🐍 𝐂𝐇𝐀𝐏𝐓𝐄𝐑 𝟐𝟖 🐍

🐍

Po kłótni z Blaisem Nicky oczywiście poszedł wziąć kąpiel, po czym wyszedł z łazienki w samym ręczniku zawiązanym na biodrach, podchodząc do szafy i wyciągając czyste ubrania, mimo tego, że bolała go głowa, mięśnie, a nos miał zatkany.

Zrzucił ręcznik, ubrał bokserki, skarpety oraz koszulę, czarne spodnie i bluzę ze Slytherinu, bo było mu dosyć zimno. Delikatnie ułożył swoje włosy na żelu, a następnie zabrał się za sprzątanie w swojej komnacie.

Komoda zawalona była jakimiś papierami, kartkami i jego komiksami oraz słodyczami, dlatego wszystko schował do szafek (oczywiście przy użyciu magii). Z biurka zniknęły wszystkie zeszyty oraz pergaminy i kałamarze, pojawiły się w szafkach, a w szafie zrobił się porządek. Szafki nocne zawalone były chusteczkami higienicznymi oraz różnymi tabletkami i syropami, dlatego chusteczki wyrzucił, a lekarstwa pochował do szafek. Łóżko idealnie pościelił i ułożył poduszki, zasłony odsunął, a okna otworzył. Pozamiatał podłogę (siedząc na parapecie i lewitując miotłę różdżką), a kiedy wszystko było już zrobione, wyczarował zielono czarno pomarańczowe balony i zaczął je dmuchać.

Po napompowaniu ich sprawił, aby lewitowały w powietrzu, po czym wszędzie rozłożył serpentyny i sztuczne nietoperze. W kątach pomieszczenia powieszone były sztuczne pajęczyny, co dawało super efekt. Wyłączył światło, ponownie zasunął zasłonę, udekorowaną serpentynami, i włączył lampkę, która dawała dość mocne światło.

Kiedy stwierdził, że pokój jest przygotowany odpowiednio, wyczarował dobre jedzenie oraz ciastka, układając je na stole, który również pojawił się tam za pomocą magii. Włączył cichą muzykę w tle, po czym wyszedł ze swojej komnaty, podchodząc do drzwi komnaty Madeline i pukając do drzwi ich tajnym kodem.

— Tak, Nicky?— spytała Madeline, otwierając mu drzwi. Stanęła w progu, a Nicky uśmiechnął się na jej widok. Madeline nie podejrzewała, że dzisiaj jeszcze gdziekolwiek wyjdzie ze swojej komnaty, dlatego postanowiła się odstrzelić. Na sobie miała dość krótką, różową sukienkę na cienkich ramiączkach. Góra sukni była ozdobiona srebrnymi, mieniącymi się cekinami, a rozkloszowany dół był wykonany w całości w pastelowo różowego tiulu. Na nogach miała pastelowo różowe buty na małym obcasie, z kokardkami przy kostkach i zapięciem. Jej długie, platynowe blond włosy zostały spięte w dwa kłosy, a jej makijaż składał się z podkładu, pudru, bronzera, różu, rozświetlacza, różowych cieni, różowego błyszczyka, tuszu do rzęs i małych, sztucznych rzęs.

— Wow... Po co się tak odwaliłaś?— spytał Nicky, z szerokim uśmiechem mierząc ją wzrokiem. Madeline zachichotała.

— Tak po prostu. Lubię czuć się czasami ładna.— oznajmiła, wygładzając w spódnicy swojej sukni nieistniejącą fałdę. Po chwili uniosła wzrok, zerkając na Nicky'ego.

— Czasami?— spytał Nicky, a Madeline skinęła głową.— Zawsze jesteś piękna. Nieważne, czy masz makijaż, czy nie, bo i tak zawsze jesteś tą ślicznotką. Nie potrzebujesz sztucznych rzęs czy podkładu, naprawdę...

Madeline słysząc to, od razu się zarumieniła, próbując ukryć swoje rumieńce kosmykami włosów. Nicky po chwili ogarnął, że powiedział to na głos, dlatego również mocno się zarumienił.

— Więc, co cię do mnie sprowadza? Nie miałeś przypadkiem leżeć w łóżku?— spytała Madeline, aby przerwać niezręczną ciszę, zakładając ręce na krzyż.

— No niby miałem, ale pomyślałem, że skoro jest Noc Duchów, to możemy spędzić ją razem. No i przygotowałem niespodziankę.— oznajmił z uśmiechem Nicky.

— Skoro przygotowałeś niespodziankę, to absolutnie nie mogę odmówić.— stwierdziła ze śmiechem Madeline, wychodząc ze swojego pokoju i zamykając drzwi zaklęciem.

— Chodźmy do mojej komnaty.— zaproponował, chcąc złapać ją za rękę, jednak szybko się rozmyślił, cofając ją. Blondynka udała, że tego nie zauważyła, idąc za nim do jego komnaty. Kiedy weszła do środka, otworzyła usta ze zdumienia, rozglądając się po pomieszczeniu.

— Sam to wszystko przygotowałeś?— spytała zdziwiona, kiedy oboje weszli do środka, a ten zamknął drzwi. Nicky skinął głową.— Tutaj jest cudownie. Pewnie jeszcze lepiej niż w wielkiej sali.

— Oj, przestań, bo się zarumienię.— powiedział ze śmiechem, rozsiadając się na łóżku. Madeline zachichotała, siadając obok niego.— Gadałaś z moim rodzeństwem?

— Tylko z Dawn na początku drugiego roku, wtedy, w pociągu.— odparła, wzdychając.— Słuchaj, oni naprawdę się o ciebie martwią.

— Nie martwią.— odpowiedział od razu.— Tak ci się wydaje, a przy pierwszym lepszym razie oddaliby mnie w ręce tego...

— Kogo?— przerwała Madeline, patrząc na niego poważnie. Nicky zakrył usta dłonią, po czym przetarł skronie.

— Nikogo. Nieważne. Nie musisz wiedzieć.— stwierdził, a Madeline niechętnie pokiwała głową.

— Ale wiesz, że możesz mi wszystko powiedzieć? Jesteśmy znów przyjaciółmi, prawda?— spytała szeptem, uchylając głowę i patrząc mu w oczy, a Nicky skinął głową, posyłając jej uspokajający uśmiech, mimo iż nie chciał się uśmiechać. Nie czuł takiej potrzeby.— To co się dzieje?

— Nic, naprawdę.— odparł od razu, a Madeline stwierdziła, że nie będzie go dalej męczyć, dlatego wstała z łóżka i włączyła cichą muzykę.

— Żeby był lepszy klimat.— powiedziała z uśmiechem, zerkając na niego zza ramienia.— Jak spędziłeś wakacje?

— U pradziadka. Nieźle się trzyma, jak na takiego starego pryka, nie żeby coś... No i zaczarował mnie tak, abym był starszy, przez co mogłem ćwiczyć rzucanie zaklęć.— powiedział z triumfalnym uśmiechem.

— Serio? I jak wyglądałeś?— spytała podekscytowana, odwracając się z powrotem w jego stronę. Usiadła naprzeciwko niego na łóżku, poprawiając spódniczkę od sukienki.

— No... cóż, byłem jeszcze wyższy, miałem mięśnie... I chyba zaliczyłem glow up... Ale no, nie będę oceniać samego siebie.— stwierdził ze śmiechem.

— Jeju, co ja bym dała, żeby cię takiego zobaczyć.— powiedziała z uśmiechem, wyobrażając sobie jego wygląd w głowie.

— W przyszłe wakacje możemy wybrać się do mojego pradziadka i zobaczysz. Wtedy ja mógłbym zobaczyć też, jak ty wyglądasz.— powiedział, poruszając zabawnie brwiami, przez co Madeline zachichotała.

— W porządku, trzymam cię za słowo.— powiedziała, zerkając na niego poważnie, a ten skinął głową, unosząc ręce w geście obronnym.— Jak tam twój Instagram?

— Sam nie wiem, bo, po pierwsze, dawno na to coś nie wchodziłem, po drugie, nie umiem korzystać z tego czegoś.— stwierdził, wyciągając telefon z szafki nocnej i podając go dziewczynie, która poradziła sobie z nim bez problemu.

— Serio? Naprawdę myślałeś, że nikt nie włamie ci się do telefonu, kiedy ustawisz sobie jako kod moją datę urodzenia?— spytała Madeline ze śmiechem, szybko odblokowując telefon.

— Jak ty...?— spytał, zerkając na nią i unosząc brew, a po chwili skinął głową.— Bardziej byłabyś zdziwiona, gdyby nie byłaby to twoja data urodzenia.

— Oj, tak.— powiedziała ze śmiechem, wchodząc na Instagrama.— No, no. Pięćset followersów. Nieźle ci idzie jak na miesiąc.

— Wow.— wymamrotał chłopak, nachylając się i zerkając w telefon.— A ty ile masz?

— Dziesięć tysięcy.— odpowiedziała, tak jakby bez żadnych emocji, dalej przeglądając Instagrama.— Zrobimy sobie jakieś zdjęcie? Może z jakimś słodkim filtrem ze snapa?

— Co?— spytał Nicky, marszcząc brwi i patrząc na nią, a Madeline pacnęła się w czoło.

— No tak, bo przecież ty nic nie wiesz... Wszystko wytłumaczę ci z czasem.— powiedziała ze śmiechem, a Nicky skinął głową. Zrobili sobie owe zdjęcia, po czym dziewczyna dodała je na swój oraz Nicky'ego Instagram.

— Chciałabyś zatańczyć?— zaproponował w końcu Nicky, kiedy od jakiejś godziny leżeli na łóżku, totalnie najedzeni, jednak powoli to uczucie zaczynało ich opuszczać.

— Jasne, czemu nie?— podniosła się do pozycji siedzącej i wzruszyła ramionami. Wstała z łóżka, pogłośniła muzykę, czekając na chłopaka.

Brunet stanął naprzeciwko niej, po czym złapał ją za rękę. Drugą ręką złapał za jej talię, a po chwili zaczęli kiwać się w rytm spokojnej muzyki.

— Czekałam, aż nadejdzie ten moment.— powiedziała z uśmiechem, wtulając się w jego klatkę piersiową. Ten mocniej wtulił ją w siebie, głaszcząc po włosach.

— Ja również. Nie mogłem się doczekać, aż między nami będzie tak, jak dawniej.— odparł.

Tańczyli może z pół godziny, po czym stwierdzili, że wyjdą z komnaty po coś innego do jedzenia, dlatego skierowali się w stronę Wielkiej Sali. Nicky już wtedy złapał ją za dłoń, splatając razem ich palce, a blondynka tylko się uśmiechała, pocierając jego rękę swoimi gładkimi opuszkami palców.

— Patrzcie!

Usłyszeli nagły i głośny głos, kiedy przechodzili przez korytarze. Madeline od razu poznała ten głos, a był to dokładniej głos Hermiony.

Oboje natychmiast poszli w stronę odgłosu, a wtedy zobaczyli coś, przez co serce podskoczyło im do piersi. Było ciemno, ale delikatnie światło rozświetlało krwawy napis, nabazgrany na ścianie.

KOMNATA TAJEMNIC ZOSTAŁA OTWARTA. STRZEŻCIE SIĘ WROGOWIE DZIEDZICA.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top