🥀~Rozdział 25~🥀

🥀~Postać~🥀

Perspektywa Braiana

Niekiedy są takie momenty, w których musimy chować dumę do kieszeni i zacząć rozmawiać z osobami, z którymi dawno nie mieliśmy kontaktu. Czasami zdarza się, że jest to po prostu nasza rodzina. Prawda jest taka, że bardzo łatwo jest się pokłócić o różne rzeczy, nawet te najprostsze. Dopiero później jest ciężko wrócić do relacji, które były przed kłótniami. Prawda jest taka, że często na utracone więzy mają osoby postronne. To one mówią rzeczy, przez które zaczynamy wątpić w prawdziwość bliskiego. Niekiedy dobrze jest przestać słuchać każdego, a skupić się na relacji. W końcu to partnerzy powinni sobie ufać, a nie ciągle siebie nawzajem o coś podejrzewać. Ale niekiedy tak już jest I nie mamy na to żadnego wpływu. Nawet jeśli chcielibyśmy coś zmienić. Pewne sprawy, po prostu się nie zmieniają i musimy się z tym pogodzić...

W momencie, kiedy nasze usta się złączyłem, przez moje ciało przeszedł prąd. April była niezwykła, nie wiem co takiego miała, ale za każdym razem traciłem przy niej zmysły. Miałem nadzieję, że tylko tego nie pożałuję. Była dziewczyną zagadką, a ja chciałem wszystko odkryć. Kiedy zasnęła nie miałem serca, jej budzić, dlatego też postanowiłem wykorzystać chwilę i trochę po szkicować. Artystą w tych czasach nie jest w cale tak łatwo. Nie którzy, nie potrafią po prostu pogodzić się z prawdą. Chcą wyglądać, jak najlepiej na zdjęciach, przez co zaczynają zmieniać swój wizerunek. Podobnie jest w malarstwie. Sztuka przestała być dawno wolna, a stała się niewolnikiem oczekiwań innych. Jedynie teraz można zarobić na karykaturach, którzy rysują osoby nad morzem, czy w kurortach na wakacjach. Każdy radzi sobie, jak może, ale prawda jest taka, że trochę tęskniłem za prawdziwą sztuką. Kiedy zacząłem rysować April, chciałem oddać jej urodę, niestety byłem perfekcjonistą i wszystko musiało wyglądać idealnie. Jednak musiałem przestać na chwilę, bo widziałem, że Sam domaga się wyjścia na podwórkowo. Wstałem po cichu, po czym razem wyszliśmy z domu. Jak zawsze oparłem się o framugę domu i spoglądałem na okolice. Już miałem wracać, gdy zaniepokoiła mnie czarną postać, która patrzyła się na mój dom. Kiedy mnie zauważyła, zaczęła odchodzić. Zmarszczyłem brwi, po czym zawołałem Sama. Pierwszy raz się z czymś takim zetknąłem. A najgorsze, że w takim momencie nie miałem zbytnio wielu opcji. Spojrzałem na swój telefon, po czym westchnąłem. Wiedziałem, co musiałem zrobić, ale nadal się powstrzymywałem. Jednak w końcu schowałem dumę i nacisnąłem zieloną słuchawkę.

— Halo? — odezwał się dobrze znany mi głos.

— Musisz mi w czymś pomóc Juan — wyznałem.

Czy to był początek naszego rozejmu z bratem? Jednak, kiedy ktoś znów wraca do naszego życia, bardzo często możemy go znów stracić, ale tym razem bezpowrotnie...

*******************
Witajcie kochani
Kolejny rozdział dla was. Mam nadzieję, że wam się spodoba. Przepraszam za błędy. Bardzo bardzo dziękuję za czytanie I dawanie gwiazdeczek. Wiele to dla mnie znaczy. Dziękuję ❤️

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top