🥀~Rozdział 31~🥀
🥀~Strach~🥀
Perspektywa April
Prawda jest tak, że nie ważne jak bardzo pragniemy uciec przed przeszłością ona prędzej czy później nas dopadnie. Niekiedy to nic strasznego, a za drugim razem może mieć za sobą poważne konsekwencje. Czasami się zastanawiam, jakby to było, jakbyśmy mieli wpływ na to, jakie osoby poznajemy. W końcu to głowinie przez nich nasze życie może być szczęśliwe, a niekiedy straszne. Więc od czego to zależy? Nigdy nie ma stu procentowej pewności. Musimy zdać się na los, który nie zawsze jest taki, jakbyśmy chcieli. Może po prostu, gdy jest źle musimy przez co przejść, żeby później być gotowym na to o co prosiliśmy. Podobno człowiek staje się silniejszy w momencie, kiedy ktoś sprawia mu krzywdę, oczywiście zależy też to od psychiki. Jednak, gdy dostajemy ciągle ciosy, to gdy nagle odnajdziemy w sobie siłę i złapiemy kij, który nas ciągle bił, jesteśmy już zwycięzcami. Jednak do wszystkiego człowiek musi niestety sam dojść, nikt nie utoruje mu wcześniej toru, po którym mógłby bezpiecznie przejść. Życie to taka lekcją, której nie zapomnimy tak łatwo i nawet na starość będziemy w stanie słyszeć pewne rozmowy i widzieć rozmowy...
Kiedy zaczęłam się powoli budzić, czułam, jak wszystko mnie bolało. Chciałam wierzyć, że miałam po prostu zły sen i spadłam z łóżka, ale tak się nie dało. Nad głową miałam kilka łapek, które świeciły tylko nade mną, a ja sama byłam przywiązana do krzesła. Jęknęłam, kiedy chciałam poruszyć ręką. Czułam, że mam bardzo mały dopływ krwi do niej. Jednak nie ro mnie teraz martwiło, byłam w pułapce i nie miałam pojęcia, czy ktoś będzie mnie w stanie ocalić. Chociaż tyle, że mogłam posłuchać przez chwilę głos Braiana. On był wspaniałym mężczyzną i była ro kwestią czasu, gdy znowu wszystko się zawali. Może ją miałam tylko takiego pecha i urodziłam się pod pechową gwiazdą. Wstrzymałam na chwilę oddech w momencie, kiedy usłyszałam kroki. Cała się śpiewam widząc mafioso. Wtedy wszystko było jasne, on za tym stał.
— Oh April, sądziłem na początku, że jesteś tylko nie groźną dziewczynką, a okazało się, że, jak to kobieta umiesz mieszać w umysłach mężczyzn. Teraz cieszę się, że cię poznałem, ścieki tobie może pozbędę się jednego wrzoda na tyłku — zaczął, a ja zmarszczyłam brwi. — Ach bo Ty nie wiesz. No tak, przecież nikt ci nic o niczym nie mówi. Pracujesz w klubie Juana jednego z braci, może powinnaś lepiej znać osoby, z którymi się umawiasz. Jego brat jest nic nie wart, ale Juan jest na czele mafii, która rządzi tym miastem. Jak pewnie sądzisz, ja nie jestem z tych największych, ale zaraz się to zmieni, gdy go dorwę. Zapewne już myślą nad tym, jak tutaj cię ocalić, nie wiedzą tylko, że to będzie ich ostatni moment, w którym mogą się zobaczyć — zaczął się śmiać a ja czułam jak łzy zaczynają mi się gromadzić w kącikach oczu.
Nie mogłam ich stracić, miałam pomóc im się znów pogodzić, a wyszło na to, że przeze mnie zginą. Dlaczego ktoś tam u góry aż tak bardzo mnie każe?
*****************
Witajcie kochani
Kolejny rozdział dla was. Mam nadzieję, że wam się spodoba. Przepraszam za błędy. Bardzo bardzo dziękuję za czytanie I dawanie gwiazdeczek. Wiele to dla mnie znaczy ❤️
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top