Rozdział 3- SZCZĘŚCIE TKWI W CZYNACH

Byłam zaniepokojona, zmartwiona. W głowie kłębiło mi się mnóstwo pytań: jak to się stało? Czy przez moją nieuwagę? Czy  upadek nie był przypadkowy? Popadłam w paranoję. Tomek i Daniel zapytali mnie jeszcze raz: "Paulina, nic ci nie jest? Coś cię boli?" Nie byłam pewna, co odpowiedzieć. Z emocji nie czułam bólu. Spojrzałam zmartwiona na Daniela i Tomka, pytając: "Pomożecie mi wstać?" Daniel i Tomek podali dłonie. Dotknęłam obu ich dłoni i udało się wstać. Tomek zmartwiony sytuacją  zaproponował, by się o nich oprzeć i zrobić kilka kroków, sprawdzając, czy dam radę chodzić. : "Oprzyj się o mnie i Daniela, jeśli będziesz czuła ból, jedziemy do szpitala." Widziałam, że wyraz twarzy Tomka jest poważny. Jeżeli poczuje ból, czeka mnie szpital. Postąpiłam tak, jak zaproponował Tomek, lecz wyszło na to, że poczułam ból w kostce. Smutnym tonem powiedziałam: "Nie, nie dam rady. Boli." Tomek wziął mnie na ręce i powiedział do Daniela: "Jedziemy do szpitala. Daniel, przyjechałeś autem, ty prowadzisz. Ja dotarłem taksówką."Daniel zgodził się pił drinka bezalkoholowego , nie przepadał za alkoholem. Daniel zgodził się zmartwionym głosem: "Tak, oczywiście, do szpitala." Tomek doniósł mnie do auta Daniela. Daniel otworzył drzwi do pasażera, zamykając je i wsiadając na miejsce kierowcy. Zapinając pasy, wziął głęboki oddech i odpalając silnik, a Tomek głaskał mnie po głowie. Leżałam i byłam w smutnym nastroju, mówiąc: "Nie chciałam, żeby tak wspaniały wieczór tak się zakończył. Przepraszam." Tomek odpowiedział z troską: "My też nie chcieliśmy, ale upadki się zdarzają. Najwyraźniej źle postawiłaś krok i upadek gotowy." Westchnęłam, nie będąc tego pewna: "Tak, chyba tak."
Daniel zatrzymał auto, wysiadając i otwierając nam drzwi. Tomek wziął mnie na ręce, idąc na sor, wołając: "Lekarza, lekarza!" Lekarz od razu się mną zajął , informując, by położyć mnie na łóżko szpitalne. Lekarz spytał, co się stało tym razem, to ja wyjaśniłam powód przybycia do szpitala: "Doktorze, w klubie chyba źle postawiłam krok i na schodach się przewróciłam. Odczuwam ból w kostce." Lekarz kiwnął głową, informując: "Rozumiem, zbadam Panią i wykonamy też prześwietlenie." Lekarz zbadał Paulinę, wyciągając diagnozę: "Zgadza się, jest lekki uraz, spuchnięcie, ale myślę, że kilka dni wypoczynku i nie będzie śladu." Westchnęłam, "kilka dni, czyli ile?" Nie jestem przyzwyczajona do odpoczynku. Spojrzałam na Tomka i Daniela, oni pogładzili moją dłoń, starając się mnie uspokoić. "Nic się nie martw." Uśmiechnęłam się delikatnie, robiło mi się ciepło w serduszku, czując taką troskę. Lekarz zabrał mnie na prześwietlenie, nie wykazało nic niepokojącego. Założono mi bandaż i dano mi kule, poproszono bym odpoczęła I, bym przyszła za kilka dni i poruszała się tylko wtedy, gdy będzie taka potrzeba. Odpoczynek i odpoczynek . Westchnęłam, mówiąc sobie w myślach: "Ja tak nie potrafię". Dostałam wypis, ustalając z Danielem i Tomkiem, że podadzą mi kule. Starałam się iść i jakoś mi szło, ale odczuwałam lekki ból. Wsiadłam do auta Daniela, który poinformował, że odwiezie mnie wprost do domu. Uśmiechnęłam się, ale słyszałam, że do jednego z braci dzwoni telefon. Spytałam Tomka: "Telefon nie odbierzesz?" Tomek westchnął, mówiąc: "To nie ważne liczysz się teraz tylko ty."
Wiedziałam, że Tomek nie zmieni zdania, dlatego nie nalegałam. Dojechaliśmy do domu, było już po 20. Chciałam za pomocą kul wejść do środka, ale Tomek miał inne zdanie i stanowcze: "Nie, nie zaniosę cię do domu". I wziął mnie na ręce. Lekko odmawiałam, ale jak Tomek coś zamierza, to nie zmieni zdania. Przekręciłam kluczami drzwi, bo dla bezpieczeństwa były zamknięte. Tomek wniósł mnie do domu. Było zbyt cicho, nagle światło zostało włączone. Usłyszałam krzyk i uderzenie Tomka, a ja upadłam razem z nim na podłogę. "Zostaw moją córkę!" - krzyknęła moja przybrana mama . Spojrzałam na zaniepokojoną Danutę i nieprzytomnego Tomka. Westchnęłam, odsunęłam się od niego. Danuta zaniepokojona spytała: "Paulinko, Paulinko, dlaczego on trzymał cię na rękach? Skrzywdził cię?" Nie chciałam unosić głosu na moją przybraną mamę. Wiedziałam, że postąpiła tak z troski, nie mając złych intencji. Domyślałam się, że za chwilę pojawi się Daniel, bo Tomek długo nie wraca. Odpiełam kilka guzików przy szyi koszuli Tomka, dotykając dłońmi jego policzków. Miałam nadzieję, że odzyska przytomność. Widziałam, że Danuta przygląda się sytuacji i oczekuje wyjaśnień. Ale dla mnie liczyło się w tym momencie tylko przywrócenie przytomności Tomkowi. Jedynie spytałam: "Dlaczego go ogłuszyłaś? Nie można było spytać, kim jest ten mężczyzna i co się stało?" Tomek, Tomek, obudź się proszę. Danuta wyraziła zmartwienie i przeprosiła . Przepraszam, zareagowałam emocjonalnie. Kim ten mężczyzna dla ciebie jest, Paulinko? - odpowiedziałam zmartwionym tonem. "To mój szef" - powiedziałam . Wstałam, chcąc zmoczyć chusteczkę spirytusem, by ocucić Tomka. Obejrzałam się za siebie i zobaczyłam zmartwionego Daniela. "Daniel, masz chusteczkę i spirytus, by ocucić. Przepraszam" - powiedziałam. Namoczyłam dla Tomka chusteczkę, nikt z nas nie chciał rozmawiać o tym, co się wydarzyło. Liczyło się tylko, żeby Tomek odzyskał przytomność. Podałam Danielowi chusteczkę namoczoną spirytusem, on ją przyjął i przyłożył do powąchania . A ja byłam obok Daniela Tomek powoli odzyskiwał przytomność. Spytałam go, "Jak się czujesz?" Przepraszam, Daniel spojrzał na niego pytając, "W porządku bracie?" Tomek powoli wstał, gladząc dłonią głowę. "Nic mi nie jest w porządku, Paulina. Nie masz za co przepraszać. Gdybym był na miejscu twojej mamy i wyczuł, że grozi ci niebezpieczeństwo, też bym tak postąpił." Danuta uśmiechnęła się delikatnie, chcąc usłyszeć wyjaśnienia. Tomek wziął to na siebie, witając się z Danutą uściskiem dłoni, tłumacząc sytuację. "Dobry wieczór, miło mi Panią poznać. Mimo okoliczności, jestem Tomasz Mazur, szef Pauliny. Dziś świętowaliśmy w klubie z okazji sukcesu. Wychodząc z klubu, Paulina niefortunnie przewróciła się ze schodów." Danuta słysząc wyjaśnienia, spojrzała na mnie zmartwiona, dotknęła moich dłoni i zapytała, "Wszystko dobrze, Paulinko?" Tomek uśmiechnął się, opowiadając dalej wyjaśnienia, starając się uspokoić moją przybraną mamę. "Spokojnie, byliśmy w szpitalu. Minie kilka dni i Paulina wróci do zdrowia. Dlatego Paulinę trzymałem na rękach, chciałem..." Danuta dokończyła słowo Tomka, "pocałować Paulinę."

..................................................................................
Zostaw opinię i daj głos liczę że zostawisz po sobie ślad

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top