Witajcie Noldorowie!
Thranduil nerwowo przechadzał się po komnacie.
- A więc ciastka załatwione... wina ile beczek?
- Trzydzieści, panie - wyjęczał znerwicowany i z całą pewnością niewyspany Feren.
- Daj pięćdziesiąt, niech znają Mroczną Puszczę... kapela jest, owoce są... fajerwerki są. Czy już wszystko jest udekorowane?
- Tak, panie. Biało-zielone girlandy.
- Tort jest?
- Jest, panie.
***
- Raz, dwa. Raz, dwa, trzy. Feren, czemu to nie działa? - głośno szepnął król. Elf podszedł i pogrzebał przy mikrofonie.
- Już, panie.
- Raz, raz. Drodzy Noldorowie i wy, moi kochani poddani! Zebraliśmy się tutaj, by uczcić przybycie - przełknął ślinę - dzieci dwóch znamienitych elfów, czyli Fëanora Curufinwëgo i Fingolfina Nolofinwëgo. Zawsze - odkaszlnął - jesteście tu w Mrocznej Puszczy mile widziani.
Publiczność zaczęła bić brawo.
- Synu, podejdź! - poprosił Thranduil, gdy owacje nieco ucichły. - Teraz słówko od Legolasa.
Legolas był ubrany w śliczną zwiewną zielonkawą szatę i ciemnozielone legginsy lekko wyszywane w srebrne kwiaty i liście.
- Miałem przyjemność bliżej poznać niektórych z was - zaczął. Spojrzał na Maedhrosa, ten jednakże zajęty był rozmową z Fingonem. - Jesteście naprawdę wspaniałymi elfami i cieszę się, że możemy was uczcić tym przyjęciem.
Zauważył Maglora, który pokazał mu kciuk do góry. Uśmiechnął się i zszedł ze sceny, żegnany oklaskami. Thranduil wrócił do mikrofonu.
- Dziękuję, dziękuję. Teraz, jako król, zarządzam WINO!
Na scenę wszedł DJ i zaczął grać. Kilku elfów otwarło beczki z alkoholem; zaczęto pić i tańczyć.
Legolas miał jednak nieodparte wrażenie, że kogoś tu brakuje...
- FIESTAAAA!!! - goście odwrócili głowy i zobaczyli coś niesamowitego.
Pośrodku wielkich, rzeźbionych schodów, będących główną ozdobą sali balowej, stał jakiś elf. Miał blond włosy zakręcone na lokówce i mocny makijaż: ciemnoróżową szminkę i równie wściekły kolor cienia do powiek.
Był prawie całkowicie nagi, nosił jedynie bardzo, ale to bardzo kuse bikini z wściekle fioletowo-różowego brokatu i cekinów, w dodatku cały był posypany jakimś błyszczącym proszkiem. Na nogach miał pasujące kolorystycznie damskie buty na niesamowicie wysokim obcasie i czarne podkolanówki kabaretki. Dało się zauważyć także dobrane do kompletu długie paznokcie.
Legolas przyglądał się tańczącemu na schodach elfowi przez dłuższy czas i dopiero po chwili rozpoznał w nim Finroda. Był zdumiony, że noldorski książę przyszedł na imprezę wystrojony w strój lalki Barbie szukającej erotycznych przygód, zamiast ubrać się w coś zarazem gustownego i szalonego.
- Zdziwiony trochę? - zarechotała Aredhela, podchodząc do Legolasa. Księżniczka miała na sobie głęboko wydekoltowaną, skórzaną, czarną sukienkę. W dłoni trzymała butelkę i lekko się chwiała. - Dobre macie to wino! - tu posypała się wiązanka pochwalnych przekleństw.
- Czemu Finrod... eee... - Legolas niepewnie wskazał na blondyna tańczącego choreografię z Single Ladies na schodach i wznoszącego kolejne toasty.
- Czemu zachowuje się jak pijany i psychiczny? To - Aredhela pokazała dłonią na schody - jest u niego stan normalny, zaczekaj tylko, aż się schleje. Chodź, stoisz jak jakiś aspołeczny no-life. Pobawimy się.
Kto chce poznać ciąg dalszy tej imprezy, niech da...
GWIAZDKĘ...
i...
KOMENTARZ!!
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top