🥀~Rozdział 7~🥀
🥀~Trenerka~🥀
Perspektywa April
Czasami jest taki moment w naszym życiu, w którym wszystko to co kochaliśmy, staje się dla nas przymusem. Już nie sprawią nam takiej dużej frajdy, jak na początku. Zaczynamy robić pewne rzeczy automatycznie, nawet jeśli czegoś nie powinniśmy. Prawdę mówiąc nasze hobby powinna sprawiać, że czujemy się zrelaksowani oraz odpoczęci, a nie ze mammy coraz mniej energii i nic nam się nie chce. Chociaż niestety są takie przypadki. Dlaczego coś takiego się pojawia? Może dlatego, że za dużo na siebie bierzemy i przez to zaczynamy się męczyć. Niekiedy im więcej czegoś robi człowiek, tym szybciej popada w rutynę i może dlatego to wszystko tak się dzieje. Czasami dobrze jest zrobić chwilową przerwę w robieniu czynności i wziąć kilka wdechów. Jeśli jednak to nadal nam nie pomaga, powinniśmy odpuścić choć na chwilę. Nawet jeśli nie jesteśmy do tego pewni, czasami te najtrudniejsze decyzję są właściwe. Prawda jest taka, że lepiej po prostu coś zostawić na chwilę niż się męczyć całe życie i rozpatrywać, że może lepiej było się zająć czymś innym, gdy była okazja, a my to zaprzepaścili...
Spojrzałam na dziewczynę, która ciągle we mnie się wpatrywała i nie byłam do końca pewna, dlaczego ktoś chce mi pomóc. Przez ostatnie lata, walczyłam ze wszystkim sama. Nie było obok mnie żadnej osoby, która mogła wyciągnąć do mnie ręce. A teraz poznałam Braiana oraz Pamelę, która niedawno mi się przedstawiła. Musiałam przyznać, chociaż umiała jeździć na łyżwach dobrze, to nie była łyżwiarką zawodową. Jednak ja sama bałam się tego sportu, może już było wszystko dla mnie za późno? A co jeśli nie będą chcieli ,żebym startowała. W końcu to jest jakaś rozrywka dla innych. Chyba bym nie zniosła jeszcze hejtu na moją osobę, już I tak ledwo wiązałam koniec z końcem.
— April, powinnaś przestać tyle myśleć. Jest to po prostu nie zdrowe. Nie jestem jakaś super najlepszą trenerką, ale chce ci pomóc. Zasługujesz na to. Braian mi trochę o tobie powiedział — zmarszczyłam brwi na imię mężczyzny. — Jestem jego przyjaciółką, nie musisz się martwić, nie zabiorę ci go.
Pokręciłam głową na jej stwierdzenie, po czym delikatnie się uśmiechnęłam. Może właśnie o to chodziło. Sama przed sobą nie byłam w stanie tego przyznać, ale potrzebowałam, żeby ktoś mnie nakierował z powrotem na łyżwy.
— W porządku, zgadzam się moja tymczasowa trenerko. Jednak muszę cie zmartwić, kiedyś kochałam łyżwy, teraz gdy muszę zrobić aksla, robi mi się słabo. Nie mam już takiej pewności siebie, co na początku. Nie chce cię martwić — wyznałam, a on machnęła ręką.
— Że mną jeszcze wyjdziesz na ludzi. Dzisiaj już nie będę cię męczyć, jednak jutro zaczynamy. Popracujemy nad tobą, żebyś znów stała się gwiazdą tego sportu. A jak dojdziesz na szczyt, pamiętaj kto podał ci rękę — puściła do mnie oczko, a ja pokręciłam głową.
Może moja mama nade mną czuwała. Jednak przede mną była jeszcze długa droga, nie byłam pewna czy dam radę ja pokonać. Zbyt dużo złych rzeczy zaczęło się dziać...
*********************
Witajcie kochani
Kolejny rozdział dla was. Mam nadzieję że wam się spodoba. Przepraszam za błędy. Bardzo bardzo dziękuję za czytanie I dawanie gwiazdeczek ❤️
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top