Rozdział 1

Mała kotka leżała znudzona w żłobku.
-Mamo! Kiedy będę uczniem?!- nażekała każdego dnia.
Wyszła z żłobka, na otwartą polanę. Zauważyła wielkie zbiegowisko. Przecisnęła się przez tłum zrozpaczonych kotów. Na ziemi leżało martwe ciało Rudego Ogona. Spojrzałam na nie smutno. Pojedyncza łza leciała mi po policzku i spadała na trawę. Kocur często bawił się ze mną w walkę. Bardzo go lubiłam. Zawsze mnie nazywał Dąbkiem. Przycisnęła mnie swój różowy nosek do jego futra.
-Proszę nie...- mruknęłam smutno.
-Przykro mi- odparł równie smutno Szara Łapa.
Był on jego uczniem. Odsunęłam się i spojrzałam zrozpaczona na rudego kocura. Nie chciałam na to patrzeć. Przeszłam przez tłum. Usiadłam trochę z boku. Spojrzałam na niebo.
-Spokojnie. Od dzisiaj będzie polował z klanem Gwiazdy- dosiadł się do mnie szary przyjaciel.
Nie zwróciłam jednak na niego uwagi.
-Niech wszystkie koty na tyle dorosłe,by samodzielnie polować, stawią się pod Wysokim Głazem!- krzyknęła Błękitna Gwiazda.
Nie było to jednak potrzebne. Wszystkie koty już tam były. Jednak nie słuchałam jej. Nadal siedziałam na miejscu. Nagle pod Wysokim Głazem pojawił się rudoognisty kocur o szmaragdowych oczach. Nigdy go nie widziałam. Z tego co zdążyłam zrozumieć, to jest, a raczej był kotem domowym. Doszedł on teraz do klanu i jego mentorami są Lwie Serce i Tygrysi Pazur. Gdy wszyscy się rozeszli, ruszyłam w kierunku żłobka.
-Mamo?
-Co Dąbku?- zapytałam jej mama.
-Kiedy ja zostanę uczennicą?
-Za dwa dni- odpowiedziała kotka z uśmiechem.
Kociak zaczął skakać z radości na tę wiadomość.
-Hej Dąb- powiedział Szara Łapa.
-Hej- odpowiedziała kotka.
-Co się stało?- zapytał rozbawiony.
-Za dwa dni będę uczennicą! Za dwa dni będę uczennicą!- skakała wokół kocura, na co ten się zaśmiał.
-Dobrze, spokój Dąb! Bo go zamęczysz!- skarciła ją matka.
-Co ty na to aby trochę powalczyć?- zapytał szary uczeń.
-Tak!!
Wybiegli na polanę. Ustawili się do walki. Rzuciła się na niego. Odepchnęła go, na co ten stracił równowagę. Wykorzystała to i skoczyła na niego. Łapą bez pazurów, kotka przejechała mu po brzuchu. Kocur udawał że umiera, na co oboje się zaśmiali. Po chwili stoczyli kolejny pojedynek. Tym razem to on rzucił się na nią. Zaczęli się tarzać. Niechcący wpadli na kogoś. Szara Łapa odskoczył z przestrachem. Ta za to zeszła z spokojem. Spojrzała na kocura, na którego wpadli. Był to Tygrysi Pazur. Szara Łapa położył uszy po sobie i powoli się zaczął wycofywać. Kotka spojrzała z zaciekawieniem na brązowego kocura. ,,Czemu on się tak przestraszył?" Pomyślała. Patrzała na bursztynowo okiego kocura. Ten patrzał na nią groźnie, lecz ta się nie przestraszyła.
-Spodziewałem się od was większej ostrożności. A tym bardziej od ciebie, Szara Łapo- spojrzał na ucznia, na co ten jeszcze bardziej się skulił. Kotka nadal się na niego patrzała. Kocur spojrzał na nią.- Napatrzyłaś się już?
-Nie masz nic innego do powiedzenia?- odparła pewna siebie.
-Więcej szacunku do wojownika!- warknął robiąc krok w jej stronę, lecz ta nie zareagowała.
-Więcej szacunku dla kociaka- odparła na co Szara Łapa spojrzał na nią przerażony.
-Uważaj co mówisz!- syknął.
Ta jednak patrzała na niego pewna siebie. Nieźle go wkurzyła. Zamachnął się i chciał zadać jej ranę na pysku, lecz ta odskoczyła i wyciągnęła pazury. Instynktownie się najeżyła.
-Dąb!- wrzasnęła zmartwiona mama i podbiegła do kociaka.- Czyś ty zwariował?! Atakować kociaka?!- krzyknęła na Tygrysiego Pazura.
-Co się tu dzieje?- zapytał Lwie Serce podchodząc.
-Tygrysi Pazur chciał zaatakować Dąb- odparła zdenerwowana Wierzbowa Skóra.
-Chciałem sprawdzić, jak Dąb zareaguje- powiedział sucho wojownik patrząc na kociaka.
-Z wyciągniętymi pazurami?!- niedowierzała kotka.
-Były schowane.
Wierzbowa Skóra chciała już się kłócić, lecz Lwie Serce odparł:
-Idź z Dąbem do żłobka.
Wkurzona kotka, zaprowadziła swoją córkę do żłobka.




Przepraszam, jeśli wystąpiły jakieś błędy. Mam nadzieję, że pomysł wam się spodobał. W piątek pojawi się kolejna część. Pa!

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top