🐍 𝐂𝐇𝐀𝐏𝐓𝐄𝐑 𝟐𝟐 🐍

🐍

Nicky już następnego dnia dostał list od Blaise'a. Miał z nim bardzo dobre kontakty, dlatego ucieszył się po przeczytaniu całego listu.

— Cześć, Nicky.— usłyszał zaspany głos Madeline, która przyszła do jego pokoju, oczywiście uprzednio pukając.

— O, cześć, śpiochu.— odparł ze śmiechem, a Madeline wywróciła oczami, rzucając się na miejsce obok niego, przykrywając kołdrą.

— No co? Przecież są wakacje! Trzeba się wyspać!— pisnęła ze śmiechem, kładąc głowę na jego ramieniu.

— Oj, tak. Zgadzam się. Po prostu jakoś nie mogłem spać i tyle.— odparł Nicky, wzdychając.— Dostałem zaproszenie od Blaise'a na nocowanie.

— O, to fajnie.— odpowiedziała „zdziwiona” Madeline, przeczesując włosy chłopaka.— Kiedy do niego jedziesz? Ktoś jeszcze będzie?

— Dzisiaj jadę. Z tego, co wiem, to będzie tylko on i chyba Theodor. Nie bój się, wspomnę mu coś o tobie.— powiedział ze śmiechem, szturchając ją ramieniem, a Madeline otworzyła usta ze zdumienia, również chichocząc.

— On wcale mi się nie podoba, Nicky.— powiedziała i wywróciła oczami, a Nicky prychnął, rzucając w nią poduszką.— No naprawdę!

Krzyknęła ze śmiechem, również rzucając w niego poduszką, tym samym zaczynając bitwę na poduszki. Kiedy w końcu się uspokoili, zeszli na dół na śniadanie w samych piżamach.

— Wyspani?— spytał ojciec Madeline, jak zwykle siedząc już przy stole, pijąc kawę i przeglądając „Proroka Codziennego”.

— Oczywiście.— odparła Madeline, siadając na jednym z krzeseł, a Nicky usiadł obok niej. Dostali tosty, które zaczęli konsumować, popijając herbatą.

— Jakie plany na dzisiaj?— spytała mama Madeline, próbując nakarmić młodego Michaela, który się buntował.

— Ja jadę na noc do Blaise'a Zabiniego. Jeśli mogę, oczywiście.— dodał szybko Nicky.

— Oczywiście, że możesz.— wymamrotał ojciec Madeline, mimo wszystko bardzo go tym szokując, jednak ten tylko skinął głową.

— A ty, Madeline?— zagadnęła Aurelie, zerkając na córkę, która poprawiła swoje włosy.

— Ja jadę do... Daphne. Tak, Daphne.— odparła szybko Madeline, posyłając matce słodki uśmiech.

— Przecież jej nie cierpisz.— zauważył Nicky, jedząc swojego tosta, a Madeline spojrzała tylko na niego groźnie.

— Nie ma co się kłócić, naprawdę...— dodała, odwracając się ponownie w stronę matki i uśmiechając się.— Dlatego jadę do niej i Astorii, zrobimy sobie maseczki i takie tam, bo Nicky nigdy nie chce ze mną robić.

— Bo jestem chłopakiem?— spytał, patrząc na nią poważnie.

— Chłopacy też robią sobie maseczki. Ale no dobra, nie będę cię zmuszać.— westchnęła, szybko głaszcząc go po ramieniu.

— W takim razie się spakujcie. Nas z tatą dzisiaj nie ma i tak cały dzień, Michael jedzie do babci.— oznajmiła jej matka.

— Jasne. To ja lecę się ogarnąć i spakować.— odpowiedziała Madeline, a po zjedzeniu śniadania poszła na górę, aby się ubrać. Z szafy wyciągnęła czystą bieliznę, różową koszulkę na ramiączkach i zwykłe, jeansowe spodenki, a następnie się w nie ubrała. Swoje długie do pasa, jasne blond włosy związała w wysokiego kucyka. Ubrała kolczyki, małe różowe diamenciki, naszyjnik, a na palcu oczywiście miała pierścionek od Nicky'ego.

— Gotowa?— spytał Nicky, wchodząc do jej pokoju, oczywiście wcześniej pukając. Zamknął drzwi, patrząc na nią.

— Człowieku, jak ty możesz chodzić w spodniach? Tak ciepło na dworze...— wymamrotała, dopakowywując ostatnie rzeczy do torby.

— No i co z tego? Mnie tam zimno...— stwierdził, wzruszając ramionami, a Madeline zachichotała.

— Jasne. Te okulary, czy te?— spytała, pokazując mu dwie pary okularów przeciwsłonecznych.

— Te czarne.— odpowiedział po chwili, przeglądając książki na jej półce.

— Idealny wybór.— odparła, zakładając okulary przeciwsłoneczne. Z kieszeni swoich spodenek wyciągnęła swój telefon, a następnie zaciągnęła Nicky'ego pod lustro.

— Co ty chcesz ode mnie? Wiem, że świetnie wyglądam.— stwierdził, poprawiając kołnierzyk ciemnej koszuli.

— Chcę zdjęcie z tobą.— odpowiedziała, chcąc zrobić im zdjęcie, jednak Nicky szybko czmychnął spod lustra.— No, Nicky! Chodź, będzie fajnie!

— Jak mnie złapiesz!— krzyknął, wybiegając z pokoju, zbiegając po schodach.

— Trzymam cię za słowo!— odkrzyknęła, wybiegając za nim. Wybiegła innymi drzwiami, zastając go stojącego tyłem do niej. Po cichu podeszła do niego i dotknęła jego pleców.— Mam cię!

Zaciągnęła go z powrotem pod lustro, ustawiając się. Stali obok siebie, jednak Nicky był wyższy od niej.

— No, uśmiechnij się.— westchnęła Madeline, zerkając na Nicky'ego, który w końcu się uśmiechnął, a ta zrobiła im wiele słodkich zdjęć.— Wyszedłeś lepiej niż ja.

— Ha, widzisz.— powiedział ze śmiechem.— I co zamierzasz z tym zrobić? I tak wyszedłem jak ziemniak.

— Wcale nie! Wyszedłeś słodko!— pisnęła Madeline, całując jego policzek, a Nicky pokręcił głową ze śmiechem, obejmując ją.

Już niedługo później Nicky udał się do Blaise'a za pomocą kominka. Rozejrzał się po salonie, uśmiechając delikatnie. Pierwszy raz był u Zabinich.

— Dzień dobry?— odezwał się w końcu, otrzepując koszulę, ściskając swój kufer.

— Och, dzień dobry, Nicky.— powiedziała matka Blaise'a, wchodząc do salonu. Podeszła do Nicky'ego i uściskała mu policzki.

— Dzień dobry, pani Zabini.— odparł Nicky, posyłając jej uśmiech.— Jest Blaise?

— Jest, jest. Siedzi u siebie na górze. Chwilę temu przybył tutaj Theodor, dlatego powinien także tam być. Twoim kufrem zajmą się skrzaty, a ty leć do nich.— powiedziała z uśmiechem, a Nicky skinął głową, biegnąc na górę. Odnalazł drzwi do pokoju Blaise'a i zapukał.

— Wchodzić!— usłyszał głos Blaise'a, dlatego wszedł do środka, zamykając za sobą drzwi.— O, to ty. Nareszcie.

— Madeline mnie zaatakowała z czymś, co nazywa się telefonem. I robiła zdjęcia. Takie nieruszające się.— wymamrotał Nicky, siadając naprzeciwko chłopaków.

— Czemu mnie to nie dziwi?— spytał ze śmiechem Blaise, a Theodor skinął głową.

— Mnie też nie dziwi.— dodał Theo, który do tej pory siedział po cichu.— Jakie plany na nocowanie?

— Najpierw zjemy coś dobrego, zagramy na magicznej konsoli, a później postraszymy sąsiadów. Co wy na to?— spytał ze śmiechem, a chłopacy od razu pokiwali głowami.

Tymczasem Madeline wchodziła właśnie do domu Hermiony Granger. Rozejrzała się dookoła, zauważając wiele nowych dla niej rzeczy. Weszła w głąb domu, prowadzona przez matkę dziewczyny.

— Hermiono, Madeline przyjechała!— oznajmiła jej matka, stojąc na ostatnim stopniu drewnianych schodów. Po chwili usłyszeli, jak dziewczyna schodzi.

— Cześć, Madeline.— powiedziała z uśmiechem, podchodząc do dziewczyny i przytulając ją delikatnie.

— Cześć, Hermiono.— odparła Madeline, oddając uścisk. Szatynka zaprowadziła ją do jej pokoju, gdzie Madeline odłożyła swoją torbę.

— Dużo zamieszania było z twoją wizytą? Nicky się dowiedział?— spytała Hermiona, siadając na swoim łóżku.

— Nie, nie tak dużo. Wystarczyło napisać do Blaise'a, aby zaprosił Nicky'ego na noc.— odpowiedziała Madeline ze śmiechem.— Więc co będziemy robić? I bardzo ładny masz pokój, tak na marginesie.

— A dziękuję.— odparła Hermiona, uśmiechając się. Sięgnęła swojej szafki nocnej, a następnie wyciągnęła parę maseczek na twarz.— Maseczki, jedzenie i jakaś komedia romantyczna?

— Idealny pomysł.— odrzekła ze śmiechem, siadając na łóżku. Hermiona włączyła jakiś film, a następnie zaczęły robić sobie maseczki ze wzorem pandy.

— Więc ty i Nicky jesteście razem?— spytała zaciekawiona Hermiona, malując paznokcie Madeline na różowo.

— Nie, nie.— odpowiedziała szybko Madeline.— Jesteśmy tylko przyjaciółmi.

— Jasne.— prychnęła.— Widziałam już to zdjęcie, które dodałaś na swojego Instagrama. Nicky wygląda z pozoru na ostatnią osobę, która robi sobie takie zdjęcia.

— Ale go namówiłam.— odpowiedziała ze śmiechem blondynka, poprawiając pasmo włosów wolną ręką.— Ale słodki jest. Trochę.

— No, trochę bardzo.— wymamrotała Hermiona, chichocząc cicho, a Madeline otworzyła usta ze zdumienia.— Wymsknęło mi się!

Pisnęła, a Madeline wybuchnęła głośnym śmiechem, co udzieliło się również szatynce.

Chłopcy długo grali w konsolę, a później, tak jak mówił Blaise, mieli iść postraszyć jego sąsiadów, jednak jego matka mu nie pozwoliła, dlatego leżeli na łóżku i się nudzili.

— Co robimy?— spytał w końcu Nicky, patrząc w sufit.

— Może zagramy w pytania?— zaproponował Blaise, podnosząc się do pozycji siedzącej.— To taka gra, gdzie zadajemy sobie pytania.

— Wow, naprawdę?— spytał ze śmiechem Theodor, a Blaise wywrócił oczami. Chłopcy również podnieśli się do siadu, opierając o ścianę.

— To zacznę.— oznajmił Nicky.— To prawda, że podoba ci się Madeline, Theo?

— Cóż, ciężko stwierdzić. Jest słodka i takie tam, ale no wiecie... Ona ewidentnie na mnie nie leci.— stwierdził Theodor, wzruszając ramionami.

— Zdecydowanie słodka, bo Nicky przecież powoli zamienia się w laskę... Po twoim dzisiejszym gadaniu już rozumiem, dlaczego kazała mi ciebie zaprosić.— powiedział Blaise ze śmiechem.

— Co?— spytał zszokowany Nicky, patrząc na przyjaciela.

— Co?— powtórzył Blaise, zakrywając usta dłonią.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top