Czarodziej, Czarownica, Czarodzieje!
Retrospekcja
Rodzina Barton świętuje dzisiaj jedenaste urodziny Isabelle Barton. Dziewczynka jest bardzo szczęśliwa ponieważ jest to jeden z tych dni gdzie jej starszy brat jest w domu. Clint Barton starszy brat Isabelle jest bohaterem Nowego Jorku. Jest wzorem dla Isabelle oraz jego dzieci. Lila, Cooper oraz Nate szaleją za tym co robi ich tatuś. Clint jest znany pod imieniem Hawkeye. Strzela z łuku i należy do Avengers. Gdy Izzy - skrót od Isabelle skończyła 5 lat Clint uczył ją strzelać z łuku. Dziewczyna jest prawie zawodowcem. Nikt nie spodziewał się tego co się wydarzy tego dnia. Siedzieli sobie normalnie przy stole jedli obiad, gdy zadzwonił dzwonek do drzwi. Laura - żona Clinta poszła otworzyć drzwi i wróciła mówiąc, że to jakiś starszy pan przyszedł do Isabelle.
- Witaj Isabelle - przywitał się mężczyzna.
- Dzień dobry - odpowiedziała grzecznie dziewczynka - kim pan jest?
- Nazywam się Albus Dumbledore i jestem dyrektorem szkoły magii i czarodziejstwa w Hogwarcie - powiedział ten dziwny mężczyzna.
- Szkoła magii? Jak to możliwe? - zapytała z rozbawieniem Izzy.
- Dziwne rzeczy to chyba nie jest dla ciebie nowość, prawda? - zapytał tajemniczo po czym popatrzył na Clinta i puścił mu oczko.
- Przepraszam, ale o co chodzi i czego pan chce od Isabelle? - zapytał trochę niegrzecznie brat dziewczyny.
- Ach tak, jeden moment - powiedział Dumbledore i zaczął szukać czegoś w torbie, którą miał ze sobą. Po chwili dodał - gdzieś mi się ten list zapodział, o jest!
Wyciągnął z torby list i podał go dziewczynce. Izzy powoli otworzyła list i zaczęła go czytać.
Szanowna Panno Barton
Mamy zaszczyt poinformować panią o przyjęciu do szkoły magii i czarodziejstwa w Hogwarcie. Zapewne jest to dla panny szok jednak dyrektor szkoły wszystko pannie wyjaśni. W kopercie znajduje się lista potrzebnych rzeczy. Przypomina się, że uczniom pierwszego roku nie zezwala się na posiadanie własnej miotły. W wyrazami szacunku. Zastępca dyrektora. Minerva Mcgonagall
Izzy popatrzyła na brata i z powrotem na dyrektora.
- Naprawdę jestem czarownicą? - spytała jakby niedowierzając w to co przeczytała.
- I to naprawdę bardzo dobrą, tylko trzeba cię trochę podszkolić - oznajmił Dumbledore.
- Chyba nie do końca rozumiem - wtrącił się do rozmowy Clint.
- Twoja siostra po urodzeniu wykazała, że krąży w niej cząstka magii która tylko czeka na ujawnienie. I za nim spytasz, nie nie śledzimy was. Mamy specjalny system, który to zidentyfikował i automatycznie została zapisana do Hogwartu. Za zgodą prawnego opiekuna będzie mogła zacząć swoją przygodę w najlepszej szkole magii - dyrektor nie krył tego, że liczy na zgodę opiekuna dziewczynki na jej wyjazd do szkoły.
Izzy obróciła się w stronę brata.
- Clint, proszę zgódź się - błagała dziewczynka.
- No nie wiem, ostatnio jest bardzo niebezpiecznie. Nie bez powodu mieszkamy na odludziu.
- Mogę pana zapewnić, że zawód który pan wykonuje nie zmieni stanu bezpieczeństwa dziewczynki po wyjeździe. Hogwart to najbezpieczniejsze miejsce - wtrącił Albus.
- No dobra, niech będzie - Barton wyraził zgodę, a chwilę później był przytulany przez siostrę.
- Dobrze, przyjdę po ciebie jutro rano i udamy się na zakupy po rzeczy - powiedział dyrektor szkoły z uśmiechem na twarzy po czym teleportował się z powrotem do Hogwartu zostawiając w osłupieniu całą rodzinę.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top