Zrozumienie
Legolas był w tak ciężkim szoku, że sam nie wiedział, dokąd idzie. Jeszcze nigdy - przypominamy, że miał dobre kilkaset lat - nie spotkał się z jednopłciową parą. Przed oczami wirowały mu strzępki rozmów z Maedhrosem i Fingonem.
W końcu książę przystanął i kilka razy uderzył się dłonią w czoło.
- Jestem synem króla, nie wolno mi fiksować! - powiedział sobie.
Zastanowił się przez chwilę. Maedhros i Fingon rzeczywiście zachowywali się niekiedy bardziej jak para niż jak przyjaciele, ale Legolasowi przez myśl nie przeszło, że faktycznie mogą być razem. Do tej pory wydawało mu się oczywiste, że parą mogą być tylko mężczyzna i kobieta i nigdy się nie zastanawiał nad możliwością chodzenia ze sobą dwóch osób tej samej płci - po prostu na to nie wpadł.
Przeanalizował wszystko, co wiedział o Maedhrosie i Fingonie. Ich zaniepokojone spojrzenia, gdy Fëanor opieprzył Maglora za chodzenie z Aredhelą, robienie sobie fryzur, portretowanie, wspólne wycieczki czy stawanie bardzo blisko siebie - bliżej, niż Legolas stawał z Aragornem czy Thranduil z Elrondem. Rzeczywiście, zachowywali się jak para - tak, jak zachowywałby się Legolas, gdyby miał dziewczynę i się z nią nie mógł publicznie całować.
Legolas usiadł na chodniku, stojącym na długich filarach nad wielką przepaścią sali i zaczął machać nogami, tak samo jak wtedy, gdy był małym elfiątkiem.
- Leggie, wszystko wyjaśnię - szepnął znany mu głos - tylko błagam, nie mów ojcu.
Legolas obejrzał się i spojrzał w zielone oczy Maedhrosa.
- Chodzisz z Fingonem - wykrztusił z trudem. Syn Fëanora skinął głową.
- Zauważyłem, że w Mrocznej Puszczy macie... powiedziałbym... konserwatywne podejście - zauważył. - Pewnie nie wiedziałeś, że niektórzy... wolą chłopaków.
- Nie - przyznał Legolas.
- Więc widzisz... tak się po prostu zdarza, i wśród elfów, i ludzi. Niektórym podobają się i dziewczyny, i chłopaki, tak jak Fingonowi, niektórym tylko chłopaki - uśmiechnął się lekko. - Część dziewczyn też tak ma.
- Okej - kiwnął głową Legolas.
Maedhros uśmiechnął się.
- Cieszę się, że nie traktujesz mnie z tego powodu inaczej...
- Dlaczego miałbym? Przecież ty to nadal ty, a to, że podoba ci się Fingon, to twoja rzecz. Właściwie, jak o tym pomyślę, to jesteście nawet uroczy.
- Tak - rozmarzył się Maedhros. - Finno jest cudowny.
- Zastanawiam się tylko, jak ty jesteś w stanie wytrzymać tę jego paplaninę. On gada i gada bez przerwy.
- Prawda - zachichotał Maedhros. - Mam z nim masakrę czasem... uwierzysz, że jego ulubiony sport to skakanie z klifów? Ciągle muszę go pilnować.
Legolas wyobraził sobie Fingona biegnącego do urwiska z pieśnią na ustach i rozwianym włosem, a za nim pędzącego zapłakanego Maedhrosa. Nie wiedział, czy ta wizja go śmieszy, czy przeraża.
- Mae... poprosiłeś, żebym nie mówił twojemu ojcu... czemu?
Maedhros spojrzał na niego smutno.
- Atya nie ma nic przeciwko związkom jednopłciowym, przecież wiesz, jakim jest liberałem... tylko sam widziałeś, jak potraktował Káno za chodzenie z Irissë... a oni mogą mieć dzieci. Wyobraź sobie, co się stanie, kiedy się dowie, że jego pierworodny nigdy nie przedłuży rodu... a jego wybranek w dodatku jest synem Nolofinwëgo!
Legolas pomyślał o takiej sytuacji i natychmiast zrozumiał żal rudowłosego. Przez tyle wieków musiał ukrywać się przed wszystkimi z powodu wizji bycia rozczarowaniem ojca...
***
Dôlostiel była najpopularniejszą elfką w szkole. Zdaje się, że gdyby opisać ideał wyglądu kobiety w Mrocznej Puszczy, to spełniała go całkowicie. Miała długie włosy w kolorze jasnego blondu, jasną cerę, metr sześćdziesiąt sześć wzrostu, szczupłą sylwetkę, niewielki biust i małe stopy.
Do tej pory większość chłopaków obracała się za nią na ulicy. Zawsze chciała chodzić z Legolasem, który też był popularny jako syn króla, jednakże nie cenił w dziewczynach tylko wyglądu, ale i intelekt... a tu perfekcyjność Dôlostiel się kończyła. Panienka myślała tylko o makijażu, ubraniach, chłopakach i dobrych ocenach, całkowicie pomijając sztukę, kulturę czy faktyczną wiedzę.
Nietrudno też wyobrazić sobie wściekłość dziewczyny i jej przyjaciółek, gdy w szkole pojawiła się czarnowłosa piękność, powalająca na kolana nie tylko urodą, ale i inteligencją tudzież mądrością. Lúthien nie malowała się ani nie podkreślała sylwetki markowym ubraniem - nosiła randomowe długie spódnice, które doskonale opisywały mentalność Sindarów z Doriathu, szydełkowe kamizelki i mnóstwo biżuterii - no i była czarująca, gdy się z nią rozmawiało. Jednym słowem - zjawiskowa. Wielu wielbicieli Dôlostiel porzuciło obiekt swych uczuć na rzecz cichego wzdychania do, niestety już zajętej, marzycielki w kwiecistej chuście.
Niejeden młody elf skrycie podziwiał też Aredhelę. Dziewczyna była ładna i miała mocną osobowość, co niektórzy bardzo cenili. Chłopakom imponowała rzadka w Mrocznej Puszczy siła u kobiety (wówczas w królestwie nie znano zbyt dobrze założeń feminizmu). Także bezpośredni charakter Irissë denerwował Dôlostiel.
Serce jej natomiast skłaniało się ku słodkiemu Fingonowi, inteligentnemu Turgonowi, prześlicznemu Finrodowi i całej gromadzie Fëanorian. Nie ukrywała wcale swojego zainteresowania i nieraz zaczepiała ich w sposób dość jednoznaczny.
Od czasu, gdy dowiedział się o związku Fingona z Maedhrosem, Legolas bardzo często stawiany był w sytuacji, gdy bardzo, ale to bardzo chciał się zaśmiać, ale nie mógł. Wyjątkowym przykładem takiego momentu było to, co wydarzyło się w czwartek, będący niestety dniem szkolnym. Otóż Fingon zawsze starał się udawać, że nie widzi spojrzeń Dôlostiel. Udało mu się też ją zignorować, gdy uszczypnęła go w tyłek. Obserwowanie jednak skołowanej miny elfki i nieszczęsnego Finno, starającego się wytłumaczyć z faktu nieposiadania dziewczyny i plączącego szyk zdania? Było to dla księcia Puszczy zbyt wiele.
Finrod podchodził do niej kompletnie inaczej. Z początku był uprzejmie zainteresowany jej podrywami, niekiedy nawet wtrącał delikatne aluzje - lecz zaraz potem z okrutną satysfakcją z niej kpił i pozostawiał samą na korytarzu, kipiącą złością.
***
W piątek miał się odbyć mecz koszykówki z liceum krasnoludów w Ereborze. Elfowie nie martwili się wynikiem; w 90% przypadków wygrywali z krasnoludami, bo byli dużo wyżsi. Problemy mieli raczej z Gondorczykami, którzy byli silni i dobrze wyćwiczeni.
W tenże sam piątek Dôlostiel nie przyszła do szkoły.
- Widzieliście gdzieś to psychiczne dziecko? - zapytał Finrod. - Mam pomysł na druzgoczący dowcip.
Fingon westchnął.
- Chwała Eru, nigdzie jej nie widziałem.
- Gadacie o Dôlostiel, prawda? - ze złośliwym uśmiechem powiedział, pojawiwszy się nie wiadomo skąd, Amras.
- Dôlostiel dostała wpier... - Amrod w porę zauważył groźny wzrok stojącego obok Maglora i natychmiast się poprawił - ...nicz!
- Od kogo? - zapytał pozytywnie zaskoczony Fingon.
- Nie zgadniecie... Haleth! - z triumfem powiedział Amras. - Głupia laska przystawiała się do Carnistira, hahaha. Dostała za swoje, w końcu przestanie pier...niczyć - w porę zreflektował się, widząc znów zmarszczone brwi brata.
Nagle jak na zawołanie pojawili się wspomniani Caranthir z Haleth u boku, oboje weseli i roześmiani. Za nimi szedł Maedhros z poważną miną i Aredhela, cała czerwona na twarzy.
- Russo! Jak przed meczem? - Fingon rozpromienił się na widok rudowłosego.
- Dobrze. Mam nadzieję, że wygramy.
- Nelyo, wymiatasz. Zmiażdżymy ich! - z zapałem powiedziała Aredhela.
Maedhros uśmiechnął się lekko.
- Mam nadzieję.
- Maedhros! - Haleth spojrzała mu w oczy. - Wygrasz na pewno!
Elf uśmiechnął się delikatnie.
- Dziękuję wam. Lepiej się pospieszmy, zaraz mamy kelvarologię.
Maglor przewrócił oczami.
- Ja nie wierzę, po co mamy na to chodzić... może to się przydaje jakimś tam myśliwym, a nie mnie...
- Cáno! - Aredhela zmarszczyła brwi. - Ja jestem myśliwym i uwielbiam kelvarologię!
- I co z tego! Dzikusy z was.
- Makalaurë - Celegorm objął Aredhelę ramieniem i spojrzał ostrzegawczo na Maglora. - Nie pozwalaj sobie. Nie możesz obrażać nikogo, zwłaszcza Irissë. Co z ciebie za książę?!
Maglor fuknął, wziął pod pachę stosik książek i pospieszył do sali.
Zasłużyłam na gwiazdeczkę?😊
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top