29. Wspólna impreza - Finał (18+)
Drobne info na początek: utwory wykorzystane w tej części znajdziecie na końcu rozdziału ;)
A teraz bez zbędnego pier... to znaczy gadania, zapraszam do czytania ;)
*************************************************
- To co Break, wracamy na imprezę? Myślę, że po tym wspominaniu przyda ci się trochę rozrywki!
- Nie tylko trochę! Zamierzam porządnie zaszaleć! – Breakdown transformował się – Wskakuj mała! Wracamy do zabawy!
- Będzie, będzie zabawa! Będzie się działo! I znowu nocy będzie mało! – zaintonowała dziewczyna wsiadając do środka potężnego wozu.
- O tak! – Breakdown włączył piosenkę Bałkanica, po czym ruszył w stronę imprezowej części plaży.
Z odtwarzaczem włączonym na pełen regulator, śpiewając słowa refrenu podjechali do stołów, gdzie akurat Knock Out i Wheeljack polewali wszystkim kolejkę.
- No proszę, jak im wesoło! – skwitował Megatron, gdy Carmen wysiadła z potężnego pojazdu, a Breakdown transformował się – Coś czuję, że zajmowali się nie tylko rozmową.
- Przeformatuj sobie dysk Meg, to może przestaniesz pieprzyć głupoty! – stwierdziła Carmen.
- Pieprzyć, to ja dopiero mogę zacząć! I to na pewno nie głupoty! – uśmiechnął się lider Conów, na co Optimus zareagował szczerym śmiechem.
- Róbmy dzieci, a nie wojny! – ni z tego ni z owego rzucił Ultra Magnus, a obaj liderzy zaczęli dosłownie pokładać się ze śmiechu.
Nie rozumiejąc co się dzieje, Carmen i Breakdown popatrzyli pytająco na Knock Outa.
- Ominęło was parę kolejek. – uśmiechnął się medyk, odpowiadając na ich nieme pytanie.
- To wiele wyjaśnia.
Dziewczyna rozejrzała się po zebranych. Zauważyła, że dzieciaki są już nieźle wstawione. Rafael niemal zasypiał na siedząco, Miko wykazywała nadmierną – nawet jak na nią – wesołość, a Jack miał drobny problem z koordynacją ruchów i sięgając po piwo, prawie przewrócił butelkę Energonu. Cliffjumper również niewiele już kontaktował i pomimo starań Arcee, by zwrócił na nią swoją uwagę, pozostał obojętny na roztaczane przez nią wdzięki. Najwyraźniej spragniona męskiej adoracji femme przysiadła się więc do Wheeljacka i Bulkheada, którzy również byli już zdrowo napruci. Bumblebee, Smokescreen i Ratchet zajęci byli oglądaniem jakiegoś filmiku na datapadzie i co chwila zanosili się opętańczym śmiechem. Z całego towarzystwa jedynie Soundwave i Shockwave zachowali trzeźwość, bo Knock Out i Dreadwing również byli w stanie wskazującym na spożycie, choć daleko im było do niektórych tu obecnych.
Po historii, którą opowiedział jej Breakdown, Carmen miała ogromną ochotę, by zmieszać Bulkheada z błotem, uznała jednak, że nie ma co roztrząsać przeszłości mechów przy wszystkich. Breakdown na pewno nie chciałby, aby inni dowiedzieli się, w jaki sposób załatwił go dawny przyjaciel.
- Carmen co jest z tobą? – z rozmyślań wyrwał ją Knock Out – Pijemy!
- Ktoś tu się chyba na nowo zakochał! – śmiał się Megatron.
- Spec od miłości się odezwał! – prychnęła Carmen, po czym wychyliła shota.
- A żebyś wiedziała! Gdybyś spędziła ze mną jedną noc, już nigdy nie pomyślałabyś o byciu z innym mechem!
- A znasz takie ludzkie powiedzonko, że krowa, która dużo ryczy, mało mleka daje?
- Że co? Jakiego mleka? – zdziwił się Megatron, podczas gdy Knock Out, Breakdown, Smokescreen, Bumblebee, Dreadwing i Wheeljack ryknęli śmiechem.
- To żeś mu pocisła Iskierko!
- Nie rozumiem co was tak śmieszy? – Megatron był wyraźnie zbity z tropu – O co chodzi z tą krową i mlekiem?
- W tym konkretnym przypadku to byłoby dojenie byka! – wtrącił Wheeljack powodując kolejny wybuch niepohamowanej wesołości.
- To da się wydoić byka? – zdziwił się Jack.
- I to jak! – Carmen nie zdołała się powstrzymać i również parsknęła śmiechem.
- Nie róbcie sobie ze mnie jaj! – zirytował się Megatron – Natychmiast chcę wiedzieć z czego się tak śmiejecie?
- To taka metafora. Chyba wiesz, co oznacza ten termin? – wykrztusił Smokescreen, nim dopadł go kolejny napad radości.
- Nie jestem debilem! Oczywiście, że wiem!
- No więc Carmen chciała powiedzieć, że się przechwalasz, a jakby przyszło co do czego, to pewnie nie wyszedłbyś poza przeciętną! – wyjaśnił Smokescreen.
- Ach tak? Może więc udowodnię swoją wartość w tym temacie? Co ty na to mała? – Megatron puścił Carmen oczko.
- Gdybym nie była zajęta, być może sprawdziłabym, na co stać twojego... niszczyciela! – dziewczyna mimowolnie użyła określenia Darkfire'a.
- Co takiego? – obruszył się Knock Out.
- Muszę przecież jakoś wybrnąć, by nie urazić ego lorda, nie? – powiedziała na tyle cicho, że tylko on mógł ją słyszeć.
- W sumie racja. Tylko nie waż mi się go testować!
- Zarówno ty jak i Megatron twierdzicie, że w tej sferze życia nie macie sobie równych. Może warto by było obiektywnie ocenić wasze możliwości? – drażniła się z nim Carmen.
- Zróbcie trójkącik! – wypalił Breakdown – Sprawdzisz obu za jednym zamachem!
- Dachowałeś ostatnio? – warknął Knock Out.
- Czy wy naprawdę nie macie innych tematów niż seks? – spytał Jack.
- Mamy, ale z tego tematu można się najlepiej pośmiać! – odparła Carmen.
- Ja tam wolałbym przejść do działania! – Knock Out z szelmowskim uśmiechem objął dziewczynę – Obiecałaś, że się ze mną pobawisz!
- Miałam na myśli taniec ty mój kochany napaleńcu! – roześmiała się dziewczyna.
- W loży dla VIP – ów udało nam się zrobić jedno i drugie za jednym razem. – przypomniał jej medyk.
- Ale tam nie mieliśmy publiczności!
- Z wyjątkiem Breakdowna.
- Ostrzegam, że jak następnym razem na czymś was przyłapię, to zamierzam się przyłączyć! – ostrzegł potężny mech.
- To groźba, czy obietnica? – spytała Carmen.
- Jak nisko trzeba upaść, żeby dołączać się do innych bez zaproszenia. – skomentował Bulkhead.
- Przynajmniej nie jestem prawiczkiem jak ty grubasie! – odbił piłeczkę Breakdown.
- Odszczekaj to!
- Hau! Hau!
- Zajebię cię na kotleta! – Bulkhead gwałtownie zerwał się z miejsca, chcąc dopaść do rywala.
Ponieważ jednak był już porządnie wstawiony, zakręciło mu się w głowie, zahaczył nogą o stół, po czym runął na niego jak długi. Pod ciężarem mecha mebel złożył się niczym domek z kart.
- No to mamy pierwsze imprezowe straty. – podsumował Dreadwing.
- Mogę go dobić? – spytał Breakdown patrząc jak Bulkhead nieudolnie próbuje pozbierać się z ziemi.
- Zostaw. Jeszcze nam tu trupa brakowało. – stwierdził Megatron.
Wheeljack i Bumblebee pomogli wstać koledze i posadzili go z powrotem na kanapie.
- Bulkhead lepiej nie pij więcej. – poradził Optimus.
- Nie jestem pijany!
- No jasne, że nie! To tylko powiał bardzo silny, boczny wiatr! – rzucił Dreadwing.
- Taka baryła jak on stawia duży opór! – roześmiał się Breakdown.
- Nie większy niż ty tępy klocu! – Bulkhead nie mógł pozostać mu dłużny.
- Przestańcie się wzajemnie prowokować! To nie czas i miejsce na bójki! – próbował przystopować ich Optimus.
- O właśnie! Powinniśmy się bawić! – Smokescreen wstał z miejsca i nieco chwiejnym krokiem podszedł do Carmen. Widać po nim było, że jest już nieźle wstawiony. – Pozwoli pani się porwać do tańca? - ukłonił się szarmancko, przy czym omal nie zaliczył gleby, gdy zakręciło mu się w głowie.
- Spadaj mały! To moja dziewczyna i będzie bawiła się ze mną! – warknął Knock Out akcentując słowo „moja".
Jego słowa sprawiły, że Carmen momentalnie poczuła wzbierającą w niej złość.
- Knock Out dość tego! – krzyknęła zwracając na siebie uwagę pozostałych – Owszem, jestem twoją dziewczyną, ale na pewno nie twoją własnością i nie będziesz za mnie decydował, co będę robić, a czego nie! Z chęcią zatańczę z tobą Smoke! – zwróciła się do młodego mecha, ale gdy próbowała wstać, medyk ją przytrzymał.
- Nigdzie z nim nie pójdziesz!
- Puść mnie w tej chwili! – warknęła – I przestań wreszcie urządzać sceny zazdrości! Wydawało mi się, że wszystko sobie wcześniej wyjaśniliśmy!
- Ale on jest pijany! Nie chcę, żeby stała ci się przy nim krzywda.
- Dam sobie radę.
- Tylko spróbuj się do niej przystawiać, a pożałujesz! – zagroził Smokescreenowi Knock Out.
- Taa, jasne! Daruj sobie te czcze pogróżki doktorku! – skwitował lekceważącym tonem Smokescreen.
- Nie drażnij go! – Carmen odciągnęła Autobota od stołów.
- Ten gnojek sam się prosi o porządny łomot! – warknął Knock Out wychylając Stężony Energon prosto z butelki.
- Wyluzuj! Przecież wiesz, że nie może z tobą konkurować! – pocieszał przyjaciela Breakdown – I serio skończ z tymi wybuchami zazdrości, bo Carmen w końcu straci cierpliwość i faktycznie wymieni cię na inny model. Masz przy sobie prawdziwy skarb! Doceń go! Drugiej takiej jak ona nie znajdziesz!
- Może masz rację. Za ostro reaguję, gdy kręci się przy niej jakiś facet. Ale to dlatego, że nie chcę jej stracić.
- Więc przestań się zachowywać, jakbyś jej nie ufał. – wtrącił Megatron.
- Z całym szacunkiem mój panie, nie widziałem cię nigdy w towarzystwie dziewczyny. Więc skąd możesz wiedzieć jak postępować w związku? – spytał Knock Out.
- To, że nie widziałeś mnie z dziewczyną, nie oznacza, że jej nie miałem. – odparł Megatron.
- Nie może być! To znaczy, eeee... nie tak to miało zabrzmieć! – Breakdown próbował wybrnąć z niezręcznej sytuacji.
- Sugerujesz, że żadna by mnie nie chciała?
- Na twoim miejscu dobrze bym się zastanowił nad odpowiedzią! – roześmiał się Dreadwing.
- Nie! Skądże znowu! Po prostu... trudno jest mi sobie wyobrazić subtelnego i szarmanckiego Megatrona, próbującego poderwać jakąś dziewczynę.
~ Wcale nie musiał tego robić! To fanki podrywały jego! – wtrącił Soundwave.
- Skoro miałeś takie powodzenie, to jakim cudem teraz jesteś sam? – chciał wiedzieć Knock Out.
- Powiedzmy, że nie mogłem się zdecydować na jedną dziewczynę. Nieszczęśliwym zbiegiem okoliczności moje trzy ówczesne partnerki dowiedziały się o sobie i... zostałem na lodzie. Potem zacząłem interesować się polityką i na romanse zwyczajnie nie miałem czasu ani głowy.
- Gra na kilka frontów nigdy się nie sprawdza. Zawsze coś może pójść nie tak, a jak laski się o sobie dowiedzą, wtedy lepiej brać nogi za pas! – stwierdził Knock Out.
- Wie to z własnego doświadczenia! – roześmiał się Breakdown.
- Weź mi nie przypominaj! Na uczelni byłem spalony!
- No ładnych rzeczy ja się tu dowiaduję! Na ile frontów leciałeś? – spytał Megatron.
- Pięć. Zdecydowanie nie polecam!
- Jak cię załatwiły twoje eks?
- Nie mam ochoty o tym mówić. W każdym razie dostałem taką szkołę, że na długi czas odechciało mi się amorów. Nie ma nic gorszego, niż zemsta wkurzonych kobiet!
- Dałeś radę obskoczyć pięć dziewczyn jednocześnie? – w spojrzeniu Arcee pojawił się podziw – Kto by pomyślał, że jesteś tak wytrzymały?
Ku przerażeniu Knock Outa femme wstała z miejsca i podeszła do niego. Bez pytania usiadła mu okrakiem na kolanach i zmysłowym ruchem przeciągnęła dłonie po jego klatce piersiowej w dół, aż w końcu zatrzymała je na panelu interfejsowania.
- Chętnie sprawdziłabym twoje możliwości doktorze. – wyszeptała Arcee prosto do jego audio receptora – Może oddalimy się w jakieś ustronne miejsce?
- Obawiam się, że nie myślisz logicznie. – Knock Out odciągnął od siebie jej dłonie – Wygląda na to, że trochę za dużo wypiłaś.
- Mam to gdzieś! Chodźmy się zabawić! Nie pożałujesz, przystojniaku! – femme nachyliła się nad medykiem, próbując go pocałować.
- Gorzko! Gorzko! – Breakdown i Dreadwing mieli niezły ubaw widząc Knock Outa napastowanego przez Arcee.
- Nie no, zajebiści z was kumple! – warknął mech starając się uniknąć pocałunku.
- Ja tam bym nie narzekał, gdyby laski same pchały mi się w ramiona! – stwierdził Dreadwing.
- Tak? To chętnie się z tobą zamienię! – Knock Out ze wszystkich sił starał się utrzymać na dystans rozochoconą femme.
Doskonale zdawał sobie sprawę z tego, że jej zachowanie spowodowane jest działaniem doprawionego Energonu. Może gdyby nie był zakochany, wykorzystałby nadarzającą się okazję, ale w tej sytuacji nachalne zaloty Arcee budziły w nim niechęć i zażenowanie. Tym bardziej, że bał się reakcji Carmen, gdy zobaczy go razem z femme. Na szczęście dziewczyna zajęta była tańcem ze Smokescreenem. Musiał jednak jak najszybciej pozbyć się nachalnej adoratorki.
Nieświadoma tego co się dzieje, Carmen w najlepsze bawiła się z młodym Autobotem. Mech faktycznie był już zdrowo pijany, miał spore problemy z utrzymaniem pionu i parę razy musiała go podtrzymywać, by nie upadł. W dodatku wypity Energon bardzo ośmielił Smokescreena i mech
zaczął posuwać się trochę za daleko, próbując się do niej zbliżyć. Unikanie jego zalotów w sposób, który go nie zrani, stanowiło dla dziewczyny nie lada wyzwanie. Gdy po raz kolejny złapał ją za pośladki i próbował pocałować, Carmen specjalnie podstawiła stopę pod jego, tak, że lekko ją przydepnął. Dziewczyna odstawiła małe przedstawienie, że boli ją noga i musi usiąść. Smokescreen chcąc wynagrodzić jej kontuzję, wbrew protestom Carmen wziął ją na ręce i podążył w stronę stołów. Dziewczyna modliła się w duchu, żeby nie stracił równowagi, bo wtedy mogłaby doznać o wiele większych obrażeń. Przestała się tym jednak przejmować, gdy zobaczyła Arcee siedzącą na kolanach Knock Outa i bezczelnie się do niego przystawiającą. Widziała, że medyk próbuje się od niej uwolnić, jednak wyraźnie napalona na niego femme nie odpuszczała.
- Smoke postaw mnie na ziemi. – poprosiła dziewczyna, gdy byli już na miejscu.
Stanęła tuż za Knock Outem i przez chwilę obserwowała rozwój sytuacji. Widziała, że Breakdown i Dreadwing z wyraźnym rozbawieniem czekają na jej reakcję.
- Knock Out... – zaczął Breakdown, lecz dziewczyna dała mu znak, żeby nic nie mówił.
- Czego?
- A nic nic!
Carmen jeszcze przez chwilę obserwowała, jak medyk próbuje wyswobodzić się od napastującej go Arcee, po czym postanowiła zadziałać.
- Dobrze się bawisz skarbie? – spytała.
Na dźwięk jej głosu Knock Out gwałtownie zerwał się z miejsca, przez co botka wylądowała tyłkiem na piasku, przy akompaniamencie gwałtownego wybuchu śmiechu Breakdowna i Dreadwinga.
- Carmen to nie tak, jak myślisz!
Dziewczyna próbowała zachować kamienną twarz, lecz widok rozbawionych mechów, przerażonej miny Knock Outa i wściekłej Arcee sprawił, że nie zdołała powstrzymać śmiechu.
- Twoja reakcja była bezcenna! – stwierdziła rozbawiona.
- Nie jesteś na mnie zła? – zdziwił się medyk.
- A mam powody?
- Oczywiście, że nie! Ona napastowała mnie wbrew mojej woli!
- Widziałam, że nie współdziałasz. Na twoje szczęście! A ty odwal się od mojego faceta, bo inaczej porozmawiamy! – Carmen zwróciła się bezpośrednio do Arcee.
- A co ty mi możesz zrobić kruchy tkankowcu? – roześmiała się botka podnosząc się z piasku – Pobijesz mnie?
- W przeciwieństwie do ciebie ja wolę używać mózgu zamiast siły!
- To ty masz mózg?
- I to większy od twojego!
- Zaraz się pozabijają! – stwierdził Megatron widząc nienawistne spojrzenia, którymi mierzyły się Arcee i Carmen – Może powinniśmy wkroczyć, czy coś?
- Słuszna uwaga. Arcee zatańczymy? – zaproponował Optimus podnosząc się z miejsca.
- Z przyjemnością! Chętnie pobawię się z liderem. – femme posłała mu uwodzicielskie spojrzenie – Bardzo seksownym liderem! – dodała przytulając się do Prime'a.
- Teraz dopiero się zacznie! – roześmiał się Dreadwing, gdy para odeszła tańczyć. – Ale się dwukółka napaliła! Knock Out gdybym nie wiedział, że zmieszałeś Energon z antydepresantem, podejrzewałbym, że dodałeś jakiegoś afrodyzjaku!
- Skąd mogłem wiedzieć, że mój specyfik tak na nią podziała? – odparł medyk z powrotem siadając na kanapie.
Carmen zajęła miejsce obok niego i dała mu znać, aby polał następną kolejkę.
- Robienie takich mieszanek i podawanie ich w niekontrolowanych warunkach jest całkowicie nielogiczne i nieodpowiedzialne. – stwierdził Shockwave – Jako naukowiec powinieneś to wiedzieć.
- Nie truj zderzaka! Przynajmniej jest ciekawie! – uśmiechnął się Knock Out.
- Jakoś nie było ci do śmiechu, kiedy Gwiazdeczka i Arcee przystawiali się do ciebie! – przypomniał Breakdown.
- Na szczęście ten problem mam już z głowy. Niech inni się martwią!
- Masz szczęście, że ja nie należę do tych innych. – stwierdził Megatron.
- Nie mów mi, że nie skorzystałbyś z okazji, gdyby Arcee zaczęła cię uwodzić! – nie dowierzała Carmen.
- Nigdy nie korzystałem z usług prostytutek. – odparł lider Conów – Nie lubię gdy laska sama pcha mi się w ramiona. Zdecydowanie wolę być zdobywcą, niż zdobywanym.
- Po drinku Knock Outa Arcee poszłaby z każdym! Bulkhead to twoja szansa na utratę dziewictwa! – odezwał się Breakdown.
- Pierdol się! – warknął Bulkhead.
- Tak przy wszystkich?
- Dość! – krzyknęła Miko – Nie chcę sobie tego nawet wyobrażać!
- Czyli jednak wiesz, o co chodzi! – roześmiał się Wheeljack – Ciekawe skąd u ciebie taka wiedza?
- Mam zboczone koleżanki w szkole.
Po wypiciu kilku następnych kolejek, Carmen nabrała ochoty na taniec. Słysząc jeden ze swoich ulubionych, imprezowych kawałków „Sweat" szybko wyciągnęła Knock Outa, Breakdowna, Megatrona i Dreadwinga do zabawy. W ślad za nimi podążyła zdrowo już wstawiona Miko, a razem z nią Wheeljack, Bulkhead, Bumblebee, Smokescreen i Ratchet. Większość mechów była już dość mocno pijana i przekomicznie wyglądali, próbując utrzymać równowagę. Znosiło ich na boki, jakby na plaży szalał porządny huragan. Rytmiczna muzyka sprawiła, że Arcee zaczęła prowokować Optimusa w tańcu. Ku ogólnemu zaskoczeniu, Prime nie wzbraniał się przed tym, lecz odwzajemnił jej grę. Widocznie spożyty Energon spowodował u niego zanik wszelkich hamulców. Tych dwoje było tak zajętych sobą, że zupełnie nie zwracali uwagi na otoczenie.
- Zupełnie jakbym was widział. – Breakdown zwrócił się do Knock Outa i Carmen.
- Przecież my jesteśmy grzeczni! – stwierdziła dziewczyna.
- Teraz może i tak, ale co było, gdy świętowaliśmy nasz awans? – przypomniał.
- Zapomnieliśmy się tylko raz! Wielkie mi rzeczy! – odezwał się Knock Out – Tobie się to nigdy nie zdarzyło?
- Nie.
- No naprawdę, oni zaraz przejdą do konkretów! – Megatron wskazał na Optimusa i Arcee.
Tańczyli wtuleni w siebie, a rozochocony Prime całował szyję femme. Po chwili za botką stanął Wheeljack i dołączył do gorącego tańca. Najwyraźniej Arcee bardzo się to spodobało, gdyż zmysłowo zaczęła się o niego ocierać.
Widząc wyczyny rozochoconej trójki, Miko próbowała przywołać ich do porządku, ale Arcee kazała jej pilnować swojego nosa. Obrażona nastolatka wróciła więc do stołu, zabierając ze sobą Bulkheada, Ratcheta i Bee. Pozostawiony sam sobie Smokescreen, postanowił dołączyć do zajętej sobą trójki. Carmen widziała jednak, że cały czas zerkał w jej kierunku, najprawdopodobniej chcąc zobaczyć przejawy zazdrości. Dziewczyna jednak nie zwracała na niego uwagi i bawiła się w najlepsze z otaczającymi ją Conami. Jako jedyna przedstawicielka płci pięknej w tej grupce tańczyła z każdym po kolei. Knock Out był zawiedziony, że nie poświęca mu tyle czasu, ile by chciał, ale dziewczyna obiecała, że wynagrodzi mu to później.
Kolejną piosenką z imprezowej playlisty był kawałek „Sex love Rock N Roll". Knock Out jako pierwszy porwał do tańca dziewczynę. Oboje bardzo lubili ten utwór, który znakomicie wpasowywał się w imprezowy klimat i odzwierciedlał łączące ich zależności. Nie dane im jednak było pobawić się razem, gdyż Megatron szybko zarządził odbijanego.
Carmen była zaskoczona jego umiejętnościami tanecznymi. Niby groźny wódz, były gladiator, a tańczył jak zawodowiec.
- Kiedy nauczyłeś się tańczyć? – spytała po serii obrotów, które zafundował jej mech.
- W szkole dla gladiatorów.
- Serio uczyli was tam takich rzeczy? – zdziwiła się dziewczyna.
- Taniec to świetny trening. Dzięki niemu ćwiczy się kondycję, zwinność, a także refleks. – wyjaśnił Megatron – Oczywiście mieliśmy też masę zwykłych treningów, ale zawsze powtarzano nam, że jak ktoś umie tańczyć, umie też walczyć.
- W życiu bym się nie spodziewała takiego podejścia... ale w sumie coś w tym jest!
Nagle Carmen usłyszała, jak ktoś woła jej imię. Spojrzała w kierunku stołów i zobaczyła przywołującego ją gestem Bumblebee.
- Ciekawe, czego chcą? – zastanawiała się na głos – Zaraz wracam.
- Idziemy z tobą. Napijemy się w międzyczasie. – stwierdził Dreadwing.
Gdy byli na miejscu, Carmen od razu zauważyła, że Jack śpi rozwalony na kanapie, a Miko i Ratchet gdzieś zniknęli.
- Gdzie się podziali Ratch i Miko? – spytała.
- Poszli w krzaki.
- Jak to w krzaki? Po co?
- Miko trochę źle się poczuła. Mówiła, że jest jej niedobrze i miała problem z utrzymaniem równowagi. My nie znamy się na waszych przypadłościach. Pomyśleliśmy, że ty będziesz wiedziała, co robić. – wyjaśnił Bumblebee.
- Dobrze myśleliście. W którą stronę poszli?
Bee wskazał kierunek, a Carmen natychmiast tam podążyła. Już z daleka dostrzegła Ratcheta podtrzymującego wstrząsaną torsjami nastolatkę. Na twarzy robota widać było wyraźną ulgę, gdy do nich podeszła.
- Nie wiem co jej jest. Zwraca to, co wypiła już od ładnych paru minut.
- Wszystko w porządku Ratch. Po prostu przesadziła z cydrem. Jej organizm pozbywa się nadmiaru alkoholu. – wyjaśniła Carmen – Będzie dobrze Miko. Jak się prześpisz, poczujesz się lepiej.
- Dobij mnie... – wysapała Miko, gdy mdłości nieco ustąpiły.
- Zabiorę cię do siebie. Położysz się, odpoczniesz i ci przejdzie. - Dziewczyna pomogła wstać nastolatce i poprowadziła ją w stronę stołów.
- Knock Out, Break, potrzebny nam będzie transport. – oznajmiła.
- Co się dzieje z Miko? – spytał Bumblebee.
- Wypiła za dużo alkoholu, to wszystko.
Knock Out i Breakdown transformowali się, po czym Carmen posadziła Miko na fotelu pasażera Astona Martina. Następnie zajęła się dobudzaniem Rafaela i Jacka. Obaj chłopcy ledwo kontaktowali, ale z pomocą Bumblebee dziewczynie udało się jakoś doprowadzić ich do Breakdowna.
- Zabezpiecz ich pasami Break, żeby się nie porozbijali, jak przyhamujesz. – poprosiła.
- Nic im nie będzie, nie martw się.
- Jedź już. Widzimy się pod moją kwaterą.
Breakdown wjechał w otwarty portal, Carmen natomiast wsiadła do Knock Outa. Ledwo ruszyli z miejsca, jak Miko ponownie poczuła mdłości.
- Znowu mi niedobrze... - jęknęła.
- Że co? – w głosie medyka dało się słyszeć strach, a on sam błyskawicznie przyspieszył, chcąc jak najszybciej dojechać do kwatery Carmen.
- Postaraj się wytrzymać. Za chwilę będziemy u mnie. – poprosiła dziewczyna.
- Łatwo powiedzieć...
- Nie waż się we mnie zwracać! – warknął Knock Out pędząc korytarzem Nemesis jak na złamanie karku.
Carmen widziała, że Miko ze wszystkich sił stara się opanować mdłości, ale ostatecznie przegrała tę walkę, posyłając zawartość żołądka prosto na deskę rozdzielczą Astona Martina, czemu towarzyszył głośny krzyk rozpaczy medyka.
- Jak mogłaś zapaskudzić mi wnętrze? O Primusie jestem zbrukany!!!
- Przepraszam. Ja naprawdę nie chciałam! – odezwała się Miko.
- Nic takiego się nie stało. A ciebie zaraz umyję! – Carmen zwróciła się do Knock Outa, rozbawiona jego reakcją.
- Co za paskudztwo! Skoro wiedziałaś, że ona rzyga, nie mogłaś wsadzić jej do Breakdowna?
- Uspokój się! Bo panikujesz, jakby stała ci się nie wiem jaka krzywda!
- Bo stała! – Knock Out gwałtownie zahamował pod drzwiami kwatery Carmen, gdzie czekał już na nich Breakdown.
Dziewczyna odblokowała drzwi i poprowadziła Miko do swojego łóżka. Następnie wróciła po Rafaela i Jacka. Cieszyła się, że Knock Out kupił jej ogromne łoże, na którym bez trudu zmieściła się cała trójka. Chłopcy zasnęli, gdy tylko ich głowy dotknęły poduszek, Miko natomiast ponownie zrobiło się niedobrze. Carmen pomogła jej dojść do toalety, sama natomiast podążyła do części kuchennej, by zaparzyć dziewczynie mięty.
- Iskierko długo mam jeszcze czekać? Zaraz to paskudztwo we mnie wsiąknie! – Knock Out postanowił przypomnieć jej o swojej obecności.
- To co wy robiliście po drodze? – roześmiał się Breakdown, który zdążył z powrotem transformować się do postaci robota.
- Ten mały węglowiec mnie obrzygał! – sarknął medyk, powodując wybuch śmiechu u swojego przyjaciela.
- No naprawdę tragedia się stała, biedaku!
- A żebyś kurwa wiedział! To wcale nie jest śmieszne!
- Jest!
Carmen przyniosła dużą rolkę papieru kuchennego i zaczęła rozkładać go w ubrudzonych miejscach Astona Martina.
- Zamierzasz to robić na sucho? – marudził Knock Out.
- Na mokro, ale najpierw chcę zebrać to, co najgorsze.
- A masz jakieś preparaty do pielęgnacji skóry?
- Jasne! Chcesz krem na dzień, czy na noc? – roześmiała się dziewczyna.
- Chyba jednak będzie lepiej, jak sam zajmę się tym świństwem. A ty wesołku mi pomożesz! – medyk zwrócił się do Breakdowna.
- Świetnie! Będę mogła na spokojnie zająć się Miko.
Knock Out wyjechał z kwatery Carmen, a wciąż rozbawiony całą sytuacją Breakdown wyszedł tuż za nim. Carmen zaparzyła cztery szklanki mięty i postawiła ją na stojącej przy łóżku szafce. Rafowi i Jackowi naszykowała po butelce wody mineralnej. Wiedziała, że kiedy się obudzą, będą bardzo spragnieni. Tymczasem wyczerpana torsjami Miko dowlekła się do łóżka.
- Nigdy więcej alkoholu... - jęknęła kładąc się.
- Moja pierwsza impreza skończyła się podobnie. – pocieszała ją Carmen.
- Ile miałaś wtedy lat?
- Byłam mniej więcej w twoim wieku. Koleżanka urządziła urodziny, a jej starszy brat załatwił nam whisky. Pamiętam, że rzygałam dalej, niż widziałam. Stopniowo uczyłam się obchodzić z alkoholem, żeby się nie pochorować. Ty też się tego nauczysz, o ile po dzisiejszej nocy zdecydujesz się go jeszcze kiedyś spróbować.
- Nie wymawiaj przy mnie tego słowa... – jęknęła Miko czując, że znowu robi jej się niedobrze.
- Zastanawia mnie tylko jakim cudem aż tak bardzo pochorowałaś się po cydrze.
- Bo... jak cię nie było, dolewałam sobie do niego wódki... – wyznała dziewczyna.
- I teraz wszystko jasne. Pierwsza zasada na imprezach: nie mieszać różnych alkoholi.
Carmen poszła do części kuchennej, gdzie udało jej się znaleźć pusty pojemnik po Energonie. Postawiła go na podłodze tuż przy łóżku.
- Żebyś nie musiała ciągle wstawać, możesz wymiotować do tego. I pij dużo mięty, żebyś się za bardzo nie odwodniła.
Miko sięgnęła po szklankę i powoli zaczęła sączyć gorący napój. Po opróżnieniu naczynia położyła się.
- Spróbuj się przespać. Jak się obudzisz, powinnaś czuć się o wiele lepiej.
- A ty gdzie będziesz spała? Zajęliśmy ci łóżko.
- Póki co, ja jeszcze nie idę spać. A jeśli będę chciała się położyć, to z pewnością dam sobie radę.
- Dzięki Carmen.
- Nie ma za co. A teraz spróbuj zasnąć. Gdyby się coś działo, dzwoń do mnie na komórkę.
- Wychodzisz już?
- Jeszcze chwilę zostanę. Muszę poczekać, aż Breakdown skończy pucować Knock Outa.
- Przeproś go ode mnie jeszcze raz. Ja naprawdę próbowałam się powstrzymać.
- Wiem. Nic takiego się nie stało, a Knock Out to zwykły histeryk.
Miko ułożyła się wygodniej i spróbowała zasnąć. Ponieważ jej żołądek uspokoił się trochę, dość szybko jej się to udało. Upewniwszy się, że dziewczyna śpi, Carmen po cichu opuściła swoją kwaterę. Na korytarzu omal nie zderzyła się z Knock Outem i Breakdownem.
- I co Knocky? Lepiej ci już? – spytała.
- Zdecydowanie lepiej. Nigdy więcej takich akcji!
- Ty się lepiej ciesz, że Miko nie dostała rozwolnienia! – roześmiała się Carmen.
- Mam nadzieję, że jak zostaniemy sami, odpowiednio wynagrodzisz mi ten dzisiejszy stres. – uśmiechnął się Knock Out.
- Nie zaczynajcie! – fuknął Breakdown – Dzieciaki śpią?
- Popadały jak muchy. To co, wracamy do zabawy?
- I to szybko!
Gdy wrócili na plażę, od razu zdali sobie sprawę z tego, że sporo musiało się wydarzyć podczas ich nieobecności. Arcee, Wheeljack i Smokescreen zajmowali się sobą w najlepsze na jednej z kanap. Botka siedziała pomiędzy mechami i całowała się namiętnie z Wreckerem, podczas gdy Smokescreen pieścił jej plecy, ramiona i całował po szyi. Obserwował ich Dreadwing, co jakiś czas popijając Stężony Energon. Shockwave gdzieś zniknął, Bulkhead leżał nieprzytomny na piasku, Ultra Magnus przechadzał się nad brzegiem oceanu i wyglądało na to, że rozmawia z bioluminescencyjnymi drobinkami. W dalszej części plaży Bumblebee, Ratchet, Optimus i Megatron tańczyli imprezowy remiks Greka Zorby. Soundwave jak zwykle trwał na posterunku, cały czas rejestrując przebieg imprezy.
- Sound, a gdzie wywiało Shockwave'a? – spytała Carmen.
~ Stwierdził, że cała ta impreza jest nielogiczna i wrócił na Nemesis.
- Imprezy mają być zabawne, a nie logiczne!
- Dobrze prawisz Iskierko! Zasłużyłaś na kolejkę!
- To pijemy i idziemy tańczyć!
- Dreadwing a ty zamiast przyglądać się tej rozkosznej trójeczce, może byś się do nich przyłączył? – roześmiał się Breakdown.
- Nie kręcą mnie dwukółki. A tym bardziej faceci. – stwierdził mech.
- Tu na Ziemi raczej nie masz zbyt wielkiego wyboru!
- Więc muszą mi wystarczyć filmy.
- I pomyśleć, że to mnie nawymyślała od dziwek. – prychnęła Carmen przyglądając się zabawiającej się z dwoma mechami Arcee.
- Ale przyznaj szczerze... nie chciałabyś kiedyś zabawić się więcej niż z jednym facetem? – dopytywał Breakdown.
- No w sumie... mogłoby być ciekawie!
- Co proszę? Nawet nie myśl o jakichś łóżkowych konstelacjach! – oburzył się Knock Out.
- Tak mnie pilnujesz, że nie mam na to żadnych szans! W ogóle to skończmy gadać o głupotach i chodźcie się poruszać, bo aż mnie nosi, jak słyszę ten kawałek! – stwierdziła Carmen.
Na szybko wychylili dwie kolejki i dołączyli do pozostałych. Nawet Dreadwing i – co bardzo zdziwiło Carmen – Soundwave ruszyli się z miejsca. Dziewczyna zastanawiała się, skąd wielkie roboty z kosmosu znają kroki jakże popularnego na Ziemi tańca, ale wywijali z wielką energią. Gdy muzyka znacznie przyspieszyła, Megatron z Optimusem zaczęli robić kołowrotki. Z początku świetnie im to wychodziło, ale po którejś z kolei zmianie kierunków, lider Decepticonów nie zdołał utrzymać równowagi i runął jak długi na piach, ku ogólnej uciesze pozostałych. Szybko się jednak pozbierał i jakby nigdy nic, wrócił do tańca. Carmen wywijała na przemian z Knock Outem i Breakdownem. Rozbawione towarzystwo zwróciło na siebie uwagę jeszcze kontaktujących Vehiconów, które również dołączyły się do zabawy. Breakdown znacznie podkręcił głośność, tak że muzyka niosła się po całej plaży. Najwyraźniej dotarła też do Starscreama i Darkfire'a, ponieważ oba mechy również dołączyły do zabawy. Wciąż pod wpływem działania doprawionego Energonu bawili się jednak w parze. Następną piosenką w kolejce był remiks Can Cana. Tutaj również okazało się, że większość zna odpowiednie kroki. Carmen utwierdziła się w przekonaniu, że najwyraźniej nie tylko Knock Out i Breakdown przeglądają ludzki Internet, opcjonalnie telewizję. Zabawnie było patrzeć jak banda mechów unosi nóżki niczym jakieś baletnice. Najlepiej ta sztuka wychodziła Starscreamowi, ale dziewczyna ani trochę się temu nie dziwiła. W końcu miał odpowiednie predyspozycje z tymi swoimi szpilkami.
Po niezwykle żywiołowym tańcu Megatron zarządził krótką przerwę na jednego. Aby ciągle nie biegać do stołów, przenieśli dwa z nich bliżej miejsca, gdzie tańczyli, razem z zapasami Stężonego Energonu. Knock Out dopilnował, aby Starscream i Darkfire dostali kolejne porcje jego mieszanki. Razem wyglądali tak komicznie, że aż żal by było, gdyby działanie mikstury nagle przestało działać.
Kolejny remiks, tym razem utworu „You spin me round" ponownie zachęcił wszystkich do zabawy. Darkfire i Starscream kompletnie odlecieli i zaczęli wykonywać ze sobą erotyczny taniec, który zdecydowanie mógł robić za grę wstępną. Carmen nie mogła się doczekać, kiedy zobaczy ich miny, gdy obejrzą nagranie z imprezy, widziała bowiem, że Soundwave rejestruje każdą chwilę. Specjalnie dla nich jako następny kawałek wybrała „Sexting".
- Czego ty mała słuchasz? – spytał Megatron, gdy usłyszał tekst.
- No co? Jestem już dorosła! – roześmiała się – Poza tym to Knock Out pokazał mi ten kawałek.
- A tobie się bardzo spodobał. – odparł medyk porywając dziewczynę do tańca – Tego kawałka ci nie odpuszczę! Znakomicie opisuje, co mam ochotę z tobą zrobić Iskierko!
- Ja mam ochotę dokładnie na to samo, co ty!
Tańcząc jednocześnie śpiewali słowa piosenki. Świadomość, że oboje myślą o tym samym, tylko ich nakręcała. Już nie mogli się doczekać, kiedy wreszcie zostaną sami.
Gdy piosenka dobiegła końca, Carmen zauważyła, że Starscream i Darkfire znowu gdzieś zniknęli. Doskonale wiedziała, w jakim celu. Następny kawałek był energicznym remiksem starej piosenki Popcorn. Tym razem dziewczyna bawiła się z na przemian z Knock Outem, Megatronem i Dreadwingiem.
Ich wspólną zabawę przerwał Breakdown, który nagle zaczął strzelać w powietrze. Wszyscy spojrzeli na niego zdziwieni.
- Breakdown co ty odpierdalasz? – spytał Megatron.
- MECH! Uważajcie, żeby was nie sparaliżowali!
- Jaki MECH? Chłopie tu nikogo nie ma! – Knock Out w mig pojął, że jego przyjaciel musiał pomylić butelki z Energonem i napił się nie tego, co trzeba, przez co miał halucynacje.
Breakdown wcale go nie słuchał. Transformował rękę w młot i pobiegł w kierunku brzegu. Po chwili mogli obserwować, jak próbował rozwalić nieistniejącego wroga.
- Podałeś mu swoją mieszankę? – spytał Megatron.
- Musiał pomylić butelki. Ale nic się nie martw mój panie. Pobiega, zmęczy się i odpuści. Dla nas nie stanowi żadnego zagrożenia.
Jakby na zaprzeczenie jego słów, zobaczyli jak w ich kierunku leci pocisk. Błyskawicznie odsunęli się z jego toru, by uniknąć trafienia.
- Uważajcie! Za wami! – krzyczał Breakdown – No ruszcie się do cholery! Dlaczego nie walczycie?
- Breakdown uspokój się! Nie ma żadnego zagrożenia! – próbował mu tłumaczyć Megatron – Masz halucynacje!
- Dlaczego w pojedynkę muszę ratować wam karoserie? – masywny mech ruszył w ich kierunku ciągle oddając strzały do obiektów, które widział tylko on.
Gdy rozpędzony wpadł pomiędzy nich, zaczął wymachiwać młotem na prawo i lewo, jakby rozbijał wrogie rozdziały. Niektórym ledwo co udało się uniknąć potężnych ciosów.
- Knock Out no zrób że coś! – rozkazał Megatron – W tym amoku jeszcze zrani któregoś z nas!
Medyk wysunął swój najnowszy nabytek, czyli pistolet napełniany nabojami z silnym lekiem nasennym.
- Wybacz mi przyjacielu. Nie dajesz mi innego wyboru. – to mówiąc wystrzelił.
Widzieli jak pocisk trafia w cel, jednak Breakdown nawet nie zwrócił na to uwagi i dalej zajęty był walką z wrogiem. Dopiero po dłuższej chwili lekarstwo zadziałało i mech upadł na kolana.
- Trafili mnie... - wysapał – Uciekajcie, póki możecie!
Patrzyli, jak Breakdown powoli osuwa się na piach.
- No to dla niego koniec imprezy. – stwierdził Optimus.
- A my bawimy się dalej! – rozochocony Megatron wziął po butelce Energonu dla siebie i Optimusa, po czym obaj pociągnęli parę sporych łyków z gwinta.
- Nie wiedziałem, że na jednej imprezie można aż tyle wychlać... - stwierdził Knock Out również sięgając po butelkę.
- Nie radzę ci brać z nich przykładu! Albo nie. Może weź!
- Ktoś tu sobie o zakładzie przypomniał, co?
- Fajnie by było, gdybyś przez tydzień spełniał wszystkie moje zachcianki!
- Ja bym wolał odwrotną sytuację. – na twarzy mecha wykwitł zawadiacki uśmieszek.
- Ej Knock Out mam bomba pomysł! – odezwał się nagle Dreadwing.
- No dawaj!
- Może byśmy tak położyli Breakdowna przy Bulkheadzie i strzelili im parę fotek, co?
- Jesteś genialny! No to przenoś go!
- Może byś mi pomógł? To kawał mecha. Nie zamierzam taszczyć go sam!
- Rusz procesorem! Przeniesiesz go z łatwością, kiedy wrócisz do normalnego rozmiaru!
- Rzeczywiście!
Dreadwing transformował się do swojej pierwotnej wersji, podniósł nieprzytomnego Breakdowna i podążył do miejsca, w którym mocno hibernował Bulkhead. Następnie ułożył oba mechy w taki sposób, że obejmowali się ramionami, niczym para kochanków. Dreadwing i Knock Out zaczęli robić zdjęcia, co jakiś czas zmieniając pozy nieświadomych niczego modeli.
- Nie no, słuchajcie to cios poniżej pasa. – stwierdziła Carmen, gdy ułożyli Breakdowna na Bulkheadzie w takiej pozycji, że wyglądali jak pogrążeni w niezwykle namiętnym pocałunku.
- Mogli nie zgonować, to byliby bezpieczni. – odparł Knock Out.
- Czy mam ci przypominać, że Breakdowna sam uśpiłeś?
- Odwaliło mu, to co innego mogłem zrobić? Chciałbym widzieć ich reakcję po przebudzeniu! Mam nadzieję, że Soundwave to nagra!
- Jesteś okropny!
- A on dla mnie nie jest?
- W sumie to obaj jesteście siebie warci, jeśli chodzi o wzajemne dogryzanie. Ale widzę, że gdy przychodzi co do czego, to jeden za drugiego Iskrę by oddał!
- Bo tak jest. Breakdown ma poczucie humoru. Na pewno nie obrazi się za te fotki.
- Dobra koniec tej sesji. Ułóżmy naszych rozkoszniaczków w jakiejś wygodniejszej pozycji. Niech odpoczną w spokoju.
Po ostatniej interwencji Dreadwinga Bulkhead leżał na boku, a tuż za nim Breakdown obejmujący ramionami zielonego mecha.
- Trzeba przyznać, że słodko razem wyglądają! – roześmiał się Knock Out robiąc ostatnie zdjęcia – To się chłopaki zdziwią, jak odzyskają przytomność!
- A co zrobimy Cliffjumperowi? – Dreadwing wskazał na nieprzytomnego Autobota.
- Może go trochę... upiększymy? – zaproponował medyk – Carmen masz przy sobie szminkę?
- Mam.
- To pożycz!
- Czuję się z wami jak na uniwerkowych imprezach! – westchnęła dziewczyna sięgając po torebkę i wyciągając przybornik z kosmetykami.
Podała go Knock Outowi, a ten natychmiast przystąpił do dzieła. Szminką pomalował usta Cliffjumpera, kredką do oczu zrobił mu piękny, podkręcany wąsik, a cieniami obwiódł jego optyki. Dodatkowo różem pociągnął policzki.
- Voilà! – cofnął się podziwiając swoje dzieło – Dopóki ktoś nie powie mu, co ma na twarzy, będzie mnóstwo beki!
- Ty to masz pomysły! – śmiał się Dreadwing – A może jeszcze przywiążmy go do drzewa?
- Nie mamy czym... ten śliczny makijaż musi wystarczyć!
Nagle usłyszeli głośne śpiewy. To Optimus, Megatron, Bumblebee i Ratchet śpiewali, a właściwie wrzeszczeli refren piosenki „What I've done" jednocześnie udając, że grają na gitarach elektrycznych.
- Ci panowie chyba mają już dość! – roześmiała się Carmen obserwując ich poczynania.
- Zdecydowanie! – poparł ją Dreadwing.
Najwyraźniej muzyka Linkin Parku bardzo przypadła mechom do gustu. Kolejną piosenką była spokojna ballada „Valentines day". Optimus uruchomił swój blaster i machał nim niczym zapalniczką na koncercie. W jego ślady poszli pozostali, z tym, że Ratchet do tego celu użył wbudowanej spawarki. Przy mocniejszym akcencie wszyscy znowu zaczęli wywrzaskiwać słowa razem z wokalistą. Robili tyle hałasu, że Carmen dziwiła się, że nikt z „poległych" podczas picia nie odzyskał przytomności. Podobnie miała się sytuacja przy następnym kawałku „New divide". Darli się niemiłosiernie, skacząc i udając grę na gitarach. Gdy piosenka się skończyła, całe towarzystwo postanowiło znowu się napić.
Jak się okazało, nie była to dobra decyzja. Wcześniej wprowadzili w siebie już tyle Stężonego Energonu, że kolejna dawka okazała się dosłownie zbijająca z nóg. Jako pierwszy grawitacji poddał się Ratchet. Upadł na piasek, a kiedy Bumblebee próbował pomóc mu wstać, również stracił równowagę i padł obok medyka. Oba mechy tak już pozostały. Megatron i Optimus, którzy również poczuli się kompletnie pijani, opierając się o siebie wzajemnie, wężykiem próbowali dojść do kanapy. Gdy siadali na niej, siłą bezwładności przewrócili mebel i wylądowali na piasku. Resztkami sił odczołgali się kawałek dalej i zaprzestając nierównej walki z niezwyciężoną grawitacją, pozostali w pozycji horyzontalnej.
- Megatronie to była cudowna noc. – wyznał Optimus – Brakowało mi takiego ciebie.
- Mnie ciebie też brakowało przyjacielu! – odparł Megatron – Już zapomniałem, jak to dobrze jest mieć cię przy sobie.
- Więc może zawrzemy rozejm na stałe? – zaproponował Prime.
- Zgoda! Od teraz walczymy w jednej drużynie!
Chwilę potem oba mechy zapadły w stan głębokiej hibernacji.
- Oni na poważnie z tym rozejmem? – zdziwił się Dreadwing.
- Na twoim miejscu bym się tym nie przejmował. Założę się o lakier, że jutro nie będą niczego pamiętać. – stwierdził Knock Out.
- To co? Robimy im taką pobudkę jak Breakdownowi i Bulkheadowi?
- Jasne!
Przysunęli liderów bliżej siebie i ułożyli w taki sposób, że obejmowali się wzajemnie.
- Słodkich snów! – roześmiał się Dreadwing robiąc im pamiątkowe zdjęcie – Cóż Knock Out, to ja będę się zbierał. Pora trochę odpocząć, żeby jutro mieć siły na obejrzenie zajebistego materiału z tej imprezy! Miałeś świetny pomysł z tym doprawieniem Energonu!
- Carmen to wymyśliła, nie ja.
- W takim razie szacun dla ciebie mała! Kto by pomyślał, że w tej ślicznej główce rodzą się tak szatańskie pomysły? – mech puścił dziewczynie oczko, po czym transformował się i odleciał.
- To co? Rozumiem, że idziemy do ciebie? – uśmiechnął się Knock Out obejmując Carmen.
- Do ciebie na pewno nie, chyba, że chcesz, abym zamarzła?
- Nie dopuścił bym do tego. Zamierzam porządnie cię rozgrzać! Ale zgoda. Mnie jest wszystko jedno, gdzie się pobawimy!
Poprosili Soundwave'a o most ziemny do domu Carmen. Gdy byli już na miejscu, mech przyciągnął ją do siebie i zamknął w mocnym uścisku.
- Nareszcie sami... – wymruczał jej do ucha – Nawet nie wiesz Iskierko, jak bardzo czekałem na ten moment... – zaczął całować szyję dziewczyny, jednak ta wyswobodziła się z jego objęć.
- Nie tak prędko Grzejniczku! – uśmiechnęła się do niego zalotnie – Dostaniesz co chcesz, ale daj mi chwilę. Muszę się przygotować do zabawy z tobą. – mówiąc to zmysłowo otarła się o jego podwozie.
- W takim razie czekam! Przygotowałem dla ciebie coś specjalnego! – Knock Out uśmiechnął się diabolicznie.
- Mam się cieszyć, czy bać?
W odpowiedzi mech objął ją mocniej i namiętnie pocałował.
- Zobaczysz...
Carmen poszła do łazienki by odświeżyć się po imprezie. Była bardzo ciekawa, co takiego wymyślił Knock Out. Już sama perspektywa spędzenia z nim reszty nocy sprawiła, że dziewczyna odczuwała podniecenie, lecz jego obietnica dodatkowo rozbudziła jej ciekawość.
Po wyjściu z wanny założyła niedawno zakupiony zestaw erotycznej bielizny, w której skład wchodziła czerwona, kusa, przezroczysta koszulka nocna i mocno wycięte stringi w tym samym kolorze. Ponieważ nie chciała od razu pokazywać się Knock Outowi w tym stroju, nałożyła na siebie fioletowy, atłasowy szlafrok. Tak przygotowana wróciła do swojego pokoju, gdzie czekał na nią jej wybranek.
- Co tak długo Iskierko? – uśmiechnął się medyk podchodząc do dziewczyny i obejmując ją na biodrach – Już miałem ochotę pomóc ci w przygotowaniach do zabawy!
- Pamiętaj, że oczekiwanie jest najprzyjemniejsze. – uśmiechnęła się do niego Carmen.
- Najprzyjemniejszy jest sam finał! – Knock Out wyciągnął zza pleców ciemną apaszkę – Masz ochotę spróbować czegoś nowego?
- Zależy czego.
- Mogę zasłonić ci oczy?
- A po co?
- Podobno doznania są o wiele intensywniejsze, gdy wyłączy się zmysł wzroku. – uśmiechnął się medyk.
- Nie będę widziała, co robisz.
- Za to poczujesz to ze zdwojoną siłą!
- No dobrze. Spróbujmy. – dziewczyna odwróciła się do niego tyłem i pozwoliła zawiązać apaszkę na oczach.
Czuła się bardzo niepewnie nie widząc, co dzieje się wokół niej. Knock Out ostrożnie podprowadził ją w stronę łóżka i pomógł się położyć.
- Odpręż się Iskierko i ciesz nowymi doznaniami! – wymruczał kładąc się tuż obok niej.
Dziewczyna ułożyła się wygodniej i czekała na jego następny ruch. Ta niepewność, co się za chwilę stanie, jedynie spotęgowała jej pożądanie. Po chwili poczuła jak usta Knock Outa stykają się z jej. Całował ją delikatnie, nie spiesząc się, dzięki czemu mogła odkryć całą gamę nowych doznań. W ten sam sposób odpowiedziała na jego pieszczotę, napawając się przyjemnymi odczuciami. Na szyi poczuła delikatne muśnięcia szponów medyka. Ostro zakończone palce delikatnie drażniły jej skórę sprawiając, że na ciele pojawiła jej się gęsia skórka. Mech powoli rozsunął poły szlafroka, po czym pomógł Carmen go zdjąć. Gdyby dziewczyna nie miała zasłoniętych oczu, z pewnością ujrzałaby jego pożądliwe spojrzenie. Najchętniej przyspieszyłby całą grę wstępną, ale tym razem miał nieco inne plany. Zamierzał dać małą nauczkę Carmen za „droczenie się" z nim, gdy był w trybie wehikułu. Powolutku zsunął swoje usta na szyję dziewczyny i składał na niej delikatne pocałunki. Doskonale wiedział, jak silnie ta pieszczota rozpala jego Iskierkę. Ostre szpony przesuwały się wzdłuż rąk Carmen, aż w końcu spoczęły na jej biodrach. Dziewczyna poczuła, jak medyk zaczyna podwijać jej koszulkę nocną, usiadła więc i pozbyła się odzieży. Po chwili Knock Out zaczął całować i ssać jej piersi, jednocześnie pieszcząc palcami jej brzuch i biodra. Wyłączenie zmysłu wzroku sprawiło, że jego dotyk stał się niebywale pobudzający. W dole brzucha Carmen czuła coraz silniejsze pulsowanie, oznaczające całkowitą gotowość do odbycia aktu. Jednak medyk najwyraźniej się do tego nie spieszył. Powoli zaczął całować jej brzuch i schodził coraz niżej sprawiając, że dziewczyna zastygła w niemym wyczekiwaniu, aż w końcu poczuje go w swoich najwrażliwszych miejscach. Jeden z jego szponów na chwilę spoczął na jej majteczkach, lecz szybko się wycofał. Knock Out przesunął się na łóżku, rozsunął uda Carmen i zaczął je pieścić. Najpierw ich zewnętrzną część, potem wewnętrzną. Jego palce zataczały coraz węższe kręgi, zbliżając się do rozpalonej kobiecości dziewczyny. Po chwili poczuła, jak jego język powoli zaczyna przesuwać się po bieliźnie, a jeden ze szponów wślizguje się pod nią i powoli zaczyna drażnić wrażliwe fałdy skóry. Trwało to jednak tylko krótką chwilę.
- Knock Out do cholery! Przestań się bawić i przejdź do konkretów! – jęknęła nie wytrzymując napięcia.
- Bardzo podniecona? Chciałabyś, abym dał ci prawdziwą przyjemność?
- Głupio się pytasz!
- Zapomniałaś, że oczekiwanie jest najprzyjemniejsze? – medyk przytoczył słowa dziewczyny.
- Czy ty w coś pogrywasz? – prychnęła.
- Spełniam tylko daną wcześniej obietnicę. – w jego głosie Carmen wyczuła wesołość.
- Jaką obietnicę?
- Że odpłacę ci za ten numer z dźwignią zmiany biegów. – dziewczyna była przekonana, że w tym momencie się uśmiechał.
- Myślałam, że sobie żartujesz!
- Nic z tych rzeczy Iskierko! Ale cierpliwości. Wkrótce dostaniesz to, czego chcesz. – Knock Out pochylił się i złożył na jej ustach delikatny pocałunek.
- Uważaj, żebym się nie rozmyśliła i nie poradziła sobie sama! – dziewczyna postanowiła użyć argumentu zastraszenia.
- Jakaś ty niecierpliwa... - mruknął medyk delikatnie przygryzając płatek jej ucha.
On sam był już bardzo podniecony, do tego stopnia, że musiał uwolnić swój generator przyjemności.
- Może jednak powinienem zmniejszyć twój wymiar kary? – zastanawiał się na głos.
- Uważaj, żebym to ja ciebie nie ukarała!
- Kocham cię za ten twój bojowy charakterek, wiesz? – ponownie pocałował dziewczynę – Umiesz walczyć o swoje!
Położył się obok Carmen, po czym pokierował nią w taki sposób, by znalazła się nad nim. Następnie wziął jej dłoń i nakierował na swój generator przyjemności. Podczas gdy dziewczyna zaczęła pieścić językiem i ssać jego rozpalony narząd, on sam całował jej pośladki, coraz bardziej zbliżając się do intymności Carmen. Podniecony niezwykle przyjemnymi doznaniami, zapragnął odwzajemnić się jej tym samym. Odsunął więc na bok bieliznę i zaczął całować rozgrzany kwiat kobiecości swojej partnerki. Jego język ślizgał się po jej najczulszych punktach sprawiając, że przez ciało dziewczyny przebiegł przyjemny dreszcz. Dłoń Carmen ciaśniej objęła jego generator przyjemności i zaczęła przesuwać się po jego gładkiej, wrażliwej powierzchni, dostarczając mu niezwykle przyjemnych doznań. Po chwili poczuł jej język zmysłowo tańczący wokół niezwykle wrażliwej główki. Jego obwody zalała fala nieopisanej przyjemności. Podczas gdy dziewczyna stopniowo zwiększała intensywność pieszczot, on robił dokładnie to samo. Rozchylił jej wargi sromowe i językiem drażnił napęczniałą łechtaczkę. Jęk rozkoszy, który wyrwał się z gardła Carmen, jeszcze bardziej spotęgował jego podniecenie. By sprawić jej jeszcze więcej przyjemności, wsunął dwa palce w rozpaloną, mokrą kobiecość dziewczyny. W tym samym czasie Carmen pieściła jego prącie językiem i wargami rytmicznie wsuwając i wysuwając je z ust. Coraz silniejsza, wzajemna stymulacja sprawiła, że oboje byli już na skraju rozładowania potężnego napięcia, które się w nich nagromadziło. Czując zbliżający się orgazm, Knock Out wysunął się z pod Carmen, uklęknął za nią i powoli zaczął przesuwać swój generator przyjemności po jej gotowej szparce. Rozpalona dziewczyna z niecierpliwością czekała, aż poczuje w sobie męskość medyka. Zasłonięcie oczu faktycznie sprawiło, że zupełnie inaczej odbierała pewne bodźce. Dotyk stawał się intensywniejszy, a wrażenia o wiele silniejsze. Jęknęła z rozkoszy, gdy Knock Out w końcu wszedł w nią. W tym momencie mech całkowicie zatracił się w przyjemnych doznaniach, coraz szybciej i gwałtowniej penetrując Carmen. Dziewczyna poczuła rozkosz rozlewającą się w dole jej brzucha, a po chwili niesamowicie przyjemne impulsy powędrowały do jej mózgu, gdzie wybuchły niczym fajerwerki ekstazy. Widząc szczytującą partnerkę i czując ucisk jej mięśni na swoim generatorze przyjemności Knock Out również osiągnął upragnione spełnienie. Już po wszystkim Carmen zdjęła apaszkę zasłaniającą jej oczy.
- Jak wrażenia? – spytał medyk przytulając dziewczynę.
- Bardzo intensywne... i ciekawe doświadczenie.
- Tylko tyle?
- Co mam ci powiedzieć Grzejniczku? Było mi z tobą cudownie. Jak zawsze! Nie zamieniłabym cię na żadnego innego faceta!
- A ja ciebie na żadną femme. Kocham cię całą Iskrą. Jesteś jak mój prywatny promyk słońca. – Knock Out czule pocałował dziewczynę.
- A ty... jesteś całym moim światem. – uśmiechnęła się, wtulając się w niego.
Poczuła jak medyk obejmuje ją, po czym ułożyła się wygodniej w jego ramionach. Po wyjątkowo intensywnej dobie, nagle poczuła zmęczenie. Ledwo zamknęła oczy, zmorzył ją głęboki sen. Knock Out przytulił dziewczynę mocniej i również zapadł w stan hibernacji.
Nagły hałas dobiegający z dołu, obudził Carmen. Zaspana dziewczyna przez chwilę próbowała złapać kontakt z rzeczywistością. Czy ten huk, który słyszała, był realny, czy może to wytwór jej wyobraźni? Zaczęła uważnie nasłuchiwać i wówczas zdała sobie sprawę z tego, że na dole słyszy czyjeś kroki. Czyżby ktoś się do niej włamał?
- Knock Out obudź się! – szepnęła delikatnie go szturchając.
- Co się stało Iskierko? – spytał nie do końca przytomny.
- Ktoś jest na dole!
Mech natychmiast się rozbudził. Carmen szybko założyła szlafrok i ostrożnie podeszła do drzwi. Knock Out podążał tuż za nią. Dziewczyna wyjrzała na korytarz i powoli ruszyła w stronę schodów. Wyjrzała zza rogu i wówczas serce jej zamarło. W salonie kręciło się kilku mężczyzn w znajomych kombinezonach. Właśnie zaczęli kierować się w stronę wejścia na piętro.
- Knock Out szybko! Do mojego pokoju! Tylko po cichu! – dziewczyna odwróciła się i zaczęła popychać go w głąb korytarza.
Na schodach rozległy się ciężkie kroki.
- Co się dzieje? Kto tam jest? – spytał powoli wycofując się w stronę pokoju Carmen.
- Wasi najwięksi wielbiciele!
- MECH?
- Tak!
- Proszę, proszę, a kogóż my tu mamy?
Odwrócili się i zobaczyli trzech mężczyzn stojących na szczycie schodów. Mierzyli do nich z karabinów.
- Wiejemy! – krzyknęła Carmen rzucając się do ucieczki.
Knock Out poszedł w jej ślady i wbiegli do pokoju dziewczyny. Carmen zamknęła je na klucz, a Knock Out skontaktował się z Soundwave'em.
- Soundwave natychmiast potrzebny mi most do mojej lokalizacji! – w eterze panowała jednak głucha cisza – Soundwave?
****************************************************************
A oto wykaz utworów, które pojawiły się w tym rozdziale. Nie są to jakieś nowości, ale na imprezki jak znalazł ;)
Snoop Dogg vs David Guetta (Remix) - Sweat
https://youtu.be/KnEXrbAQyIo
Arash feat. T-Pain - Sex Love Rock N Roll
https://youtu.be/CKoAu0SN6hQ
Greek dance - Zorba (Club Remix)
https://youtu.be/pmkjt3AqCmE
Can Can (Dance remix)
https://youtu.be/2y3R1u2TxGM
Gigi D'Agostino - You Spin Me Round
https://youtu.be/6WReCNW3HSY
Blood On The Dance Floor - Sexting (Treść dla dorosłych)
https://youtu.be/sgWa9arWEBU
Hot Butter - Popcorn techno
https://youtu.be/czBaik-VROI
Linkin Park - What I've done
https://youtu.be/8sgycukafqQ
Linkin Park - Valentines Day
https://youtu.be/KAFOpywZbMM
Linkin Park - New Divide
https://youtu.be/ysSxxIqKNN0
Tak, wiem, że znowu długo kazałam Wam czekać na rozdział, ale wreszcie udało mi się go dokończyć ;) Ogarnęłam moje cztery litery i jest XD
Aby już nie wydłużać przerwy w publikacji, poimprezowe przebudzenia postanowiłam zawrzeć w następnym rozdziale, bo ten i tak wyszedł mi mega długi (ok 8000 słów).
Jakoś tak dziwnie się złożyło, że z publikacją wyrobiłam się akurat w WalęTynki, WalęDrinki, WalęWTyłki, czy jak tam jeszcze można nazwać to całe święto zakochanych XDDD
Korzystając z okazji, wszystkim lubiącym i obchodzącym ten dzień życzę Wesołych Walentynek. Jednocześnie solidaryzuję się ze wszystkimi, którzy podobnie jak ja mają to święto głęboko w d... ekhem poważaniu XD
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top