5. WIELKI POWRÓT
No elo elo z tej strony Julka i Helena :D Dokładnie to pisze to ja,czyli Julka. HELCIA nie umie pisać pożegnanie ani powitań. Ogłaszamy wielki powrót. Nie żebyśmy coś dawałam regularnie,ale nie zdziwcie się jak zobaczycie,że coś dodajemy. To przechodzimy do sedna.
●Wszystko to jest skopiowane ze starego konta, czytacie na własną odpowiedzialność:
Ech... rano jak zwykle obudził mnie najgorszy ze wszystkich dźwięków a nawet gorszy... budzik... Szczeże mówiąc nie wiem co jest gorsze to że moi trzej starsi bracia kłócą się rano czy dźwięk głupiego budzika! Tak więc niechętnie ubrałam się i zeszłam po schodach.
-Hej córciu ! -na cały dom rozbrzmiewał donośny i radosny głos mojego taty.
-tsja... hej wszystkim -powiedziałam jedząc kanapkę...
-No szybciej szybciej Eve!!!! Jest za 10 8:00 !!!! - krzyczała zdenerwowana mama.
-ALE MAMO DZISIAJ ZAKOŃCZENIE ROKU !!!! O 8:30!!!!-krzyknęłam zła
-Twój brat Bill umówił się z Emmą na 8:00 ... bez gadania...
Ech no to powiem tyle... normalne życie normalnej nastolatki c'nie???
Jestem najmłodsza z naszej rodzinki bo mam 13 lat... mój najstarszy brat Bill 17 , Dave 15 ,a Chris 14... Chwilami nie można z nimi wytrzymać.... niektórzy może wiedzą jak to mieć ech... braci.... i to starszych ale cotam... wychowuje się na twardzielke bracia mnie tego nauczyli!!!! Jak tylko coś lub ktoś mi wszkole podskoczy to na zaplecze i w mordę i .... no coś ty... ja taka nie jestem .... nie lubię ludzi jestem typem samotnika. Co prawda czasami coś pogadam piśmie się ale tylko czasami... czasami... Jestem zamknięta w sobie ... po prostu nie potrzebuje nikogo i niczego sama pływam w swoich myślach... przez to... na bal pod koniec szóstej klasy nie mam partnera... kuwa każdy kto mnie chce zaprosić zostaje prze ze mnie olany w 100%... mam po prostu tego dosyć że jakieś nędzne dzieci .... (tak mówię o chłopcacg)... ci niedojrzali idioci będą się do mnie przystawiać ja po ptostu. .. najchętniej bym została w domu no ale matka mi każe bo jest dyrektorką szkoły .... tja... matka dyrektorka przerąbane ... aż się ciesze że po wakacjach idę do gimnazjum bez matki!!!!! Yyyyyeeejjjj!
Jedyna żecz z której się szczeże ciesze...
Mój opis... ech... emmm... no ten ...
Granatowe włosy i czerwone oczy (soczewki) makijaż emo... czrne usta itp.
Mama nie jest tym zadowolona i mówi że wyglądam jak nie jej dziecko i że ona nie chce takiej córki ... boli mnie to ale... cuż life is brutal... nic na to nie poradzę.
Wracamy do historii...
Wyszłam z domu i szybkim krokiem bo Bill , Dave i Chris ciągle mnie poganiali... Aż wkońcu? Wyprzedził mnie i poszli sobie sami ... szłam więc sama aż wkońcu przysiadłam na ławeczke i zaczęłam rysować...
-ładnie rysujesz ... wiesz?-powiedział głos za moimi plecami ja nie odwracają się i nic nie mówiłam.
-pięknie rysujesz!!!!-powiedział głośniej chłopak
-odwalisz się ode mnie!!! słuchaj gościu nie znam... -wtedy odwruciłam się i zobaczyłam mojego kolegę Joscha?
-sorry... nie rozpoznał głosu nie gniewaj się Josch...-powiedziałam zakłopotana
-e tam... nie ważne... idziesz do szkoły? Bo szczeże to mi się nie chce słuchać dyrki...-powiedział
-ECH...Mi też...
-to co mała ? Wyrywamy się z zakończenia roku?
-Nie mogę.
-dlaczego? Coś się stało ???
-Wiesz przecież.... że dyrka ... to moja... m-matka... -powiedziałam podłamana
-ACHA...Jezu sorry zapomniałem będziemy się zrywać w gimnazjum ...a teraz... choć!!!!-wzią mnie za rękę... ja zarumieniłam się ale po chwili powiedziałam...
-ej... Joch...
-TAK?
-Pusicisz moją rękę?
-tak ... tak jasne już puszczam....
Dalej szliśmy w milczeniu...Aż nagle usłuszałam szelest w krzakach...
Szłam dalej bo Josch najwidoczniej tego nie słyszał... Poczułam się obserwowana .... takie ... dziwne uczucie... Nagle przytulił mocno rękę Joscha a on uśmiechnął się...
-Eve? Bo ja... chciałem się ciebie coś spytać ... wiesz że na koniec roku jest... bal szustoklasistów ???
-i co?
-Eee masz z kim iść... ???
-Nie i ja chyba nie idę. ..
-Eve... no niedam się prosić... chcesz być moją parą na tej imprezie.... bo jak na razie idę sam ...
-Nie zrozum mnie źle Joch... ale jest dużo fajniejszych dziewczyn... w szkole i... będą się z ciebie śmiali... że poszłeś z córką dyrki i...-nie zdążyłam nic powiedzieć bo on... mnie ... pocałował?
Momentalnie się od niego odsunęłam...
-Joch ? Co to było...
-Och ... wiem że się wygłupiłem... ale nic nie poradze przyjaźnimy się od 1 klasy i ja ... ja... cie kocham...
-ale... ale ....
-wiem nasza przyjaźń legnie teraz w gruzach ale... ja chciałem byś wiedziała...
-Joch ja .... nie ... mogę... ja... lepiej już sobie pójdę.
-ale... Eve... nie proszę.
-ja... przepraszam... ale nic ... oprócz przyjaźni N-Nie czuje ... i... i...
-rozumiem ...
-to dobrze...
-ech... chodźmy do szkoły...
Czułam się wtedy tak głupio... wręcz beznadziejnie... nie wieże... ja nie wiedziałam że on chce czegoś więcej...
Mam tylko 13 lat jakoś nie chce miłości...
Teraz...
W końcu przybyliśmy pod szkołę...
Na placu jako pierwsza wyszła pani wicedyrektor
-Drogie dzieci dziś niestety... pani dyrektor Jessicy Jons dziś nie będzie...-i ble ble ble-
Miała bardzo ważne spotkanie i....-mogę się wyrwać z moją paczką fuck yeach!!!
Pobiegłam do Jocha powiedzieć mu że się zrywam ale on... on ... gnojek pieprzony... całował się z Beth... szkolną sucz...
-...-stanęłam jak wryta
-Eve... ja ... poczekaj ...
-na co? Spieprzaj nie chce się znać... wyznajesz mi miłość .... a teraz całujesz się z inną ....-podeszłam do niego i popchnęłam... on niefortunnie upadł na chodnik i rozwalił se czaszkę i nie żył.
Beth szybko uciekła a ja w tym czasie zaczęłam się śmiać jak psychopata...I co??? Teraz nie żyje!!!! Musiał zobaczyć że że mnie się nie żartuje ... on zabawił się moimi uczuciami ! Musiała zapłacić karę. Po chwili stania i rozmyślania wróciłam do domu było już dwie godziny po końcu apelu więc śmiało wróciłam do domu...
Weszłam do domu krzycząc
-elo! Już wróciłam ! -nie usłyszałam odpowiedzi... powolnym krokiem poszłam do salonu i zobaczyłam moją mamę stojąco nad ciała moich zmarłych braci ... i taty ...
-ty s**o jak mogłaś!?!?
-och Eve już wróciłaś??? Kochanie spokojnie nic ci nie zrobię... -zaśmiała się i wzięła nuż do ręki - ale teraz tak!!!!
Krzyknęła i wzięła zamach na mnie... ja unikałam ciosów płacząc i krzycząc. W końcu wybiegł z domu i usiadłam na ławce... płakałam jak głupia... moi bracia i tatuś... zapłaci mi za to zapłaci !!!! Krzyczałam i płakałam... Dlaczego? Dlaczego to mnie spotkało ? Nagle podbiegł do mnie zdyszany sąsiad Emil.
-Eve... ja wszystko widziałem ... wiesz że teraz musisz iść do domu dziecka ? Jesteś niepełnoletnia...
-zostaw mnie !!!! Daj mi spokój!!!! Nie chcę do domu dziecka!!!!-zaczęłam płakać
-zaraz zadzwonię po policję... wyjaśnią to wszystko...
-nie!!!! Zabiorą mnie do więzienia ja też... ja go zabiła Joscha z mojej klasy!!!
-Eve jako prawnik... mogę cię zapewnić że... idziesz do psychiatryka ... muszą cię wyleczyć psychicznie ... straciłać .... rodzinę... to może wpłynąć na twoje dalsze życie... dzwonie po policję ...
Po chwili przyjechała policja otoczyli mój dom żółtymi taśmami i szukali wskazówek... za to mnie policjant uspokajał i mówił że wszystko będzie dobże że nic się nie stanie ... ale ja wiedziałam że jest inaczej wyląduje w białym pomieszczeniu i... nieeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeee! !! Ja nie chce !!! Policjant wkórzyłam się bo kiedy mnie prowadził kopnęłam go i ugryzłam...
-ty gówniaro do samochodu...
-nieee ja nie chce zostawcie mnie!!!
-Jesteś chora psychicznie...
-dlaczego??? Przecież dzisiaj umarła najbliższa rodzina u dzisiaj zabiłam go !!!
-ale musisz tam jechać ... bo zaczniesz popadać w depresję i się ciąć albo popełniasz samobójstwo... albo znowu zabije sz. .. jesteś niebezpieczna ...
-zabijcie mnie!!!! Nie chcę tego psychiatryka zabijjj mnie !!!! Masz pistolet!!! Jeszcze dzisiaj rano było tak pięknie !!! Nie chcę o tym myśleć zabij mnie !!!
- nie mam takich praw...
-proszę. ..
-nie.
Weszliśmy jeszcze do domu po moje ubrania i inne... kiedy weszłam do domu i do mojego pokoju zobaczyłam na poduszce karteczkę ubrudzoną krwią:
"Droga Córeczko"
Tu twoja mamusia... więc zacznijmy od tego że... nigdy cię nie kochałam... jesteś beznadziejna a przede wszystkim byłaś tylko przypadkiem ... nie chciałam cie rozumiesz smarkulo??? Teraz jestem z nowym mężem gdzieś ... daleko ...
Do nie zobaczenia *mamusia*
Kiedy przeczytałam tą karteczkę byłam zrozpaczona... jak to przypadek...
Już nie miałam po co żyć przysięgam sobie że już NIGDY się nie uśmiechne...
A dlaczego? Bo nie mam z czego i dlaczego... śmieją się osoby szczęśliwe...
A ja byłam nieczczesliwa i to bardzo...

Kiedy dotarliśmy do psychiatryka....muślałam że się popłacze... wielki stary budynek... Weszłam tam i pierwsze co ujżałam to chłopaka o błąd włosach może miał ok.33 lata i powiedział
- ooo to ta ekchem ... Eve... no dobrze...
Eve nie ma miejsca w pokojach dla dziewczyn dlatego będziesz mieszkała z Martinem 15 lat... Jacksonem 16 lat i... 14 letnim Daisem... także pokój 386 tam czekają chłopcy... Szłam niepewnie przez korytarz.... pokój 384...385...ooo 386!!!
Zapukał am i weszłam vhłopki nie zwrócili na mnie uwagi na wet odrobinę... to ja postanowiłam niezwracać uwagi na nich... rospakowałam żeczy... I glebnęłam na niewygodne łóżko...
-Eve jesteś!?-zapytał jeden z chłopców
-ychy - powiedziałam bez uczuć
-za co tu trafiłaś?i jakby co Martin jestem ...
-serio !? Chcesz wiedzieć ... spoko
Zabiłam kolegę o byłam świadkiem jak moja matka morduje moją rodzinę potem znalazłam karteczkę gdzie było napisane że byłam nie chciano i niekochana...
-wow...
-a ty zaco siedzisz w tym więzieniu?
-ech... zabiłem matkę i ojca bo mnie bili i wyzywali .... no wiesz no... ćpali i pili ... ojciec zdradzał matkę pewnego dnia chciał wyżyć się na mnie to zabiłem odrazu obojga...
-morderca...-szepnęłam
-boisz się mnie ....
-nie... sama kogoś zabiłam-westchnęłam i zwróciłam się do reszty chłopaków.- a wy za co siedzicie?
-yyyy co???-czarno włosy chłopak wyją słuchawki z uszu.
-za co siedzicie i ... jak masz na imię ?
-ja jestem Dais i ten no... ja ... policja ...
Bo...ech zacznę od początku .... strasznie wyzywali mnie w szkole... nie miałem przyjaciół i no w sumie rodziców też nie mam bo zginęli w wypadku a ja.... a mnie pewnego dnia znalazła policja z podciętymi żyłam to było w wieku 12 lat
Ale znaleźli mnie w porę i uratowali...Szczeże nie mam po co żyć... mogłem zginąć i mam takie...załamanie nerwowe... budzę się w nocy przez koszmary i lunatykuje ale tak inaczej... zresztą zobaczysz dzisiaj w nocy ...
-okeeeejjjj....no to teraz ty.... musisz być Jackson co?!!!
-tak.
-to opowiesz mi coś o sobie?
-Nie.
-Ej no!!!! To nie było pytanie tylko rozkaz mów zanim coś ci zrobię....
-a co mi zrobisz?
-pobije.... wiem gdzie mieszkasz...
-ha ha ha bardzo śmieszne...-powiedział z ironią
-Wiesz ci jest śmieszne że jestem jakaś hora psychicznie i mieszkam w psychiatryku z chorymi psychicznie chłopakami to jest śmieszne!!!!-wydała się na niego a on zrobił kpiącą minę
-dziwna jesteś
-tak kurde ale ty też tu jesteś czyli też dziwny z ciebie gość...
-uparta... no ok... jak ci zależy to ci powiem... dawno temu bo 2 lata temu...na imprezce spotkałem takiego chłopaka... noi on ten no... gupio to zabrzmi ale zakochałem się w nim... noi ja wolę .... em... mężczyzn....
-I co w tym dziwnego?
-poczekaj to nie koniec... noi on wyjechał pewnego dnia ... ja czułem się strasznie samotny potem widziałem jakieś zjawy i dziwe osoby noi rozmawiałem z nimi a one nie istniały...
Noi po dwuch latach trochę mnie podleczyli... opuszcza to półdo jak skończę 18 lat... a i to koniec i która godz.?
-yyy... 18:46... a co???
-o 19:00 jest kolacja... -wtrącił się Martin
-acha to ja się może...przebiore ...?-spojżałam na moje brudne i zakrwawione ubrania...-yyyy łazienka?
-he he he jak by to powiedzieć... na tym piętrze są tylko chłopaki acha nie można schodzić niżej bo cię psychiatra przyłapie... I ten... będzie nie przyjemnie i na pokój 370 do 400 mają wspólną łazienkę gdzie są 3 prysznice i ...
-jaja se ze mnie robisz ?
-Nie. ...
-czyli mam się przebierać w łazience do której w każdej chwili można sobie wejść?o nie nie .... co ja mam robić?
-Możesz się przebrać tutaj...ja i Dais się odwrucimy a Jackson jest gejem to...
-ale nie będziecie podglądać?
-Nie.-odpowiedział Dais i Martin hurem.
Ubrałam sobie czarną koronkową krótką bluzkę i schorty jeansowe.
-Dobra. Już.
-O wow... Eve... wyglądasz... Wow...-powiedział Martin
-a skąd masz tom bliznę?-zapytał Dais kiedy zauważył bliznę obok pępka w kształcie przekreślonego serca...
-a...to??? To mam od zawsze...
-kłamiesz.
-serio a jak już mi zrobili to chyba pamięć wymazali bo nic nie pamiętam...
-niezła ta blizna... będziesz się podobała chłopakom...
-że co... ty już lepiej bądź cicho... jestem brzydka i nic niewarta jest wiele ładniejszych ode mnie dziewczyn... nawet moja rodzicielska mnie nie kochała o nie kocha... ech...
-walić to!!!! Teraz masz nas i psychiatryk. .. tu wcale nie jest tak źle... wystarczy się przyzwyczaić...
-gupio...
-echem...
-idziemy na kolacje ?
Poszliśmy na kolacje i.. guwno ... sami chłopcy... beznadzieja... co za przekleństwo......
-eeeeeeeee chłopaki ja chyba nie jem...wracam do pokoju...
-nie no co ty nie idź.... patrz ten w czarnym po lewej Max... a w białym ro Asch są to bracia ... Szczeże nie nawidzą się... mają po 16 lat.-powiedział Dais
-Acha ok.... -warto się przywitać
Podeszłam do ich stolika i usiadłam z kolacją.
-Hej jestem Eve... nie musicie odpowiadać... mech jestem nowa...
-fajnie - odpowiedział Asch
-ychy -odpowiedział Max
-super czyli mamy osoby małomówne!!!! Czy każdy w tym zadupiu musi być smutny i zamknięty w sobie!!!!???-krzyknęłam na całą stołówkę.
-Dobra mała spokojnie ....-powiedział Max
-Wiesz co? Goń sie... baj...-odeszłam od stolika i poszłam w stronę Martina Daisa i Jacksona...
Widziałam jak Asch chce coś powiedzieć ale cóż....
KONIEC
(więcej tam nie było, ryczałyśmy jak to czytałyśmy, serio)
~°○° OCZEKUJCIE NAS
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top