Jak kobieta nie ma problemu to go znajdzie




Arthur popatrzył na swoją śnieżynkę prowadząc. Dziewczyna spała słodko. Była taka maleńka i niewinna. Nie dopuści do niej jej byłego. Nie ma takiej mowy. Samochód leniwie nimi kołysał. W końcu byli na miejscu. Wysiadł i poszedł do drzwi od jej strony. Nie chciał jej budzić, więc wziął ją na ręce i zaniósł do domu. Dzwonił wcześniej do Nicka, by przygotował im pokój więc napewno wszystko jest gotowe. Gdy przekroczył próg od razu ujrzał kolegę. Uniósł brew na widok dziewczyny w moich ramionach, ale tego nie skomentował.

- Jej pokój to 6, a twój 7. Masz tam broń już - odparł chłodno i rzeczowo.

- Będziemy dzielić pokój - odparł pewnie tuląc ją opiekuńczo do piersi. Popatrzył na mnie zdumiony, ale ponownie nic nie powiedział. Kiwnął krótko, a ja niezważając już na niego poszedłem do pokoju ze złotą cyfrą "7". Położyłem moją śnieżynkę na łóżku. Ta wtedy mruknęła coś niezrozumiale i otworzyła zaspane oczy. Przypomniało mu to ich pierwsze spotkanie. Wtedy też te cudowne orzechowe oczęta ze złotymi drobinkami patrzyły na niego czule. Nie mógł się powstrzymać i wpił się namiętnie w usta. Katrina zarzuciła nu ręce na szyję i jęknęła cicho w jego usta.

- Maleńka, nie rób tak, bo cię wezmę tu i teraz - szepnął ochryple.

- A to źle? - spytała patrząc na ukochanego z pożądaniem. Arthur zaklął pod nosem, płonął dla niej, ale musiał wszystko sprawdzić, jej bezpieczeństwo jest najważniejsze. Zamknął oczy i policzył do 10, by się uspokoić.

- Nie, Katrinko, ale muszę zerknąć na zabezpieczenia

Mruknęła niezadowolona, na co się zaśmiał głośno.

- Koteczek, jest taki niecierpliwy?

Dziewczyna zamyśliła się i nagle straciła cały humor. Zagryzła nerwowo wargę i spuściła wzrok na dłonie. Mężczyzna zmarszczył brwi. Co się stało?

- Powiedziałem coś nie tak?

- Nie - szybko odpowiedziała kręcąc głową. Włosy wypadły jej z koka zasłaniając jej twarz.

- Widzę przecież... - warknął.

- Po prostu o czymś pomyślałam... - zerknęła na mnie niepewnie. Boże Drogi! O czym?! Skąd ja mam to wiedzieć? Chyba ogarnęła emocje widoczne na mojej twarzy, bo zaczęła tłumaczyć.

- Nasz związek zaczął się od seksu.... poszłam z tobą do łóżka po zaledwie dniu... wyszłam na bardzo łatwą... od razu ci do łóżka wskoczyłam, a teraz się zachowuje jak jakaś nimfomanka...

- Dość kobieto! - przerwał jej. Usiadł na łóżku i złapał mnie za ramiona.

- Katrin! Nigdy tak nie mów! Nigdy tak o tobie nie pomyślałem. Zakochałem się w tobie, a potem chciałem cię odnaleźć. Myślisz, że gdybyś była dla mnie kolejną łatwą panienką to bym cię odszukał i zabrał do siebie. Kocham cię, Śnieżynko i nigdy nie przestanę. Jesteś moja i nigdy nie pozwolę ci odejść. Rozumiesz? - spytał śmiertelnie poważnie. Dziewczyna zrobiła duże oczy, ale kiwnęła głową.

- Szybko pójdę wszystko sprawdzić i zaraz do ciebie wrócę - powiedział i zostawił zaskoczoną brunetkę samą z myślami. Kochała go, ale nie mogła zrozumieć, że on zakochał się w lascę, która dała mu na pierwszym spotkaniu... chyba jednak nie powinna nad tym rozmyślać... ona go kocha. On ją kocha, a ona ma jakiś problem. No po prostu wariatka! Szurnięta jak nie wiem.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top