Kapele

Ku ubolewaniu Legolasa nie odbyła się żadna impreza, gdyż synowie Fëanora oświadczyli, że są zmęczeni i mają dużo rzeczy do zrobienia. Thranduil z niechęcią zgodził się na to, pod nosem wylewając na nich kubły pomyj.

***

Siedząc na łóżku, Legolas zastanawiał się, co począć z Fëanorianami. Obawiał się, że utraci część wielbicielek na rzecz nowo przybyłego Celegorma. "Nie ma szans, bym próbował z nim nawiązać kontakt", postanowił. Na pewno będzie też trzymać się z dala od Caranthira, a bliźniaków należy obchodzić jak najszerszym łukiem. Curufin z kolei przyjaźni się z Celegormem, więc także odpada. Pozostają tylko Maedhros i Maglor. "Z nimi może spróbuję się zaznajomić", stwierdził Legolas i postanowił pójść potrenować swoje ukochane łucznictwo.

***

"Naciągnij do brody, wymierz... raz, dwa, trzy, cztery". Strzała uderzyła w sam żółty środek tarczy, jednak Legolas był niezadowolony.
- Mam zbyt sztywną rękę - powiedział do siebie.
- Nie narzekaj, i tak jesteś dużo lepszy niż ja.
Legolas odwrócił się szybko i zobaczył Maglora. Elf miał na sobie ciemne rurki, trampki i czarną koszulkę. Widniał na niej wykaligrafowany w koło napis High Voltage Rock n' Roll. Na środku zaś książę zauważył czerwone tengwy: AC DC, między zaś nimi było coś w rodzaju błyskawicy.
- Hej, Maglor - powitał go Legolas, zastanawiając się, co może oznaczać napis na koszulce. W przeciwieństwie jednak do ojca jego ciekawości nie zaspokoił wniosek o niemodności - przeciwnie, zdziwiło go, że Maglor z takim uporem nosi dziwne ubrania.
- Co znaczą te napisy na twoich szatach? - zapytał Maglora, który zdążył się rozłożyć na ładnej ławce stojącej nieopodal.
Na twarzy Maglora rozlał się wyraz zachwytu, miłości i uwielbienia.
- To moje ukochane kapele - wyjaśnił. Legolas zmarszczył brwi; myślał, że się przesłyszał. Maglor bowiem sprawiał wrażenie na zabój zakochanego młodzieńca, który poza ukochaną świata nie widzi, natomiast nie pasowało to księciu do wzmianki o kapelach (które kojarzyły mu się jedynie z potańcówkami w rytm ludowych oberków).

Milczenie księcia zwróciło uwagę Maglora i wyrwało go ze stanu błogiego rozanielenia.
- Rockowe i metalowe - dodał, widząc jednak kompletny brak zrozumienia na twarzy Legolasa, westchnął głęboko.
- Nie sądziłem, że masz aż tak okropne życie - jęknął współczująco. - Chodź, zagram ci.

Legolas niepewnie podszedł do czarnowłosego, który wyjął dziwnie wyglądającą, czarno-czerwoną lirę z etui i podłączył ją ku zdumieniu księcia do głośnika. Uderzył w struny na próbę; z głośnika ryknął głośny huk. Maglor spojrzał przepraszająco, pogmerał przy lirze i zaczął grać melodię (jak na ucho księcia, dość dziwną, ale ładną). Zaraz zaczął też śpiewać.
You need coolin',
Baby I'm not foolin'!
I'm gonna send ya
Back to schoolin'.
A-way down inside
A-honey you need it!
I'm gonna give you my love,
I'm gonna give you my love!

Już miał zacząć śpiewać refren, gdy głos zbliżającego się Maedhrosa zagłuszył jego ładny tenor.
- Stop, Maglor, zwolnij - roześmiał się. - Nie sprowadzaj księcia na złą drogę. Ciebie też zaraża tym swoim metalem? - zwrócił się do Legolasa, całkowicie ignorując Maglora mruczącego pod nosem, że "Led to rock, a nie metal". Biedny książę nie zdążył odpowiedzieć, bo Maedhros ciągnął dalej. - Nas już zaraził, ale on w ogóle nie rozumie, że Mroczna Puszcza nie może cała skakać w rytm jego wycia i łupania, bo to po prostu nie wypada.
- Ale on bardzo ładnie śpiewa - szczerze zdołał powiedzieć Legolas.
- Widzisz, rudy idioto - twarz Maglora przybrała wyraz triumfu. - Młody wie, co dobre. Mogę ci dać cynka, gdzie dostać najlepsze płyty, to moja tajemnica - mrugnął do Legolasa. - Teraz wybaczcie, muszę lecieć. Boję się, że bliźniaki robią coś dziwnego, a ich NAJSTARSZY BRAT - te dwa słowa Maglor powiedział bardzo głośno - nie ma ochoty ruszyć dupy, by ich dopilnować.

Po tych słowach wstał, włożył lirę do etui i odszedł, swoim zwyczajem odrzucając wyjątkowo długie włosy na plecy. Maedhros podążył za nim.

Legolas patrzył przez chwilę za nimi, po czym doszedł do wniosku, że wysoki rudzielec i wielbiciel rocka wcale nie są tacy źli.

Zostaw gwiazdeczkę!

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top