16. Ciasteczka i królik
Mi się tak ten tytuł rozdziału kojarzy z jednotomówką BL "Kwiat i królik"... Chociaż zdałam sobie z tego sprawę dopiero po napisaniu rozdziału. Tytuł raczej pasuję, więc go nie zmienię ^^
Miłego czytania 💜
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Miła atmosfera jednak nie mogła trwać długo, przynajmniej w mniemaniu Dazaia. Kiedy się ubrał i Chuuya zaraz po nim poszedł po śniadaniu do łazienki, w celu doprowadzenia się do względnego porządku, do domu od koleżanki wróciła Elise. Małe, hałaśliwe tornado, siejące terror gdziekolwiek się pojawi. Tak ją widział Osamu, który odkąd się wprowadził do Moriego, nadal nie polubił się z przyszywaną siostrą. I to nie było tak, że to ukrywał. Mówił o tym niemalże dobitnie. Z resztą dziesięciolatka też nie darzyła go jakąś szczególną sympatią. Walczyła ze starszym o wszystko. O miejsce przy stole. O pilot od telewizora. O ostatni kawałek ciasta... A Mori tylko na to wszystko patrzył z rozbawieniem, uważając ich za typowe rodzeństwo.
- A gdzie twój chłopak? Jego lubię bardziej niż ciebie. - Prychnęła Elise na "dzień dobry", patrząc na brata jakby z pogardą. Osamu tylko wywrócił na to oczami, przyzwyczajony do tego typu tekstów młodszej.
- A gdzie twój zdechły królik? Go toleruję bardziej niż ciebie. - Odgryzł się wbijając szpilę w jeden z bardziej czułych punktów. Elise kiedyś miała małego, białego królika przez dobre pięć lat, jednak mimo tego, iż zwierzak był zadbany, zachorował i umarł. Dziesięciolatka miała po nim żałobę przez miesiąc, albo i dłużej. Dlatego na słowa chłopaka się rozpłakała. Szpila Dazaia się wbiła w jej małe serduszko, powodując ból przypominający o stracie.
- Dazai-kun, hamuj się troszkę, proszę cię. - Westchnął Ougai, biorąc szybko córkę na ręce, mocno ją do siebie przytulając. - No już, Elise-chan. Kupię ci innego króliczka, tak jak wcześniej obiecałem. Znajdziemy czas i pójdziemy do zoologicznego albo pojedziemy do hodowli. - Starał się uspokoić dziewczynkę, która nadal płakała i wycierała dłońmi swój potok łez.
- Co się stało? - Do salonu wszedł zdezorientowany Chuuya, patrząc po wszystkich pytająco. Już był odświeżony i ubrany jak człowiek w czarne spodnie i pastelową bluzę z kapturem. Wyglądał o wiele lepiej niż rano, ale teraz był zaniepokojony płaczem dziesięciolatki, do której momentalnie podszedł, zaraz głaszcząc ją po głowie. - Dazai, co ty jej powiedziałeś? - Od razu spojrzał na znudzonego wyższego, który tylko rozsiadł się na białej kanapie, obserwując sytuację. Chuuya często był świadkiem docinek między rodzeństwem, więc gdy usłyszał odpowiedź, nawet się nie zdziwił. - Chodź, Elise, nie przejmuj się tym dupkiem. Idziemy upiec ciasteczka, dobrze? Na pocieszenie, a Twój tata pojedzie kupić królika. - Zarządził biorąc małą blondynkę w swoje ramiona.
- Ale... Teraz mam po niego jechać? Nie mamy przygotowanej klatki... dobra, ogarnę to w sklepie. Zabiorę ją ze sobą. - Czarnowłosy trochę spanikował, ale po szybkiej analizie sytuacji, uznał, że Nakahara ma rację. Dlatego po zabraniu wszystkiego co było mu potrzebne, wyszedł z domu, aby wszystko załatwić.
Chuuya w tym czasie postanowił spróbować do końca uspokoić Elise. Obiecał jej, że zrobi z nią ciasteczka, co trochę odgoniło jej zachmurzony wyraz twarzy. Oczywiście za karę Osamu też miał pomagać. Dlatego rudzielec postanowił, że zrobi z tymi dziećmi coś prostego. Blondynka była jeszcze mała i żeby ją pocieszyć oraz czymś zająć, przepis musiał być prosty. Wybór padł na ciastka ryżowe z dżemem. Bo czemu nie? Dziecko się pobawi, czekoladowooki może niczego nie spali, a Nakahara będzie miał względny spokój. Może przy okazji uda mu się porozmawiać z Osamu. Bo nic tak nie zachęca do wyznawania uczuć, jak wspólne denerwowanie się nad ciastkami! To nawet głupio brzmiało w jego głowie, ale można było spróbować.
- Rozmawiałem wczoraj z Ranpo... - Zaczął miedzianowłosy, na co Dazai zbladł. Można było powiedzieć, że jego twarzy kolorystycznie była bardzo podobna do kaszki ryżowej, którą właśnie wyjmował z górnej szafki nad blatem. - Pytałem go jak to było z nim i Allanem.. okazało się, że ich związek zaczął się spontanicznie. Tak po całości spontanicznie. - Kontynuuował, zerkając na chłopaka kątem oka, przy okazji kontrolując, czy blondynka wkłada wystarczającą ilość masła do miski.
- Rozmawiałeś z Ranpo o jego związku? Ciekawy temat sobie wybraliście... w sensie do obgadania na domówce. - Uśmiechnął się delikatnie, stawiając na blat kolejne składniki potrzebne do ciastek. - Co ci jeszcze powiedział? - Dopytał zaciekawiony. Stresował się trochę. Chuuya z resztą też. Powoli przechodzili do tematu, którego najbardziej się obawiali. I byli tego cholernie świadomi. Jednak to już nie był czas na wycofanie się. Ten czas mieli, gdy się zaczynali do siebie zbliżać, a to było dawno temu.
- Wspomniał mi też coś o tobie... - Dodał nieco ciszej, obawiając się tego co będzie. Spojrzał na wyższego. Wydał mu się niemalże przerażony. Chyba od podstawówki go takiego nie widział. A Dazai po prostu się wystraszył tym, że cokolwiek Ranpo powiedział starszemu. Zwłaszcza, że mógł powiedzieć wszystko. Pójść jedną z dwóch ścieżek: udupić czekoladowookiego albo mu pomóc.
- C..co Ci powiedział? - Zająknął się. Powoli uczucia w nim zaczynały szaleć. Stres, miłość, strach... nie wiedział co usłyszy. Próbował to jakoś racjonalnie przeanalizować, jednak uczucia nie zawsze były logiczne. To go przerażało jeszcze bardziej. Nie wiedział, czego może się spodziewać. Ranpo zawsze z nim pogrywał. Skąd miał wiedzieć, co powiedział Chuuyi? Gdyby był nieco spokojniejszy, mógłby to może wydedukować po postawie i teraz dość nerwowych gestach lazurowookiego. Po tym jak stukał palcami o blat, albo jak uciekał, zarumieniony, spojrzeniem. Jednak teraz niepotrafił się skupić.
- Idę umyć rączki. - Oznajmiła nagle niczym nieprzejęta Elise, jakby w ogóle nie widziała tego co się wokół niej dzieje. Tej oczekującej lawiny uczuć i emocji, która zaraz miała się posypać. - Zaraz wrócę. - Powiedziała, gdy rudzielec ją odstawił na podłogę, nawet jej nie odpowiadając. Osamu za to odprowadził siostrę spojrzeniem, zaraz skupiając je na chłopaku.
- Powiedział... że mnie kochasz. - Wydusił z siebie dopiero po kilku sekundach, sprawiających wrażenie ciągnących się jak wieczność. W pierwszej chwili, ciemnowłosy jakby tego nie usłyszał. Jednak zaraz te krótkie zdanie uderzyło w niego na tyle mocno, że musiał przytrzymać się jasnego blatu. "Ranpo, ty cholerny zdrajco" pomyślał, teraz spanikowany, nie wiedząc co ma powiedzieć. - T..to prawda? Cz..czy jego słowa... są prawdziwe? - Dopytał, odkładając wszystko i zamiast bokiem, odwracając się do młodszego przodem. Odważając się, spojrzeć w jego wystraszone, czekoladowe oczy. Miedzianowłosy też był wystraszony. Cholernie się bał, tego co może usłyszeć. Ale chciał wiedzieć. Dalsze życie w niepewności by go zniszczyło. Dlatego chciał mieć pewność, że kocha i jest kochany przez Osamu, który westchnął cicho, starając się uspokoić.
- Nie chciałem, abyś dowiedział się tego od niego... Chciałem ci powiedzieć... - Zmieszał się. Pod wpływem emocji ciężko mu było skleić jakieś zdania. - ...Nie wiedziałem jak. Nigdy nie było tego dobrego, idealnego momentu. Ach, cholera jasna... nie lubisz rozległych odpowiedzi na pytania. - Kręcił się w miejscu, chcąc jakoś to sobie ułożyć w głowie. Pierwszy raz mówił szczerze o uczuciach. Niepotrafił tego ująć, a przecież nie musiał. Wystarczyłyby dwa słowa, ale zdenerwowany o nich nie pomyślał. Tylko próbował wszystko logicznie wytłumaczyć, co pod wpływem silnych emocji nie szło mu najlepiej. Niepotrafił nad nimi zapakować.
- Też Cię Kocham. - Nagle przerwał mu wypowiedź Chuuya, łapiąc go za dłonie delikatnie. On powoli się uspokajał. Usłyszał, że osoba którą darzy uczuciem, je odwzajemnia. Upewniła go. To była jedna z najlepszych informacji, które wychwycił z tłumaczeń młodszego. I dzięki niej czuł się szczęśliwy. Czekał tylko, aż Osamu zarejestruje jego słowa.
- ...Powinienem Ci to powiedzieć inaczej. - Próbował kontynuować w panice, ale przerwał, gdy dotarły do niego trzy słowa ukochanego. Zamrugał kilkakrotnie w obawie, że się przesłyszał. Jednak, widząc łagodny uśmiech, radosne iskierki w lazurowych oczach oraz czując uścisk na dłoniach, zdał sobie sprawę, iż to co usłyszał nie było złudzeniem. Było prawdą, w najczystszej postaci. Dlatego Osamu stanął w bezruchu, w szoku, analizując słowa starszego. "Też Cię Kocham" obiło mu się w myślach echem. To były słowa, które musiał szybko przeanalizować, chociaż były jednoznaczne.
- Mózg Ci dzisiaj ciężko pracuje. Kocham Cię, Osamu. Ej, czy ty płaczesz? - Wystraszył się, gdy zauważył jedną łzę, spływającą po policzku chłopaka. Zdał sobie sprawę, ile emocji i nerwów ta sytuacja musiała go kosztować. Z resztą nie tylko jego. Mimo tego, że już poniekąd miał pewność, iż to uczucie jest prawdziwe. Rudzielec nie miał stuprocentowej pewności. Dopiero teraz jej nabrał. Dlatego nie zwlekając, puścił dłonie młodszego i szybko go przytulił, chcąc go uspokoić.
- Jestem szczęśliwy, Chuuya. Kocham Cię... w końcu to ze mnie zeszło. Tak się cieszę... - Objął go w pasie, tym samym podnosząc, przy tym zmuszając starszego, aby objął go za kark by nie spaść. Schował też twarz w szyi ukochanego, wzdychając jego zapach. Dzięki temu się uspokajał. Powoli emocje mu opadały, a myślenie wracało. Wszystkie maski jakie miał, po prostu spadły, razem z tą jedną, jedyną łzą. Nie chciał ich ponownie zakładać. Nie przy rudzielcu, który pogłaskał go delikatnie po karku oraz włosach, cmokając delikatnie jego skroń.
- Już jest dobrze. - Odciągnął go delikatnie od swojej szyi, posyłając mu delikatny uśmiech, po czym odetchnął.
Oboje poczuli ulgę. Najgorsze mieli za sobą. Teraz mogło być tylko lepiej. Oboje byli tego świadomi. Chcieli być razem. Chcieli być przy sobie i się wspierać. Nie dopuścić do sytuacja, że ktoś ich rozdzieli. Z resztą... do tej pory nikomu to się nie udało, więc szanse były zerowe, iż komuś by to wyszło. Teraz po takim rollercoasterze uczuć, chcieli tylko być przy sobie. Uspokoić się i rozluźnić. W swoich ramionach, będąc przytulani, było im najłatwiej osiągnąć spokój i poukładać uczucia. Myśli nadal nico wariowały. Nadal nie do końca dopuszczały świadomość tego, co się stało. Przed chwilą przekroczyli ostateczną granicę i stali się parą zakochanych ludzi, mającą wrażenie, jakby jakieś nowe światy się właśnie przed nimi otworzyły. Potrzebowali czasu, aby przywyknąć. Właśnie weszli na oficjalną, wspólną ścieżkę, którą mieli zamiar iść i z niej nie zboczyć. Wiedzieli, że czasem będzie dobrze, czasem źle. Będą musieli radzić sobie podczas burz. Jednak spędzili ze sobą już tyle czasu jako przyjaciele, że wiedzieli, iż nic poza większą ilością czułości się nie zmieni. Wiedzieli, że przetrwają wszystko, bo byli razem. Bo się kochali. Bo byli dla siebie wszystkim.
- Nie jest dobrze. Jest idealnie. - Osamu odwzajemnił uśmiech starszego chłopaka, sadzając go na blacie obok miski ze składnikami do ciastek. Zaraz usadawiając się między jego nogami, stając przed nim i pochylając się do rudzielca. - Chciałbym cię pocałować... - Wymruczał cicho, krzyżując spojrzenie ze starszym, który uśmiechnął się lekko.
- Powinieneś. - Odpowiedział mu krótko, przysuwając się bliżej krawędzi blatu, a tym samym bliżej ciała młodszego.
- A mogę? - Dopytał, wyraźnie uspokojony, próbując się z nim droczyć, co w tej sytuacji i po tylu emocjach było chyba nieco złym rozwiązaniem.
- Pytasz mnie, swojego chłopaka, o pozwolenie? - Niższy lekko się zirytował. Doprawdy, Osamu sobie wybrał wspaniały moment.
- Więc chociaż jeszcze nie zadałem pytania o związek, już w nim jesteśmy? - Nie mógł sobie odpuścić, uwielbiał drażnić ukochanego. W ten sposób poniekąd próbował rozładować resztkę nawarstwionych emocji.
- Próbujesz mnie wkurwić? - Westchnął, lekko ciągnąc za ciemne kosmyki, bawiąc się nimi delikatnie. Uwielbiał je. Zwłaszcza, gdy poprzez zabawę nimi wywoływał ciche jęki zadowolenia u młodszego.
- Nie, pocałować. - Odpowiedział posyłając ukochanemu nieco zadziorny uśmiech, na który starszy zareagował udawanym grymasem na ustach.
- Chujowo ci idzie. - Skomentował, jakby z urazem w głosie, nie odrywając lazurowego spojrzenia od chłopaka, zerkając co rusz na jego usta.
- To mogę? - Dopytał pochylając się niżej, również zjeżdżając spojrzeniem na pełne wargi rudzielca, zaraz z powrotem spoglądając w jego oczy.
- Oczywiście. - Uśmiechnął się do czekoladowookiego, wysuwając dłonie z jego włosów i układając je na jego policzkach, głaszcząc je delikatnie przy okazji.
Czy to była ta chwila, w której mieli obydwoje spełnić swoje, do niedawna, odległe marzenie o skosztowaniu swoich ust na wzajem? A i owszem. Tym razem nikt im nie przeszkodził. Nie miał kto. Elise z łazienki nie wróciła do kuchni tylko poszła się pobawić do salonu, uznając iż chłopcy sami upieką ciastka. Mori jeszcze zapewne szukał idealnego królika dla córki, więc można było uznać, że na razie para była sama. Zaczęli bardzo powoli, można powiedzieć, że badawczo. Pierwszy chciał po prostu wyczuć tego drugiego. Chciał też posmakować jego ust. Pierwszy raz ich kosztował. Dla obydwóch ta chwila była niczym sen, z którego najchętniej by się nie wybudzili. Delikatne muśnięcia ust. Przyjemne uczucie w brzuchach i niemałe łomotanie serc. Ekscytacja i szczęście, które chciało odejść. Nie chcieli, aby odchodziło. Jednak po chwili przestało im wystarczać. Jeden chciał poczuć bardziej drugiego i zrobił to, pogłębiając pocałunek. Sprawiając, iż stał się on zachłanny, namiętny. Chociaż Chuuya miał dłonie ułożone na policzkach uchochanego, przez to doznanie pisnął cicho nie chcąc się odsunąć przez nacisk, jaki wywierał na jego usta Osamu, przeniósł je z powrotem na jego policzki. Dazai za to ręce, które poprzednio miał oparte o kuchenny blat, przeniósł na talię ukochanego, oplatając ją nimi i tym samym przyciągając go jeszcze bliżej siebie. Byli dla siebie wszystkim i to było piękne. Ich pocałunek wyglądał jakby zaraz miał skończyć się świat. Mimo, że był pierwszy, wyglądał jak ostatni, chociaż taki nie był. Czuli się wspaniale. Z resztą co się dziwić. W końcu być dla kogoś wszystkim to najwspanialsze uczucie na świecie.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Mamy to! Rozdział, w którym w końcu wyczekiwana chwila nadeszła!
Czy cieszycie się z pocałunku Soukoku i z tego, iż stali się parą?
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top