2. Uprowadzenie
Wszystkim, którzy nie czytali opisu, przypominam, że ta wersja jest autorstwa Tajemnicza_12321 .
W imieniu autorki, życzę dobrej zabawy przy czytaniu 😁
*****************************************************************
2.Uprowadzenie
Kiedy Carmen obudziła się, była godzina jedenasta. Przez chwilę dziewczyna zastanawiała się nad wydarzeniami poprzedniego wieczoru. Czy naprawdę wczoraj spotkała mega seksowne roboty z Cybertronu, czy był to tylko bardzo realistyczny sen? Jeśli to wszystko działo się naprawdę, dzisiejszego dnia miała spotkać się z Autobotami. Miała nadzieję, że nie będą próbowali nadziać jej na swoje pale na pierwszym spotkaniu. Carmen wstała z łóżka i wyjrzała przez okno. Na podjeździe pod swoim domem zobaczyła szaroniebieski samochód wyścigowy. Smokescreen. A więc to wszystko prawda. Na Ziemi naprawdę znajdują się sexy roboty z kosmosu! Dziewczyna otworzyła okno.
– Długo tu czekasz? – krzyknęła w stronę samochodu.
– Pół godziny. Widzę, że nie należysz do rannych ptaszków.
– Późno wróciłam do domu. Daj mi jeszcze chwileczkę! Ogarnę się i już do ciebie idę!
Kwadrans później dziewczyna wsiadła do Smokescreena, który natychmiast ruszył. Obecność Carmen w jego wnętrzu sprawiła, że poczuł podniecenie.
– Ratchet przyślij mi most do mojej lokalizacji. – poprosił.
Po chwili przed nimi otworzył się taki sam zielononiebieski portal jak ten, w którym zniknął Knock Out. Smokescreen wjechał w niego i po chwili znaleźli się w jakimś przestronnym pomieszczeniu.
– Witaj w bazie Autobotów. – Smokescreen otworzył drzwi, a Carmen wyszła na zewnątrz. Pomieszczenie było naprawdę ogromne. Całą jedną ścianę przesłaniał duży monitor pod którym znajdowała się rozbudowana konsola sterownicza. Stał przy niej biało–pomarańczowy robot. Zapewne lubił oglądać tam pornosy. Choć ściany i podłoga były o dziwo czyste.
– Ratchet poznaj naszego nowego ludzkiego sprzymierzeńca. – Carmen zauważyła, że Smokescreen zdążył transformować się w robota. Specjalnie nie nazwał jej zabawką do seksu, by jej nie wystraszyć – To jest Carmen.
– Wątpię, czy dziewczyna śmigająca z Decepticonem może być naszym sprzymierzeńcem. – odparł Ratchet, pokazując wielce wymowny gest.
– Jak dotąd nie robiłam z nim nic niegrzecznego, więc zamilcz z łaski swojej. – powiedziała niezadowolona Carmen, widząc wyraźną sugestię robota.
– Optimus kazał sprowadzić ją do bazy, a chyba nie będziesz kwestionował jego decyzji. – obronił dziewczynę Smokescreen.
Może gdy pokaże jej się z tej najlepszej strony, uda mu się zaruchać?
– Oczywiście, że nie. Mam nadzieję, że Optimus wie, co robi.
W tej chwili do pomieszczenia wszedł niebiesko–czerwony robot. Był o wiele większy i masywniejszy niż Ratchet czy Smokescreen i wprost bił od niego autorytet i spokój. To drugie zapewne dlatego, iż po śladowej ilości znakach na jego prawej dłoni dało się zauważyć, iż przed chwilą zwalił sobie konia. Pewnie to był jego sposób na odreagowanie stresu.
– Witaj w naszej bazie, Carmen. – odezwał się – Ja nazywam się Optimus Prime i przewodzę frakcji Autobotów. Jeśli nie masz nic przeciwko, chciałbym zamienić z tobą parę słów.
– Oczywiście.
Ratchet i Smokescreen opuścili pomieszczenie, a Optimus wskazał Carmen coś w rodzaju podestu znajdującego się w połowie wysokości bazy. Jednocześnie było to w okolicach obudowy jego bioder, ale dziewczyna miała nadzieję, że skoro ten sam się przed chwilą zadowolił, nie będzie tego od niej teraz wymagał.
– Myślę, że kiedy tam wejdziesz, wygodniej będzie nam się rozmawiało.
Carmen weszła na podest, na którym znajdowały się dwie kanapy, telewizor i konsola do gier. Dziewczynę trochę zdziwiła obecność tych rzeczy w bazie Autobotów, jednak ze słów Smokescreena wywnioskowała, że nie jest jedynym człowiekiem, który wie o obecności robotów z kosmosu.
– Usiądź, proszę. – zaproponował Optimus.
Dziewczyna zrobiła o co prosił i niecierpliwie czekała na to, co ma do powiedzenia.
– Bumblebee i Smokescreen opowiedzieli mi o waszym wczorajszym spotkaniu. – zaczął Optimus – Podobno byłaś w towarzystwie Decepticona Knock Outa.
– Zgadza się.
– Możesz mi opowiedzieć w jaki sposób go poznałaś?
– Pomylił mój samochód z Bumblebee i transformował się. Zrobiłam mu zdjęcie, a wtedy on zaczął mnie gonić. Próbowałam uciekać, ale on przespermił mi opony i byłam zmuszona się zatrzymać. Okazało się, że Knock Outowi chodziło o tę nieszczęsną fotkę. Myślał, że chcę ją wstawić na jakieś niegrzeczne strony. ,,I w sumie wiele się nie pomylił'' – pomyślała dziewczyna. – Skasowałam ją, a potem udało mi się jakoś go nakłonić, żeby pomógł mi naprawić samochód. Podczas podróży do Jasper zamieniliśmy parę zdań. Opowiedział mi co nieco o Transformerach, Autobotach i Decepticonach choć większość informacji musiałam z niego wyciągać. I na szczęście nie oczekiwał za nie zapłaty w naturze. Kiedy wracaliśmy do mojego Camaro, pojawili się Bumblebee i Smokescreen. Resztę historii pewnie już znasz, Optimusie.
– A więc wczoraj spotkaliście się po raz pierwszy?
– Tak.
– Zadaję te wszystkie pytania, ponieważ próbuję rozszyfrować intencje Knock Outa. Jeszcze nigdy nie zdarzyło się by jakiś Decepticon nawiązał kontakt z człowiekiem. Zastanawiam się, czemu w twoim przypadku było inaczej. Czy jest możliwe, że on czegoś od ciebie chce? W końcu jesteś naprawdę atrakcyjnie wyglądającą kobietą.
– Nic takiego nie mówił. Kiedy Smokescreen i Bumblebee odjechali, urządziliśmy sobie mały wyścig, a potem Knock Out wrócił na swój statek.
– Nie groził ci, ani nic z tych rzeczy? Nie zgwałcił?
– Nie.
– Być może medyk Decepticonów w głębi iskry nie jest taki zły na jakiego pozuje... – Optimus zamyślił się na chwilę – Carmen, zdajesz sobie sprawę, że nikt nie może dowiedzieć się o naszym istnieniu i że musisz zachować w tajemnicy wszystko, czego się o nas dowiesz?
– Oczywiście. Knock Out i Bumblebee już mi to mówili.
– Dobrze. W takim razie teraz chętnie odpowiem na twoje pytania.
– Masz dużego?
Mech się widocznie zakłopotał i przez chwilę milczał. Primowie, choć godnie obdarzeni, nie byli stworzeni do spontanicznego seksu.
– Jeśli mógłbym cię o to prosić, porozmawiajmy o bardziej moralnych rzeczach.
– No dobrze, zgoda – odparła dziewczyna, nieco zawiedziona, że nikt jej na to nie odpowiada. – Knock Out powiedział, że od eonów Autoboty i Decepticony prowadzą ze sobą wojnę, która doprowadziła do zniszczenia waszej planety. Dlaczego ze sobą walczycie?
Optimus opowiedział Carmen w jaki sposób żądza władzy Megatrona doprowadziła do wojny domowej na Cybertronie. Jak stworzył swoje zboczone imperium, przyjmując do swojej armii jedynie tego, kto zrobił mu loda. Następnie dziewczyna poprosiła go, aby opowiedział jej o Autobotach i Decepticonach, które obecnie przebywają na Ziemi. Robot pokrótce scharakteryzował członków swojej załogi, oraz najważniejszych członków armii Megatrona. Jednocześnie ostrzegł dziewczynę, aby w żadnym razie nie ufała żadnemu Decepticonowi. Nie powiedział jednak, że niezależnie od frakcji, członek – jak to członek – zaruchać kiedyś musi. Ale ona sama dobrze o tym wiedziała.
Nagle do pomieszczenia wszedł Ratchet. Ten już nie przejmował się dzisiejszym gościem i otwarcie chodził z fallusem na wierzchu. Optimus powiedział, że to pomagało mu wyrazić siebie.
– Przepraszam, że przeszkadzam Optimusie, ale Bumblebee, Wheeljack i Bulkhead proszą cię o wsparcie. Próbują odbić kolejną kopalnię Energonu z łap Decepticonów.
– Szykuj most ziemny. – odparł Optimus, po czym zwrócił się do Carmen – Czuj się w naszej bazie jak u siebie. Niedługo wrócimy, to poznasz osobiście pozostałych członków mojej załogi. Smokescreen pojedziesz ze mną. – Optimus transformował się w ciężarówkę i wjechał w otwarty most ziemny. Dziewczynę zastanowiło jedno – skoro ma się czuć jak u siebie, może zrobić im tu małą samojebkę? Albo czy któryś z robotów sam z nią TEGO nie zrobi podczas zapoznania.
– Najwyższy czas skopać parę blach! – ucieszył się Smokescreen transformując się w samochód.
Ten to był ewidentnie był jakiś niewyżyty. Byle się wyszalał podczas walki. Carmen nie bardzo miała ochotę pozostać w bazie sama w bazie z ekshibicjonistą Ratchetem, więc zbiegła z podwyższenia i stanęła blisko wyścigowego wozu.
– Zabierzesz mnie na akcję? – spytała.
Chciała zobaczyć, jak napierdalają się wielkie roboty z kosmosu.
– Optimus nie będzie zadowolony, ale zgoda. Tylko na miejscu postaraj się nie rzucać w oczy Conom.
– Się rozumie!
Smokescreen otworzył drzwi, Carmen wsiadła do środka i wjechali w most ziemny. Wyjechali przed wielkim łańcuchem górskim, niedaleko wejścia do groty, przed którym toczyła się zażarta walka o dominację pomiędzy Autobotami i Decepticonami. Smokescreen otworzył dziewczynie drzwi.
– Ukryj się pomiędzy skałami, a ja jadę skopać parę blaszanych tyłków!
Carmen posłusznie wykonała jego polecenie. Zdawała sobie sprawę z tego, że w starciu z wielkimi robotami byłaby kompletnie bezbronna. Postanowiła obserwować walkę z ukrycia. Ponieważ Optimus opowiedział jej o Decepticonach i Autobotach, natychmiast rozpoznała walczących. Potężny zielony bot Bulkhead walczył z masywnie zbudowanym Breakdownem. I choć jeden próbował zasadzić pytona drugiemu, Bulkhead miał na to mniejsze szanse – obudowa Breakdowna była większa, a i sam bot najwyraźniej miał lepiej wyćwiczone ręce. Wheeljack i Bumblebee toczyli zażarty bój z kilkunastoma Vehiconami i choć te próbowały wziąć ich wszystkie naraz, zwyczajnie nie dawały rady. Gwałcicielski duet zagłady był dla nich zbyt mocny. Optimus natomiast walczył z Shockwave'em i Knock Outem. Właśnie w tej chwili Knock Out wyciągnął długi pręt zakończony dwoma szpikulcami i przyłożył go do szyi Optimusa. Z końcówki pręta wystrzelił ładunek elektryczny, który momentalnie sparaliżował wielkiego bota, dając mu tak silny orgazm, że nie był w stanie utrzymać się na nogach. Podczas gdy Shockwave próbował skrępować nieruchomego Prime'a, by zabawić się z nim w stylu BDSM, do akcji wkroczył Smokescreen. Jego ręce transformowały w blastery i robot zaczął strzelać swoją skondensowaną w nich spermą do Decepticonów. Mógłby ich tak spokojnie zabić, gdyż przez to, że atomy w tej spermie znajdowały się naprawdę blisko siebie – zbyt blisko – były toksyczne i wybuchowe. Shockwave natychmiast skierował na niego swoje wielkie działo i również strzelił. Smokescreen zrobił unik, po czym dopadł do Knock Outa próbując wyrwać mu z ręki paralizator zwany potocznie orgazmatronem. W tym czasie Optimus zdążył dojść do siebie i z powrotem stanął na nogi. Od razu został zaatakowany przez Shockwave'a. Musiał natychmiast stanąć do walki, bo gdyby Shockwave spenetrował go swoim wielkim działem, Ratchet miałby mnóstwo brudnej roboty.
Bumblebee i Wheeljack w tym czasie zdążyli wystrzelać Vehicony i podążyli pomóc pozostałym. Wheeljack przyłączył się do Bulkhead'a, Bumblebee natomiast podążył z odsieczą do Optimusa. Szala zwycięstwa zaczęła przechylać się na stronę Autobotów.
W tej jednak chwili nad ziemią ukazał się portal, z którego wyleciało kilkadziesiąt odrzutowców. Jeden z nich natychmiast transformował się w wysokiego, szarego bota ze skrzydłami wystającymi z pleców. Carmen już wiedziała, że to Starscream.
– Vehicony nie cackajcie się z nimi! Atakować! – zakomenderował.
Widział bowiem, że zaraz armia Megatrona zostanie ponownie zgwałcona. Samoloty natychmiast rozpoczęły ostrzał z powietrza. Autoboty nie pozostawały dłużne. W powietrzu zaroiło się od różnokolorowych pocisków. Niszczycielskie nasienie robotów było bardzo destruktywne.
Carmen z podziwem patrzyła jak z jednej strony Autoboty mierzą się z atakiem z powietrza, a z drugiej walczą z atakującymi Decepticonami.
Smokescreenowi udało się zabrać paralizator Knock Outa, który rozpaczliwie próbował go odzyskać. Nie mógł stracić jednej ze swoich ulubionych zabawek! Transformował swoją dłoń w piłę tarczową próbując odciąć rękę przeciwnika, jednak Smokescreen z łatwością robił uniki. W pewnym momencie Carmen zobaczyła jak w stronę bota leci rakieta wystrzelona przez Starscreama.
– Smoke uważaj! – krzyknęła.
Smokescreen w ostatniej chwili zauważył pocisk i udało mu się uchylić. Jednak wołanie Carmen błyskawicznie zwróciło uwagę pozostałych Transformerów.
– Kolejny pupilek Autobotów! Wybornie! – Breakdown transformował się w samochód i podążył w kierunku dziewczyny.
Już wyobrażał sobie, jak ją nasadza na siebie siłą, rozrywając przy okazji. Ludzkie kobiety się wtedy tak zabawnie wyrywają. Mężczyźni zresztą też.
– Nie! – Smokescreen również się zmienił i ruszył w stronę Carmen.
Nie miał jednak szans zdążyć przed Breakdownem. Masywny robot już trzymał w ręku dziewczynę.
– Ani kroku bo zrobię z niej miazgę! – krzyknął w kierunku Autobotów.
– Puszczaj mnie ty kupo żelastwa! – Carmen próbowała jakoś się wyrwać, ale nie miała na to żadnych szans. Uchwyt robota był zbyt mocny.
– Takie maleństwo, a tak się ciska! – roześmiał się Breakdown – Knock Out nie przyda ci się nowy królik doświadczalny? Lub zabaweczka do bzykania?
– Natychmiast wypuść dziewczynę! – rozkazał Optimus.
– Okay! – powiedział robot, wykonując jego prośbę.
Carmen spadała właśnie z kilku metrów na kamieniste podłoże.
– Nie o to mi chodziło! – krzyknął Prime, rzucając się na ratunek dziewczynie, jednak i tym razem Decepticon okazał się szybszy, chwytając ją ponownie.
– Nie ma tak łatwo Optimusie! Podasz nam współrzędne bazy Autobotów, albo wszyscy będziecie patrzyli jak wyciskam z niej życie! – Breakdown postanowił uciec się do szantażu.
– Spokojnie stary. – Knock Out podszedł do swojego asystenta – Być może powinniśmy zastanowić się na spokojnie, co jeszcze moglibyśmy ugrać mając w rękach taką kartę przetargową. Muszę skontaktować się z Megatronem.
Mech odszedł na bok, by porozumieć się z dowódcą Decepticonów. Lord Megatron nakazał mu nie przejmować się zdobyciem współrzędnych bazy Autobotów i natychmiast przetransportować dziewczynę na Nemesis. Być może dzięki niej nareszcie uda mu się dorwać Optimusa Prime'a, a potem wykończyć wszystkie Autoboty. Musiał tylko opracować dobry plan działania. Plan, w który nie wliczało się zabicie jej poprzez brutalny gwałt.
Kiedy Knock Out zakończył rozmowę, tuż za Breakdownem i nim pojawił się most ziemny.
– Przekaż mi dziewczynę. – zakomenderował czerwony mech, transformując się w samochód.
Breakdown wsadził Carmen na fotel pasażera, po czym drzwi natychmiast się zatrzasnęły. Kiedy dziewczyna znalazła się we wnętrzu Astona Martina, Autoboty natychmiast otworzyły ogień, próbując unieruchomić Knock Outa, jednak ten dodał gazu i zniknął we wnętrzu portalu. Autoboty natychmiast ruszyły w kierunku otwartego mostu, lecz ten zamknął się nim do niego dotarli. Pozostałe na polu bitwy Decepticony nie dały swoim przeciwnikom ani chwili na zastanowienie się, co zrobić w tej sytuacji i natychmiast ponowiły atak. Optimus miał jednak już plan jak mogą uwolnić Carmen. Był wściekły na Smokescreena, że zabrał ją na akcję. W końcu reszta jego załogi dalej będzie niewyżyta, a Arcee nie nadaje się na to, by doznać zaszczytu bycia ich grupową zabaweczką. Jest zdecydowanie zbyt sztywna i nieprzystępna. Reprymenda musiała jednak poczekać. Teraz trzeba było działać. Prime otworzył ogień w kierunku Shockwave'a. Celował w nogi bota, aby skutecznie go unieruchomić. Pociski trafiły w cel i masywny robot runął na ziemię, nie mogąc ustać na tak śliskim podłożu, jakie zafundował mu Prime.
– Ratchet przyślij most ziemny, natychmiast! – zakomenderował Optimus – Autoboty bierzemy jeńca!
Bulkhead zajęty był walką z Breakdownem, Wheeljack ze Starscreamem, a Bumblebee próbował zestrzelić atakujące ich z powietrza Vehicony. Jedynie Smokescreen mógł pomóc mu przeciągnąć Shockwave'a do portalu, który właśnie się otworzył. Oba boty podbiegły do chwilowo nieprzytomnego Decepticona, który leżał w kałuży własnego Energonu zabrudzonego produktami produkcji własnej Optimusa i szybko przetransportowały go do bazy.
– Zarządzam odwrót! – lider Autobotów przekazał polecenie pozostałym na polu walki.
Po chwili do pomieszczenia wjechali Bumblebee, Bulkhead i Wheeljack. Ratchet zamknął most ziemny i odwrócił się do pozostałych.
– O mój Energonie! Optimusie sprowadziłeś tu Shockwave'a?
– Musieliśmy wziąć jeńca. Ratchet zajmij się nim. Traci dużo Energonu, a potrzebujemy go żywego. Tylko dobrze go unieruchom. Nie chcę, by narobił nam tu szkód swoimi toksycznymi wytryskami – odparł Optimus.
– Oczywiście.
Bulkhead i Wheeljack zabrali Shockwave'a do sali operacyjnej Ratcheta, Optimus natomiast spojrzał gniewnie na Smokescreena.
– Co ci przyszło do głowy, żeby zabierać Carmen na akcję?
– Miała się nie wychylać. Przepraszam Optimusie. – Smokescreen miał ogromne poczucie winy za to co się stało. W końcu gdyby nie zabrał dziewczyny na akcję, nie groziłoby jej żadne niebezpieczeństwo. To przez niego jest teraz sama na statku pełnym niewyżytych seksualnie Decepticonów. – Myślisz, że Decepty mogą zrobić jej coś złego?
– O ile znam Megatrona, zapewne wykorzysta ją do zastawienia na nas pułapki. Choć niewykluczone, że będzie chciał się z nią zabawić. Jednak z tego co wiem, gardzi ludźmi, więc jest szansa, że nie zabierze się za nią, nim nasz plan wypali. – odparł Optimus – Na szczęście udało nam się pojmać Shockwave'a. Wymienimy go na dziewczynę. Megatron na pewno zrobi wszystko, aby odzyskać swojego najzdolniejszego inżyniera.
– Dobry plan.
– Szkoda tylko, że musieliśmy wcielać go w życie. Nigdy więcej nie waż się narażać ludzi, zrozumiałeś?
– Tak Optimusie.
– To co teraz zrobimy? – spytał Bumblebee
– Musimy czekać na ruch Megatrona. Sądzę, że wkrótce się z nami skontaktuje.
Statek Nemesis
Carmen
Carmen była jednocześnie przerażona i wściekła na Knock Outa. Sama nie wiedziała, które z tych uczuć było silniejsze. Kiedy czerwony bot wmieszał się w całą akcję, miała nadzieję, że pomoże jej się jakoś uwolnić. Zamiast tego ten drań porwał ją na statek Decepticonów! Gdy Breakdown wkładał ją do środka, miała nadzieję, że uda jej się wyskoczyć, niestety drzwi zbyt szybko się zatrzasnęły.
– Knock Out co ty wyprawiasz!? Wypuść mnie w tej chwili! – krzyknęła uderzając w deskę rozdzielczą.
Jedyną reakcją bota było skrępowanie jej pasami bezpieczeństwa. Zobaczyła, że na pełnym gazie wjeżdżają w portal, a po chwili mknęli dużym, skąpo oświetlonym korytarzem.
– Knock Out ty draniu! Natychmiast odwieź mnie z powrotem!
– Wyluzuj, złotko. Jak na taką małą istotę masz zadziwiająco donośny głos. – odparł Knock Out – W tej chwili nie mogę spełnić twojego życzenia, bo Lord Megatron obdarł by mnie z lakieru podczas publicznego prostowania poglądów w postaci gwałtu, ale pragnę cię uspokoić, że póki co, nie grozi ci tu żadne niebezpieczeństwo.
– Gdzie mnie wywiozłeś?
– Jesteśmy na Nemezis. To statek Decepticonów.
– Po co mnie tu ściągnąłeś?
– Na rozkaz Megatrona.
– A do czego ja mu jestem potrzebna?
– Jak go znam, zapewne wykorzysta cię do zastawienia pułapki na Optimusa Prime'a. Zresztą zaraz sama się dowiesz. – Knock Out skręcił w kolejny korytarz, który przeszedł w ogromne pomieszczenie wypełnione wielkimi ekranami i mnóstwem pulpitów sterujących.
Na środku znajdowało się podwyższenie, na którym stał wielki, szary, mega seksowny, groźnie wyglądający robot. Uwagę Carmen zwróciły jego świecące na fioletowo oczy. Knock Out zatrzymał się przed podwyższeniem.
– Teraz cię wypuszczę, tylko pamiętaj, żadnych sztuczek. Nawet nie próbuj uciekać!
– Przecież wiem, że i tak nie mam najmniejszych szans stąd zwiać! – odparła dziewczyna.
Krępujące ją pasy ustąpiły i Carmen wyszła z samochodu. Knock Out natychmiast się transformował.
– Lordzie Megatronie, przywiozłem dziewczynę, tak jak chciałeś.
– Doskonale, Knock Out. Jak widzę Autoboty powiększają grono swoich ludzkich pupilków. – odezwał się Megatron.
– Nie jestem żadnym pupilkiem! – oburzyła się Carmen.
Wódz Decepticonów zignorował tę uwagę.
– Co chcesz z nią zrobić Lordzie Megatronie? – chciał wiedzieć Knock Out.
Skrycie miał nadzieję, że to on jako pierwszy z Conów będzie mógł zabawić się z dziewczyną.
– Ten człowiek będzie doskonałym wabikiem na Prime'a. Muszę tylko zastanowić się w jaki sposób wykorzystać tę sytuację aby pozbyć się Optimusa i pozostałych Autobotów. Ty Knock Out masz za zadanie przypilnować naszego małego gościa do momentu kiedy nie obmyślę doskonałego planu.
– Lordzie Megatronie nie jestem niańką!
– Możesz zamknąć ją w swojej izolatce.
– Mamy przecież areszt!
– Jest pełen Vehiconów, które spartaczyły powierzone im zadania. Jak myślisz, ile czasu ten człowiek utrzymałby się przy życiu? Zaraz wszystkie chciałyby go zgwałcić, a przy jednym mógłby nie przeżyć. Co dopiero, przy wszystkich naraz.
Knock Out nie zdążył odpowiedzieć, gdyż w tym momencie na środku pomieszczenia ukazał się most ziemny. Wyszli z niego Breakdown, Starscream i kilka Vehiconów.
– Lordzie Megatronie mamy problem! – Starscream stanął obok Knock Outa
– Co znowu? Obroniliście kopalnię? I gdzie jest Shockwave? – spytał Megatron.
– Autoboty go porwały!
– Co takiego!? Jak mogliście do tego dopuścić!? – wrzasnął Megatron – Wy ofermy!
– To nie nasza wina Lordzie Megatronie! – próbował bronić się Starscream.
– Musimy odzyskać Shockwave'a za wszelką cenę!
– Zapewne Autoboty będą chciały go wymienić na dziewczynę. – odezwał się Knock Out.
– Dlaczego Prime zawsze musi pokrzyżować mi szyki? Szlag by to trafił! Knock Out zabierz stąd dziewczynę! Muszę na spokojnie przeanalizować tę sytuację!
Knock Out transformował się w samochód i otworzył drzwi – cieszył się, że tym razem lider nie będzie ANALizował, korzystając z jego ultra seksownych wdzięków, tylko wykorzysta kogoś innego.
– Wsiadaj.
Carmen posłusznie zrobiła co kazał i po chwili jechali labiryntem korytarzy. Dziewczyna była o wiele spokojniejsza wiedząc, że Autoboty będą próbowały ją uwolnić z łap Megatrona. Ale Knock Out nieźle sobie u niej nagrabił tym, że chciał ją zamknąć w areszcie!
– Możesz mi wytłumaczyć, co to miało być z tym aresztem? – spytała go w końcu.
– Spokojnie. Wiedziałem, że jest pełny. Musiałem odegrać małą scenkę przed Megatronem, aby przypadkiem nie domyślił się, że nie przeszkadza mi towarzystwo człowieka.
– A nie przeszkadza? – Carmen była zaskoczona jego wyznaniem.
– Zaczynam się powoli do ciebie przyzwyczajać. – odparł wymijająco Knock Out.
Dziewczyna uznała, że w ustach Decepticona to niezły komplement.
– Dokąd jedziemy?
– Do pokoju medycznego. Będę musiał zająć się Starscreamem i Brakedownem. Widziałem, że trochę oberwali.
– Będę mogła popatrzeć?
– Z izolatki i tak nic nie będziesz widziała.
– Wsadzisz mnie do izolatki!?
– Tylko na czas kiedy będę musiał zająć się pacjentami. Zrozum, że muszę skupić się na zabiegach, zamiast cały czas mieć cię na oku. Jak zostaniemy sami, wypuszczę cię.
– Słowo?
– Słowo.
W tym momencie wjechali do pomieszczenia medycznego. Jego środek zajmowały dwa wielkie stoły ustawione niemal w pionie. Obok nich znajdowało się kilka monitorów i pulpitów sterujących. Carmen wyszła na zewnątrz, a Knock Out transformował się w robota.
– Przeprowadzasz tu operacje?
– Owszem.
– Czy Transformery odczuwają ból?
– Oczywiście. Jak już ci mówiłem nie jesteśmy zwykłymi maszynami. Odczuwamy zarówno ból jak i przyjemność. – wypowiadając ostatnie słowo, Knock Out staksował dziewczynę wzrokiem, po czym uśmiechnął się lubieżnie – Z tobą pewnie byłoby bardzo... – przerwał, gdy usłyszał, że ktoś zbliża się do zatoki medycznej – Ktoś tu idzie. Wchodź do izolatki. – nacisnął guzik znajdujący się obok zamkniętych drzwi, które rozsunęły się, ukazując niewielkie pomieszczenie, w którym mieścił się taki sam stół i aparatura jak w sali operacyjnej.
Robot sięgnął do pulpitu sterującego, opuścił blat stołu do poziomej pozycji, po czym wziął Carmen na rękę i ją na nim postawił.
– Posiedź tu sobie. Niedługo po ciebie wrócę. – to mówiąc wyszedł z pomieszczenia, a drzwi zamknęły się za nim automatycznie.
Kiedy Carmen została sama, mogła na spokojnie przeanalizować swoją sytuację. W sumie to nie było tak źle. Wiedziała, że Autoboty podjęły odpowiednie kroki aby ją uwolnić, a nawet gdyby im się to nie udało, to przecież był Knock Out. Wydawało jej się, że powoli zaczyna ją darzyć sympatią, więc było bardzo prawdopodobne, że pomoże jej opuścić Decepticoński statek, nie gwałcąc przy okazji. W tej chwili dziewczyna miała inne zmartwienie. Kiedy przyjechał po nią Smokescreen, była tak zaaferowana, że nie zjadła śniadania. W tej chwili jej żołądek coraz gwałtowniej dopominał się jedzenia. Jakby tego było mało, ubrała się dzisiaj dość letnio – w krótkie dżinsowe spodenki i cienką bluzeczkę na ramiączka. W Jasper była przecież pełnia lata. Na statku Decepticonów panowała dość niska temperatura. Dziewczyna szacowała, że coś koło dwudziestu dwu stopni i Carmen zaczęła marznąć. Jak Knock Out wróci, będzie musiała poprosić go, aby zorganizował dla niej coś, czym mogłaby się ogrzać. Po półtorej godziny drzwi wreszcie się otworzyły.
– Bardzo znudzona? – spytał Knock Out.
– Nareszcie! Już myślałam, że o mnie zapomniałeś!
– Ciesz się, że Starscream i Breakdown mieli tylko powierzchowne rany. Gdybym musiał operować, zeszłoby mi się o wiele dłużej.
– Knock Out, czy dało by się jakoś zwiększyć temperaturę? Strasznie tu zimno.
– Z tym nic się nie da zrobić, ale zabieram cię do mojego laboratorium. Jest tam lampa na podczerwień. Przy niej się ogrzejesz.
Laboratorium Knock Outa było o wiele większe niż pokój medyczny i zastawione dość skomplikowanie wyglądającymi sprzętami. Carmen domyśliła się, że większość z nich służy do erotycznego zaspokajania kosmitów – w końcu już kilka razy słyszała, że seksu u nich nigdy dość. Robot włączył czerwoną lampę stojącą na jednym ze stołów i posadził na nim Carmen. Dziewczyna usiadła niedaleko żarówki i rozkoszowała się przyjemnym ciepłem. Także tym, które rozchodziło się w dolnej części jej brzucha. Jak widać, światło to dodatkowo pobudzało seksualnie. Knock Out natomiast wyciągnął z ogromnej szafy jakieś pojemniki wypełnione niebieskim płynem i wstawił je do jednego z urządzeń.
– Co robisz? – zainteresowała się Carmen
– Usiłuję ustalić dokładny wzór chemiczny Energonu. Dostałem zadanie opracowania alternatywnego źródła energii dla Transformerów. Ale żeby coś wymyśleć, najpierw muszę wiedzieć, czego szukać.
– Mówiłeś, że na Ziemi jest Energon.
– Jeszcze jest. Ale kiedyś jego złoża się wyczerpią. A bez Energonu nie pożyjemy długo.
– A propo energii, jestem głodna.
– O masz! Z wami ludźmi są same kłopoty... – westchnął Knock Out
– Nie prosiłam, żebyś mnie porywał!
– Gdybyś nie ujawniła swojej obecności, wcale bym nie musiał! No dobrze. Po zmroku spróbuję zorganizować ci coś do jedzenia. W dzień nie mam szans zostać niezauważonym przez ludzi.
– Jakoś muszę wytrzymać. Może zapiję głód wodą...
– Tej akurat mamy pod dostatkiem.
– Knock Out mogę cię o coś spytać?
– Przecież i tak to zrobisz, bez względu na to czy powiedziałbym tak czy nie.
– W razie gdyby Autobotom nie udało się mnie uwolnić... to czy pomógłbyś mi wrócić na Ziemię?
Carmen strasznie bała się odpowiedzi, jaką może usłyszeć, mimo wszystko musiała wiedzieć na czym stoi. Knock Out zamyślił się przez chwilę.
– Na twoim miejscu na razie bym się nie martwił. Jest wielce prawdopodobne, że Megatron wymieni cię na Shockwave'a. – odparł wymijająco.
– A jeśli tak się nie stanie?
– To wtedy będziemy się zastanawiać, co dalej.
Choć Knock Out otwarcie nie zadeklarował, że pomoże jej opuścić statek Decepticonów, to jednak nie powiedział też nie. Dziewczynę trochę to uspokoiło. Jest nadzieja, że wszystko będzie dobrze. Zastanawiała się ile czasu będzie musiała tu spędzić. Miała nadzieję, że Autoboty szybko zorganizują akcję ratunkową. Carmen bardzo się cieszyła, że jej rodzice wyjechali na wakacje na Majorkę. Inaczej trudno by jej było wytłumaczyć swoje dziwne zniknięcie. Wracali dopiero za trzy tygodnie. Miała nadzieję, że do tego czasu już dawno będzie w domu.
– Knock Out do Carmen! – z rozmyślań wyrwał ją głos robota – Co jest, zawiesił ci się procesor?
– Zamyśliłam się, to wszystko. Chciałeś coś?
– Pytałem co na temat Decepticonów naopowiadały ci Autoboty?
– Dowiedziałam się wielu bardzo ciekawych rzeczy. Na przykład tego, że wojnę na Cybertronie wywołał wasz ukochany przywódca. Acha, nie wspomnę już o tym, że podobno Megatron dąży do podbicia Ziemi. To prawda?
– Przyznam się, że nie znam całej historii Cybertronu i prawdę mówiąc nigdy nie zastanawiałem się, jak rozpętała się wojna. Od małego wiedziałem, że Autoboty i Decepticony toczą ze sobą boje o seksualną dominację. A co do planów Megatrona dotyczących Ziemi, znam je doskonale, ale prawdę mówiąc nie sądzę aby kiedykolwiek udało mu się przejąć władzę na waszej planecie.
– Dlaczego?
– Po prostu ma za małą armię. I cały czas traci żołnierzy w kolejnych starciach z Autobotami. Więc póki co, nie musisz się martwić o przyszłość Ziemi. – tłumaczył Knock Out cały czas krzątając się po laboratorium.
– Knock Out a czemu ty wybrałeś akurat stronę Decepticonów?
– Cóż, w momencie kiedy ukończyłem studia medyczne musiałem wybrać jedną ze stron. W tamtym okresie armia Megatrona była potężna i obracała w pył oddziały Autobotów. Wolałem więc przystąpić do zwycięskiej drużyny.
– Ale z ciebie oportunista!
– Nazywaj to jak chcesz. Mój wybór był oparty na czystej kalkulacji zysków i strat. Chyba nie ma nic złego w tym, że dążyłem do łatwiejszego życia.
– I rzeczywiście okazało się łatwiejsze?
– Może trochę inaczej je sobie wyobrażałem, ale nie jest tragicznie. Choć przyznam, że wolałbym nie musieć wypełniać niczyich rozkazów i sam podejmować decyzje, a za najmniejsze błędy nie płacić kolejnym zaspokajaniem lidera. To męczące, gdy ciągle trzeba mu robić laskę, albo dawać portu.
– Więc czemu nie opuścisz szeregów Decepticonów i nie przystąpisz do drużyny Optimusa?
– Tam też musiałbym wypełniać rozkazy, tyle że Prime'a. I Autoboty nie dałyby mi spokoju. Już normalnie trudno się od nich uwolnić. A jakbym był w ich bazie, miałbym ostro przechlapane.
– Skoro chcesz być niezależny, to nie mógłbyś pozostać bezfrakcyjny?
– Jeszcze nie zwariowałem. Nie miałbym wtedy życia! Decepticony nie dałyby mi spokoju, Autoboty pewnie też nie. No i skąd brałbym Energon? Nie. Ta opcja zdecydowanie nie wchodzi w grę.
– Widzę, że jesteś z tych co chcieliby mieć loda i jeść loda.
– Co? – nie zrozumiał Knock Out.
– Chciałam powiedzieć, że chciałbyś mieć wszystko. A w życiu zwykle nie jest tak łatwo.
– Carmen, co ty możesz o tym wiedzieć? Nie masz pojęcia jak wygląda życie Transformera. – westchnął Knock Out
– Więc może mi opowiesz? Jestem bardzo ciekawa.
– Właściwie mamy sporo czasu, więc czemu nie? Co chciałabyś wiedzieć?
– Po prostu opowiedz mi o życiu Decepticonów, o Megatronie i pozostałych członkach jego armii. Optimus opowiadał mi o was lecz chciałabym usłyszeć opowieść także drugiej ze stron, żebym mogła samodzielnie wyciągnąć pewne wnioski.
Knock Out przez chwilę zastanawiał się od czego zacząć. Po chwili zaczął opowiadać dziewczynie o życiu Decepticonów na statku Nemesis, o misjach i pojedynkach toczonych z Autobotami, a Carmen słuchała go z zapartym tchem. Następnie robot przeszedł do charakterystyki wszystkich ważniejszych członków armii Megatrona. Dziewczyna od razu zauważyła, że najmniej pochlebnie wyrażał się na temat Starscreama. Widocznie nie darzył go sympatią. Wręcz przeciwnie, Carmen wywnioskowała, że Knock Out i Starscream rywalizują o względy Megatrona. Najcieplej bot wypowiadał się za to o swoim asystencie Breakdownie. Dla dziewczyny było jasne, że są przyjaciółmi. Z tego co mówił Knock Out znali się od dawna. Zawsze razem wyjeżdżali na misje zlecone przez Megatrona, razem się zaspokajali i razem byli w tych gorszych chwilach, jak na przykład zbiorowy gwałt za karę. Dla Carmen zwalisty Breakdown był tylko brutalnym osiłkiem, lecz Knock Out najwyraźniej nie podzielał jej opinii. Ponoć w sprawach łóżkowych potrafił być delikatny. Z opowieści bota dziewczyna dowiedziała się także jak ważnym członkiem zespołu Megatrona jest Shockwave, główny inżynier i naukowiec Decepticonów. To właśnie on opracował większość erotycznych zabawek na Nemezis. Dziewczyna była przekonana, że Megatron zrobi wszystko by oswobodzić go z rąk Autobotów i poczuła się spokojniejsza. Dzięki błyskawicznej akcji Optimusa jej szanse na rychły powrót na Ziemię bardzo wzrosły. Knock Out twierdził, że Shockwave zaangażowany był w wiele ważnych projektów naukowych, ale nie zdradził żadnych szczegółów.
– Nie mógłbyś powiedzieć mi czegoś więcej na temat badań Shockwave'a? – Carmen była bardzo ciekawa nad czym pracuje główny inżynier Megatrona.
– Nie, bo po pierwsze nie znam żadnych szczegółów, a po drugie nie jestem aż tak głupi, żeby zdradzać ci tajemnice Decepticonów, którymi na pewno podzielisz się z Autobotami, kiedy do nich wrócisz. – odparł Knock Out.
– No wiesz? – oburzyła się Carmen – Mówiłam ci, że nasze rozmowy pozostaną pomiędzy nami. Nie ufasz mi?
– A mam powody żeby ufać?
– Dzięki mnie Autoboty puściły cię wolno. Poza tym nie powiedziałam nic Megatronowi o tym, że się znamy. Zdążyłam się zorientować, że dla Decepticona kontakt z człowiekiem nie jest powodem do dumy.
– Delikatnie mówiąc.
– Widzisz? Teraz mam na ciebie haka! – Carmen postanowiła odwdzięczyć się Knock Outowi za to jak ją wczoraj nastraszył.
– Zamierzasz mnie szantażować? – robot był wyraźnie przestraszony.
– A czemu nie?
– Wiesz, co mogę ci zrobić? – dłoń Knock Outa zmieniła się w duże wiertło.
– Nie możesz mnie skrzywdzić, bo wtedy Megatron straciłby, jak to określiłeś, kartę przetargową. Jak sądzisz, na kim wyładowałby swoją złość? – spytała Carmen z uśmiechem.
Mina Knock Outa była po prostu bezcenna. Carmen nie wytrzymała i roześmiała się.
– Teraz ty się mnie boisz! Żałuj, że nie widziałeś wyrazu swojej twarzy!
– Rozumiem, to była taka mała zemsta za wczoraj? – widać było, że Knock Outowi ulżyło.
– Maleńka, słodka zemsta. No to jak będzie z tym zaufaniem?
– Decepticony nie ufają nikomu.
– Ja potrafiłam zaufać jednemu z nich.
Knock Out popatrzył na nią zaskoczony.
– Ufasz mi po tym jak cię porwałem?
– Coś mi mówi, że nie miałeś wyboru. Zgadza się? Nie mogłeś ot tak po prostu dać mi uciec w obecności tylu innych Decepticonów ani pomóc w jakiś inny sposób.
– Masz rację. Nie mogłem nic zrobić. Zresztą w dalszym ciągu nie mogę. Muszę zachowywać pewne pozory. Gdyby jednak to ode mnie zależało, już dzisiaj byłabyś z powrotem w domu.
– Rozumiem. Chciałbyś jak najszybciej pozbyć się problemu. – uśmiechnęła się Carmen.
– Właściwie to nie. – Knock Out spojrzał na dziewczynę – Szczerze mówiąc nawet cieszę się, że mam towarzystwo.
– Nawet takiej irytującej istoty jak ja? – Carmen zacytowała jego wczorajsze słowa.
– Dzisiaj jakoś jesteś mniej irytująca. Może dlatego, że nie zadajesz tylu pytań.
– Nie zadaję, bo dzisiaj ty się rozgadałeś.
– Przecież sama chcia... – Knock Out przerwał w pół słowa, gdyż po uśmiechu Carmen zorientował się, że dziewczyna żartuje – Nie ogarniam cię. Jesteś uwięziona na statku Megatrona a mimo wszystko nie tracisz dobrego humoru wiedząc, że ktoś mógłby spróbować poprzepychać ci różne otwory.
– Traktuję to jako przygodę.
– Z tego co zdążyłem dowiedzieć się o ludziach wnioskuję że nie jesteś normalną dziewczyną.
– Potraktuję to jako komplement. Bardzo cenię sobie indywidualność.
– Tak jak ja. – Knock Out spojrzał w stronę drzwi – Ktoś idzie. Ukryj się.
Carmen wbiegła za dużą wirówkę stojącą na stole. Chwilę później drzwi do laboratorium rozsunęły się i do środka wszedł Starscream.
– Tak myślałem że cię tu znajdę Knock Out. Mam z tobą do pogadania.
– Jestem zajęty. Czego chcesz?
– Pokazać ci moje małe znalezisko.
– Co, namierzyłeś w końcu swojego mini – kutaska? – zaśmiał się medyk.
– To nie czas na żarty! – zbulwersował się lotnik. – Ruchy, nim się zdenerwuję i postanowię cię zerżnąć razem z moją armadą!
– To nie może zaczekać?
– Gdyby mogło, nie zawracałbym ci głowy.
– No dobrze. Poczekaj na mnie na zewnątrz. Za chwilę do ciebie przyjdę.
Kiedy Starscream wyszedł, Knock Out zwrócił się do Carmen:
– Niedługo wrócę, a ty nie ruszaj się stąd i niczego nie dotykaj, dobrze? Mogę ci zaufać?
– Podobno Decepticony nie ufają nikomu.
– Może najwyższy czas abym złamał tę regułę. – uśmiechnął się Knock Out i wyszedł z laboratorium.
Carmen nie była zachwycona, że znowu została sama, a w dodatku nie ma nic do roboty. Nie znosiła bezczynności. Miała nadzieję, że Knock Out szybko wróci. Jakieś pół godziny po jego wyjściu do laboratorium niespodziewanie wszedł Breakdown. Dziewczyna rzuciła się w stronę kryjówki, lecz wielki mech zdążył ją zauważyć.
– Co ty tu robisz? – spytał – I gdzie jest Knock Out?
– Wyszedł gdzieś ze Starscreamem. Kazał mi tu zaczekać.
– Musiał ostatnio dachować. Zostawił cię samą w laboratorium?
– A co w tym takiego dziwnego?
– Przecież mogłaś nawiać. Lub włączyć generator popędu seksualnego oddziałującego na cały statek. W chwilach zbiorowych kamasutr to przydatne, ale nie teraz!
– Myślisz czasami? Niby jak miałabym zejść z tego stołu czy coś włączyć? Wszystko tu jest takie ogromne... A nawet jeśli bym zeszła, to w jaki sposób miałabym opuścić wasz statek? Nie umiem latać!
– Może i racja. Mimo wszystko popilnuję cię.
– Proszę bardzo. Przynajmniej będę miała towarzystwo.
– Nie jestem tu żeby dotrzymywać ci towarzystwa! – zirytował się Breakdown.
– Wiesz co? Gbur z ciebie. Nie rozumiem czemu Knock Out tak cię lubi. – Carmen natychmiast pożałowała, że nie ugryzła się w język.
Przecież jej znajomość z medykiem Decepticonów miała pozostać tajemnicą, a właśnie wkopała Knock Outa. Miała nadzieję, że Breakdown nikomu o tym nie powie. W końcu był jego przyjacielem.
– A ty skąd możesz to wiedzieć? – zdziwił się Breakdown.
– Od niego.
– Rozmawiał z tobą?
– Czy to zabronione?
– Nie, ale Knock Out? On nigdy nie interesował się węglowcami.
– Tak nas nazywacie? – zdziwiła się dziewczyna.
– No przecież wasza budowa opiera się na związkach węgla. To jak was mamy nazywać?
– Nigdy nie patrzyłam na ludzi w tych kategoriach. Ale w sumie to prawda.
– Mów co jeszcze naopowiadał ci Knock Out? Zdradził ci jakieś tajemnice Decepticonów?
– Próbowałam parę od niego wyciągnąć, ale nie chciał mi nic powiedzieć.
– I prawidłowo. Od razu wszystko byś wygadała naszym wrogom.
– Hej nie jestem szpiegiem. I potrafię dochować tajemnicy! – " Chyba, że się wygadam, tak jak zrobiłam to przed chwilą." – pomyślała Carmen.
– Nie mów nikomu, że Knock Out mnie zna. – poprosiła Breakdown'a
– Nie zamierzam go wkopywać. Pozostałe Decepticony nie pozostawiłyby na nim suchej nitki. Pewnie po tym musiałby z godzinę siedzieć w łaźni, żeby się porządnie doczyścić. Dziwi mnie jego zachowanie, ale to jego wybór z kim się zadaje. Nic mi do tego. – odparł robot – Skoro cię toleruje, to musi mieć jakiś powód.
– Mamy wspólną pasję.
– Pewnie uliczne wyścigi, co?
– Jakbyś zgadł. Możesz mi wyjaśnić czemu wziąłeś mnie na zakładnika? Mało lasek tu macie do pieprzenia?
– Nigdy nie przepuszczę okazji, żeby dowalić Autobotom. A wy ludzie jesteście ich oczkiem w głowie, choć zupełnie nie wiem czemu się tak wami przejmują. Chyba, że sami też się na was zaspokajają, więc dbają o swoje seksualne zabaweczki.
– Autoboty przeciwieństwie do was, Decepticonów potrafią współistnieć z innymi starając się ich nie krzywdzić? I owszem, zaspokajają się z nami, ale tylko za naszą wyraźną zgodą.
– To zwykłe mięczaki i tyle. Prawdziwy twardziel brałby wszystkich siłą i nie zważał na to czy chcą być wydymani, czy nie!
– Mięczaki, którym udało się wziąć do niewoli waszego głównego inżyniera. A z tego co widziałam, Shockwave to kawał bota. Jest masywniejszy od ciebie. I pewnie swoim działem potrafi lepiej zadowolić Megatrona, niż ty swoim młotkiem.
– Zdecydowanie za dużo o nas wiesz. Ten gaduła Knock Out powinien ze dwa razy się zastanowić zanim coś powie.
– Widocznie uznał, że może mi zaufać. Zresztą nie powiedział mi niczego, czego nie wiedziałyby Autoboty. Myślę, że Optimus nieprzypadkowo wybrał właśnie Shockwave'a. Poza tym – masywny mech ma pewnie odpowiednio duży otwór, więc Prime na przesłuchaniu nie powinien go rozerwać.
– Jesteś dość bystra jak na ludzką istotę.
– A coś ty myślał, że ludzie są głupsi od was?
– Wasza technologia na to wskazuje. Jest dość prymitywna w porównaniu z naszą.
– W przypadku zabawek erotycznych możemy nad wami górować! Mamy ich naprawdę sporo!
– Ale reszta to straszne prymitywy – mech wydał z siebie nieco pogardliwe prychnięcie.
– Przypuszczam, że mieliście o wiele więcej czasu na udoskonalenie swojej technologii niż my. Gatunek ludzki jest stosunkowo młody jeśli weźmie się pod uwagę długość istnienia naszej planety. Myślę, że nie jest z nami aż tak źle.
– Nigdy nie patrzyłem na to z tego punktu widzenia. – Breakdown zastanowił się przez chwilę – Może rzeczywiście drzemie w was niewykorzystany potencjał, seksualny także. Ale fizycznie jesteście bardzo słabi. I bardzo łatwo jest was zabić. Gdyby nie obecność Autobotów na tej planecie, Megatron już dawno zdmuchnął by ludzkość z powierzchni Ziemi. Albo uczyniłby was swoimi seksualnymi niewolnikami. Nie ucieklibyście od naszych gotowych do działania luf.
– Ten cały wasz szef rzeczywiście ma parcie na władzę!
– Jak wszystkie Decepticony.
– Biedny Megatron, ten to nie może się pochylać, co?
– Może, bo gdyby ktoś spróbował wziąć go od tylca, straciłby iskrę.
– A ty i Knock Out też macie parcie na władzę?
– Tak. I obaj bardzo ubolewamy nad tym, że żaden z nas nie ma wystarczająco wysokiej pozycji w szeregach Decepticonów. Staramy się robić wszystko, aby Megatron nas wreszcie docenił, ale jak dotąd nasze starania nie przynoszą zadowalających rezultatów. – westchnął Breakdown. Niestety to Starscream jest wśród nas najlepszy w robieniu loda i w tańcu erotycznym. Choć drugi w gibaniu zadkiem jest Knock Out. Nawet nieźle mu to idzie, ale tylko przez jego sexy aparycję.
– Co robisz jako asystent Knock Out'a? – Carmen postanowiła zmienić temat.
– Pomagam mu przy poważniejszych zabiegach, dbam też o aspekt kosmetyczny, zarówno pacjentów jak i samego medyka, zajmuję się także dbaniem o ich morale.
– Tak. Zdążyłam się już zorientować, że Knock Out ma fioła na punkcie swojego lakieru.
– Fioła? Ja bym powiedział, że to graniczy z obsesją! Ale był taki odkąd pamiętam. A jak tak na ciebie patrzę, to widzę, że macie ze sobą coś wspólnego.
– Co mianowicie?
– Zamiłowanie do czerwonego koloru. – Breakdown wskazał na ognistoczerwone włosy dziewczyny. – I oboje was chciałoby się zerżnąć.
Nagle drzwi do laboratorium się otworzyły i stanął w nich Knock Out. Wydawał się zaskoczony widząc Carmen w towarzystwie Breakdown'a.
– Breakdown co ty tu robisz? Chcesz zgwałcić mi zwierzątko?
– Odwalam za ciebie robotę. Zdaje się, że to ty miałeś pilnować dziewczyny. I chciałem, ale mnie przegadała. Dobra w gębie jest.
– Musiałem coś załatwić. Zdaje się, że miałaś pozostawać w ukryciu? – ta uwaga skierowana była do Carmen.
– Nie wyszło. Breakdown mnie zaskoczył. Knock Out on wie, że się znamy. Przepraszam, wygadałam się.
– Faktycznie gadatliwy jest ten twój węglowiec. Tak samo zresztą jak ty. – wtrącił Breakdown.
– Hej jestem tu! Nie mówcie o mnie w trzeciej osobie!
– Nie będzie kazania? – zdziwił się Knock Out. – Nie zerżniesz mnie, bym się ogarnął?
– Twoje życie, twoje wybory. Ja się nie wtrącam. Oczywiście nikt nie pozna twojej tajemnicy, chyba że mnie wkurzysz. – Breakdown uśmiechnął się i dał Knock Outowi szturchańca w ramię.
– Nie próbuj mnie szantażować, bo następną operację wykonam ci na żywca! I będzie to kastracja! – zagroził Knock Out, lecz widać po nim było, że nie wziął słów Breakdowna na poważnie.
– Medyk sadysta! – roześmiał się Breakdown
Knock Out postawił na stole skrzynkę. Carmen podejrzewała, że doniósł tu więcej seksualnych zabawek, by lepiej się z nią zabawić, ale na szczęście, myliła się.
– Przyniosłem ci wałówkę mała. Z pozdrowieniami od Autobotów.
Dziewczyna zajrzała do środka. Było tam jedzenie, woda i ciepłe koce.
– Dzięki Knock Out! – ucieszyła się.
– Znowu natknąłeś się na Autoboty? Jakim cudem udało ci się tak szybko im wywinąć? Wszyscy wiemy, jak bardzo ostatnio libido im wariuje – zdziwił się Breakdown.
– To zasługa Carmen. Już drugi raz uratowałaś mi tyłek mała. Kto wie, może powinienem zatrzymać cię na zawsze? – uśmiechnął się do dziewczyny.
– Tylko pod warunkiem, że zapewnisz mi wszelkie wygody. – odparła Carmen.
– Jak to drugi raz? – zdziwił się Breakdown – A kiedy był pierwszy?
– Wczoraj wieczorem. Autoboty zostawiły mnie w spokoju tylko dlatego, że była ze mną Carmen. A spotkaliśmy się w drodze na nielegalny wyścig. Pomyliłem jej samochód ze zwiadowcą Prime'a. – wyjaśnił Breakdownowi Knock Out.
– Jesteś specem od ściągania na siebie kłopotów, wiesz o tym?
– Jak na razie udawało mi się wychodzić cało z opresji. – Knock Out podszedł do jednego z urządzeń – Muszę trochę popracować. Megatron zażyczył sobie bieżących raportów.
– Pomóc ci w czymś?
– Jeśli masz czas, to chętnie skorzystam.
– Od czego zacząłeś? – spytał masywny mech
– Opracowuję pełną analizę chemiczną Energonu. Jak będę znał dokładny wzór chemiczny i strukturę wiązań atomowych, być może wpadnę na pomysł jak zsyntetyzować jego sztuczny odpowiednik.
– W takim razie bierzmy się do roboty
Knock Out
Po powrocie na statek Decepticonów Knock Out uznał, że nie ma sensu brać się do pracy nad alternatywnym źródłem energii, gdyż czuł się trochę zmęczony, a w głowie kłębiło mu się masę myśli. Był na nogach już od trzech dni i jego procesor domagał się zasłużonego odpoczynku. Dopadła go w końcu zgraja wygłodniałych Conów i nie zostawili go, póki się nie zaspokoili. Medyk poszedł do swojej kwatery, położył na łóżku i wprowadził w stan uśpienia. Choć Transformery nie potrzebowały regularnego snu, to od czasu do czasu musiały dać odpocząć swoim podzespołom. Dla Knock Outa właśnie nadszedł ten moment. Wydawało mu się, że ledwo się położył, kiedy ze stanu uśpienia wyrwał go głos Breakdowna:
– Knock Out pobudka! Megatron nas wzywa!
Robot momentalnie odzyskał świadomość.
– Czego on znowu od nas chce? – był wściekły, że przerwano mu wypoczynek.
Nie miał teraz ochoty na więcej ostrego seksu. Bo na łagodny ze swoim liderkiem nie mógł liczyć. Wielki M lubił okazywać podwładnym swoją dominację.
– Szykuje się kolejna misja. Pospiesz się.
Knock Outowi ulżyło, że tym razem Megatronowi nie chodzi o ostre rżnięcie, bo po wczorajszym maratonie nie doszedł jeszcze do siebie. Uspokojony wstał z łóżka i przeciągnął się.
– To idziemy, stary.
– Coś ty wczoraj robił, że tak cię zmordowało? – spytał Breakdown kiedy szli na mostek Nemesis.
– Też byłbyś zmordowany, gdybyś musiał zadowolić na wszystkie sposoby niewyżytych seksualnie oficerów. A wcześniej spotkałem Autoboty. Na szczęście udało mi się im zwiać.
– Dlaczego mnie nie wezwałeś? Dobrze wiesz, że chętnie zerżnąłbym ich autobockie tyłki!
– I tak miałem wracać na statek, więc uznałem, że nie będę zawracać ci głowy.
W tym momencie weszli do centrum dowodzenia. Tam czekał już na nich Megatron w towarzystwie Shockwave'a i Starscreama.
– Nareszcie. – odezwał się wódz Decepticonów – Knock Out czy muszę wysyłać ci specjalne zaproszenie żebyś raczył przyjść? Jeszcze raz, a przetestuję na tobie nowe zabawki Shockwave'a do BDSM.
– Przepraszam, Lordzie Megatronie. – Knock Out uznał, że w tej sytuacji najlepiej będzie okazać skruchę.
– Autoboty zaatakowały naszą kolejną kopalnię Energonu. Macie nie dopuścić do jej przejęcia. Starscream i jego oddział na razie zostanie na statku. Wkroczy do akcji dopiero gdyby jakimś cudem Autoboty zaczęły wygrywać. Czy wszystko jasne?
– Oczywiście Lordzie Megatronie. – odezwał się Shockwave
– To jazda.
Decepticony weszły w otwarty most ziemny i po chwili znalazły się pod kopalnią Energonu. Na miejscu Bulkhead, Wheeljack i Bumblebee walczyli z Vehiconami. W powietrzu aż roiło się od różnokolorowej spermy, ale Autoboty potrafiły nią mocniej strzelać, gdyż produkowane sztucznie Vehicony nie miały tak wielkiej mocy w swoich działach.
– Bulkhead jak dobrze cię widzieć! – Breakdown od razu ruszył do ataku, w biegu transformując swoją prawą dłoń w wielki młot.
Bulkhead również ruszył na Breakdowna i oba boty zaczęły walczyć. Shockwave zaatakował Wheeljacka, a Knock Out wyciągnął swój energonowy paralizator i ruszył na Bumblebee. Jego zajebisty orgazmatron zawsze potrafił zwalić przeciwnika z nóg.
Nagle w pobliżu otworzył się kolejny most i wyjechał z niego sam Optimus Prime. Shockwave natychmiast otworzył do niego ogień, jednak Prime wyskoczył w powietrze, transformował się w locie i zaatakował inżyniera Decepticonów. Knock Out postanowił mu pomóc. Wydał rozkaz Vehiconom, żeby atakowały Wheeljacka i Bumblebee, sam zaś dołączył do Shockwave'a. Zobaczył, że z portalu wyjeżdża ten młody, wyszczekany Smokescreen. Mech nie mógł darować sobie, że bot ma ładniejszy lakier niż on.
"Dobrze by było trochę go porysować." – przemknęło mu przez myśl i wtedy oberwał porządnego kopniaka od Optimusa. Jego siła odrzuciła go na ładnych parę metrów.
" Czas użyć paralizatora". – pomyślał.
Optimus był odwrócony do niego tyłem, więc wykorzystał sytuację i przytknął paralizator do jego szyi. Ładunek elektryczny momentalnie powalił Prime'a na ziemię. Shockwave próbował założyć kajdany Optimusowi lecz w tej chwili do akcji wkroczył Smokescreen. Zręcznie uniknął trafienia pociskiem wystrzelonym przez Shockwave'a i dopadł do Knock Outa, próbując wyrwać mu paralizator. Nie był zaspermiony, więc jego zakres ruchów pozostawał idealny. W tym czasie Prime doszedł do siebie i wrócił do walki. Uwielbiał się bić. To go najlepiej zaspokajało. Szczególnie, gdy stawał twarzą w twarz z Megatronem. Te blizny na twarzy jego dawnego przyjaciela przypominały mu, jak wiele wspólnych, łóżkowych igraszek mają już za sobą. Bumblebee i Wheeljack zdążyli rozprawić się z Vehiconami i wsparli pozostałych. Chwila nieuwagi wystarczyła by Smokescreenowi udało się wyrwać paralizator Knock Outa.
– Ciekawe jak poradzisz sobie bez tej zabaweczki? – zastanawiał się głośno bot – Już nie będziesz mi kolegów do zbyt szybkiego orgazmu doprowadzał!
– Zaraz się przekonasz, jak sobie poradzę! – Knock Out transformował swoją prawą dłoń w piłę tarczową i próbował odciąć Smokescreenowi dłoń. Ten jednak robił zręczne uniki.
Nagle na miejscu pojawił się kolejny most i wyleciał z niego Starscream wraz ze swoim oddziałem. Vehicony atakowały z powietrza, lecz Autoboty nie odpuszczały. W pewnym momencie usłyszeli krzyk:
– Smoke, uważaj!
Smokescreen w ostatniej chwili zauważył rakietę wystrzeloną przez Starscreama i uniknął trafienia. Wszystkie mechy zwróciły się w stronę z której dochodził głos. Pomiędzy skałami stała Carmen.
"No nie! Co ona tu robi?" – pomyślał Knock Out – "Jeszcze tego brakowało, żeby zdradziła, że mnie zna! Wtedy i proste klony będą mnie ruchały!"
Breakdown nie tracił czasu i schwytał dziewczynę. Kiedy Smokescreen rzucił się jej na ratunek, Knock Out natychmiast podniósł swój paralizator. Cały czas zastanawiał się co ma zrobić. Musiał działać szybko, żeby Carmen nie zdążyła go wsypać. Skontaktował się więc z Megatronem. Tak jak przypuszczał, wódz kazał przetransportować dziewczynę na Nemesis. Breakdown wsadził ją na fotel pasażera Knock Outa. Bot widział, że Carmen próbuje wysiąść, więc szybko zamknął i zablokował drzwi. Na pełnym gazie ruszył w kierunku mostu ziemnego. Najchętniej pozwoliłby dziewczynie zwiać, lecz na miejscu było zbyt wiele Decepticonów. Musiał więc wykonać rozkaz Megatrona. Kiedy rozzłoszczona Carmen z całej siły rąbnęła w jego deskę rozdzielczą, zabolało porządnie. Nieco go naelektryzowało, ale i zabolało. Knock Outowi nie pozostało nic innego jak skrępować ją pasami, żeby nie wyrządziła mu jakichś szkód. Zadziwiające było ile hałasu może narobić taka mała istota. Jego audioreceptory były przeciążone. Musi ją jakoś uspokoić, a w tej formie nie włoży jej przecież knebla do ust. O dziwo bardzo szybko udało mu się uciszyć dziewczynę. Zawiózł Carmen przed oblicze Megatrona, a ten kazał mu jej pilnować. Knock Out spodziewał się tego i w głębi iskry cieszył się, że będzie miał towarzystwo w laboratorium. Może i namówi dziewczynę na kilka numerków. Jeśli już musi zajmować się tymi nudnymi badaniami, to przynajmniej będzie miał z kim porozmawiać czy pouprawiać seks. Bo z mechem to nie to samo, co z przedstawicielką pięknej płci. Liczył na to, że Carmen nie będzie przysparzać mu problemów. Jak dotąd grzecznie wykonywała jego polecenia i miał nadzieję, że tak pozostanie.
Kiedy na statek wrócili Starscream i Breakdown okazało się, że sprawy nieco się skomplikowały. Autobotom udało się porwać Shockwave'a. Wszystko wskazywało na to, że zamiast zastawiać pułapkę na Autoboty, Megatron będzie musiał dokonać wymiany. Choć jak Knock Out znał swojego przywódcę, zapewne zostawi sobie jakiegoś asa w rękawie. Megatron zawsze myślał strategicznie, więc pewnie i teraz obmyśli jakiś chytry plan by znowu wydymać Autoboty.
Knock Out zabrał Carmen do sekcji medycznej i zostawił w izolatce. Musiał opatrzyć Starscreama i Breakdowna. Podczas zabiegu Starscream oczywiście nie mógł sobie darować, by nie ponarzekać na rzekomą niezdarność Breakdowna. To jego obwiniał za to, że Autoboty porwały Shockwave'a. Doszło do tego, że Knock Out musiał rozdzielać swoich pacjentów, gdyż Breakdown nie wytrzymał tych obelg i rzucił się na komandora Decepticonów, chcąc go przelecieć bez uprzedniego rozszerzania. Kiedy wreszcie udało mu się zakończyć zabiegi, wrócił po Carmen i zabrał ją do swojego laboratoriom. Porywając dziewczynę, nie wziął pod uwagę podstawowych potrzeb węglowców. Carmen potrzebowała jedzenia, a na statku nie było niczego, co by się dla niej nadawało. Wieczorem będzie musiał zrobić mały wypad do miasta, żeby coś jej skombinować. Doskonale wiedział jak kiepsko się czuł, kiedy zaczynało brakować mu Energonu. Pewnie ludzie odczuwają głód podobnie.
W laboratorium Carmen poprosiła go, aby opowiedział jej o Decepticonach i ich życiu. Zaimponował mu fakt, że znając wersję Autobotów, dziewczyna chce poznać również wersję drugiej strony i dopiero na tej podstawie wyciągać wnioski. Szybko się zresztą zorientował, że Carmen jest wyjątkowo bystra. No i lubi odpłacać pięknym za nadobne. Napędziła mu stracha swoim rzekomym szantażem. Choć w sumie to sam był sobie winien. On pierwszy wpadł na pomysł, żeby ją nastraszyć. Ta mała szuja potrafiła przysporzyć mu silnych wrażeń.
Knock Out był bardzo zaskoczony tym, że Carmen mu ufa. Było to jednak niezwykle miłe zaskoczenie. Postanowił wówczas, że zrobi wszystko, aby nie stracić jej zaufania. W ogóle zauważył, że zaczyna przywiązywać się do tej małej, bezbronnej istoty. Zrezygnował z gwałtu na niej. Chciał, by sama zapragnęła seksu z nim. Sam się sobie dziwił, gdyż dotychczas uważał ludzi za głupie robactwo zamieszkujące Ziemię, a tymczasem okazało się, że myślą i czują podobnie jak Transformery. Mało tego, odkrywał coraz więcej cech, które łączyły go z dziewczyną. Zamiłowanie do wyścigów, indywidualność, poczucie humoru, ponadprzeciętna ponętność i seksowność, dbanie o wygląd... Były to drobiazgi, ale sprawiły, że Knock Out zaczął darzyć dziewczynę sympatią.
W pewnym momencie ich rozmowę przerwał Starscream. Miał do niego jakąś nie cierpiącą zwłoki sprawę. Robot był zmuszony zaufać dziewczynie i zostawić ją samą w laboratorium.
– Starscream mów szybko o co chodzi, bo ja naprawdę nie mam czasu. – ponaglił komandora.
– Nie tutaj. Potrzebujemy mostu ziemnego.
– Co? To jeszcze mamy opuścić statek? W krzaki chcesz mnie wyciągnąć?
– Nie gadaj tyle, tylko chodź!
Soundwave otworzył most w lokalizacji podanej przez Starscreama. Wylądowali na kompletnym odludziu.
– No i gdzie masz to znalezisko?
– Chyba nie myślałeś, że jestem tak głupi, aby podawać Soundwave'owi współrzędne prowadzące wprost do tego miejsca. Musimy do niego dotrzeć w bardziej tradycyjny sposób. – to mówiąc Starscream transformował się w odrzutowiec – Jedź za mną.
Knock Out zmienił się w samochód i podążył za Starscreamem. Komandor wylądował przed wielką jaskinią i czekał aż Knock Out do niego dotrze.
– Strasznie się wleczesz. – prychnął, gdy Aston Martin dotarł na miejsce.
On był o wiele szybszy. Choć nie zawsze wszystkich to zadowalało...
– Nie zaczynaj tej swojej starej śpiewki na temat mojego trybu alternatywnego. Znam ją już na pamięć! Może wymyślisz coś innego? – Knock Out podniósł głos, a Starscream szybko go uciszył.
– Nie wydzieraj się tak, bo je obudzisz.
– Co lub kogo?
– Chodź. Ale po cichu!
Obaj podeszli do wejścia do jaskini. Knock Out zajrzał do środka. Jaskinia jak jaskinia. Nie miał pojęcia o co chodzi Starscreamowi, dopóki nie wyostrzył obrazu. Ściany i sufit pokrywały nieduże okrągłe kuleczki. Bota przeszedł dreszcz. Scraplety. Małe, lecz bardzo zajadłe drapieżniki żywiące się Transformerami. Całe szczęście w tej chwili były w stanie hibernacji, lecz najdrobniejszy dźwięk mógł je obudzić. A wtedy zrobiłoby się nieciekawie. Knock Out ostrożnie oddalił się od wejścia do jaskini. Starscream podążył za nim.
– Możesz mi wyjaśnić po jaką cholerę mnie tu ściągnąłeś? – spytał Knock Out gdy znaleźli się w bezpiecznej odległości od jaskini.
Nie zamierzał stać się pokarmem dla tych stworów. Nie chciał, by na resztach jego truchła uprawiały masę stosunków, kończąc na złożeniu w nim jaj.
– Potrzebuję twojej pomocy do realizacji mojego planu. – odparł Starscream.
– Jeśli ma on coś wspólnego ze Scrapletami to zapomnij!
– Scraplety są jego zasadniczą częścią.
– Mowy nie ma!
Na twarzy Starscreama pojawił się złowieszczy uśmiech. Knock Out znał go aż za dobrze. Doskonale wiedział, co teraz nastąpi.
– Chyba przyda ci się mała motywacja.
– Co masz na myśli? – Knock Out obawiał się, że Screamer jakimś cudem dowiedział się, że medyk onanizuje się do filmów porno w których ludzie uprawiają seks z samochodami.
– Jeśli mi nie pomożesz, opowiem wszystkim o twojej nowej znajomości.
Knock Outa ponownie obleciał strach. Czyżby Starscream wiedział o Carmen? Musiał wybadać ile komandor wie.
– Nie bardzo wiem o czym mówisz?
– Nie tylko ty wybrałeś się wczoraj na wycieczkę. Widziałem cię w towarzystwie tej dziewczyny, którą dzisiaj sprowadziłeś na Nemesis. Pozwoliłeś jej nawet na siebie wsiąść.
– Masz na to jakieś dowody?
Starscream wyciągnął niewielkie urządzenie, coś w rodzaju wideo rejestratora i włączył odtwarzanie. Knock Out zobaczył film nakręcony z lotu ptaka. Nagranie nie pozostawiało żadnych wątpliwości, że zapoznał się z ludzką istotą. Starscream nagrał go również w towarzystwie Autobotów. Wideo mogło sugerować, że przekazuje im informacje. Gdyby Megatron to zobaczył, nie obyłoby się bez "prostowania poglądów" Po czymś takim Knock Out wylądowałby na własnym stole operacyjnym, o ile w ogóle by przeżył. I przez dwa miesiące pewnie nie mógłby siedzieć. W tej chwili bot miałby ochotę rozerwać Starscreama na strzępy.
– To jak będzie? Pomożesz mi?
– Jak następnym razem będziesz potrzebował pomocy medycznej to przysięgam, że zrobię ci operację bez znieczulenia! – zagroził.
– Gdzie się podziała twoja etyka lekarska doktorze? – uśmiechnął się Starscream.
– Poszła się jebać z twoją godnością! – warknął Knock Out.
Był przyciśnięty do muru. Nie miał wyjścia i musiał zgodzić się pomóc komandorowi. Przynajmniej dopóki nie znajdzie na niego jakiegoś haka.
– Czego ode mnie oczekujesz? – spytał wściekły.
– Żebyś spróbował przeprogramować Scraplety tak, aby były na moje rozkazy. Wyobrażasz sobie ile mógłbym dzięki nim zdziałać? Moja prywatna, energonożercza armia dzięki której mógłbym wreszcie przejąć władzę nad Decepticonami!
– Powiedz mi Starscream, co ja będę z tego miał?
– Twoja tajemnica będzie bezpieczna.
– To za mało. Chcę przejąć twoje stanowisko.
– Mowy nie ma!
– Czyżby? – Knock Out uśmiechnął się chytrze, po czym odtworzył ostatnie minuty rozmowy w swoim wbudowanym dyktafonie.
– Ty cholerny szantażysto! – krzyknął Starscream – A żeby rdza pochłonęła ten twój wymuskany lakier!
– Uczę się od ciebie Starscream. Więc jak będzie?
– Zgoda. Jeśli mi pomożesz, masz to stanowisko. – tym razem to Starscream był przyciśnięty do muru. Na szczęście stał przodem do swego rozmówcy.
– Współpraca z tobą to czysta przyjemność. – uśmiechnął się Knock Out – Jeśli mam zacząć badania, potrzebne mi będzie kilka egzemplarzy testowych. Musimy wrócić na statek po elektromagnetyczną pułapkę.
– Jak chcesz złapać Skrapleta?
– Znam kogoś, komu nie zagrażają te małe potworki.
– Nie ruszać się!
Knock Out i Starscream odwrócili się gwałtownie. Parę metrów dalej stali Optimus, Bumblebee, Smokescreen i Arcee. Ich blastery wycelowane były prosto na nich.
– Autoboty! – Starscream natychmiast transformował się w odrzutowiec i odleciał zostawiając Knock Out'a samego. Miał gdzieś, co z nim zrobią. Ważne, by jego nie zgwałcili.
– Knock Out, co z dziewczyną? – spytał Optimus podchodząc bliżej.
Obawiał się, ile Decepticonów już spenetrowało jej przesmyk rozkoszy. Reszta jego drużyny ustawiła się tak, by medyk nie mógł uciec. Był w pułapce.
– Jest cała i zdrowa. Nie musisz się martwić. – Knock Out zastanawiał się jak tym razem wymknąć się Autobotom.
– Megatron wie, że mamy Shockwave'a?
– Wie.
– To dlaczego jeszcze się z nami nie skontaktował? – spytał Smokescreen.
– Bo ja wiem? Jego trzeba o to spytać. A teraz wybaczcie, trochę mi się spieszy. Zostawiłem dziewczynę samą w moim laboratorium. Nikt nie wie, że tam jest, a sama nie ma szans się stamtąd wydostać. Dlatego pozwólcie, że się oddalę.
Tak jak przypuszczał Knock Out, podziałało. Autoboty opuściły broń, lecz nadal się nie wycofały. Robotowi przyszedł do głowy jeszcze inny pomysł.
– Byłbym zapomniał. Carmen potrzebuje jedzenia i czegoś ciepłego do okrycia. Mikroklimat Nemesis trochę jej nie służy. Gdybyście byli tak dobrzy i pomogli mi zdobyć potrzebne rzeczy, byłbym wam wielce zobowiązany.
– Porwałeś ją, a teraz masz jeszcze czelność prosić nas o pomoc? – warknęła Arcee – Masz niezły tupet!
– Spokojnie Arcee. – odezwał się Optimus – Pamiętajmy, że tu chodzi o dobro Carmen. Nie byłoby dobrze, gdyby zasłabła z braku pożywienia. Bo pewnie w przypadku braku okrycia Decepticony same zaczęłyby ją rozgrzewać, a i to dobrą alternatywą nie jest.
– Optimusie, a skąd możemy mieć pewność, że Knock Out nie ściemnia, żebyśmy tylko puścili go wolno? – spytała Arcee
– Nie mamy takiej pewności, ale nie wiemy też na pewno, że kłamie. Musimy mu zaufać. Skontaktuję się z Ratchetem.
Optimus odszedł na bok, a pozostałe Autoboty bacznie obserwowały Knock Out'a.
– Nie próbuj żadnych numerów, bo pożałujesz! – Arcee mierzyła bota gniewnym spojrzeniem.
– Wyluzuj trochę słonko. Strasznie jesteś spięta! Nie wiesz, że złość piękności szkodzi? – Knock Out uśmiechnął się zawadiacko. – Choć chyba ty już dawno o tym zapomniałaś. I z tobą nawet najmniejszego numerka bym nie wywinął.
Wiedział, że i tym razem uda mu się nawiać. I znowu dzięki Carmen. Obecność dziewczyny stawała się coraz bardziej przydatna.
Zobaczył, że w pobliżu otwiera się most ziemny i wychodzi z niego Ratchet. Niósł jakąś skrzynkę, a w niej zgrzewkę wody mineralnej, różne konserwy, suche pieczywo i parę kanapek. Oprócz jedzenia w skrzynce były też koce i poduszka.
– Na razie to powinno wystarczyć. Mam nadzieję, że Megatron szybko zdecyduje się uwolnić dziewczynę. – Optimus podał paczkę Knock Outowi, licząc na to, że jego dowódca nie zrobi sobie z Carmen niewolnicy od niegrzecznych zachcianek. – Wygląda na to, że i tobie jej los nie jest obojętny.
– Opiekuję się nią z rozkazu Lorda Megatrona.
– Gdybyś robił to na rozkaz nie interesowałyby cię jej potrzeby. Masz zadatki na Autobota. Jeśli kiedyś chciał byś zmienić stronę, to pamiętaj, że chętnie cię przyjmiemy.
– Dzięki Optimusie, ale raczej nie skorzystam.
– Twój wybór. Autoboty wycofujemy się!
– Do następnego razu Knock Out! Mam nadzieję, że twój fart wreszcie się skończy! – odezwał się na odchodnym Smokescreen.
– Już nie mogę się doczekać, kiedy zarysuję ci ten twój lakier! – Knock Out nie pozostał mu dłużny.
Kiedy Autoboty odjechały, wziął skrzynkę, transformował się w samochód i poprosił o most ziemny. Na statku od razu natknął się na Starscreama.
– Udało ci się uciec? – zdziwił się komandor.
Był wielce zaskoczony, że Autoboty nie sforsowały Polernikowi tyłów. I przodów też.
– Wcale nie musiałem tchórzu! Jak mogłeś zostawić mnie na pastwę losu?
– Nie moja wina, że nie mogłeś zwiać tak jak ja. Co masz w tym pudle? – zainteresował się Starscream
– Autoboty dały mi parę rzeczy dla naszej zakładniczki.
– Troszczysz się o tego węglowca?
– To Autoboty troszczą się o swojego pupilka. Właśnie dzięki temu łatwo im się wywinąłem. – Knock Out lekko rozminął się z prawdą.
– Co z naszymi planami?
– Muszą poczekać. Chyba nie chcesz znowu natknąć się na Prime'a? Musieli namierzyć nasz sygnał. Jeśli mamy z powrotem tam wrócić, musimy załatwić sobie maskowanie.
– Jestem pewien, że Soundwave ma odpowiedni sprzęt. Jego zabawki zawsze są pomocne.
– Jak to załatwisz, możemy ruszać.
Starscream odszedł korytarzem, Knock Out natomiast skierował się do laboratorium. Był niespokojny. Miał nadzieję, że zastanie tam Carmen. Ogromnie się zdziwił, gdy zobaczył dziewczynę w towarzystwie Breakdowna.
Okazało się, że jego asystent zaskoczył dziewczynę, nim zdążyła się ukryć. Breakdown jednak nie zamierzał się wtrącać do jego decyzji. Kiedy zaproponował mu swoją pomoc w laboratorium Knock Out był bardzo zadowolony. Badania naukowe w ogóle go nie pociągały, może z Breakdownem praca pójdzie nieco szybciej. I w przeciwieństwie do badań, mech podjudzał jego nieokrzesany popęd. Medyk podszedł do jednego z analizatorów chemicznych, do którego wcześniej wstawił próbkę Energonu i przyjrzał się wynikom analizy. Na ich podstawie mógł już określić budowę cząsteczkową Energonu. Łatwiejsza część zadania była za nim. Dużo gorzej będzie wymyślić jak zsyntetyzować Energon w warunkach laboratoryjnych.
– Wiem, że to może głupie pytanie, ale czy nie nadawałoby się dla was nasze ziemskie paliwo? – odezwała się Carmen.
– To śmierdzące, tłuste ohydztwo, które wy nazywacie benzyną? W życiu! – prychnął Breakdown.
– Benzyna pachnie! – zgodnie zaoponowali Carmen i Knock Out.
– Oboje jesteście zdrowo rąbnięci. Może jeszcze zrobicie sobie z niej świeczki zapachowe do zabaw łóżkowych?!
– Wracając do twojego pytania Carmen, niestety wasze paliwo na nic nam się nie zda – Knock Out zignorował pytanie przyjaciela – Jest dobre żeby napędzić silnik, ale my potrzebujemy czegoś więcej. Poza tym złoża ropy naftowej też nie są niewyczerpalne. – wyjaśnił Knock Out
– No tak... nasi naukowcy też opracowują nowe formy napędu.
Knock Out usłyszał zbliżające się kroki.
– Mała kryj się!
Ledwo dziewczyna zdążyła się schować jak do laboratorium wkroczył Starscream.
– Mam zagłuszasz sygnału. – wyciągnął niewielką, kwadratową kostkę
– Soundwave nie pytał po co jest ci on potrzebny? – spytał Knock Out
– Powiedziałem, że musimy zrobić rekonesans i nie chcielibyśmy zostać zauważeni przez Autoboty.
– Co wy znowu kombinujecie? – chciał wiedzieć Breakdown.
– Mamy ze Starscreamem pewną misję do wykonania.
– Nie wtajemniczaj go! – warknął Starscream
– Dlaczego? Breakdown może nam się przydać.
– Dowiem się wreszcie o co chodzi?
– Idziemy zapolować na Scraplety.
– Jaja sobie ze mnie robisz? Po co wam te szkodniki?
– Powiedzmy, że chcę rozpocząć nowy projekt naukowy, a Scraplety będą obiektem badań.
– Odwaliło ci do reszty? Jak chcesz złapać to żarłoczne draństwo?
– Akurat tak się składa, że mamy na statku kogoś, komu Scraplety nie zagrażają.
– Mówisz o dziewczynie?
– Chcesz zabrać tego węglowca na Ziemię? Wykluczone! – krzyknął Starscream.
– A jak inaczej chcesz bezpiecznie złapać Scrapleta?
– Ja? To twoja działka doktorze.
– Skoro tak, to zabieram ze sobą dziewczynę.
– Mowy nie ma! Co zrobisz jak ci ucieknie?
– Akurat to już moje zmartwienie. Odpowiadam za nią, więc w razie czego to ja poniosę konsekwencje. Idź i powiedz Soundwave'owi, żeby otworzył most ziemny. Zaraz do ciebie dołączymy.
Starscream wyszedł, Knock Out natomiast podszedł do Carmen.
– Mogę liczyć na twoją pomoc? – spytał.
– Najpierw musisz mi wytłumaczyć o co chodzi.
– Wyjaśnię ci w drodze. – Knock Out wziął ze stołu niewielki, świecący na niebiesko sześcian, transformował się w samochód i otworzył zapraszająco drzwi od strony pasażera – Wskakuj. Tylko siedź tym razem grzecznie na siedzeniu.
– Knock Out jesteś pewien, że wiesz co robisz? – spytał Breakdown.
– O nic się nie martw przyjacielu. Wszystko będzie dobrze. Zabezpieczaj nas.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top