8.

Grupa dochodzeniowa, zajmująca się sprawą Lily Bouviere, przeglądała materiał dowodowy z miejsca potrójnego zabójstwa, odkrytego tydzień temu w opuszczonym domu w Chicago. 

- No, no. Niezła jatka. - Ramirez odłożył zdjęcia z miejsca zbrodni. - Bouviere nieźle zaszalała. O ile to ona jest sprawczynią. Możemy przypuszczać, że zabiła Xvirusa i Rouge, ale ten facet znaleziony na piętrze nie pasuje mi do jej profilu. Coś o nim wiemy?

- Dobre pytanie, Ramirez. - Odezwał się porucznik Johnes - To Charles Donovan, czterdzieści lat. Były żołnierz, weteran z Iraku. Leczył się psychiatrycznie w związku z zespołem stresu pourazowego. Brak zameldowania i stałej pracy. Kilkakrotnie był zatrzymywany, między innymi za napastowanie, stalking i włamanie. Istnieje podejrzenie, że mógł należeć do sekty satanistycznej.

- Sataniści? Coś mi dzwoni, ale nie wiem gdzie... - zamyślił się Ramirez. 

- Kasper The Satanist, pewnie o nim myślisz. - Wtrąciła Martin - Jego grupa cieszy się ponurą sławą. Ale czy to nie byłby zbyt duży zbieg okoliczności? Takie rzeczy dzieją się tylko w filmach.

- Hm, a czy zwróciliście uwagę na raport patologa? - Odezwał się sierżant Chapman - Według niego Heather Marshall odniosła liczne rany postrzałowe, ale ostatecznie śmierć spowodowała rana na plecach zadana z niezwykłą siłą. Według koronera, coś przebiło jej ciało, ale nie był w stanie określić rodzaju narzędzia. Kształt rany nie pasował do żadnego znanego ostrza, nie zostały też żadne mikroślady.

- Według creepypast, Heather Marshall służyła Slendermanowi. Może to on ją zabił? - Zaśmiał się posterunkowy Richards, a większość policjantów mu zawtórowała. - No szefie, przecież to żart. Bo Slenderman nie istnieje, prawda? Prawda?

- A nigdy cię nie zastanawiało, dzieciaku, czemu nasz wydział nazywany jest "archiwum x"? -Spytał sucho porucznik Johnes. - Nie tylko dlatego, że zajmujemy się niewyjaśnionymi sprawami. - Mężczyzna zawiesił na chwilę głos, by zaraz kontynuować. - Creepypasty, które krążą po internecie, to nie tylko głupie historyjki dla małolatów. Choć nie zawierają całej prawdy, to mówią o faktycznie istniejących postaciach. I nie mam tu na myśli tylko takich morderców jak Otis, Woods czy Marshall. Slenderman również istnieje i to znacznie dłużej niż krążące po sieci opowiastki. 

- Ja pierdolę... Nie na to się pisałem, wstępując do policji. I niech mi szef jeszcze powie, że Mothman, Diabeł z New Jersey czy Wielka Stopa to również prawda.

- Nie musisz wiedzieć wszystkiego. Wracajmy do sprawy Bouviere. Ktoś ma pomysł, gdzie mogła się udać?

********************************************

Kasper The Satanist był wściekły. Lily Bouviere nie tylko zdołała uciec, ale też zabiła Legiona, jego prawą rękę. To była zniewaga, którą odkupić mogła tylko własną krwią. Gdyby jeszcze wiedział, gdzie może ją znaleźć. Od kilku dni nie doświadczył żadnej wizji. Nie pomagały medytacje, rytuały i krwawe ofiary. W żaden sposób nie był w stanie nawiązać kontaktu z Szatanem. Czyżby jego pan odwrócił się od niego przez to, że wciąż nie złożył mu wymaganej ofiary w postaci Lily Bouviere? 

- Mistrzu, wszystko gotowe do rytuału. - Do pokoju Kaspra weszła jedna z młodych akolitek.

Przywódca satanistów bez słowa wstał i wyszedł, kierując się do położonej w piwnicach budynku sali obrzędowej. Na podłodze wymalowany był krąg z pentagramem, na środku którego ustawiony był kamienny ołtarz z wyrytami symbolami okultystycznymi. 

Wokół kręgu ustawili się członkowie sekty Kaspra. Dwaj z nich trzymali nagą, skrępowaną dziewczynę, która miała jakieś szesnaście lat. Była tak osłabiona i wystraszona, że nawet nie próbowała się wyrywać. Jedynym na co mogła sobie pozwolić, był szloch.

Kasper stanął przed ołtarzem i zaczął recytować inkantancje w niezrozumiałym języku. Jednocześnie zadawał sobie rany rytualnym nożem, pozwalając, żeby krew spływała na ołtarz. Ofiara satanistów obserwowała to z coraz większym przerażeniem. W pewnym momencie trzymający ją mężczyźni, pociągnęli ja w stronę ołtarza i położyli na nim. Dziewczyna struchlała ze strachu, widząc puste oczodoły przywódcy sekty. Mężczyzna uniósł nóż, po czym zadał dziewczynie cios w klatkę piersiową. Ponawiał to, raz za razem, zadając kolejne ciosy. Ołtarz czerwienił się od krwi ofiary. W końcu Kasper wbił nóż w serce dziewczyny, zabijając ją. W momencie, gdy jej serce przestało bić, satanista osunął się na kolana. 

W końcu, po wielu dniach, znowu miał wizję. Ujrzał on swoją kryjówkę stojącą w ogniu, a wokół walały się trupy jego podwładnych. Pośrodku tego chaosu znajdował sie on sam, a naprzeciwko niego stała Lily Bouviere uzbrojona w katanę. Przez chwilę stali tak, by w końcu rzucić się na siebie i rozpocząć walkę. Nim jednak poznał wynik rozgrywki, wizja skończyła się.

- Więc zmierzasz prosto w paszczę lwa, suko. - Wydyszał Kasper.- O tak, przybądź. Czekam na ciebie. A gdy się już zjawisz, dostaniesz to, na co zasłużyłaś. - Mężczyzna wybuchnął opętańczym śmiechem. 

Jedna z akolitek, Cassie, wzdrygnęła się, słysząc ten nieludzki wręcz śmiech. Od niedawna należała do grupy i jak dotąd nie miała okazji poznać bliżej ich przywódcy. Ale już sam jego wygląd budził w niej przerażenie. A teraz jeszcze ten śmiech... zupełnie, jakby śmiało się kilka osób naraz. A może raczej kilka demonicznych istot. 

- Pozbądźcie się trupa. - Rzucił Kasper, wstając z ziemi i kierując się w stronę wyjścia. Nagle zatrzymał się obok Cassie i skierował na nią swoje oczodoły. Choć pozbawiony był oczu, dziewczyna miała wrażenie, jakby prześwietlał ją na wskroś. Czarnowłosy oblizał lubieżnie usta. - Idziesz ze mną.

Kobieta bez słowa, ze strachu o własne życie, ruszyła za przywódcą, uświadamiając sobie, że wstąpienie do sekty satanistycznej było największym błędem jaki popełniła w swoim życiu.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top