*+。 CHAPTER 26。+*
- Sprawa zajmie kilka godzin. – mówiła Narin idąc do samochodu Mauricio, którym miała dotrzeć na miejsce. – Ale dam ci znać, gdy będzie po wszystkim. – zatrzymała się przy drzwiach od samochodu i ponownie spojrzała na bruneta. Chwilę potem sięgnęła do jego koszuli i zabrała jego okulary przeciwsłoneczne, które były tam zaczepione.
Serrano tylko pokręcił głową lecz nie ukrywał uśmiechu.
- Będę czekać na twoją wiadomość. – spojrzał na zakładającą jego okulary kobietę.
- Gdy wrócę... - otworzyła drzwi pojazdu i ponownie na niego spojrzała. – Masz mi dokładnie opowiedzieć o co chodzi, jasne? – pogroziła mu palcem.
- Aye, sir. – skinął głową.
- Wiesz... - westchnęła. – Nie do twarzy ci z takim smutkiem. – powiedziała, kręcąc przy tym głową. – O wiele bardziej wolę cię z uśmiechem. – dodała, wsiadając przy tym za kierownice samochodu, a jej słowa sprawiły, że handlarz mimowolnie się uśmiechnął.
- Tylko...
- Będę ostrożna. – przerwała mu Narin, domyślając się, co miał w myśli. – Nie martw się. – zerknęła na niego ponownie po czym zamknęła drzwi pojazdu, i go odpaliła.
- Narin?
- Hm?
- Czy jestem do niego podobny? – spytał brunet czym przykuł jej uwagę. – Arcenio. – dodał, co ją jeszcze bardziej zaskoczyło.
Kobieta przez krótką chwilę się zastanowiła, po czym uśmiechnęła i spojrzała na towarzysza.
- Ty jesteś bardziej zwariowany. – powiedziała, uśmiechając się. – On był nieco spokojniejszy... - mówiła w zamyśleniu. – Ale to nie zmienia faktu... - ponownie spojrzała na Mauricio. – Że i tak lubię cię takiego jakim jesteś. – dodała, a jej słowa sprawiły, że handlarz uśmiechnął się jeszcze szerzej. Dopiero teraz pozwolił jej ruszyć.
- Que tengas un buen día, señorita. (Miłego dnia) – powiedział Serrano, klepiąc delikatnie dach pojazdu i spoglądając po raz ostatni na odjeżdżającą jego samochodem mulatkę.
Mężczyzna westchnął ciężko, wkładając przy tym ręce w kieszenie swych spodni. Wiedział, że musi o wszystkim powiedzieć Narin. Jednak obawiał się tego, jak mogła na to zareagować. Był pewien jednego, zabójczyni na pewno będzie chciała się zemścić i zrobi to, a Mauricio wiedział, że z chęcią jej pomoże. Lecz nie tylko to zawracało mu głowę, nie tylko sam fakt, że jego ukochana może ponownie stracić kontrolę i mordować wszystkich po kolei. Brunet miał nadzieję, że jego problemy rodzinne już się zakończyły, a jednak okazuje się, że jest wręcz przeciwnie.
Mauricio nie posiadał matki, ta zostawiła go dawno temu, gdy był jeszcze mały. Do dziś pamiętał moment odejścia rodzica.
Wciąż miał przed oczami i dokładnie słyszał kłótnie rodziców, w której jedno wyzywało te drugie. Catalina, matka młodego handlarza nie mogła dłużej znieść tego, czym zajmował się jego ojciec. Nie znosiła jego szemranych interesów, podejrzanych znajomości i wiecznych kłopotów z wrogami, a czasami nawet z policją. Kobieta starała się wszystko przetrwać, ze względu na miłość, jaką darzyła Sebastian'a lecz ten bardzo się zmienił, a Catalina nie potrafiła zaakceptować tej zmiany, dlatego postanowiła odejść, pozostawiając małego Mauricio pod opieką ojca. Pamiętał, że biegł za nią i łapiąc ją za rękę, prosił by została. Catalina jednak po prostu odepchnęła go od siebie i opuściła dawny dom.
„Nie bądź jak swój ojciec."
To były ostatnie słowa jakie matka powiedziała do syna. Mauricio pamiętał tamten moment aż do dziś.
Jego ojciec, nie należał do najlepszych ludzi. Był podły, mściwy i wcale nie dbał o swojego potomka. Gdy Serrano zrobił chociażby drobny błąd podczas nauki czytania, pisania bądź czegokolwiek innego, ojciec bił go, dając mu tym do zrozumienia, że to nauczka za lenistwo i nieposłuszeństwo. Mauricio miał już dość i pewnego dnia nie wytrzymał. Był to dzień, w którym ojciec po raz ostatni tak mocno go pobił.
Chłopak zabił go, jedną z nowych broni jakie Sebastian stworzył ze swoim człowiekiem. Było to narzędzie bardzo świeże, doskonale przemyślane przez swoich twórców i niezwykle pomocne, i później sławne wśród zabójców.
Jeden z ludzi Sebastian'a, ojca Mauricio, powiedział mu o swoim pomyśle na zupełnie nową broń, a ten pomysł bardzo spodobał się staremu handlarzowi. Była to broń łatwa w wykonaniu i niezwykle cicha, skuteczna, nie pozostawiająca żadnych śladów po sobie. Mianowicie, był to swego rodzaju sztylet, ale nie byle jaki. Nie było to ostrze metalowe bądź srebrne. Nie, to była broń wykonana z lodu. Przechowywano ją w małych, przenośnych zamrażarkach, lodówkach, które były dostosowane do nowo wymyślonej broni. Gdy ktoś jej użył, lodowe ostrze zwyczajnie się później rozpuszczało, zupełnie znikając.
Mauricio pamiętał, że tamtego dnia, wcale się nie wahał, to był tylko jeden, szybki cios, a pozwolił mu uwolnić się od tyrani rodzica. Młodzieniec użył tej nowej broni, pozbawiając własnego ojca życia.
Po całym zajściu znalazła go jego ciotka, Ximena.
Kobieta ta, była chodzącym aniołem po ziemi. Była niezwykle dobra, uczynna, nigdy nie odmówiła pomocy, a z jej ust nigdy nie padły żadne złe słowa. Ximena w jego oczach, była jego matką, którą ten kochał z całego serca.
Po zabójstwie ojca, Ximena dotarła na miejsce jako pierwsza, domyśliła się, co miało miejsce. Starsza nie chciała by chłopak trafił za swój czyn do poprawczaka czy więzienia. Nie chciała by przez to, że się bronił, trafił na resztę swego życia do piekła na ziemi. Dlatego też wspólnie z młodym Serrano, wymyśliła plan. Oboje wiedzieli, że ten czyn nie należał do najlepszych, czy słusznych lecz i tak ostatecznie go wykonali.
Pośród ludzi ojca handlarza, był pewien mężczyzna, z którym ten często się kłócił. Wszyscy zdawali sobie sprawę, że jest zagrożeniem, bo chce pozbawić Sebastian'a, ojca Mauricio, władzy. Chciał zająć jego miejsce, dlatego ten fakt, bardzo przydał się w planie Ximeny i Mauricio. Postanowili to wykorzystać i na niego zrzucić całą winę. Upozorowali morderstwo, składając całą winę na wroga Sebastian'a, Arda Sadik Reis'a.
W ich planie pomógł też sam fakt, że wielu ludzi widziało jak jeszcze chwilę wcześniej, tego samego dnia, w którym Mauricio zabił ojca, Sebastian ostro pokłócił się z Sadik Reis'em. Arda obwiniał również samego handlarza o to, że ten ukradł jego pomysł. Sebastian przejął wszelkie pochwały, sukcesy z dobrego przyjęcia się nowej broni dla siebie, nie wspominając o tym, że jego człowiek mu pomógł. Ten fakt wyjawił się dopiero po śmierci starego handlarza i uznano to, za powód morderstwa. Powód dla którego Sadik Reis zamordował Sebastian'a.
Po śmierci ojca, cały spadek i wszystkie prawa do firm przejęła jego przyrodnia siostra, Ximena. Kobieta wiele lat starała się by jak najlepiej poprawić swoje stosunki z bratem, lecz nie robiła tego dla siebie. Wszystko co robiła, robiła dla Mauricio, którego traktowała jak syna. Jej plan się powiódł i udało jej się ocieplić stosunki z krewnym, który wiele razy zabierał ją na spotkania w firmach. Cieszył go fakt, że jego siostra się tym interesowała, dlatego też i sam również nauczył jej swojej branży, i przepisał wszelkie udziały właśnie na nią.
Z dniem jego śmierci, wszystko należało do Xiemny. To była silna kobieta, która potrafiła zapanować nad każdą sytuacją. Na pierwszy rzut oka, mogła wydawać się dość krucha i słaba, lecz prawda była zupełnie inna. Była jedną z najsilniejszych osób jakie Mauricio znał i podziwiał.
Po śmierci Sebastiana to jego siostra wszystkim kierowała i to właśnie ona nauczyła wszystkiego młodego handlarza. Ojciec nie zdołał nauczyć go całości i nie robił tego z tak wielką chęcią, jaką robiła to jego ciotka. To właśnie ona nauczyła go jak działa firma, co powinien robić, jak się zachowywać. Wprowadziła go do biznesów, które później on przejął i radził sobie tak samo doskonale, jak jego ciotka. Nawet stworzył własny sklep.
Ximena była z niego bardzo dumna.
Ich plan się powiódł i Arda trafił na lata do więzienia za coś, czego nie zrobił. Sądzili, że ta sprawa jest już zamknięta, lecz dopiero po czasie okazało się, jak bardzo się pomylili. Sadik Reis uciekł z więzienia, wykorzystując moment, w którym przewozili go w inne miejsce. Starszy uciekł i chciał się zemścić. Zaczął od zamordowania Ximeny.
W chwili, gdy Mauricio dowiedział się o śmierci bliskiej, zaczął podejrzewać, że to nie był przypadek. Wiedział, że coś się za tym kryło, a późniejsze wskazówki, które pozostawiał mu Arda, tylko bardziej utwierdziły go w przekonaniu, że to zemsta. Czekała go walka z dawnym wrogiem. Z bardzo rozwścieczonym, mściwym i zawziętym wrogiem.
Sadik Reis to ciężki przeciwnik. Posiadał o wiele większe doświadczenie w walce niż Mauricio. Arda był kiedyś w wojsku, posiadał wiedzę, o której Serrano nie miał pojęcia. Ta walka, zdawała się być dla handlarza jedną z najtrudniejszych, jakie przyszło mu stoczyć. Jednak mimo tego, młodzieniec był naprawdę mądry, sprytny i potrafił myśleć na przód. Przewidział wiele sytuacji i teraz też mu się to udało, dzięki czemu opracował swój plan awaryjny, którego jak się okazuje, będzie musiał zrealizować w najbliższym czasie.
Mauricio nie chciał do tego mieszać ukochanej Narin. Nie chciał jej narażać, ani sprowadzać na nią gniewu Sadik Reis'a. Brunet jednak równocześnie zdawał sobie sprawę, że sam może nie dać rady pokonać tego wroga. Potrzebował pomocy, a mógł na nią liczyć tylko ze strony Narin. Wiedział, że się na niej nie zawiedzie.
♦•♦•♦
Narin dotarła na miejsce i zajęła swoje miejsce, ukradkiem zerkając na zestresowanego Billy'ego. Chłopak jednak znacznie bardziej się uspokoił, gdy zobaczył, że kobieta już przyszła. Obok młodego świadka znajdował się jego adwokat, który omawiał z nim całą sytuację. Po krótkiej chwili rozpoczął się proces. Po przemowie prokuratora i sędziego, nadszedł czas na zeznania świadków.
Oskarżony, Bayram Hernández siedział po przeciwnej stronie. Był skuty, miał na sobie założone więzienne ubranie z dużą, czarną liczbą, na plecach. Przeraził się na widok młodego Morales'a. Wróg miał nadzieję, że nie dojdzie do tego. Sądził, że zostanie wypuszczony i dalej będzie mógł żyć, jak nigdy dotąd. Okazało się jednak, że jego brat dotrzymał słowa, co ucieszyło Narin. Sam Amarillo nawet nie zjawił się na miejscu.
Po kilkugodzinnej rozprawie, w końcu nastał jej koniec. Vazquez odprowadziła Billy'ego do samochodu. Chłopak dopiero teraz odetchnął z wielką ulgą lecz przestraszył się w chwili, gdy zobaczył brata Bayram'a, Amarillo. Mężczyzna zmierzał w ich kierunku z uśmiechem na twarzy, a sam Billy, schował się za plecami Narin.
- Witaj, moja droga! – rozłożył szeroko ręce. – Señorita, jesteś piękna jak zawsze, nawet mimo tego, że jesteś w przebraniu.
Mulatka zaśmiała się cicho.
- Schlebiasz mi. – uśmiechnęła się i spojrzała mu w oczy. – Widzę, że dotrzymałeś słowa. – skinęła głową. – Nie chciałeś oglądać jak skazują twojego brata?
- Oh, wszystko widziałem i nieźle się przy tym uśmiałem. – odpowiedział, wkładając dłonie w kieszenie swoich białych, eleganckich spodni. Dzisiejszego dnia, ubrany był cały na biało. – Jeden z moich ludzi był na rozprawie z ukrytą kamerą, wszystko oglądałem z naszego vana. – wyjaśnił.
- Więc ostatecznie pozwolisz bratu zgnić w więzieniu? – pytała dalej czarnowłosa, a Billy, ciągle stał, schowany za nią.
Hernández zaśmiał się cicho na jej słowa.
- Skąd pewność, że dotrze tam żywy? – wzruszył ramionami, a jego słowa wywołały uśmiech zabójczyni.
- Tak bez żadnego cierpienia? – uniosła brew.
- Nie, moja droga. – odparł jej wciąż miło się uśmiechając. – Strażnicy to moi ludzie, którzy już w chwili, gdy wsiedli do samochodu transportującego, podali mu truciznę, która cichutko i niezwykle boleśnie go potorturuje przez kilkugodzinną jazdą do więzienia. – powiedział. – Odpowiednio się nacierpi.
- Rozumiem. – skinęła głową z rozbawieniem. – Cóż więc i my wracamy do swoich zajęć. Do nie prędkiego zobaczenia. – dodała i wsiadła w samochód.
Zaraz po rozprawie Narin udała się do psychologa, u którego miała umówioną na dziś wizytę. Billy towarzyszył jej przez ten czas i bał się każdej chwili, w której Vazquez używała telefonu, by dać Mauricio znać, że jest po wszystkim. Morales sądził, że podczas jednoczesnego pisania i jazdy samochodem, spowoduje wypadek lecz na szczęście tak się nie stało i obecnie byli już na miejscu.
Narin punktualnie stanęła przed gabinetem do lekarza, który jeszcze nie wołał jej by wejść do środka, na leczenie. Vazquez wkurzyła się i zanim Billy zdołał ją powstrzymać, kobieta po prostu weszła do środka, mimo, że lekarz kazała jej chwilę zaczekać. Mulatka usiadła naprzeciwko psychologa i spojrzała na nią ze zdenerwowaniem. Wcześniej, zdjęła swoją perukę, ale wciąż pozostawała w zielonym garniturze.
- Miało być na godzinę piętnastą więc jestem punktualnie. – powiedziała zabójczyni. – Pani też powinna to potraktować jak należy. Ja też mam swoje życie, które muszę niestety również wieść po tej cholernej wizycie tutaj. Więc nie marnujmy czasu i po prostu przejdźmy do rzeczy. Dodam tylko jeszcze, że nie jestem tu z własnej woli. – dodała opierając się plecami o krzesło i zakładając ręce na piersi.
Psycholog na chwilę zaniemówiła, później jednak odłożyła swój mały laptop na bok, zgarnęła odpowiednie dokumenty i spojrzała na Vazquez.
- Dobrze więc. – powiedziała po dłuższej chwili. – Zaczynajmy.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top