłopak podszedł do mnie, przytul i pocałował czule w czoło.

- Zajmę się tym, a ty narazie idź do pokoju. Zaraz do ciebie przyjdę. - powiedział i poszedł w stronę salonu.

Weszłam do pokoju i usiadłam na łóżko. Odłożyłam telefon na półkę i położyłam głowę na wielkiej poduszce, na której nadrukowane były logo znanego uniwersum. Mój wzrok powędrował w stronę jedynego okna. Widok niesamowity, można powiedzieć, że z góry obserwowałam całe życie małego miasteczka, którym jest Dąbrowa Górnicza. Obserwowałam teraz małego chłopca, który huśtał się na pobliskiej huśtawce. Wokół niego biegały także inne dzieci, ubrane bardzo kolorowo. No tak, w końcu za kilka miesiący biedzie już lato. Co za tym idzie piękna pogoda, wiele koncertów i festiwali, niezapomniane podróże i wiele wspaniałych wspomnień.

×××××

Stałam pod ścianą, sącząc kakao.

Podśpiewywałam pierwszą zwrotkę piosenki Lady Pank. Znajdowałam się w kuchni Dawida. Nie u jego rodziców, tylko już w jego własnym domu. Chłopak krzątał się na górze, po łazience. Tak, za paru minut mieliśmy wychodzić na pierwszy solowy koncert chłopaka. Bardzo się stresował, ale z drugiej strony nie mógł się już tego doczekać. Kilka tygodni temu ukazała się już jego nowa płyta. Dawid pojawił się na okładkach pierwszych gazet, w radiu mówili o nim non stop. Jego piosenki były czasami puszczane jedna za drugą. Chłopak na ogół jest bardzo popularnym u szanowanym artystą w kraju. Ale to? Chyba jego samego zaczęło to przerastać.

- Jestem gotowy. - chłopak zbiegł ze schodów. Ubrany w żółty sweterek i jasne spodnie. Oczywiście, nie mogło zabraknąć jego ulubionych skarpetek w małpki. - Masz wszystko?

- Tak, Dawid. Spokojnie. - podeszłam do chłopaka i mocno przytuliłam. - Wiesz dobrze, że Ci ludzie Cię kochają. Pokochali twoje piosenki, no i przede wszystkim Ciebie! - uśmiechnęłam się do chłopaka i zlapalam za rękę. - Chodźmy. Zobaczysz, że wszystko się uda dobrze, jak nie najlepiej.

×××××

Minęło już kilka dni od czasu pierwszego mojego spotkania z rodzicami Dawida. Odwiedzamy ich czasem po drodze do kolegi chłopaka, który pracuje z nim nad płytą. Zaczął się już maj, a co za tym idzie urodziny Dawida. Później trasa Męskiego Grania i solowa trasa chłopaka. Bardzo się tym stresuję. Mówił mi, że chce żeby wszystko było perfekcyjnie. Ja wiem, że tak będzie. Widzę, że stara się na każdym kroku, podchodzi do tego dojrzale i z rozwagą. Aktualnie pracuje nad jedną piosenką do albumu. Nie chcę jednak mi o niej powiedzieć, mówi że jest ona tajemnicą, którą zdradzi dopiero pod koniec.

- Za dwie godziny powinniśmy być u Bartka. - powiedział chłopak i skręcił w prawą stronę. - Wstąpimy jeszcze do sklepu, dzisiaj zostajemy na noc. Przepraszam, że Ci nie powiedziałem wcześniej. Wziąłem ze sobą jakąś twoją koszulkę z szafy. Pomyślałem, że będziesz potrzebować. - uśmiechnął się.

- Dziękuję. - odpowiedziałam. - Następnym razem mi powiedz. Masz szczęście, że dzisiaj piątek i nie mam żadnych zajęć. A czemu akurat na noc?

- Dzisiaj chcemy zakończyć nasz pierwszy utwór na nowej płycie. - westchnął. - Czuję, że zajmie nam to bardzo długo. No i chce się wyspać przed trasą powrotną.

- Mam nadzieję, że będzie warto zawalić nockę, co? - spojrzałam na chłopaka.

- Zobaczysz, skarbie. Pracowałem nad nią długo i myślę, że efekt Ci się spodoba. Opisuję w niej ważne rzeczy dla mnie, wiesz. - powiedział. - Ludzi też, opisuję. Szczególnie taką jedną osobę, która odmieniła moje życie.

- Dawid. Chcesz powiedzieć, że...?

- Tak, jest o Tobie. Mała.

-------
No dobra, bardzo długo mnie tu nie było. Przepraszam. Nie wiem kiedy będzie kolejny rozdział. Postaram się napisać jak najszybciej.

Jak się podoba płyta? Która piosenka waszą ulubioną? Chętnie posłucham!

Skrzatskry

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top