🥀~Rozdział 37~🥀

🥀~Rozmowa~🥀

Perspektywa April

  Niby od urodzenia rodziny się z wyrokiem śmierci, a tak niewiele robimy, żeby zwiedzić świat, który nas otacza, nie jest to łatwe, ale niekiedy zastanawiam się, że ludzie, którzy mają wielki potencjał, zaczynają go marnować, albo go odrzucają. Może ich też trzeba zrozumieć. Jednak współczuję bardzo tym wszystkim młodym gwiazdą. Dzięki swoim karierą mają teraz fanów na cały świecie, pieniądze i co tylko chcą, ale jednak nie mają wszystkiego. Zabrano im dzieciństwo, a w końcu one jest najważniejsze. To w tych momentach człowiek poznaje oblicza ludzi oraz ziemię. Jednak wróćmy do tematu, który nie jest lubiany. Szkoda, że nie są się uniknąć tej śmierci, żeby choć na chwilę przeskoczyć przez nią. Ale prawda jest taka, że prędzej czy później nas dopadnie. Może dlatego powinniśmy lepiej się nawzajem traktować? Albo chociaż spróbować korzystać z życia. Nawet jeśli to nie jest aż takie proste, jak mogłoby nam się to wydawać. Trzeba pamiętać o tym, że życie w końcu mamy tylko jedno, a ono nie wróci tak łatwo, jak mogłoby się nam wydawać...

Kiedy widziałam, jak Juan ostatni raz zamyka oczy, czułam jak znów zaczyna mi pękać serce. Dlaczego tak się musiała stać? Nienawidziłam siebie jeszcze bardziej za to, wiedziałam, że Braian nigdy mi tego nie wybaczy. Byłam okropną osobą, powinnam nie mieć nikogo po prostu. Później pamiętam wszystko jak przez mgle, dotarło do nas pogotowie, a później zabrali mnie do szpitala. Teraz kiedy zaczęłam otwierać oczy, czułam pustkę. Chciało mi się płakać, kolejna osoba odeszła ode mnie. Spojrzałam wtedy na Braina, który siedział obok mnie.

— Przepraszam, to wszystko jest moja winą, gdybym uważała on by żył. Wiem, że pewnie mnie za to nienawidzisz i masz do tego pełne prawo. Jestem okropną, to ja powinnam tam zginąć — wyszeptałam.

— April, nic nie jest twoją winą, wybij to sobie z głowy. Dzięki tobie normalnie mogliśmy porozmawiać, a Juan wiedział na co się pisze. Był mafiosem, prędzej czy później musiało to do tego dojść. Gdybym cię stracił, nie wybaczyłbym sobie, jesteś dla mnie ważna, kocham cię i nie zamierzam cię nigdy stracić. Teraz będę cię pilnować. Razem poradzimy sobie ze wszystkim — powiedział I ścisnął moją dłoń.

— Ja ciebie też kocham — wyznałam ze łzami.

Nie mogłam w to uwierzyć, że po tym wszystkim nadal chciał być ze mną. Nie zasłużyłam sobie na niego, ale postaram się zdobić wszystko, żeby był szczęśliwy. Miałam nadzieję, że już nigdy nie będziemy musieli się zmagać z takimi trudnościami.

Czy w końcu wszystko może iść po naszej stronie...?

********************
Witajcie kochani
Kolejny rozdział dla was. Mam nadzieję, że wam się spodoba. Przepraszam za błędy. Bardzo bardzo dziękuję za czytanie I dawanie gwiazdeczek. Wiele to dla mnie znaczy. Dziękuję ❤️

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top