3.
Lily prześlizgnęła się pod policyjną taśmą, która zagradzała wejście do zrujnowanej kaplicy. Zapach kurzu i zaschniętej krwi kręcił ją w nosie, w ciemności ledwo widziała. Kobieta sięgnęła po latarka. Oświecając podłogę i ściany, dostrzegała kolejne szczegóły. Odwrócone krzyże namalowane na murach dawnej kaplicy. Ogromny pentagram wymalowany na kamiennej podłodze, a na nim kredowy obrys ciała. Ślady zaschniętej krwi i to w dużej ilości. Kobieta pokręciła głową. Zdecydowanie wyglądało to na robotę satanistów, ale nic nie wskazywało na to, że stał za tym poszukiwany przez nią osobnik. Lily skierowała się do wyjścia.
Gdy Lily opuściła teren starej kaplicy, z drzewa zeszła postać ubrana w ciemnoczerwoną, postrzępioną bluzę z kapturem, beżowe spodnie i wojskowe buty. Na szyi miała szarą chustę z symbolem X w kole, a jej twarz ukryta była pod białą maską, na której widać było ślady krwi oraz zadrapania układające się w coś na kształt koszmarnego grymasu. Na rękach miała rękawice ze szponami. Postać, zachowując bezpieczną odległość, ruszyła w ślad za Łowczynią.
Następnego ranka Lily udała się do miejscowej biblioteki, gdzie poświęcała się lekturze lokalnych gazet, szukając wszystkich wzmianek o satanistycznym mordzie. Co jakiś czas podnosiła głowę znad gazety i bacznie rozglądała się po czytelni. Miała dziwne wrażenie, że jest obserwowana. Tak jak wtedy, gdy poznała Zachary'ego. Na wspomnienie byłego kochanka do oczu Lily napłynęły łzy. Zaskoczona kobieta szybko je otarła, żeby nie zwracać na siebie uwagi.
Jeszcze raz rozejrzała się po sali. Tym razem jej uwagę przykuła młoda kobieta siedzące naprzeciwko niej, po drugiej stronie czytelni. Wydawała się być pochłonięta lekturą, ale Lily zauważyła jej spojrzenia, rzucane znad książki. Łowczyni odniosła wrażenie, że już ją spotkała, tylko gdzie? Po chwili doznała jednak olśnienia. To była jej współpasażerka z pociągu. Czyli była śledzona. Pytanie tylko przez kogo.
Po kilku godzinach Lily opuściła bibliotekę. Nie zamierzała jednak wracać do swojej kryjówki, dopóki nie będzie miała pewności, czy faktycznie jest śledzona, czy może tylko popada w paranoję. Po godzinie kluczenia ulicami miasta Lily miała już pewność. Dziewczyna z pociągu podążała za nią krok w krok. Łowczyni musiała więc ją zgubić. Tylko jak?
Pilnować Lily Bouviere. Śledzić każdy jej krok. Takie zadanie dał jej Operator, więc wypełni je. Suka nie zazna ani chwili spokoju. Będzie jej cieniem, będzie jej towarzyszyć wszędzie, gdzie tylko się uda. A gdy Operator pozwoli ją zabić, zrobi to z rozkoszą. Rouge zatrzymała się zaskoczona, gdy panna Bouviere weszła do małego sklepiku z ziołami. Nie mogła wejść tam za nią, żeby się nie zdradzić.
- Czym mogę służyć? - powitał Lily radosny głos ekspedientki, gdy ta przekroczyła próg sklepu.
- Czy... czy jest tu tylne wyjście? - Szatynka udawała przerażoną i wyglądała co rusz na ulicę przez szybę witryny.
- No tak, jest. Ale czemu pani pyta? Coś się stało?
- Tak... Widzi pani tamtą kobietę w czerwonej bluzie? - Lily wskazała na drugą stronę ulicy - To była dziewczyna mojego narzeczonego. Stalkuje mnie odkąd się z nim związałam.
- To może wezwę policję?
- Nie... proszę nie robić sobie kłopotu. Tylko niech mnie pani wypuści drugimi drzwiami. Tak żebym mogła zniknąć jej z oczu. Bardzo proszę.
Kobieta wyjrzała raz jeszcze przez okno wystawy i przyjrzała się ciemnowłosej dziewczynie stojącej po drugiej stronie ulicy i obserwującej jej sklep. Nie sprawiała dobrego wrażenia. Coś w jej postawie sugerowało, może stanowić zagrożenie. Sprzedawczyni spojrzała na roztrzęsioną szatynkę i uśmiechnęła się ciepło.
- Chodź dziecko, pomogę ci uciec przed tą suką. - Ekspedientka podeszła do drzwi i odwróciła kartkę z napisem "zaraz wracam", po czym przekręciła klucz.
Przez zaplecze wyprowadziła Lily na niewielkie podwórko i wskazała jej wąski przesmyk pomiędzy budynkami. Dzięki niemu Lily przedostała się na równoległą ulicę, gdzie udało jej się złapać taksówkę. Musiała działać szybko i zmienić kryjówkę.
Rouge zaczęła się niecierpliwić. Minęła już godzina, a Bouviere wciąż nie wyszła ze sklepu. Przecież nie mogła zniknąć tak po prostu. Kobieta ruszyła się ze swojego stanowiska i podeszła pod sklep. Zajrzała przez witrynę do środka i ze zdumieniem odkryła, że sklep był pusty, nie licząc ekspedientki. Choć nie mogła w to uwierzyć, to jednak zgubiła swój cel. Operator nie będzie zadowolony. A to oznacza, że boleśnie ją ukarze. Rouge nie namyślała się długo i pospiesznie ruszyła w stronę kryjówki Lily Bouviere. Trochę jej to zajęło, bo dziewczyna wyprowadziła ją na drugi koniec miasta. Gdy dotarła na miejsce, ogarnęły ją jednocześnie wściekłość i strach. Szmata uciekła, a to już z pewnością nie spodoba się Operatorowi.
Nagle poczuła ból głowy, a uszy przeszył okropny pisk. Rouge zakryła je dłońmi i upadła na kolana. Z nosa pociekła jej krew. Operator przybył.
- ROUGE! MASZ MI CHYBA COŚ DO POWIEDZENIA! - Macka potwora owinęła się wokół szyi kobiety.
- Panie, wybacz mi. Bouviere mi uciekła. Nie wiem jak do tego doszło.
- NIE LUBIĘ, GDY KTOŚ MNIE ZAWODZI. - Macka zacisnęła się mocniej, a kobieta zaczęła się dusić - DAŁEM CI PROSTE ZADANIE, A TY GO NIE WYKONAŁAŚ POPRAWNIE. TO ZNACZY, ŻE MNIE NIE SZANUJESZ ALBO NIE NADAJESZ SIĘ JUŻ NA MOJĄ PROXY.
- Panie, błagam - characzała Rouge, z trudem oddychając - Daj mi jeszcze jedną szansę. Znajdę ją. Wytropię i zabiję!
- NIE! MASZ JEJ NIE ZABIJAĆ DO CZASU GDY CI NA TO POZWOLĘ. A TERAZ JĄ ZNAJDŹ
Operator rzucił kobietą jak szmacianą lalką, po czym zniknął tak nagle, jak się pojawił. Rouge z trudem podniosła się z ziemi, spazmatycznie oddychając. Tym razem miała szczęście, ale jeśli znów zawiedzie, Slenderman nie będzie się z nią cackał i zrobi z nią to, co z innymi niepotrzebnymi sługami.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top