🥀~Rozdział 6~🥀

🥀~Lodowisko~🥀

Perspektywa April

  Mówi się, że jeśli coś sprawa ci przyjemność to jesteś na właściwym miejscu, wtedy nie będziesz musiał się męczyć, tylko żyć jakbyś nie musiał przepracować żadnego dnia. Może coś w tym jest, w końcu w momencie, w którym zaczynamy robić to co kochamy, nasza perspektywa się zmienia. Nie przychodzimy z przymusi, a co za tym idzie? Nie męczymy się tak bardzo oraz nie narzekamy na różne rzeczy. Człowiek jest taka istotą, że w momencie , w którym coś mu się nie układa zaczyna tym obarczać każdego kogo spotyka, nie ważne kto to jest, wylewa swoje żale oraz nastawienie. A tak nie powinno być. W większości zaczynamy szukać kogoś, kto byłby za to wszystko odpowiedzialny, ale prawda jest taka, że my sami jesteśmy za to wszystko co nas spotyka odpowiedzialni. Nawet jeśli pragniemy zaprzeczyć. Czasami, zamiast obarczać każdego dookoła, powinniśmy na siebie zwrócić uwagę...

Kiedy weszłam po raz drugi w tym tygodniu, zaczęłam szybciej oddychać. Nie miłe wspomnienia zaczęły mi wracać do głowy. Wcześniej to był mój dom, kochałam jeździć, jednak wszystko się skończyło w momencie, w którym upadłam. To tak, jakby zimne macki, zaczęły cię oplatać i zaczęły dusić, nikt inny tego nie widzi, tylko my. Starałam się wrócić do mojej poprzedniej kondycji i ruchów ale było to trudne. Byłam zbyt sztywna, nawet jeśli starałam się, jak mogłam. Przełknęłam ślinę I jeszcze raz starałam się zrobić jaskółkę. W momencie, gdy niebezpiecznie przechyliłam się do przodu, zaprzestałam ćwiczenia. Podjechałam do bramki, po czym wzięłam głęboki wdech.

— Nie wierzę, że spotkałam jedna z najlepszych łyżwiarek — zaczęła jakaś dziewczyna, po czym do mnie podjechała. Była trochę niższa ode mnie, włosy jej były proste i oczy zielone. Uśmiechnęłam się lekko. — Mam nadzieję, że uda Ci się wrócić na lód. Widziałam ten wypadek, ale za to ,że się podniosłaś wtedy, zyskałaś duży autorytet.

— Dziękuję, staram się, ale to nie jest takie proste. Może jeszcze uda mi się wyjechać na jakiś zawodach — wyznałam, a ona się uśmiechnęłam.

— Jeśli potrzebujesz trenera, to mogę Ci pomóc. Oczywiście nie jestem nim, ale wiem kiedy i o której ćwiczy ktoś, kto może Ci pomóc — wyznała, a ja otworzyłam szeroko oczy.

Prawda była taka, że świat już o mnie dawno zapomniał. W końcu taki był świat, bardzo często lubiła zapominać o ludziach, w momencie, w którym przytrafi im się upadek lub potknie się noga.

Jednak nie byłam pewna, czy jestem gotowa, aż na takie duże zmiany. Ale może w tym przypadku, dobrze by było zaryzykować...?

***************
Witajcie kochani
Kolejny rozdział dla was. Mam nadzieję, że wam się spodoba. Przepraszam za błędy. Bardzo bardzo dziękuję za czytanie I dawanie gwiazdeczek. Wiele to dla mnie znaczy. Dziękuję ❤️

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top