Rozdział 99

„Możecie być prawie pewni, że nie będzie 100 rozdziałów". No i macie XD To ostatni rozdział, jutro epilog + podziękowania i wyjaśnienia.

   Życie powoli zaczynało nabierać tempa. Syriusz wrócił do własnego mieszkania, nie chcąc narzucać się tyle Potterom.

    Syriusza regularnie odwiedzali przyjaciele. Codziennie podczas wizyt uśmiechał się i mówił, że wszystko jest w porządku. Tylko gdy Ellie go odwiedzała pozwalał sobie na szczerość. Ciężko było mu mieszkać w mieszkaniu, gdzie wciąż czuł zapach Brielle i niemalże słyszał jej śmiech. Ellie doradziła mu zakupienie nowego. Posłuchał jej rady. Nie chciał zapominać o Brielle, ale to wszystko było zbyt świeże, aby mógł spać w tym samym łóżku, co spał z nią. Sam.

    Przy przeprowadzce pomagali mu wszyscy, mimo że tak naprawdę nie potrzebował aż takiej pomocy. Niemniej nie potrafił wybić tego z głowy przyjaciołom. Pakował w pokoju swoje ubrania, gdy podeszła do niego Stella z wielką kupą pergaminów.

    — Co to takiego? — zapytała, wskazując na nie.

    Syriusz spojrzał na zapiski.

    — Och, to... To zapiski z łatwiejszego przyrządzania eliksirów Brielle.

    Stella przejrzała je z uwagą.

    — Syriusz, to się nadaje na wydanie... — mruknęła.

    — Co?

    — To jest naprawdę dobre. Dobrą formą napisane. Można z tego zrobić poradnik. Możemy to wydać w imieniu Brielle! — Uniosła wzrok znad pergaminów i spojrzała wyczekująco na Syriusza z błyskiem ekscytacji w niebieskich oczach.

    — Tak? — zapytał głupio.

    — To jest naprawdę dobre. Dziwne, że sama o tym nie pomyślała... W ten sposób pozostanie nam coś po niej, rozumiesz? Mogę to załatwić, mam znajomości.

    — To świetnie — powiedział Syriusz, a na jego twarzy pojawił się uśmiech.

    Faktycznie to było świetna decyzja. Brielle zasługiwała na to, aby być zapamiętaną, a własny poradnik idealnie by się na to nadał.


    — Słucham?! — podniósł głos Syriusz.

    Znajdował się od kilku dni we własnym mieszkaniu. Teraz siedział w salonie na kanapie i wysłuchiwał Ellie, która wyznała mu, że odwiedziła Brielle dzień przed śmiercią. Powiedziała mu właśnie, że to Camden Sherman ich zdradził.

    — Syriusz...

    Wstał gwałtownie i chwycił różdżkę.

    — Zabiję go! Przysięgam, że go zabiję! Znajdę gnoja, gdziekolwiek się znajduje i go zabiję! Zabiję!

    Był tak wściekły. Tak bardzo wściekły... Musiał go odnaleźć. Wyobrażał już sobie jak cierpi pod wpływem klątwy Cruciatus i napawała go niewyobrażalna satysfakcja. Pragnął słyszeć jego krzyk. Był tak wściekły. Tak bardzo wściekły...

    Ellie natychmiast złapała go za obie ręce, zmuszając do zatrzymania się.

    — Syriusz! Jego śmierć nic nie zmieni, do cholery!

    — Zasłużył na nią! Zasłużył!

    — Nie ty o tym decydujesz! Dał się ponieść emocjom, on...

    — Jak możesz go bronić?! — wrzasnął i się wyszarpał z uścisku. — Przez niego Brielle nie żyje!

    — Nie bronię! — odkrzyknęła, a potem dodała spokojniejszym głosem: — Wiem tylko, że Brielle nie chciała jego śmierci i ona zrozumiała, co nim kierowało.

    — Dobrze, że Brielle to rozumiała, ale ja tego nie rozumiem! A jej już tu nie ma! — Podszedł do drzwi, chwycił klamkę i już chciał wypaść na zewnątrz i ruszyć w poszukiwania Camdena, gdy przerwała mu Ellie.

    — Zawiedziesz Brielle! Zawiedziesz ją, ona nigdy by nie chciała, aby jej mąż stał się mordercą!

    Zawahał się.

    — Jest wojna, już dawno stałem się mordercą.

    — Ale nie byłeś mordercą ze zwykłej zawiści. Nie mordowałeś dla przyjemności. Nie mordowałeś dla tego, aby poczuć się lepiej.

    — Zabiję go dla niej niej, czego nie rozumiesz?! On ją zdradził!

    — Nie robisz tego dla niej! — krzyknęła, przestępując z nogi na nogę. — Robisz to dla siebie!

    Milczał.

    — Ja też nie zamierzam zadawać się z kimś, kto morduje, aby polepszyć swoje ego.

    Drgnął na te słowa. Czy naprawdę zaczął się aż tak bardzo staczać? Spojrzał na Ellie. Widział w jej oczach zdecydowanie. Wiedział, że więcej nie będzie go powstrzymać. Wiedział, że gdy wyjdzie na zewnątrz nawet nie mrugnie. Wiedział też, że miała rację.

    Opuścił dłoń z klamki.

    W dłoniach trzymał książkę o okładce ze skóry oraz złotym napisem Sekrety Eliksirów Brielle Black. Pod nim znajdowała się złota oblamówka kociołka oraz kilku fiolek wokół niego.

    Bębnił palcami o okładkę. W końcu po długiej chwili wpatrywania się w nią, otworzył poradnik.

    Na pierwszej stronie dostrzegł złotawy napis: Autorstwa czarownicy, która pomimo niebezpieczeństwa zmieniła stronę, pragnąc sprawiedliwości.

    Syriusz powstrzymał łzy, nagromadzone w oczach i pokręcił z niedowierzaniem głową. „Stella, jesteś niesamowita" — pomyślał. Wiedział, że musiał jej za to podziękować.

    Położył się na łóżku i zaczął z uwagą czytać, przewracając kolejne strony.

    Ze zdenerwowaniem stukał palcami o stół, wpatrując się w wysoką i młodą czarownicę o piwnych oczach i brązowych włosach związanych w koka. Poprawiała okulary, pijąc przy tym kawę.

    — Może pan zacząć opowiadać — zachęciła kobieta. — Zaczynając od samego początku i spokojnie, proszę się nie stresować. Przed wydaniem dostanie pan artykuł do przeglądu.

    Pokiwał głową na znak zgody, rozluźniając się nieco.

    — Wszystko zaczęło się na naszym siódmym roku. Brielle była w Slytherinie, ja natomiast w Gryffindorze. Żadne z nas nie przypuszczało, że to wszystko może się w ten sposób potoczyć...

    Redaktorka z tygodnika Czarownica słuchała wszystkiego z zapartym tchem, zadając czasami pytania, lecz w głównej mierze przysłuchując się opowieści. Wszystko notowało samopiszące pióro.

    Syriusz jakiś tydzień po wydaniu przez Stellę poradnika Brielle, dostał list z zapytaniem o możliwość wywiadu. Kobieta z tygodnika zainteresowała się samą historią wydania książki i postacią Brielle. Przez długi czas pozostawiał ją bez odpowiedzi. Wiedział, że dziennikarze lubili często manipulować pewnymi faktami i je przekształcać, lecz zauważył, że owa redaktorka wcale się nie narzucała. Zapytała raz i cierpliwie czekała na odpowiedź.

    Postanowił zaryzykować. Robił to głównie dla Brielle. Chciał, aby ludzie ją znali. Chciał, aby ludzie pamiętali jej historię. Aby wiedzieli, że była dzielną czarownicą.

    Historia Brielle poruszyła odbiorców. Przez długi czas było o niej głośno, duży rozgłos dostał tygodnik, lecz jednocześnie nasiliła się wojna. Voldemortowi nie spodobała się treść, która zachęcała do propagandy. Redaktorka, która opisała historię Brielle, zginęła.

    Prawdziwe piekło się rozpoczęło, gdy pierwsze informacje o przepowiedni wyciekły na zewnątrz. Chłopiec urodzony końcem lipca z rodziny, która przeciwstawiła się Voldemortowi trzy razy. Ów przepowiednia mogła dotyczyć zarówno Potterów, jak i Longbottomów.

    Dumbledore nakazał ukryć się Potterom przy pomocy zaklęcia Fideliusa. Strażnikiem miał zostać Syriusz, ale ostatecznie nie zgodził się na to, gdyż uważał, że było to zbyt oczywiste. Doradził natomiast Petera Pettigrew.

    Już na początku miał wrażenie, że wszystko zaczynało się dziać od początku. Zagrożenie ze strony ataku Voldemorta, ukrycie przy pomocy zaklęcia, Strażnik Tajemnicy i...

    Śmierć Potterów.

    Wszystko naprawdę działo się od początku.

    Pamiętał to tak, jakby był to urywany momentami film.

    Syriusz miał jakieś przeczucie. Nie potrafił tego wyjaśnić. Czuł, że Peter może zdradzić Potterów. Trzydziestego pierwszego października udał się do jego domu. Nie zastał go, co zbudziło w nim wielki niepokój. Zaczęła się szaleńcza bitwa z czasem. Wziął swój latający motocykl i udał się do domu Potterów, w Dolinie Godryka. Serce przestało mu bić, gdy zastał jedynie zniszczony dom, jak po wielkim pobojowisku.

    Wpadł do środka jak strzała, przeczesał pokoje. Zastał nieżyjącego Jamesa oraz Lily. Zawył ze wściekłości, upadając na kolana. Z szokiem zauważył, że ich dziecko, Harry, żyło. Płakało w kołysce, a na czole miało bliznę w postaci błyskawicy. Syriusz nic z tego nie rozumiał. Przed długi czas siedział oparty o ścianę, łzy znowu ciekły mu z oczu.

    Voldemort zabrał mu wszystko.

    Zjawił się Hagrid. Wyjaśnił, że działa pod rozkazem Dumbledore i zabiera Harry'ego do jego ciotki. Początkowo Syriusz chciał sam zająć się chłopcem, lecz ostatecznie zgodził się z decyzją Dumbledore. W pojedynkę i tak teraz nie byłby w stanie opiekować się dzieckiem. Oddał swój latający motocykl gajowemu, aby ten z łatwością dostał się do ciotki chłopca.

    Następnego dnia odnalazł Petera Pettigrew i ze wściekłością zaatakował. Chciał pomścić Potterów. Nie myślał racjonalnie. Został jednak przechytrzony. Peter stanął na zatłoczonej ulicy i spowodował wielki wybuch, upozorowując swoją śmierć i zabijając przy tym dwunastu mugoli. Odciął sobie palec jako dowód i przemienił w szczura.

    W oka mgnieniu na miejscu zjawił się Knot. Syriusz został aresztowany i zesłany bez rozprawy prosto do Azkabanu. Cały czas wrzeszczał przy tym, że jest niewinny.

    Był niewinny, ale nikt nie chciał go słuchać.

    Voldemort zabrał mu wszystko.

Pssst, zapraszam na mojego ig:
@zakaz_wstepu_mugolom
Link na moim profilu!

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top